Tomasz jest kolejną ofiarą księdza Hajdasza. "Przyszła nerwica lękowa, nie dawałem rady"
Po filmie braci Sekielskich "Zabawa w chowanego" kolejne ofiary księdza Hajdasza zaczynają mówić o swoich trudnych doświadczeniach. O jednej z nich pisaliśmy w poprzedni czwartek.
"Gazeta Wyborcza" poinformowała w sobotę o kolejnym pokrzywdzonym. 41-letni Tomasz jako młody chłopak miał być wykorzystywany przez księdza Arkadiusza Hajdasza. w ubiegły piątek zdecydował się zgłosić sprawę do prokuratury. Jak przyznaje w wywiadzie, nie był gotowy o tym mówić po pierwszej części filmu Sekielskich, tylko dopiero teraz. "Wiem na pewno, że w mojej miejscowości nie byłem jedynym chłopakiem, którego wykorzystał. Teraz zacisnąłem pięści i jestem gotów o tym mówić" - podkreśla.
Do molestowania miało dochodzić w pierwszej parafii księdza Arkadiusza Hajdasza, pw. św. Stanisława w Koźminie Wielkopolskim. "Zaczepiał mnie przy konfesjonale albo dzwonił i oznajmiał, że tęskni za mną i mam do niego przyjść" - mówi pokrzywdzony.
Opowiadając o księdzu, podkreśla, że miał wiele twarzy, ponieważ z jednej strony organizował życie towarzyskie parafii, a z drugiej - molestował młodych chłopaków. Mówi wprost: "Jak był napalony, zmieniał się w kogoś zupełnie innego niż ten facet ubrany w sutannę i ornat". Pan Adam jako kolejna ofiara wyznaje, że ksiądz wykorzystywał chłopców w czasie wyjazdów. Wspomina także, że duchowny pouczał go, żeby podczas spowiedzi nie opowiadał o tym, co się stało, tylko mówił, że "miał nocną polucję". "Kiedyś, pamiętam to doskonale, tłumaczył, że jego też ktoś kiedyś wykorzystał" - dodaje.
Pan Adam mówi wprost, że jest przekonany, że ofiar księdza Hajdasza jest jeszcze więcej. Te wydarzenia niestety mocno wpłynęły na jego psychikę i późniejsze życie. Jako nastolatek bardzo się obwiniał, potem cierpiał na nerwicę lękową, w końcu rozpoczął terapię. Dzisiaj przyznaje, że "depresja czasem się pojawia", ale stara się dbać o wysiłek fizyczny i to mu pomaga.
* * *
Skomentuj artykuł