Uczestnicy marszu pro-life odprawili Mszę na środku autostrady
Studenci wracający z marszu pro-life w stolicy USA utknęli po drodze na autostradzie. Na 22 godziny zatrzymała ich w drodze ogromna śnieżyca. Wtedy studenci wpadli na ten niezwykły pomysł.
Studenci zbudowali ołtarz ze śniegu i poprosili towarzyszących im kapłanów, by odprawili na nim Eucharystię. Ks. Patrick Behm z Le Mars (Diecezja Sioux City) stwierdził w wywiadzie: - To było coś niesamowitego, po prostu jeden z najważniejszych momentów mojego kapłaństwa.
Chociaż w podróży było aż ośmiu kapłanów, to właśnie ks. Behm celebrował mszę: - Na szczęście ze sobą swój kapłański zestaw podróżny do celebracji Eucharystii.
W trakcie Mszy było oczywiście bardzo zimno. Ks. Behm stwierdził, że chociaż pod albą miał sutannę i płaszcz, to nie miał ornatu. Co więcej, ręce zmarzły mu tak, że nie był w stanie rozdać Komunii: Poprosiłem, by każdy brał Hostię bezpośrednio z pateny - powiedział ks. Behm.
Ks. Behm dodaje, że mimo 22-godzinnego postoju, studenci chcieli podziękować za to, co działo się podczas marszu: - Patrzenie na ich wiarę i radość wszystkich było ogromnie pozytywne - mówił kapłan.
Marsze dla życia są organizowane co roku w wielu miastach Ameryki po tym, jak w 1973 roku Najwyższy Sąd USA zalegalizował aborcję.
- Za każdym razem, gdy jedziemy na Marsz, towarzyszą mi coraz młodsi ludzie. Chrystus był z nami w tej śnieżycy - mówi ks. Behm - On jest z nami w każdej śnieżycy, w każdej burzy i to On przyniesie ostateczne zwycięstwo.
Skomentuj artykuł