W argumentacji kard. Saraha o celibacie jest parę niepokojących rzeczy

(fot. unsplash.com)

Zakładam, że kardynał twierdzi, że jeśli będzie się równocześnie małżonkiem i księdzem to tak naprawdę nie będzie się ani jednym ani drugim. Jednak jest w tym argumencie parę niepokojących rzeczy.

„Istnieje analogia między sakramentem małżeństwa a sakramentem święceń, gdyż kulminacją obydwu jest całkowity dar z siebie. Dlatego też te dwa sakramenty wzajemnie się wykluczają" (kard. R. Sarah).

Staram się zrozumieć jeden z głównych argumentów kard. Saraha za utrzymaniem za wszelką cenę celibatu kapłańskiego. Kardynał uważa, że ponieważ oba sakramenty wymagają całkowitego zaangażowania i są do siebie bardzo podobne, nie mogą współistnieć owocnie w jednym człowieku. Na myśl przychodzą słowa Jezusa o pieniądzach: "Nie możecie dwom panom służyć. Nie możecie służyć Bogu i mamonie".

Zakładam, że kardynał twierdzi, że jeśli będzie się równocześnie małżonkiem i księdzem to tak naprawdę nie będzie się ani jednym ani drugim. Ucierpi albo Bóg albo małżeństwo i rodzina. Nie można być oddanym żonie i dzieciom i równocześnie Bogu i wspólnocie. Z praktycznego punktu widzenia jest to od biedy do przyjęcia, bo rzeczywiście prawdopodobnie łatwiej jest poświęcić się jednemu zadaniu niż dwóm naraz. Ale czy teologicznie da się to uzasadnić w ten sposób?

Jednak jest w tym argumencie parę niepokojących rzeczy.

Po pierwsze, czy małżonkowie kochając siebie nawzajem i swoje dzieci, kochają wówczas "mniej" Pana Boga? Jeśli tak, to znaczy, że wszyscy powinni zostawać księżmi i zakonnikami.

Po drugie, załóżmy, że ksiądz składa dar z siebie wyłącznie dla Boga, tylko pytanie, jak to czyni? Przecież miłość księdza do Boga nie sprowadza się wyłącznie do aktów religijnych i sakramentalnych. Jego miłość do Boga wyraża się też w nie mniejszym stopniu w miłości do człowieka i wspólnoty Kościoła, a nawet do tych, których jeszcze w tej wspólnocie nie ma. Czy Jezus ofiarowując siebie w Eucharystii i na krzyżu czyni to tylko i wyłącznie z miłości do Ojca? Nie. Tę samą miłość okazuje wszystkim ludziom. Przecież źródłem miłości do człowieka jest miłość do Boga. Nie można zgrzeszyć przeciwko Bogu "nadmierną" miłością do człowieka, jeśli płynie ona od Boga.

Nie można być oddanym żonie i dzieciom i równocześnie Bogu i wspólnocie. Z praktycznego punktu widzenia jest to od biedy do przyjęcia, bo rzeczywiście prawdopodobnie łatwiej jest poświęcić się jednemu zadaniu niż dwóm naraz. Ale czy teologicznie da się to uzasadnić w ten sposób?

Po trzecie, czy całkowity dar z siebie, czyli miłość okazana współmałżonkowi i dzieciom nie jest równocześnie miłością okazaną Bogu? Czy to nie ta sama miłość? Przecież św. Paweł pisze do Rzymian: "A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej" (Rz 12, 1) Apostołowi nie chodzi tutaj o chodzenie do Kościoła, lecz o konkretną służbę wobec braci i sióstr.

Myślę, że często popełniamy ten błąd w Kościele wynikający z niezrozumienia tajemnicy Wcielenia. Sporo wierzących uważa, że stawianie Boga na pierwszym miejscu oznacza wyłącznie poświęcanie czasu na modlitwę i kult, a drugi człowiek jakby zakłócał tę relację. Nie widać tego w życiu Jezusa, który spędzał dużo czasu na modlitwie i równocześnie ciągle był z ludźmi. Takie przeciwstawianie miłości do Boga jako religijności miłości do człowieka jest niechrześcijańskie. W tym sensie oba sakramenty się uzupełniają, a nie wykluczają.

Św. Maksymilian Kolbe oddał życie za człowieka, a uznany został za męczennika, który oddal de facto życie za Chrystusa. W trakcie procesu beatyfikacyjnego wielu teologów miało z tym problem, bo przecież nie oddał wprost życia za Jezusa.

Po czwarte, Katechizm Kościoła Katolickiego zatwierdzony przez św. Jana Pawła II jak na ironię łączy sakrament święceń z sakramentem małżeństwa. W jakim sensie? Oba nazwane są "sakramentami w służbie komunii" czyli Kościoła.

"Dwa inne sakramenty; święcenia i małżeństwo są nastawione na zbawienie innych ludzi. Przez służbę innym przyczyniają się także do zbawienia innych. (1534). Katechizm dodaje, że "wierni przyjmujący sakrament święceń i małżeństwo otrzymują szczególną konsekrację" (1535) inną niż pozostali wierni. Jasne, że to nie argument za tym, aby oba sakramenty były sprawowane w tym samym człowieku. Niemniej ich radykalne rozdzielanie trąci tęsknotą za Starym Testamentem, ich łączenie to duchowość Wcielenia wynikająca z Ewangelii.

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W argumentacji kard. Saraha o celibacie jest parę niepokojących rzeczy
Komentarze (38)
KK
~Kasia Kazmierczyk
31 stycznia 2020, 10:02
Słowo Boże jest Prawda ;) Zachecam do przeczytania 1 List do Tymoteusza Rozdzial 3.
FT
Francesco Tallini
19 stycznia 2020, 03:40
czyli najpierw ślubujemy celibat, a później uzasadniamy chęć jego zniesienia? WIAROŁOMNOŚĆ! Lecz On im odpowiedział: Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!” (Mt 19, 11-12). lub Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to jak się Panu przypodobać. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie (1 Kor 7,32-33).
SK
Stanisław Kolis
20 stycznia 2020, 12:52
Warto o tym świecie zacytować słowa ap Jana w 1 Liście ''15 Nie miłujcie świata3 ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. 16 Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia4 nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. ''
MK
~maja kol
18 stycznia 2020, 21:23
Niesamowite jest raczej to jak jezuita, zakonnik czyli osoba konsekrowana, nie rozumie znaczenia wyłączności. Jeśli by pójść tym tokiem myślenia i tą logiką, to zakonnice też powinny mieć możliwość wychodzenia za mąż. Co stoi na przeszkodzie. Przecież kochając Jezusa kochają też innych, odrzuconych, swoje współsiostry, przecież możnaby tak zrobić? Poproszę też ojca, autora tego tekstu powyzej o argumenty na to co stoi na przeszkodzie. Tylko nie tradycja, proszę nie tradycja. Bo to takie staroświeckie.
SK
~Samuel Kowalczuk
18 stycznia 2020, 20:40
Ojcze, racja pozwolić. A potem jeszcze na wielożeństwo, wszak miłość do drugiego człowieka to nie grzech, a jak ktoś da radę..
DL
~Dorota Liszkowicz
18 stycznia 2020, 17:44
Myślę, że dużo ludzi właśnie celibat i życie samotne pociąga w kapłanie. Wszyscy tęsknimy za JEZUSEM. Jezus wybrał nas WSZYSTKICH. Mamy pewność, że każdy z nas jest dla Niego najważniejszy i pewnie boimy się stać się nie zaopiekowani tak do końca przez kapłana, który ma swoją najbliższą rodzinę. Może dlatego lęk przed żonatymi kapłanami?
DL
~Dorota Liszkowicz
18 stycznia 2020, 16:57
My wszyscy jesteśmy w jakimś sensie kapłanami Jezusa. On tego pragnie. Bóg Ojciec pragnie aby głosić Chwałę JEZUSA. Małżeństwa, żyjący samotnie. Bóg nikogo nie wyróżnia i nikogo nie poniża. Zachęcam wszystkich nas tutaj aby w tej szarej codzienności dzielić się ze spotykanym człowiekiem Jezusem i modlić się, żeby wola Boga zawsze się wypełniła nawet jeśli to będzie trudne i będzie bolało. Bog dokona jak zamierzył. Błogosławię wszystkim!
MB
~Marek Borkowski
18 stycznia 2020, 15:14
o. Dariuszu. Bardzo słabiutka argumentacja i niczym nie podparte założenia.
MK
~Micek K.
18 stycznia 2020, 13:51
Przeciwstawianie sobie miłosci do współmałżonka i miłosci do Boga jest faktycznie karkołomne (i absurdalne), natomiast w tym argumencie chodziło raczej o zaangażowanie, troskę no i miłość właśnie wobec wspólnoty Kościołą (czyli ludzi!) jako wchodzącą w konkurencję z miłością wobec własnej rodziny.
18 stycznia 2020, 13:47
Dopisek. I skoro mowa o celibacie na Wschodzie, to tam wybiera się biskupów spośród minichów, prawda?
DL
~Dorota Liszkowicz
18 stycznia 2020, 16:18
Dokładnie tak. Biskupem może zostać tylko wybrany spośród mnichów.
DL
~Dorota Liszkowicz
18 stycznia 2020, 16:29
I jeszcze informacyjnie, zanim kapłan zostanie wyświęcony to musi się zadeklarować co do małżeństwa. Jeśli się nie zdeklaruje to już jako kapłan nie może zawrzeć małżeństwa. Czyli musi to być dojrzała i przemyślana decyzja. Zresztą w każdej sytuacji warto podejmować dojrzałe i przemyślana decyzje.
18 stycznia 2020, 13:45
Kościoły Wschodnie są wierne Tradycji, bardzo bogatej zresztą, o czym pisze p. Dorota Liszkowicz. Problem zaś Kościoła Zachodniego to nie tylko ciągłe zmiany, ale i uleganie pokusie, żeby się przypodobać "światu". I w tym kluczu odczytuję to co pisze i robi, nie tylko ostatnio, kard. Sarah.
JS
~Jan Sowa
18 stycznia 2020, 12:52
Ksiądz kardynał zapomniał o tradycji Kościołów Wschodnich, które razem z Kościołem Rzymskim tworzą teoretycznie jeden Kościół Katolicki. W tych Kościołach nie ma problemu z jednoczesnym byciem mężem i księdzem. Na przykładzie słów kardynała widać, jak w rzeczywistości rzymska większość traktuje Wschód - jako przybudówki, niepełne i co najwyżej tolerowane. Bo pełnia i esencja kapłańska jest oczywiście rzymska i łacińska...
JL
Jerzy Liwski
18 stycznia 2020, 14:04
Czytał Pan książkę kardynała? Czy tylko jak autor tego artykułu, zakłada Pan, że kardynał coś twierdzi? I jednocześnie zakłada Pan, że kardynał o czymś zapomniał?
DL
~Dorota Liszkowicz
18 stycznia 2020, 11:44
Kontynuując mój wpis o rodzinie prawosławnej Bóg mi pokazał, że nic nie jest oczywiste. W tej rodzinie nie będzie kontynuacji powołania małżeństwa i kapłaństwa jednocześnie. Jeden syn wybiera życie świeckie z rodziną A drugi wybiera samotność w klasztorze.
DL
~Dorota Liszkowicz
18 stycznia 2020, 11:31
Szczęść Boże, Chcę się podzielić dobrem jakie Bóg dał światu w rodzinie prawosławnego kapłana. Jeden syn tego kapłana jest mistrzem pisania ikon, stąd nasza znajomość. Rozmawiając z nim w moim sercu zostały słowa, które powiedział, że jego celem życia jest służba Bogu i wykarmienie rodziny. On dzieli się doświadczeniem Boga poprzez wychowywanie dzieci i pisanie ikon. Jego brat jest mnichem, pomimo, że wychował się w rodzinie gdzie jego ojciec jest kapłanem to on wybrał życie mnisze. W samotności. Bóg działa zawsze i wszędzie i we wszystkim i ponad wszystkim. Chwała JEZUSOWI! Panu i Bogu.
MS
~Magda Sienkiewicz
18 stycznia 2020, 09:54
Ojcze, bardziej przemawiają do mnie argumenty kard. Saraha niż Twoje...
18 stycznia 2020, 07:29
Nie chcę wchodzić w spory teologiczne, ale chciałbym, żeby o. Piórkowski i o. Żmudziński uwzględnili też obawy bardzo wielu nas wierzących.
TK
~Tomasz K
18 stycznia 2020, 02:15
Cóż. Jeśli ktoś nie znajduje jako kapłan największej radości w oddaniu siebie tylko Bogu i Kościołowi to SZUKA innych dróg. Tylko czemu okłamuje siebie i swoje powołanie? Oj młody bracie to Drogocenna Perła!
AP
~Adam Pierwszy
18 stycznia 2020, 00:55
"Zakładam, że kardynał twierdzi" - to zdanie klucz. O. Dariusz sam zakłada co i jak miał na myśli kardynał. Czyli zwykła manipulacja z płytką argumentacją dla udowodnienia założonej tezy. Proste.
JL
Jerzy Liwski
18 stycznia 2020, 00:42
Pisze ksiądz "zakładam, że kardynał twierdzi", czyli ksiądz nie wie, czy tak kardynał powiedział... I tak ksiądz nie polemizuje z kardynałem tylko ze swoimi założeniami, taka rozmowa z samym sobą...
JL
Jerzy Liwski
18 stycznia 2020, 00:39
Ksiądz czytał już całą książkę kard. Saraha, czy tylko kilka zdań?
KA
~Kapitan Arianator
17 stycznia 2020, 23:08
Nie widzę swojego komentarza dotyczącego diakonatu stałego i zalet wynikających z istnienia takiego urzędu. Nie rozumiem dlaczego. Nie pisałem nic, a nic obraźliwego.
AB
~Artur Burdzy
17 stycznia 2020, 21:44
po piąte Jezus żył w celibacie
WJ
Wojciech Januszewski
17 stycznia 2020, 19:00
Stanowisko Papieża w sprawie celibatu jest jasne i nie chce On zmieniać obowiązującego prawa. Dlaczego Ojciec podważa zdanie Papieża Franciszka w tej kwestii ?
LL
Luki Luck
17 stycznia 2020, 22:50
A dlaczego nie można mieć innego zdania?
WJ
Wojciech Januszewski
18 stycznia 2020, 12:49
Można mieć inne zdanie, ale nie można być hipokrytą. Pretekstem do ataku na kard.Saraha jest wierność Ojcu Świętemu.
D-
~Dawid -
17 stycznia 2020, 16:52
Poświęcenie Bogu należy do istoty drogi małżeńskiej tak samo, jak drogi kapłańskiej - wydaje mi się jednak, że sedno leży w drugiej części sformułowania, w "poświęceniu wspólnocie". Od kapłana wymaga się większego zaangażowania w sprawy Kościoła niż od małżonków i jest to zupełnie zrozumiałe. Prezbiterów wyświęca się dla wspólnoty. Właśnie ten wymiar życia kapłańskiego woła o celibat: o rezygnację z jednej uprzywilejowanej relacji, aby być dla wszystkich.
FK
~Filip Kozak
17 stycznia 2020, 16:39
Z przykrością stwierdzam , że ksiądz bardzo spłycił temat
Wojciech Żmudziński SJ
17 stycznia 2020, 16:33
Twierdzenie, że oba sakramenty się wykluczają jest bardzo niebezpiecznym i niekatolickim poglądem. Ponadto dyskryminuje większość księży katolickich posługujących w innych obrządkach niż łacińskim. Czyżby oni byli mniej kapłanami?
DL
~Dorota Liszkowicz
17 stycznia 2020, 22:02
Szczęść Boże, A o co chodzi w byciu kapłanem? Dlaczego prawosławni kapłani mając doświadczenie życia z żoną i rodziną bo zapewne dzielą się tym, decydują się w większości na życie w celibacie, choć mają możliwość małżeństwa? I taka moja obserwacja na podstawie rozmów z Rosjanami, że żartobliwie wypowiadają się o żonatych księżach, natomiast zakonników traktują jak tych powołanych przez Boga. To mnie zdziwiło.
DL
~Dorota Liszkowicz
17 stycznia 2020, 22:30
Kontynuując mój wpis chcę się podzielić jak pięknie przez moje powołanie (Jestem młodą wdową poślubioną Jezusowi) doświadczył Jezus mojego klienta z Moskwy. On wyznał mi swoje bolączki i wrócił do Cerkwii. Teraz dzieli się ze mną swoją wiarą. Może zamiast tak bardzo skupiać się na małżeństwie księży powinniśmy bardziej poczuć się wezwani i posłani aby głośić Chwałę JEZUSA. On żyje! A to największa radość.
S.
~Simon .
17 stycznia 2020, 23:32
Niebezpieczne jest powierzchowne szastanie kategoriami "dyskryminacji" czy bycia kimś "mniej"czy"więcej", tak jakby było oczywiste co ma się przez nie na myśli, a sprawę dało się potraktować powierzchownie. Jeżeli kapłaństwo lub małżeństwo nie wymagają zaangażowania całego serca, to oczywiście można łączyć jedno i drugie nie dyskryminując żadnego z nich... Ale przynajmniej jedno z nich wymaga, to oczywiście, że są albo "mniej" kapłanami albo "mniej" małżonkami.
JR
~Józef Reszka
18 stycznia 2020, 16:07
Poznałem kilku księży grekokatolickich. Wszyscy na "dzień dobry" dzielili się swoim rozdarciem pomiędzy dobrem swoich parafian a dobrem własnej rodziny.
DL
~Dorota Liszkowicz
18 stycznia 2020, 17:33
I jeszcze problem pieniędzy. Tam jest bieda. A trzeba utrzymać rodzinę. Ludzie często zamiast iść po pomoc do kapłana wybierają pomoc u misjonarzy, bo rozumieją, że kapłan ma najpierw zająć się rodziną A później innymi ludźmi. To naturalne, że kapłan mający rodzinę najpierw chce zadbać o nią. A ludzie muszą jakoś sobie poradzić.
LL
Luki Luck
17 stycznia 2020, 16:17
Otóż tak. Jeśli dziś mam rodzinę i jednocześnie służę swoim czasem kościołowi, to gdzie nie wypełniam obowiązku? Gdzie służę mamonie? Przeciwnie ksiądz-mąż-żona może znacznie lepiej rozpoznawać potrzeby rodziny, dbając o własną. Przyznam szczerze że obserwuję wśród księży totalny odlot w pojmowaniu życia rodzinnego, często bez zrozumienia dla matki, ojca czy dziecka. Nie uważam że zamykanie się na dialog w sprawach celibatu jest dbaniem o interesy kościoła.
KA
~Kapitan Arianator
18 stycznia 2020, 09:10
Właśnie dlatego mi się podoba diakonat stały. Taki diakon wie z jakimi problemami życiowymi przychodzi wierny do kościoła.