W dwie i pół doby nazbierali na auto dla młodych. Tak się robi dobro w Kościele!
- Co tu się dzieje! To jest niesamowite! Te okrzyki towarzyszyły gliwickiej zrzutce od pierwszych godzin. - W połowie pierwszego dnia spojrzałem na stronę, na której zbieraliśmy na nasze Tico i zobaczyłem, że jest tam tysiąc złotych. Wtedy uwierzyłem, że ta akcja ma sens i jest w bożych planach – mówi Kacper z gliwickiego duszpasterstwa.
- Ten szalony weekend, w którym ponad trzystu wspierających rzuciło się do szybkiej pomocy, uświadomiło mi, że Kościół-communio to nie tylko teoria Soboru Watykańskiego II, ale cudowna praktyka, jeżeli łączą nas głębokie relacje, w których chcemy sobie nawzajem pomagać – dzieli się organizator zbiórki, ks. Marcin Paś.
Młodych nie ma, ale nie zawsze dlatego, że nie chcą być
W Kościele dużo się mówi o młodych. O tym, że jest ich coraz mniej, że organizuje się dla nich wiele rzeczy – a młodych nie ma. Nie zawsze to zwykły brak chęci czy obojętność. Czasem młodzi po prostu nie mają jak bezpiecznie dojechać na przeznaczone dla nich spotkanie – i nie mają jak wrócić do domu bez obaw.
Ale żeby to wiedzieć, trzeba znać młodych i ich sytuację. I mieć pomysł, jak problem rozwiązać. Jedno i drugie wydarzyło się właśnie w Gliwicach. To tu działają Pełni Życia – duszpasterstwo młodych, którym duszpastersko opiekuje się ks. Marcin Paś. Duszpasterstwo działa prężnie, są młodzi i dla młodych jest bardzo wiele propozycji.
To Tico będzie mieć mnóstwo do zrobienia
Jak mówił nam w wywiadzie ks. Marcin Paś, diecezjalny duszpasterz młodzieży z Gliwic, młodzi szukają żywej relacji z Bogiem. Jako przykład podał chłopaka, który na mszy świętej w swojej parafii spotkał młodych z Pełnych Życia, którzy głosili świadectwo. Zaprosili go na kurs Alpha. Przyjechał. I przyjeżdża dalej, choć musi na niego jechać dwie i pół godziny komunikacja miejską. Któregoś razu, wychodząc, mówi: nareszcie to, czego szukałem, znajduję we wspólnocie.
Teraz musi poświecić pięć godzin, żeby dotrzeć w miejsce, które stało się dla niego ważne. Ale już niedługo to się zmieni i nie będzie musiał dodawać do czasu kursu pięciu godzin na dojazd. Bo będzie Tico. „Tiko w gazie” – jak głosi tytuł zbiórki, która zakończyła się pełnym sukcesem po niecałych trzech dniach od jej rozpoczęcia.
Na zbiórkę wpłacali młodzi: po dwa, trzy, pięć złotych
- Tekst w Deonie rozpoczął lawinę, która doprowadziła nas do realizacji naszego małego marzenia: samochodu, który pomoże wykluczonej młodzieży z terenów wiejskich i małych miasteczek dojeżdżać na cykliczne spotkania kursu Alpha, na diecezjalne spotkania, na cykliczne wyjazdy w góry – komentuje ks. Paś.
Ujmuje wielkość wpłat: na liście widać dwu i trzycyfrowe kwoty, ale też sporo drobnych: 5 zł, 3 zł. Kto tyle wrzuca do skarbonki na Tico? Sami młodzi, którzy dobrze wiedzą, jak bardzo takie „podwózkowe autko” jest potrzebne.
- Najbardziej mnie poruszało mnie, jak uczniowie i studenci, których była chyba jedna trzecia, wpłacali swój wdowi grosz: po dwa, trzy złote. Głęboko wierzę, że to są serca, które w przyszłości będą budować świadomy, żywy Kościół, biorąc za niego odpowiedzialność – dodaje duszpasterz.
Trzysta osób, 10 tysięcy, a zbiórka trwa
- Od samego początku zrzutki zastanawiałem się, jak z nią będzie. Bardzo nam zależało, żeby była gotowa, gdy ukaże się wywiad Kingi z ks. Marcinem. W piątek wyszedł artykuł, w połowie dnia spojrzałem na stronę, na której zbieraliśmy na nasze Tico i zobaczyłem, że jest tam tysiąc złotych. Wtedy uwierzyłem, że ta akcja ma sens i jest w bożych planach. Po rozkręceniu akcji przez katolickich influencerów do 20.35 w niedzielę mieliśmy sto procent… Mega radość i wdzięczność! A zbiórki nie kończymy – to, co będzie tam jeszcze wpłacone, przeznaczymy na drugie nasze marzenie: Dom dla Młodych – mówi Kacper z duszpasterstwa Pełni Młodych w Gliwicach, który był odpowiedzialny za przygotowanie strony zbiórki.
Bo na zebranych 10 tysiącach złotych licznik wcale nie stanął: zbiórka trwa, a wpłaty wciąż się pojawiają. Wiadomo, że Pełni Życia pieniądze wydają dobrze.
To jest moc katolickiego internetu - i prawdziwych relacji
- Największe wsparcie uzyskaliśmy od katolickich influencerów z Instagrama, z którymi znamy się przez organizację wspólnych eventów, zwłaszcza Festiwalu Życia w Kokotku, który bardzo nas łączy – wyjaśnia ks. Paś.
Zrzutka na „Tico w gazie” to nie tylko zwykła akcja pomocowa. Widać tu jak na dłoni, jak dobrze działa społeczność katolików w internecie. Informacja o zbiórce była udostępniana przez działających w mediach społecznościowych i na YouTube twórców, którzy na co dzień mówią o Bogu, wartościach, dzielą się swoim życiem, wiarą, przemyśleniami. A zbiórka na „Tiko w gazie” jest trochę jak papierek lakmusowy: pokazuje zaangażowanie, zaufanie, aktywność. I rosnące środowisko chrześcijan w sieci, które wcale na sieci się nie kończy, bo działania w internecie coraz częściej przechodzą do z rzeczywistości wirtualnej do realnej.
Jak Tico, które zaraz zmaterializuje się w Gliwicach. Jak Festiwal Życia, na którym internetowi katoliccy twórcy robią co roku, na coraz szerszą skalę świetną robotę dla młodych. I jak środowisko młodego Kościoła, które po cichu, bez rozgłosu rozrasta się, wciągając do współpracy kolejne diecezje, zakony, twórców. I jest żywą odpowiedzią na pytanie, co zrobić, by młodzi poczuli, że Kościoł nie jest obowiązkiem i spadkiem po rodzicach, ale przestrzenią, w której sa u siebie i mogą być sobą, mają wpływ – i są zaopiekowani.
- Małe marzenie się spełniło, wielkie marzenie dalej jest w sercu – dzieli się ks. Marcin. - Szybki i doraźny sukces związany z Tiko w gazie rozochocił duże marzenie Pełnych Życia, jakim jest Dom Wiary dla młodych. I wierzę głęboko, że jako Kościół-communio będziemy w stanie taki dom stworzyć w najbliższych dwóch latach. Najpierw w Gliwicach, potem we wszystkich miastach diecezji gliwickiej.
Skomentuj artykuł