Wizyta papieża w Mjanmie przynosi pewne korzyści. Słysząc to papież "był zaskoczony i ucieszył się"
Po wizycie papieża Franciszka w Mjanmie (Birmie) pod koniec listopada 2017, dialog między Kościołem katolickim w kraju i władzami wojskowymi stał się łatwiejszy.
Region, w którym mieszka także wielu chrześcijan, podobnie jak inne części Mjanmy, cierpi na skutek konfliktów między partyzantami i wojskiem w walce o surowce i narkotyki. Konsekwencją tych konfliktów jest wielu uchodźców wewnątrz kraju.
Obecny dialog między Kościołem i władzami wojskowych stał się możliwy po tym, gdy papież wkrótce po przylocie do Rangunu spotkał się w rezydencji arcybiskupa z wpływowym dowódcą armii, generałem Min Aung Hlaingiem - powiedział kard. Bo. Zwrócił uwagę, że sam fakt, iż wojskowy został zaproszony do domu arcybiskupa, był sprzeczny z protokołem dyplomatycznym i spotkał się z wielkim zdziwieniem.
Jak relacjonowały media, generał Min Aung Hlaing powiedział papieżowi, że w Mjanmie nie ma dyskryminacji etnicznej i religijnej. Słysząc to papież "był zaskoczony i ucieszył się". Odpowiedział generałowi, że wzajemne poszanowanie między religiami może prowadzić "do dobrobytu i rozwoju narodu".
Kard. Bo po raz kolejny stanął też w obronie szefowej rządu, Aung San Suu Kyi, krytykowanej przez opinię międzynarodową za jej stosunek do prześladowanej społeczności muzułmańskiej Rohindżów. Podkreślił, że takie powielanie zarzutów osłabia zaangażowanie birmańskiej polityk na rzecz większej demokracji w kraju. Zagraża to dodatkowo nie tylko losowi Rohindżów, lecz całemu krajowi, który będzie izolowany od swoich partnerów międzynarodowych.
Skomentuj artykuł