"Zgrzeszyłem. Uniosłem się gniewem" - ksiądz przeprasza uczestnika rekolekcji
Ksiądz Przemysław Szewczyk, znany duszpasterz i autor, publicznie przyznał się do uderzenia chłopca podczas rekolekcji dla gimnazjalistów. W mediach, które podały tę informację, pojawiło się mnóstwo nienawistnych komentarzy.
Jak informuje "Dziennik Łódzki", podczas rekolekcji prowadzonych przez księdza Przemysława Szewczyka dla uczniów Gimnazjum nr 35 w Łodzi, miał miejsce przykry incydent. Duszpasterz nie mógł uspokoić młodzieży, która wyprowadziła go z równowagi.
- Przez 15 minut próbowałem wprowadzić minimum dyscypliny w grupie prosząc o ciszę. Nauczyciele ograniczyli swoje zaangażowanie w opiekę nad młodzieżą do milczącej obecności. Zupełnie nie troszczyli się o zachowanie uczniów. Nie pomyślałem nawet o tym, że pedagodzy oczekują wezwania duchownego do troski o to, żeby uczniowie odpowiednio zachowywali się w kościele - przytacza wypowiedź księdza Szewczyka "Dziennik Łódzki".
Stojąc w pobliżu pierwszego rzędu ławek, kapłan podszedł do chłopca "który trzymał w ręku puszkę z niedopitym napojem" - mówi matka gimnazjalisty - "Ksiądz go po prostu uderzył w twarz" - dodaje.
- Uważam, że tego rodzaju incydenty powinny być rozwiązywane w osobistych rozmowach osób zainteresowanych - mówi dla "Dziennika Łódzkiego" ksiądz Przemysław. - Przeprosiłem w kościele za swoje zachowanie. Chciałbym też osobiście przeprosić zarówno chłopca jak i jego rodziców. Wczoraj nie miałem już takiej szansy. Nie cofnę tego, co się stało, ale bardzo tego żałuję. To nie powinno mieć miejsca - dodaje ksiądz Przemysław.
Matka gimnazjalisty zgłosiła jednak sprawę na policję. Po rozmowie z dyrektorem szkoły w dalszej części rekolekcji uczestniczył już proboszcz. - Zapewnił mnie, że będzie sprawował nadzór nad księdzem, który prowadził rekolekcje - mówi Wojciech Ulatowski, dyrektor gimnazjum.
Wczoraj na swoim profilu na Facebooku, ksiądz Przemysław opublikował oświadczenie:
Do sytuacji odniósł się również Grzegorz Kramer SJ, który osobiście zna ks. Przemysława:
Pamiętacie wczorajszą Ewangelię? Jezus uzdrowił człowieka, który cierpiał TRZYDZIEŚCI OSIEM lat, a już w dzisiejszym [KLIK] fragmencie czytamy o tym, że Żydzi (ziomkowie) prześladowali Jezusa za to, że zrobił to w szabat. Czujecie to? Człowiek po całym życiu leżenia w chorobie, syfie, braku nadziei zostaje z tego w ciągu chwili wyciągnięty, a oni się czepiają, że Jezus to zrobił w szabat?
W diecezji Łódzkiej mieszka człowiek, który robi bardzo dużo dobra (dla ubogich, dla uchodźców, dla opuszczonych), jest mądrym księdzem, który swoją wiedzę potrafi przekładać na prosty język. Przemek podjął się prowadzenia rekolekcji wielkopostnych dla młodzieży (coś czego ja sam unikam jak ognia). Nie wiem, co się wydarzyło (media piszą o różnych wersjach), ale Przemek uderzył jednego ucznia w twarz. Zrobił źle. Zresztą sam to pisze w swoim wpisie na FB. Nie usprawiedliwiam jego czynu, bo to nie powinno się wydarzyć.
Wyciągam dziś tę przykrą sprawę, bo przeczytałem komentarze pod publicznym przyznaniem się do winy, które poczynił Przemek na swojej stronie. Nie usprawiedliwia swojego czynu, nie koloryzuje, jako że jest człowiekiem o silnej wierze wplata to swoje przyznanie się i przeproszenie w język, który jest mu bliski - w język chrześcijaństwa. W tych komentarzach jest wiele wsparcia (i to bardzo cieszy), ale jest mnóstwo hejtu na Przemka. I co najgorsza pod nazwiskami osób, które z fejsa kojarzę jako pobożne. Zresztą u mnie, kiedy wspomniałem, że "chciałbym być tak wielki jak Przemysław w momencie swojego upadku", było podobnie (te najostrzejsze wyciąłem).
Nie, Przemek nie jest Jezusem, a to co zrobił nie jest cudownym uzdrowieniem. Przemek, w przeciwieństwie do Jezusa zrobił zło. I tego zła nie wolno bagatelizować. Podobieństwo polega na tym, że w jednym i drugim przypadku, znaleźli się ludzie, którzy nie chcieli dostrzec dobra.
Człowiek leżał 38 lat i nikt nie był skory do pomocy (sam to mówi), ale kiedy wydarzyło się coś wielkiego zbiegli się by poszukać "dziury w całym". Przemek zrobił coś złego i zbiegło się kilku sprawiedliwych by pokazać, że są lepsi, bo przecież przeproszenie jest oczywiste, bo się nie nadaje do pracy z młodymi, bo…
Ciężko być chrześcijaninem na serio. Ciężko być chrześcijaninem na 100%, kiedy trzeba schować swoją "lepszość" do kieszeni i człowieka, który uznaje swój błąd przyjąć, a nie poszukać jeszcze czegoś, co mogłoby być punktem zaczepienia do skopania go bardziej.
Sprawiedliwi lubią mówić o konieczności piekła, jako konsekwencji ludzkiego działania i wyboru zła. Często jednak nie dostrzegają, że czynią piekło już tu na ziemi. W imię zasad, Boga i religii.
Przebaczenie łatwo się przyjmuje, trudniej je dawać innym. A czasem na tym polega chrześcijaństwo, albo po prostu zwykły humanizm.
Skomentuj artykuł