Zmarł ksiądz Jan Kaczkowski

Zmarł ksiądz Jan Kaczkowski
(fot. Damian Kramski /Wydawnictwo WAM)
Redakcja DEON.pl

Od 2012 roku zmagał się z glejakiem mózgu. Mimo choroby cały czas starał się - jak sam mówił - żyć na pełnej petardzie. Kierował puckim hospicjum, był w nim również kapelanem, jeździł z kazaniami i konferencjami po całej Polsce i nie tylko. Napisał kilka książek. Zmarł ksiądz Jan Kaczkowski.

Urodził się 19 lipca 1977 roku w Gdyni. Wychował się w Sopocie. Tam też ukończył szkołę podstawową i środowiskowe LO. Nie należał do najgrzeczniejszych. W 1996 roku zdał maturę, próbował studiować swoje dwie pasje: prawo i medycynę. Wstąpił jednak do Gdańskiego Seminarium Duchownego.

W 2002 roku otrzymał tytuł magistra oraz święcenia kapłańskie. Od  czerwca 2002 roku do listopada 2007  był wikariuszem w Pucku. Był także kapelanem w Domu Pomocy Społecznej oraz  Szpitala Powiatowego w Pucku. W latach 2004-2011 był katechetą w puckim "Oxfordzie", Liceum Ogólnokształcacym w Pucku oraz w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Rzucewie.

DEON.PL POLECA

Praca z młodzieżą zawsze była powodem jego dumy.W 2004 roku wraz z grupą inicjatywną założył Puckie Hospicjum Domowe. Praca z chorymi była mu szczególnie bliska. W 2007 roku obronił doktorat: "Godność człowieka umierającego a pomoc osobie w stanie terminalnym", a rok później ukończył studia podyplomowe z bioetyki. Lubił spontaniczne podróże, dobrze zjeść, uczyć w szkole i Coca Colę.

Napisał trzy książki, które cieszyły się i wciąż cieszą się ogromną popularnością: "Szału nie ma, jest rak", "Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość" oraz "Grunt pod nogami".

W swoich dwóch ostatnich ksiązkach ksiądz Jan napisał słowa, które dziś nabierają jeszcze większej mocy i znaczenia. Oto one.

Walczcie o siebie

Chciałbym wam powiedzieć jeszcze jedno: walczcie o siebie, nie dajcie się wdeptać kryzysom beznadziejności, chwilowej ciemności, walczcie o czyste sumienie i nigdy nie myślcie, że Bóg jest przeciwko wam.

Odczytuję moje chorowanie także jako pewien sens. Chcę być bardzo prawdomówny. Ten glejak czwartego stopnia, który bardzo źle rokuje, nie jest dla mnie niczym przyjemnym, ale też nie jest jakimś potworem i tragedią - jestem po prostu chory. Ani ze mnie żaden wielki bohater, ani jakaś wielka ofiara. To, co się dzieje w mojej głowie, każe mi wykorzystać ten nowotwór, żeby cały czas machać łapami i mówić to, co mi sumienie dyktuje w kontekście prawdy. I dobić do końca - zejść ze stanowiska księdza, kiedy taka będzie wola Pana Boga, i zrobić to godnie, w miarę sprawnie, z klasą. Amen.

("Grunt pod nogami", Kraków, 2016)

Ostatnie przesłanie i prośba

Moja osoba jest tu mało ważna. Jestem przejęty słowami fascynującego mnie papieża Benedykta XVI, który po wyborze konklawe, ogłosił: "Po wielkim papieżu Janie Pawle kardynałowie wybrali mnie, skromnego współpracownika winnicy Pańskiej". Wielki kardynał, zwany pancernym, który mówi, że jest skromnym pracownikiem w winnicy Pańskiej! Również ja nie jestem nikim wyjątkowym i proszę mnie za takiego nie mieć. Jestem najzwyklejszym, błądzącym księdzem i chrześcijaninem, waszym bratem Janem, który często się w życiu gubił.

Proszę także mocno, żebyście nie zapominali o hospicjum w Pucku. To także apel do moich współpracowników. Błagam, żebyście tego dobra, które wspólnie wypracowaliśmy, nie rozmienili na drobne. Żebyście trzymali najwyższe standardy opieki, przejrzystości finansowej i moralnej. Ale też żebyście o mnie pamiętali. Nie stawiając broń Boże pomników, ale zachowując w modlitwie. Największym darem, który będziecie mogli mi po śmierci ofiarować, jest msza święta gregoriańska.

A ja, jeśli Pan Bóg przyjmie mnie do siebie, obiecuję, że na tyle, na ile mi pozwoli, bo to też nie jest takie oczywiste, będę próbował być blisko was.

Przepraszam wszystkich tych, których skrzywdziłem, których niesprawiedliwie oceniłem. Proszę o wybaczenie wszystkich, którzy się poczuli przeze mnie dotknięci w tych momentach, kiedy nie stanąłem na wysokości zadania. I chciałem powiedzieć, że nie mam żalu do nikogo. Tak mi, Panie Boże, dopomóż.

("Życie na pełnej petardzie", Kraków, 2015)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zmarł ksiądz Jan Kaczkowski
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.