Na 100%, czyli uwaga na marginesie "Bogów"

Zobacz galerię
Na 100%, czyli uwaga na marginesie "Bogów"
(fot. Materiały prasowe dystrybutora)

Historia prof. Raismana i Dariusza Fidyki sprawiła, że poczułem się jak na planie Bogów, opowieści o życiu prof. Zbigniewa Religi.

Przedwczoraj dotarła do mnie jedna z najważniejszych informacji tego miesiąca - udało się, na razie częściowo, wyleczyć paraliż Dariusza Fidyki, którego rdzeń kręgowy został przerwany wskutek napaści. Choć operacja została przeprowadzona we Wrocławiu (pod kierunkiem dra Pawła Tabakowa), to początek prac i sama idea przeszczepu należała do Brytyjczyków. Głównym pomysłodawcą był bowiem prof. Geoffrey Raisman, pracujący w Instytucie Neurologii UCL - od 30. lat pracował on nad możliwością odwrócenia efektów przerwania rdzenia kręgowego na sparaliżowanych szczurach (warto jednak dodać, że dr Tabakow już jako student obserwował jego prace). Jak mówią jego współpracownicy - poświęcił całą karierę, by doprowadzić do kolejnego przełomu w medycynie, czegoś, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia. Cała historia prof. Raismana i Dariusza Fidyki sprawiła, że poczułem się jak na planie Bogów (reż. Ł. Palkowski), opowieści o życiu prof. Zbigniewa Religi.

DEON.PL POLECA

 

 

Ten najpopularniejszy z ostatnio wypuszczonych na srebrne ekrany filmów nie wydaje się jednak typową biografią, choć spełnia on jej podstawowy warunek - skupia się na działaniach konkretnego człowieka, prof. Zbigniewa Religi. Bogowie wydają się raczej opisem poświęcenia całej pracy jednego człowieka dla osiągnięcia określonego dobra, namacalnego i dostępnego dla innych.

Robić wszystko na 100% swoich możliwości - to jest, jak sądzę, przesłanie tego filmu. Dlaczego Bogowie to nie biografia? Bo nie pokazują pełni życia Religi - dotknięto jedynie (zresztą we wspaniały sposób) kwestii jego życia rodzinnego oraz wcześniejszej kariery: studiów i pobytu w Stanach. Nie wspomniano też właściwie o jego ojcostwie. Bogowie nie pozwalają jednak, by wyjść z kina bez pytań o te sprawy. Pozostawiając temat filmu na boku, wydaje się że w życiu Religi nie mogło być tak źle z tymi sprawami, że Religa był świadom wszystkich problemów, które będą wiązać się z "oddaniem się" przeszczepowi serca. Myślę, że to był człowiek, który robił rzeczy na 100%.

Co oznacza działanie na 100%? Szczególnie z perspektywy katolika wydawać się to może wręcz heretyckie, bo przecież należy poddawać się woli Boga, liczyć na Jego łaskę i opatrzność. Taka postawa, gdy wszystko "muszę robić sam", może okazać się niszcząca, gdyż niczego nie będziemy oczekiwać od innych - szybko się, kolokwialnie mówiąc, "zajedziemy". Ale w działaniu na 100% nie chodzi o te oczekiwania od innych osób - zarówno prof. Religa, jak i prof. Raisman, korzystali przecież z pomocy różnych ludzi w realizacji swojej pracy, nawet jeśli byli to działacze PZPR. Sękiem robienia rzeczy na 100% jest trzymanie swoich spraw, swojego życia "w garści", a nie prowadzenie życiowego "outsourcing’u".

To korporacje prowadzą "outsourcing" niektórych usług, czyli korzystają z pomocy innych firm do realizacji niektórych celów w myśl zasady Henry’ego Forda: Jeśli jest coś, czego nie potrafimy zrobić wydajniej, taniej i lepiej niż konkurenci, nie ma sensu, żebyśmy to robili i powinniśmy zatrudnić do wykonania tej pracy kogoś, kto zrobi to lepiej niż my.

DEON.PL POLECA


Dobra metoda dla firmy nie jest jednak dobrą metodą dla pojedynczej osoby. Tak jak korporacje, niektórzy mogą w tym świetle postrzegać swoje życie - patrząc jedynie na jego domniemane cele, próbują robić rzeczy w swoim życiu "wydajniej i taniej", szukając jak najszybszej drogi ich realizacji, a tak naprawdę do spokojnego i niezbyt wymagającego (bo "outsource’owanego") życia, w którym ktoś będzie przeżywał nasze życie za nas. Jednak tak naprawdę rdzeniem jego przeżywania jest właśnie droga do celu, ta nierzadko mrówcza, niedostrzegalna przez nikogo, ciężka robota na 100%, która zapewne mogłaby być zrobiona łatwiej i "wydajniej" przez dowolną osobę.

Sukces Religi i Raismana nie był wynikiem pojawienia się "właściwej osoby, we właściwym czasie i miejscu" - być może sukces ten mógł być osiągnięty wiele lat wcześniej, ale tylko wtedy, gdy inne osoby zdecydowałyby się na tę ciężką pracę na 100% i nie "outsource’owanie" swojego życia. Również Bogowie to, moim zdaniem, efekt takiej pracy: rzetelne polskie kino z najwyższej półki ukazujące uniwersalne problemy w perspektywie konkretnego życia, a nie suchych rozważań w politycznym lub, nie daj Boże, moralistycznym sosie.

Tekst pochodzi z bloga Karola Wilczyńskiego: wilczynski.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na 100%, czyli uwaga na marginesie "Bogów"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.