Pamięci Niezłomnych

(fot. shutterstock.com / pk)
Marek Barton / pk

Koniec II Wojny Światowej nie przyniósł Polsce upragnionego wyzwolenia. W wyniku ustaleń Wielkiej Trójki (Związku Sowieckiego, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii) znaleźliśmy się w sowieckiej strefie wpływów. Chociaż nadal działał Rząd w Londynie, w kraju to komuniści systematycznie, najczęściej w brutalny sposób, przejmowali władzę. Wobec tej sytuacji wielu patriotów pozostało w konspiracji. Wyklęci przez władzę, zwani wówczas "bandytami"; obecnie najlepiej wypada o nich mówić - Niezłomni.

Dzień 1 marca od 2011 r. obchodzimy jako Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Data ta jest rocznicą wykonania wyroku śmierci na ostatnim prezesie Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość - ppłk. Łukaszu Cieplińskim. Szacuje się, że w latach 1945 - 1963 w podziemiu działało od 120 do 180 tysięcy osób, z czego w bezpośredniej walce lub z wyroku komunistycznych sądów zginęło 20 tys. żołnierzy. Pozostałych wywieziono na Wschód lub skazano na wieloletnie więzienia. Często szykanowano także ich najbliższą rodzinę.

Rotmistrz Witold Pilecki "Witold"

DEON.PL POLECA

Urodził się 13 maja 1901 r. Pochodził ze szlacheckiej rodziny o tradycjach patriotycznych. Od młodości był zaangażowany w harcerstwo. W 1918 r. wstąpił do odrodzonego Wojska Polskiego. Brał udział w Wojnie Polsko - Bolszewickiej. W czasie Wojny Obronnej 1939 r. był dowódcą plutonu. 17 października rozwiązał oddział i przedostał się do Warszawy, gdzie rozpoczął działalność konspiracyjną.

Był jednym ze współorganizatorów Tajnej Armii Polskiej, która następnie została wcielona w szeregi ZWZ/AK. Od września 1940 r. przedostał się jako ochotnik do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, by stworzyć tam wewnętrzną siatkę ruchu oporu (Związek Organizacji Wojskowej). Efektem jego działalności wywiadowczej były pierwsze sprawozdania o popełnianym tam ludobójstwie, tzw. Raporty Pileckiego. Po ucieczce z obozu w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. przedstawił plan zbrojnego opanowania Auschwitz, który ostatecznie nie został zrealizowany. 11 listopada 1943 otrzymał awans do stopnia rotmistrza. Od tego czasu służył w Kierownictwie Dywersji (Kedyw) Armii Krajowej, a następnie brał udział w Powstaniu Warszawskim. Po wydostaniu się z niewoli niemieckiej służył w 2 Korpusie Polskich Sił Zbrojnych we Włoszech. W grudniu 1945 r. na własną prośbę wrócił do Polski, by tworzyć organizację wywiadowczą dla przebywającego na Zachodzie gen. Andersa. Grupa ta została rozbita w maju 1947 r. Rotmistrz Pilecki pomimo brutalnych tortur, nikogo nie wydał, całą odpowiedzialność biorąc na siebie. Po pokazowym procesie politycznym został skazany na karę śmierci. Mimo ogromu zasług poczynionych w Auschwitz, Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Wyrok na Witoldzie Pileckim wykonano 25 maja 1948 r w więzieniu UB na warszawskim Mokotowie. Pośmiertnie, w 2006 został odznaczony Orderem Orła Białego, a w 2013 został awansowany do stopnia pułkownika.

Rotmistrz Witold Pilecki "Witold" (fot. Wikimedia Commons / Domena publiczna)

Kapitan Stanisław Sojczyński "Warszyc"

Urodził się w 1910 r. Po ukończeniu szkoły powszechnej, uczęszczał do Państwowego Seminarium Nauczycielskiego w Częstochowie. W 1932 r., rozpoczął służbę wojskową. Podczas Kampanii Wrześniowej, w stopniu podporucznika brał udział w walkach pod Janowem Lubelskim. Następnie rozpoczął działalność konspiracyjną, najpierw w Służbie Zwycięstwu Polski, a następnie w Związku Walki Zbrojnej. Dzięki dużym zdolnościom organizacyjnym, niebawem został komendantem Podobwodu Rzejowice AK, a od października 1942 roku zastępcą komendanta Obwodu Radomsko AK. Do największych osiągnięć porucznika Sojczyńskiego należało uwolnienie około 50 osób z niemieckiego więzienia w Radomsku za co został odznaczony Krzyżem Srebrnym Virtui Militari. Podczas akcji "Burza" dowodził I batalionem 27 pułku piechoty AK. W styczniu 1945 roku został awansowany na kapitana.

Gdy na ziemie polskie wkroczyli Sowieci, "Warszyc" nie złożył broni. Na bazie swojego dawnego oddziału, w maju 1945 roku utworzył organizację pod kryptonim "Manewr". Jej kolejne nazwy to:"Walka z Bezprawiem", a od 8 stycznia 1946 roku - "Samodzielna Grupa Konspiracyjnego Wojska Polskiego". Organizacja, która liczyła od 3 do 4 tys. żołnierzy działała w województwach: łódzkim, kieleckim, śląskim oraz poznańskim.

Do zadań KWP należała walka z przestępczą działalnością władz komunistycznych i ochrona społeczeństwa przed terrorem organów bezpieczeństwa. W nocy z 19 na 20 kwietnia 1946 r. miała miejsce jedna z jej najgłośniejszych akcji, kiedy to z więzienia bezpieki w Radomsku uwolniono 57 aresztowanych. Odtąd komuniści zaczęli uznawać "Warszyca" za głównego wroga publicznego. 27 czerwca 1946 r. w Częstochowie Stanisław Sojczyński został zdekonspirowany i aresztowany. Sądzony w procesie dowództwa KWP przez Wojskowy Sąd Rejonowy. "Warszyc" oraz jego 5 podwładnych zostali straceni 19 lutego 1947 r. w Łodzi. Nie wiadomo, gdzie został pochowany. W 2009 roku został pośmiertnie awansowany do stopnia generała brygady.

Kapitan Stanisław Sojczyński "Warszyc" (fot. Wikimedia Commons / Domena publiczna)

Danuta Siedzikówna "Inka"

Urodzona 3 września 1928 w Guszczewinie. Jej ojciec w ramach pierwszej deportacji w lutym 1940 r. został wywieziony do sowieckiego łagru. Natomiast matka za działalność konspiracyjną we wrześniu 1943 r. została zamordowana przez Gestapo. Po tych tragicznych wydarzeniach, na przełomie lat 1943/1944 Danuta, razem z siostrą Wiesławą, wstępiła do AK, gdzie została sanitariuszką. Po wkroczeniu Armii Czerwonej podjęła pracę administracyjną w nadleśnictwie Hajnówka, jednak już w czerwcu 1945 została aresztowana przez bezpiekę za współpracę z antykomunistycznym podziemiem. Uwolniona dzięki akcji AK, podjęła funkcję sanitariuszki w oddziale partyzanckim. Danuta Siedzikówna przybiera wówczas pseudonim "Inka". Na przełomie lat 1945/1946, zaopatrzona w dokumenty na nazwisko Danuta Obuchowicz, wróciła do pracy w nadleśnictwie. Wczesną wiosną 1946 r. nawiązała kontakt z ppor. Zdzisławem Badochą "Żelaznym", dowodzącym jednym ze szwadronów 5 Brygady Wileńskiej AK majora Hieronima Dekutowskiego "Łupaszki". Dnia 28 czerwca 1946 r. została wysłana po zaopatrzenie medyczne do Gdańska. Podczas tej misji, 20 lipca 1946 r., w mieszkaniu konspiracyjnym we Wrzeszczu, "Inka" została aresztowana, a następnie umieszczona w pawilonie V więzienia w Gdańsku.

Mimo brutalnego śledztwa odmówiła składania zeznań obciążających żołnierzy brygad wileńskich AK. Oskarżona pod fałszywymi zarzutami udziału w walce (podczas gdy była tylko sanitariuszką) 3 sierpnia została skazana na śmierć i stracona 28 sierpnia 1946 w więzieniu przy ul. Kurkowej w Gdańsku. W chwili śmierci miała niecałe 18 lat. Jej ostatnimi słowami było: "Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszko!"

Danuta Siedzikówna "Inka" (fot. Wikimedia Commons / Kekator / CC BY-SA 3.0)

Podpułkownik Łukasz Ciepliński "Pług"

Urodził się 26 listopada 1913 r. w rodzinie o tradycjach patriotycznych. Po ukończeniu szkoły oficerskiej rozpoczął, w stopniu podporucznika, służbę w 62 Pułku Piechoty w Bydgoszczy. Podczas Wojny Obronnej w 1939 r. był dowódcą kompanii. Za zasługi został odznaczony Orderem Virtuti Militari oraz awansowany do stopnia porucznika. W maju 1940 r. zaangażował się w działalność konspiracyjną. Początkowo jako komendant Podokręgu Rzeszowskiego Organizacji Orła Białego, a po scaleniu jej ze Związkiem Walki Zbrojnej, jako komendant Obwodu Rzeszów. Od 1941 do lutego 1945 r. stał na czele Inspektoratu Rejonowego-Podokręg Rzeszów ZWZ/AK. Podczas akcji "Burza" jego oddziały brały udział w wyzwalaniu Rzeszowa. Następnie działał konspiracji antysowieckiej. W nocy z 7 na 8 października 1944 podjął nieudaną próbę odbicia czterystu żołnierzy AK więzionych przez NKWD na Zamku w Rzeszowie. Na początku 1945 został przeniesiony do sztabu Okręgu Krakowskiego AK. Tam działał w "następcach" AK: NIE, Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj oraz Zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość. We wrześniu 1945 r. stanął na czele Okręgu Krakowskiego WiN, a od grudnia Obszaru Południowego WiN. Po rozbiciu przez bezpiekę III Zarządu Głównego WiN, w styczniu 1947 r. stanął na czele IV Zarządu Głównego WiN. Ppłk Ciepliński przeniósł siedzibę Zarządu z Krakowa do Zabrza, a osłabiona organizacja mogła odbudować i rozwinąć działalność wywiadowczą i propagandową. 28 listopada 1947 został aresztowany. Brutalne śledztwo wobec ostatniego prezesa WiN oraz jego współpracowników trwało aż trzy lata. Z tego okresu zachowały się grypsy z celi więziennej, które pisał do żony i syna, wskazujące na głęboką wiarę i patriotyzm. Dnia 14 października 1950 r. ppłk Łukasz Ciepliński został skazany na 5-krotną karę śmierci. Został zamordowany strzałem w tył głowy 1 marca 1951 r.

Podpułkownik Łukasz Ciepliński "Pług" (fot. Wikimedia Commons / Lowdown / CC BY-SA 3.0)

Sierżant Józef Franczak "Lalek"

Urodzony 17 marca 1918 r. Pochodził z wielodzietnej rodziny chłopskiej. W wieku 17 lat wstąpił jako ochotnik do Wojska Polskiego. Po ukończeniu Szkoły Podoficerskiej przydzielony został do Plutonu Żandarmerii w Równem na Wołyniu. Prawdopodobnie działał również dla Wywiadu Wojskowego.

Po wybuchu II wojny światowej, podczas walk z Armią Czerwoną, dostał się do sowieckiej niewoli z której udało mu się uciec. Od 1940 r. należał do Związku Walki Zbrojnej. Do jego ówczesnych zadań należało szkolenie partyzantów. Był także dowódcą drużyny, a następnie dowódcą plutonu w III Rejonie Obwodu Lublin AK.

W 1944 r. wstąpił do 2 Armii Wojska Polskiego. Będąc świadkiem wydawania i wykonywania wyroków śmierci na AK-owcach, w styczniu 1945 r. w obawie o własne życie, zdezerterował. Następnie przez pewien czas walczył pod komendą majora Hieronima Dekutowskiego "Zapory".

Od 1947 "Lalek" działał w oddziale kpt. Zdzisława Brońskiego "Uskoka". Po śmierci dowódcy w maju 1949 r., przez ponad 14 lat ukrywał się samotnie, sporadycznie współdziałając z innymi partyzantami. Stwierdzając że nie ma szans liczyć na łaskawość sądu nie ujawnił się w czasie kwietniowej amnestii w 1956 r. Wyjęty spod prawa przez ówczesne władze, ukrywał się w różnych miejscach. Józef Franczak, ostatni Żołnierz Niezłomny, został zastrzelony podczas zorganizowanej przez ZOMO obławy dnia 21 października 1963 r.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pamięci Niezłomnych
Komentarze (7)
JN
Jest nadzieja!
1 marca 2015, 22:55
Serce rośnie, gdy widzi się i słyszy o tysiącach uczastników marszów poświęconych pamięci Tych, których nie złamały cierpienie i smierć dla Polski! Nawet oficjalne i prorządowe media musiały się "podpiąć" pod dzisiejszą Rocznicę... Polska się jednak zaczyna budzić. Oby na stałe...
E
Edyta
1 marca 2015, 18:33
Dlaczego ich oprawcy są bezkarni? Dlaczego wymiar sprawiedliwości nie dopełnił swoich wobec nich obowiązków? Dziś w moim kościele, w średnim mieście, odbyła się Msza ku ich pamięci. Wniesiono sztandary z ich wizerunkami. A w ławkach siedzieili dawni urzędnicy władz PRL-u - samo satrsze pokolenie - ich oprawcy. Jak można odmiawiać "Ojcze nasz.." mając krew na rękach? Będąc sprawcą tylu niewinnych śmierci tak szlachetnych ludzi. To pokolenie musi się skończyć, dopiero będzie tu nowa wolna Polska. Tylko do tego czasu sprzedadzą ją za bezcen jak dziwkę.
N
Niestety...
1 marca 2015, 21:38
Dzięki, Edytko... Masz rację - to budzi conajmniej niesmak! Ale najbardziej smutne jest to, że oni pozostawili po sobie swoich pogrobowców! Skąd taki Palikot miał 14 % (o ile pamietam) poparcia w wyborach? skąd wzięło się te parę milionów lemingów, którzy płyną z tym obecnym szambem nie zdając sobie z tego sprawy? Skąd bierze się tylu "katolików", którzy plują po księżach nawet w drodze z kościoła? Uważają, że np. rozwód to coś do czego każdy ma prawo? Podobne pytania można mnożyć bez końca...
A
andrzej
1 marca 2015, 23:02
Nie są bezkarni. Ten swiat w którym żyjemy jest mieszanką dobra i zła w bardzo wymyślnych konfiguracjach. Jest to świat wielu testów naszej wiary i miłości, ale również zdolności do zła, a nawet różnych form okrócieństwa. Niektórzy ludzie dają się wciągnąć w życiowe labirynty którejś z form wynaturzenia zaczynające się zwykle od jakiś słabości naszej natury i osobowości. Z czasem ludzie tacy pogłębiają swoją wędrówkę ku 'piekłu', które w tym wymiarze nie wygląda wcale jeszcze tak strasznie. Śmierć jest granicą po przekroczeniu której nie ma już żadnych możliwości ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości Boga. Dla wielu dopiero śmierć jest wizją realnych zasług dla Boga lub pracy na rzecz zła. Z tej perspektywy pozostaje nam obowiązek wstawiania się w modlitwie za tych NIEZŁOMNYCH, bo tym drugim zwykle na nic się one zdają.  No i najważniejsze, nie dać się w tym świecie "przekrecić" tym ludziom zwykle nie świadomym, że pracują na swoje piekło. Niestety tymi ludźmi mogą by nawet nasi najbliżsi. Zło nie oszczędza żadnej rodziny i z każdej che kogoś na siłę wyrwać do swojego piekła.
N
NIESTETY
1 marca 2015, 15:23
Dziś prawdziwych Polaków już niema... Ci, co uważają się za wyjątki - niech mi wybaczą, ale wyjątki potwierdzają tylko regułę. Zbyt długo były likwidowane, maltretowane, katowane i niszczone polskie serca. A co pozostało? Zdrada, chamstwo, arogancja, pazeronoć, w najlepszym wypadku - obojętność. Nawet wna najwyższych szczeblach władzy! Można rzec - im wyżej - tym gorzej. I dlatego mamy, tak jak mamy...
A
andrzej
2 marca 2015, 00:22
a może to nie Polacy są najważniejsi, lecz ludzie stojący po stronie Boga nazwani przez Niego  Izraelem (nie mylcie z zawłaszczoną nazwą przez tych samych co walczyli z Jezusem). Lubimy patrzeć na ten świat wedle podziałów i klasyfikacji jakie on (świat) ustanowił (języki, historia, kultura itd). Jednak my ludzie wiary powinniśmy przede wszystkim dążyć do umiejętności postrzegania świata wedle ludzi stojących po stronie Boga, ludzi stojących po stronie zła i tych po środku (3 grupy). Wiem, że jest to niesamowicie trudne mając lat 17 czy nawet 27, jednak zastanawiając się nad realnymi uczynkami konkretnych ludzi, można ich względnie przypisać do którego świata należą lub będą należeć (z małymi wyjątkami). Czy krzykliwego świata przepychu, bogactwa, wszechobecnej łatwizny życia, pozbawionego granic moralności, które nakreśla prawo Boga (zwykle są to ludzie dążący wprost do piekła). Czy może do świata nie krzykliwego, nie pozbawionego trudów życia i wyzwań w przestrzeni miłości, wiary i moralności jakiej uczymy się z Ksiąg Pisma Świętego (Izrael). Niestety obawiam się, iż spora grupa z nas tzw. "ludzi wiary" stoi gdzieś pośrodku lub balansuje (raz bliżej Boga innym razem bliżej zła). Tym samym nie dostrzegamy w pełnym blasku Boga i w cieniu czającego się zła. Trwając w tym stanie „zaślepienia” trudno nam dostrzegać pułapki zła i ludzi do niego należących. Czasami właśnie ten stan jest powodem, iż tak często gotowi jesteśmy krzywdzić ludzi stojących po stronie Boga, z czego zło czyni sobie prawdziwą ucztę.
A
andrzej
2 marca 2015, 00:22
c.d. To my sami musimy trochę popracować nad sobą i nad bliższymi relacjami z Panem Bogiem, tak aby stanąć po Jego stronie i spojrzeć na otaczający nas świat w Prawdzie. Wówczas spotkanie drugiego człowieka należącego do Izraela (Boga) bywa niesamowicie budującym przeżyciem, bo Duch Boga pomaga w takiej komunikacji jedynie swoją obecnością. W tej perspektywie powinniśmy postrzegać ten świat, ludzi w nim żyjących oraz ścieżki Pana, który chce nas nimi prowadzić ku życiu w szczęściu i miłości. Bliskość Boga w sposób niezrozumiały maskuje trudy i przeciwności jakie ten świat nam sprawia. Bóg gwarantuje szczęście bez względu na wypadki czy przypadki w naszym życiu, bo nawet gdy w nagłym wypadku umrzemy tam budzimy się w bliskości z Bogiem. Pan wielu uchronił przez przypadkową śmiercią  lub nawet zwrócił im życie. Jego Duch pragnie spoczywać w naszych oczyszczonych duszach, aby je napełniać i ożywiać, a nierzadko również naprawiać nasze ciała. Pan Jezus czyni cuda każdego dnia, trzeba tylko otworzyć oczy i zacząć je dostrzegać.