"Trylogia" - przedmiot zachwytów i krytyki

"Trylogia" - przedmiot zachwytów i krytyki
Kmicic z Oleńką na kuligu - obraz Juliusza Kossaka
PAP / psd

Prezydent Bronisław Komorowski zainauguruje 6 września w Warszawie akcję Narodowe Czytanie "Trylogii" Henryka Sienkiewicza. To książka, która, jak pisze prezydent, "zachwycała, prowokowała do dyskusji i prowadziła do sporów".

Narodowe Czytanie to zainicjowana w 2012 roku przez prezydenta Komorowskiego ogólnopolska akcja publicznej lektury największych polskich dzieł literackich. Czytanie zostało nazwane "narodowym", aby podkreślić jego powszechny i egalitarny charakter. Podstawowym celem przedsięwzięcia jest popularyzacja czytelnictwa, zwrócenie uwagi na potrzebę dbałości o polszczyznę oraz wzmocnienie poczucia wspólnej tożsamości.

6 września "Trylogia" będzie czytana w bibliotekach, na rynkach miast, w szpitalach, siedzibach samorządów w niemal wszystkich większych miastach Polski. W Warszawie czytany będzie "Potop". Ponieważ książka jest bardzo długa organizatorzy zdecydowali się na czytanie nieco okrojonej wersji powieści. 12 części "Potopu", które zostaną odczytane w sobotę przygotował krakowski literaturoznawca Bronisław Maj.

DEON.PL POLECA

Jak poinformowało Biuro Kultury Kancelarii Prezydenta RP ośrodki, w których odbędzie się czytanie "Trylogii" najczęściej decydowały się na "Potop", mniej popularne okazały się "Ogniem i mieczem" i "Pan Wołodyjowski".

Liczba ośrodków, które biorą udział w Narodowym Czytaniu, zwiększa się z roku na rok. Dwa lata temu, kiedy czytano "Pana Tadeusza", było ich zaledwie 60, w zeszłym roku "Zemsta" czytana już była w ponad 700 miejscach. Tegoroczna liczba zgłoszeń - 1532, oznacza ponad dwukrotny wzrost uczestników czytania w ciągu jednego roku.

Mało jest książek w polskiej literaturze, który wzbudzałyby tak wielki entuzjazm i tak głęboką krytykę jak "Trylogia". Pierwsze reakcje na publikowane w latach 1884-1888 w odcinkach na łamach warszawskiego "Słowa" i krakowskiego "Czasu" powieści były entuzjastyczne. Gazety, w których powieść się ukazywała, odnotowały lawinowy wzrost liczby prenumeratorów, Żeromski zapamiętał, że kolejne odcinki czytywano na głos w urzędach pocztowych, dla tych, którzy nie mogli sobie pozwolić na zakup pisma.

Prof. Stanisław Tarnowski, autorytet krytyki literackiej swoich czasów nazwał powieść "wydarzeniem najwyższej miary". "Kiedyś pamiętniki, może i historia literatury, wspominać będą, że kiedy wychodziło +Ogniem i mieczem+ nie było rozmowy, która by się od tego nie zaczynała i na tym kończyła, że o bohaterach powieści mówiło się i myślało jak o żywych ludziach, że małe dzieci w listach do rodziców po zdrowiu swoim i rodzeństwa donosiły o tym, co zrobił Skrzetuski albo co Zagłoba powiedział. (...) Jak legenda wyglądać będą opowiadania o tej pani, co zapytana przy powitaniu, czy jej się stało co złego, że taka smutna, odpowiedziała +Bar wzięty!+, o tym pacierzu, który ktoś mówił za duszę Podbipięty i aż w połowie spostrzegł się sam, że to wymyślona śmierć i wymyślona postać".

Większość czytelników zgadzała się z oceną prof. Tarnowskiego, który pisał o "Trylogii": "każdy ojciec szczęśliwy będzie, jeśli syn czytać ją będzie z zapałem, bo znajdzie w tym dowód, że chłopcu do wyobraźni i do serca przemawia to co szlachetne: honor, poświęcenie, obowiązek, waleczność, miłość ojczyzny, wiara - taka powieść nie tylko jest ozdobą i chlubą dla literatury, to nie tylko arcydzieło sztuki, nie tylko nauka historii każdemu przystępna i nie sfałszowana, ale kordiał zdrowia dla społeczeństwa, a przez to dobry i - powiedzmy otwarcie - wielki czyn".

Ale już w latach, gdy powieść się ukazywała, znaleźli się jej krytycy. Do opamiętania się w zachwytach wzywał m.in. Aleksander Świętochowski na łamach "Prawdy" ale też Ignacy Kraszewski w "Kłosach". Obaj usiłowali sprowadzić dyskusję o dziele Sienkiewicza na poziom merytoryczny, ostrzegali, że nadużywanie słowa "arcydzieło" zaszkodzi i autorowi i książce, która, choć ciekawa, arcydziełem jednak nie jest, a zrównywanie Sienkiewicza z Mickiewiczem jest jednak pewnym nadużyciem.

Bolesław Prus zauważał, że jak na autora powieści historycznej Sienkiewicz w "Ogniem i mieczem" zadziwiająco zlekceważył procesy historyczne: nie interesowało go wcale, co Kozaków doprowadziło do buntu, nie zadawał sobie pytania, dlaczego niezwyciężona sto lat wcześniej polska armia okazała się bezradna w starciu z buntownikami. "Bez odpowiedzi na te pytania nie ma powieści historycznej, jest tylko historia zajścia Skrzetuskiego z Bohunem, wymalowana na tle zanadto obszernym" - konkludował autor "Faraona". Prus wyśmiewał postaci pozbawione głębi, na podobieństwo "chińskich cieni". O Skrzetuskim napisał "Chrystus w roli oficera jazdy", Podbipiętę nazwał "ludzką gilotyną", pastwił się też nad opisami batalistycznymi Sienkiewicza udowadniając na przykładach, że autor o przebiegu bitew miał bardzo blade pojęcie.

Czytelnicy ujmowali się za powieścią i odsądzali krytyków od czci i wiary. Aleksander Świętochowski w "Prawdzie" w listopadzie 1884 listopad pisał: "Na moim nagrobku będzie wyryty napis: +Tu leży bluźnierca, który nie wierzył, że +Ogniem i mieczem+ jest najpiękniejszą, najwyższą i najlepszą powieścią". Głosy krytyczne wobec Sienkiewicza zostały ostatecznie zagłuszone peanami na jego cześć około roku 1900, kiedy obchodzono 25-lecia pracy pisarskiej mistrza oraz sukces świeżo wydanych "Krzyżaków". Już jednak ostrzył pióro najzajadlejszy przeciwnik autora "Trylogii".

W 1903 r. ukazała się rozprawa "Henryk Sienkiewicz i jego stanowisko w literaturze współczesnej" autorstwa Stanisława Brzozowskiego. Twórca filozofii czynu powracał do krytyki Sienkiewicza wielokrotnie, aż do swej fundamentalnej "Legendy Młodej Polski" włącznie. W pracach Brzozowskiego Sienkiewicz to: "klasyk warstwy znajdującej się w upadku, skończony przez swą ograniczoność", "artysta przez bezwiedny egoizm", "klasyk polskiej ciemnoty i szlacheckiego nieuctwa". "Jeśli jest coś, czego nienawidzę całą siłą duszy mojej, to ciebie polska ospałości, polski optymizmie niedołęgów, leniów, tchórzy. Od XVII wieku jesteśmy już w Europie gapiami. (...) To, co ludzkości życie stanowiło, jej krwawa praca, jest dla nas rozrywką. Sienkiewicz skodyfikował, nadał kształt estetyczny temu naszemu stanowisku, jest on klasykiem polskiej ciemnoty, szlacheckiego nieuctwa" - pisał Brzozowski.

Prawdziwą burzę rozpętał jednak polski historyk doby międzywojennej - Olgierd Górka. 18 września 1933 r. wygłosił odczyt, w którym zaatakował realia historyczne "Trylogii". Tezy te powtórzył w pracy "Dziejowa rzeczywistość a racja stanu Polski na południowym wschodzie". Celem Górki było przede wszystkim odmitologizowanie postaci Jeremiego Wiśniowieckiego, któremu zarzucił zdradę, zmowę z Chmielnickim i tchórzostwo.

Mimo tych krytycznych ocen "Trylogia" stała się najbardziej popularnym polskim cyklem powieściowym w historii. Kolejne nakłady rozchodziły się błyskawicznie, powieść doczekała się przekładów na blisko 20 języków.

Niewielu polskich pisarzy pozostało wobec Sienkiewicza obojętnych. Witold Gombrowicz napisał w "Dziennikach": "Czytam Sienkiewicza. Dręcząca lektura. Mówimy: to dosyć kiepskie, i czytamy dalej. Powiadamy: ależ to taniocha - i nie możemy się oderwać. Wykrzykujemy: nieznośna opera! i czytamy w dalszym ciągu, urzeczeni. Potężny geniusz! - i nigdy chyba nie było tak pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego. To Homer drugiej kategorii, to Dumas Ojciec pierwszej klasy".

Prezydent Komorowski zapowiadając Narodowe Czytanie "Trylogii" przypomniał, że powieści te pisane były "ku pokrzepieniu serc", gdy Polska była pod zaborami dodając, że wspólna lektura jest okazją, by doskonale znany tekst odczytać na nowo, zadać mu współczesne pytania i zastanowić się nad nim z dzisiejszej perspektywy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Trylogia" - przedmiot zachwytów i krytyki
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.