Janda reżyseruje "Przygodę" Máraiego
Sztuka węgierskiego pisarza to fascynująca wyprawa w głąb ludzkiej psychiki. Kolejne sceny dramatu w reżyserii Krystyny Jandy pokazują niejednoznaczność intencji i motywacji bohaterów. Skrywane tajemnice i nieoczekiwane odkrycia burzą porządek dnia, który wydawał się szczytem w karierze uznanego lekarza profesora Kádára - jego rolę gra Jan Englert.
Wielokąt miłosny bohaterów wymyka się wszelkim regułom. Bohaterowie zmuszeni są do podjęcia życiowych decyzji i dokonania ostatecznych wyborów. W plątaninie uczuć i namiętności poszukują odpowiedzi na pytania o sens życia i śmierci, o winę i karę, o granice powołania zawodowego i oddania innemu człowiekowi. Nazbyt ufni we własne powodzenie, mierzą się z losem, okrutnie gmatwającym ludzkie plany. To, co miało być przygodą, stanie się misterium śmierci, a to, co brano za miłość, okaże się zaledwie jej namiastką. I choć po burzy przyjdzie spokój, to nic już nie będzie takie, jak wcześniej.
- To jest ponadczasowy temat - dodaje Jan Englert. - Szkopuł tkwi tylko w tym, aby nie opowiadać tego w sposób banalny, ale nadać tej historii wymiar niemal tragedii greckiej. Tytułowa 'przygoda' to po prostu życie. Życie i nieubłaganie upływający czas - to jest przygoda. Najtrudniejszym zadaniem w życiu człowieka nie jest śmierć, tylko starość i wszystkie implikacje z nią związane. Między innymi o tym jest ta sztuka: o momencie, w którym człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę, że coś się bezpowrotnie kończy.
Skomentuj artykuł