Mnisi w butiku Calvina Kleina
Jest taka zabawna, choć niestety apokryficzna historia opowiadająca o grupie cysterskich mnichów błąkających się po ulicach Manhattanu, którzy, zagubieni, natknęli się na flagowy butik Calvina Kleina.
Polubiwszy taką architekturę, jednocześnie rozważając, dlaczego marnuje się ją na ubrania, podjęli decyzję o zleceniu architektowi projektu nowego klasztoru w Czechach. Być może nie było żadnych mnichów na Madison Avenue, lecz reszta jest prawdą - wspomina John Pawson, ceniony architekt brytyjski.
Do momentu otrzymania zlecenia nowego projektu dla zakonników Pawson był twórcą znanym za sprawą teoretycznych rozważań dotyczących idei prostoty oraz minimalizmu, jak również budynków będących ich odzwierciedleniem - choćby własnego domu w centrum Londynu czy wspomnianego wytwornego butiku jednego z najbardziej rozpoznawalnych kreatorów mody.
(fot. Jakub Turbasa)
Aksamitna rewolucja w Czechosłowacji oraz przełomowy rok 1989 przyniosły obywatelom nie tylko polityczną wolność. Otworzyły także granice osobom pragnącym oddać się życiu kontemplacyjnemu. W jednym z najbardziej zateizowanych państw na świecie nie miały one możliwości przyjęcia święceń oraz wyboru tej szczególnej drogi życiowej. Pół wieku komunizmu, a także rozszerzającego się ateizmu, sprawiło, że katolicyzm został zepchnięty najpierw do podziemia, a następnie niemalże na margines społeczeństwa.
Osoby powołane do życia monastycznego zmuszone były do opuszczenia swojej ojczyzny. Udawały się najczęściej w kierunku Francji. Nikomu przez myśl nie przeszło, iż kilkanaście lat później powrócą do swojej ojczyzny i wybudują klasztor, który stanie się nie tylko jedną z najbardziej cenionych realizacji sakralnych ostatnich lat, ale także symbolem odradzającego się życia kontemplacyjnego w kraju postkomunistycznym.
(fot. Father M. Jiří)
Trapiści, o których mowa, żyją według jednej z najsurowszych reguł katolickich. Izolują się od świata, składają śluby ubóstwa i milczenia, poszczą oraz oddają się modlitwie i pracy fizycznej. Wywodzą się od cystersów, których zakon powstał w XI wieku w północnej Burgundii w reakcji na coraz częściej spotykane bogactwo i przepych m.in. w klasztorach benedyktyńskich. Powrót do prostoty i ubóstwa wyrażał się nie tylko w życiu zakonnym, ale także w architekturze pozbawionej zbędnych dekoracji, rzeźb, wież kościelnych, a na początku nawet i dzwonnic.
Nowa architektura miała w swoim założeniu sprzyjać rozwojowi oraz doskonaleniu życia duchowego i klasztornego. Wszak klasztor jest swoistym mikroświatem funkcjonującym jak zamknięte miasto. Są w nim kościół, zabudowa mieszkalna, szkoła, miejsca pracy itp. Jest także domem zakonników oraz przede wszystkim domem Boga. Zwrócenie się pierwszych cystersów ku regule św. Bernarda to także powrót do ideału prostoty. Owa prostota miała odbijać się nie tylko w chrześcijańskim, powściągliwym życiu zakonników, ale także w architekturze klasztornej.
(fot. J. Turbasa)
Nie inaczej rzecz miała się mieć na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia w Czechach. Opat z Sept-Fons w Burgundii wraz z kilkudziesięcioma mnichami (spośród których kilkunastu zakonników pochodziło z Czechosłowacji) pracę nad nowym projektem zlecił Johnowi Pawsonowi. Trapiści zaznajomili się wcześniej z jego dokonaniami oraz nie mniej znaną książką Minimum poświęconą rozważaniom m.in. na temat światła, masy i struktury oraz ich relacjom z człowiekiem.
John Pawson jest bowiem wyznawcą idei prostoty wolnej od zbędnego przekazu i ciężaru. Swoje przemyślenia i obserwacje przekłada na język architektury, który w tym wypadku wydawał się być wyjątkowo odpowiednim dla wymagających trapistów.
(fot. Father M. Jiří)
Przed przystąpieniem do prac nad projektem John Pawson spędził tydzień w opactwie w Burgundii, poznając rygorystyczny rytm życia zakonników - od pobudki o godzinie 3.15, poprzez szereg modlitw w ciągu dnia, pracę fizyczną oraz spożywanie posiłków w ciszy. Jak wspominał później, to doświadczenie pozwoliło mu głębiej zrozumieć istotę codziennych rytuałów, którym oddają się bracia.
Podobnie jak w przypadku jego pozbawionej zbędnych elementów minimalistycznej architekturze, takie życie skupiało się na treści, a nie formie. Prawdziwy minimalizm może być bowiem rozumiany nie jako styl, lecz postawa. Pozwala odkrywać prawdę i piękno w każdym najprostszym zjawisku czy przedmiocie.
(fot. J. Turbasa)
Zgodnie z założeniami architektury cysterskiej teren, na którym miał powstać klasztor, znajdował się z dala od jakiejkolwiek zabudowy. Najbliższą wioskę o wdzięcznej nazwie Dobrá Voda zamieszkuje niespełna kilkudziesięciu mieszkańców. Nazwa nowego opactwa - Nový Dvůr - wywodzi się z barokowego gospodarstwa, którego ruiny wraz ze zdewastowanym budynkiem dworu Pawson postanowił włączyć w część założenia klasztornego. Architekt podjął decyzję o dobudowie trzech skrzydeł do istniejącego obiektu.
Komponując w ten sposób przestrzeń, stworzył wewnętrzny dziedziniec, wokół którego rozplanowane zostały pozostałe części klasztorne na wzór stworzonego w XII wieku przez św. Bernarda z Clairvaux schematu cysterskiej architektury klasztornej. Święty Bernard z Clairvaux w szczegółowym programie zabudowań klasztornych nie tylko bardzo dokładnie określa lokalizację poszczególnych pomieszczeń, lecz kładzie szczególny nacisk na wymagania estetyczne, jakość proporcji, ilość światła, surowe elewacje oraz przejrzystość przestrzenną. Porusza także kwestię ducha mającego przenikaćto miejsce. Sztuka budowania miała być bowiem odzwierciedleniem życia monastycznego w ascezie i ubóstwie.
(fot. J. Turbasa)
Jakkolwiek na przestrzeni wieków wiele klasztorów cysterskich nie pozostało do końca wiernym ideom prostoty oraz surowości architektury pierwszych zabudowań, w XXI wieku miało się to zmienić. Świadomy architekt wraz z mnichami podjął decyzję powrotu do samego źródła. Zgodnie z nim John Pawson akcentuje w koncepcji wykorzystanie światła, wspomnianą jakość proporcji oraz surowość i wstrzemięźliwość detalu. Wszystko zgodnie z duchem programu rozpisanego przez św. Bernarda w XII wieku. Architekturę Novego Dvoru i jego atmosferę tworzy biel surowych ścian, przejrzystość przestrzenna i naturalne światło. Nowa przestrzeń jest przejrzysta oraz jednorodna. Jest corbusierowską grą brył w świetle. Wszelkie dodatkowe dekoracje są zbędne, mogłyby tylko niepotrzebnie osłabić doświadczanie miejsca oraz odwrócić uwagę od modlitwy i pracy.
Dopełnieniem takiej architektury jest absolutna cisza, w której żyją trapiści, przerywana jedynie dźwiękiem dzwonu oraz pieśniami braci wychwalających Boga. Architekt trzyma się pryncypialnych zasad cysterskiej sztuki budowania, lecz także w sposób twórczy rozwija je oraz reinterpretuje na wskroś współcześnie. Wykorzystując obecne możliwości technologiczne oraz konstrukcyjne, projektuje nowe elementy takie jak sklepione, całkowicie przeszklone przejście wokół dziedzińca niepodparte żadną ścianą czy też kolumną, co w przeszłości było niespotykane. Również wyszukanie wprowadza naturalne, rozproszone światło do wnętrza pomieszczeń. Podążając drogą redukcji niepotrzebnych elementów, kroczy ku maksymalnemu uproszczeniu.
(fot. Fr Georges)
Kościół zaprojektowany został na planie krzyża łacińskiego zwróconego w kierunku wschodnim. W przeszłości w transepcie znajdowały się kaplice, lecz w Novym Dvorze nie sposób dostrzec przecięcia nawy głównej z transeptem. Architekt za jego pomocą nietypowo wprowadza poprzez górne świetliki światło, które następnie odbite rozświetla bocznymi otworami w kształcie litery "U" strefę prezbiterium. Wnętrze kościoła podzielone zostało na trzy strefy. Pierwsza to część z ławkami dla konwersów i wiernych, kolejną jest część ze stallami zakonników, na końcu zaś znajduje się strefa prezbiterium zakończona absydą.
W kościele wierny nie dostrzeże takich elementów jak polichromie, rzeźby, witraże czy obrazy. Nawet lampy oraz pozostałe sztuczne oświetlenie zostały zaprojektowane w sposób niewidoczny z danej przestrzeni. Wszystkie elementy składowe sprowadzone zostały do niezbędnego minimum.
Pierwsi trapiści wprowadzili się do obiektu w 2002 roku. Dwa lata później całe założenie zostało ukończone, a otwarciu towarzyszyło wielkie wydarzenie poświęcenia kościoła, w którym uczestniczyło ponad dwa tysiące osób. Wychodząc naprzeciw rodzinom braci oraz pielgrzymom niemogącym przestąpić progu zamkniętego klasztoru, mnisi wybudowali także dom dla gości, który przygotowany jest na przyjęcie każdego pielgrzyma bez względu na jego możliwości finansowe.
Z uwagi na to, iż kościół służy mnichom, a otwierany jest dla świeckich jedynie raz w niedziele podczas Mszy Świętej, trapiści planują budowę zewnętrznej kaplicy Stella Matutina, mającą służyć przede wszystkim tym, którzy będą przebywać w domu gości. Mnisi oddają się również pracom związanym z uprawami czy hodowlą, choć dwa lata temu oddany do użytku został kolejny budynek, tym razem o charakterze produkcyjnym. Od niedawna mnisi produkują w nim naturalne kremy do rąk oraz opakowania musztard. Dochody przeznaczone są na utrzymanie klasztoru. Nad całością prac oraz każdym budynkiem czuwa John Pawson, który określił Nový Dvůr mianem projektu swojego życia.
Dom gości (fot. J. Turbasa)
Prostota w sztuce nie jest stylem przemijającym po jakimś czasie jak trendy. Jest uniwersalna, nie zna ram czasowych. W zależności od okresu przybierała różne imiona - minimalizmu, skromności, ascetyczności czy ubóstwa. Objawiała się w romańskiej architekturze, pierwszych cysterskich klasztorach, modernistycznych willach, można ją też spotkać w wielu współczesnych realizacjach. Wspomniany św. Bernard twierdził, iż in simplicitate pulchritudo - w prostocie piękno. Frank Lloyd Wright, jeden z najbardziej znanych amerykańskich architektów, podczas wykładu na Princeton University opisał ją w następujący sposób: "Prostotę można traktować jako ideał duchowy, […] jest także nagrodą za wysoką wrażliwość i klarowność myśli podczas konsekwentnego stosowania dobrze opanowanej zasady do samego końca".
* * *
Klasztor Nový Dvůr, Czechy - arch. John Pawson
Część zdjęć dzięki uprzejmości trapistów z Novego Dvoru.
Skomentuj artykuł