Chłopiec przeszkadzał paniom na adoracji. Wychodząc zrobił coś, co je zaskoczyło

(fot. shutterstock.com)
facebook.com/ sz

Jeden z użytkowników przytoczył na facebooku historię z własnego kościoła. Opowieść rozczuliła użytkowników portalu, ale też zaczęły się dyskusje o tym, czy rodzice powinni zabierać małe dzieci do kościołów. Jedno jest pewne - od tego malucha nie jedna starsza pani mogłaby uczyć się prawdziwej pobożności.

Marcin Wiener napisał na jednej z grup facebookowych:

W jednym z kościołów w moim mieście ma miejsce ciekawe wydarzenie. Na Mszę przychodzi mama z dzieckiem, mniej więcej cztero - pięcioletnim. Malec w ciągu Mszy ma sporo swobody, co nie wszystkim zgromadzonym w kościele się podoba, ale generalnie wielkiego rozgardiaszu nie robi: trochę chodzi, wspina się lub siada w prezbiterium, mama ucisza go tylko, gdy już naprawdę przegina. Po mszy ma miejsce zawsze cicha adoracja, na której zostaje zawsze kilkanaście osób, w tym na kilka minut mama ze wspomnianym chłopczykiem.

Chłopiec ma pewien rytuał: podczas, gdy jego mama klęczy, on chodzi po opustoszałym już kościele, czasem zadzwoni dzwonkami lub coś głośniej powie. Zdarza się, że spotyka się to z wyraźnym brakiem akceptacji ze strony adorujących, odwracaniem głowy, chrząkaniem czy nawet uwagami. Najbardziej rozbrajającą scenką jest jednak pożegnanie chłopczyka po kilku minutach adoracji - podchodzi do Najświętszego Sakramentu i mówi: "papa", "papa świeczki", następnie całuje w stopy wiszącego na krzyżu-witrażu Jezusa.

DEON.PL POLECA

Wtedy nawet te marudzące pod nosem starsze panie milkną, w każdym razie mam nadzieję, że się wstydzą. Zawsze się uśmiecham, widząc tą scenę z całowaniem i myślę, że Chrystus też. "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie" pasuje jako ilustracja idealnie.

Cała ta scenka przypomina mi, że często nasza wiara bywa bardzo poważna, czasem nadęta i smutna, jesteśmy zajęci sobą, modlitwami i prośbami, a przecież mamy być radośni jak dzieci. Oczywiście, pozostaje pytanie o granice swobody dzieci w kościele i nieprzeszkadzanie innym, jednak o wiele bardziej drażni mnie surowe upominanie niż przesadna wolność. A Wy co myślicie?

A wy co o tym sądzicie? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chłopiec przeszkadzał paniom na adoracji. Wychodząc zrobił coś, co je zaskoczyło
Komentarze (3)
MD
Monika Dąbrowska
5 listopada 2017, 09:40
Młody ma seść lat i autyzm , nie chodzę z nim na msze , bo cały czas jest w ruchu , mówi  głośno. Nie ma tam nic co jest w stanie na dłuższa chwilę przykuć jego uwagę , a akustyka kościoła sprawia ,że uaktywnia się nadwrażliwość na dżwięki . Bardzo dużo zależy od podejścia księdza .Poprzedni proboszcz poprosił rodziców aby przychodzili z dziećmi na mszę o 12 , angażował je w prowadzenie mszy i na koniec gromadził koło ołtarza .Wszyscy wiedzieli ,że ta msza jest dla dzieci i przychodzili na inne jeśli ich zachowanie im przeszkadzało .Obecny porzucił ten zwyczaj niestety i jest jak wszedzie , czyli dezaprobata ze strony tych którzy wyznają miłośc ,i zrozumienie dla drugiego człowieka .Wolę raz na jakiś czas pojechać na mszę dla rodzin z niepełnospranością bo tam jestesmy akceptowani tacy jacy jesteśmy 
5 sierpnia 2019, 08:57
Witam. Szanowna pani Moniko. mam pytanie czy poprosiła pani obecnego proboszcza by wrócił do mszy na 12 dla dzieci. Oczywiście pewnie będą w innej formie, nie tak otwarte jak za poprzedniego proboszcza, ale zawsze warto zwrócić uwagę, na ten aspekt. Kościół jest dla nas i msze także. Życzę dużo zdrowia dla dziecka i pani. Pozdrawiam Mariusz
KJ
k jar
3 sierpnia 2017, 17:11
Pamiętam byłam kilka lat temu na odpuście w Mogile.Przede mną siedział w ławce razem z mamą też taki malec.Chyba mu się nudziło,bo uderzał butkami w przód ławki. Prawie było kazanie o krzyżu,gdy matka nachyliła się do malca i coś mu szepnęła,chyba,żeby przestał.Ten głośno zaczął mówić: nie gadaj, chcę słuchać.