Święta i Księżna - poruszająca przyjaźń do śmierci
Mimo że pochodziły z całkowicie różnych światów, to żadna nie miała na swój sposób prostego życia. Były łakomym kąskiem dla mediów: raz przedstawiano je jako święte, innym razem były pomawiane i mieszane z błotem. Jednak zaprzyjaźniły się i to je odmieniło. Zmarły w ciągu jednego tygodnia, a płakał za nimi cały świat. Taka była relacja św. Matki Teresy z Kalkuty z księżną Dianą.
Matka Teresa po wielu latach ciężkiej pracy i otrzymaniu Pokojowej Nagrody Nobla stała się ikoną pomocy charytatywnej. Było o niej głośno również w kontekście podejmowanych decyzji, jak choćby ta, by nie pojawiać się na uroczystym bankiecie dla laureatów Nagrody Nobla. Od bywania w mediach wolała ciężką pracę, która wiele razy okazywała się również pracą niewdzięczną. Nie próbowała podlizywać się mediom i była oschła w oficjalnych kontaktach. Zapewne właśnie dlatego nie była ich ulubienicą. Nie dostarczała światowej prasie ckliwych tematów do publikacji, dlatego media zaczęły ją prześwietlać i badać jej kontakty. Wśród wielu ludzi, którzy chcieli o niej mówić, było wielu nieprzychylnych lub wprost wrogów samej Matki Teresy.
Potrzeby dzieła, które prowadziła, wielokrotnie przewyższały możliwości fizyczne czy finansowe sióstr. Liczyła się dla nich pomoc, dlatego zaniedbywano też sprawy rozliczeń i prowadzenia rachunków. Stąd do końca życia odpierała ataki o niegospodarność w swoich misjonarskich domach. Nigdy nie ukrywała, że bardzo często nie można ludziom z ulicy pomóc inaczej niż pozwalając im godnie umrzeć. Jednocześnie nie miała żadnych hamulców: całowała trędowatych, opatrywała gnijące rany i nie brzydziła się żadnym cierpieniem.
Księżna Diana również musiała walczyć z mediami. Jako narzeczona, a później żona następcy brytyjskiego tronu, od początku była na świeczniku. Od pierwszego zachwytu nad młodą przedszkolanką, która nagle zostaje księżną, przez gorycz zdrady małżeńskiej, separacji i rozwodu. Widzieliśmy ją tak, jak chciał tego Pałac Buckingham lub co udało się ujawnić brukowcom. Swoją walkę toczyła również z bulimią i depresją, a wszystko to robiła dla synów, którzy byli całym jej światem. W takiej rzeczywistości nietrudno było o jej własne błędy, które żądne sensacji media od razu wytykały i punktowały księżnej.
W chwili, gdy jej małżeństwo wisiało na włosku, postanowiła zająć się działalnością charytatywną. Z depresji i bulimii pomógł jej wyjść zaufany psychoterapeuta, a ona chciała się dzielić swoją wolnością i spokojem z innymi. Była to też szansa na odbudowanie mocno nadwyrężonej reputacji. Z początku reprezentowała dwór brytyjski, ale szybko się usamodzielniła, co było nie w smak monarchii. Zaczęła również oficjalnie korespondować z Misjonarkami Miłosierdzia wkrótce po pierwszych odwiedzinach w rzymskim domu sióstr Matka Teresa sama napisała, że bardzo chciałaby poznać księżną Dianę. Uniemożliwiła jej to wtedy choroba.
Połączyła je adoracja
Do ich pierwszego spotkania doszło w 1992 r. również w Rzymie. Księżna Diana została zaproszona do rzymskiego domu wspólnoty, w którym już wcześniej była. Jedna z byłych sióstr wspominała wtedy, że ich prywatna rozmowa trwała kilkadziesiąt minut, a przed bramą szaleli paparazzi, chcąc się dostać do środka. Po wyjściu z biura Matka Teresa powiedziała: "Chcemy pobyć teraz same z Jezusem".
- Nigdy nie zapomnę widoku ich zdjętych butów, gdy klęczały blisko siebie w kaplicy adoracji - powiedziała Mary C. Johnson. Ten obraz zapadł jej wyjątkowo w pamięć: obok znoszonych i wielokrotnie naprawianych sandałów Matki Teresy stały śliczne, lśniące czarne szpilki księżnej Diany. Te pierwsze były noszone stale od 10 lat, te drugie wyglądały, jakby zostały ubrane tylko na tę jedną okazję.
Nikt nie wie, o czym rozmawiały tak długo, ale po tym spotkaniu w księżnej Dianie pojawiła się pewność, że chce poświęcić się działalności charytatywnej. To pierwsze spotkanie wspomina zresztą jako "spełnienie wieloletniego marzenia". Kilka dni później napisała w liście wysłanym do swojego zaufanego lokaja Paula Burella, że przeżyła duchowe przebudzenie.
- Dzisiaj, coś bardzo głębokiego dotknęło mojego życia. Poszłam do domu Matki Teresy i znalazłam kierunek, którego szukałam przez te wszystkie lata. Siostry śpiewały przy mnie, miałam głębokie doświadczenie duchowe. Światło świeciło z tych kobiet, świętych. Miłość biła z ich oczu, a ich dotyk był pełen ciepła - napisała księżna.
Na odwrocie listu napisała również fragment modlitwy zawartej w wierszu Howarda Waltera: "Będę prawdziwa, bo są tacy, którzy mi ufają. Będę czysta, bo są tacy, którzy troszczą się o mnie. Będę silna, bo wiele trzeba wycierpieć. Będę odważna, bo trzeba odważyć się na wiele".
Kochały nie tylko przyjaciół, ale też wrogów
Jakiś czas po tym spotkaniu Diana zaczęła jeszcze bardziej angażować się w działalność charytatywną. Świat obiegały kolejne zdjęcia z jej wizyt. Nie bała się wziąć na ręce chorego na AIDS dziecka, w czasach, gdy jeszcze panowało przekonanie, że choroba przenosi się przez tego typu bezpośrednie gesty. O tym, jaki wpływ na nią miała Matka Teresa, można było usłyszeć w wywiadach, kiedy praktycznie mówiła jej słowami. Widać było, że mają to samo spojrzenie na świat. W jednym z wywiadów udzielonych BBC w ten sam sposób, co Matka Teresa, zdefiniowała największy problem świata: "Ludzie cierpią z braku miłości". Księżna Diana angażowała się również w kampanię przeciwko rakowi piersi, w której u boku Hillary Clinton zachęcała Amerykanki i wszystkie kobiety do regularnych badań. Krótko po tym pobycie w USA podarowała Misjonarkom Miłości dom w Waszyngtonie z przeznaczeniem na przystań dla samotnych i porzuconych kobiet w ciąży.
Matka Teresa miała bardzo silny charakter i bywała oschła w opinii ludzi, nigdy jednak nie brakowało jej miłości i czułości do chorych. W Internecie krąży wiele historii o tym, jak ostro miała potraktować Hillary Clinton, która była zwolenniczką aborcji. Matka Teresa zawsze głośno sprzeciwiała się zabijaniu dzieci, nazywając to "największą zbrodnią przeciwko światowemu pokojowi". Mówiła też, że "jeśli matka może zabić dziecko, to kto sprzeciwi się temu, byśmy i my się zaczęli zabijać". Jednak Hillary Clinton wspomina ją bardzo ciepło. W pewnym momencie była bardzo ostro atakowana przez różne środowiska. Codziennie dostawała masę listów pełnych nienawiści, a nawet pogróżek. Po drugiej stronie leżała druga kategoria listów, których było zazwyczaj tylko kilka. Były to listy życzliwe i pełne wsparcia. Prawie zawsze znajdowała tam krótki list z pozdrowieniami od Matki Teresy. Mimo że się różniły, zawsze miały do siebie nie tylko wielki szacunek, ale i ludzką życzliwość. Nie walczyły ze sobą, a o sprawę.
Błogosławieństwo na pożegnanie
Ostatni raz Matka Teresa i Diana spotkały się w Nowym Jorku dwa miesiące przed śmiercią, był to czerwiec 1997 roku. Szły razem pod rękę, prawie przytulone, przez Bronks. Podczas tego spaceru modliły się wspólnie, a na pożegnanie ucałowały i Matka Teresa pobłogosławiła Dianę.
O tej relacji było głośno. Za Dianą podążały tłumy paparazzi, których Matka Teresa jednak unikała. Diana nie mogąc się od nich uwolnić, postanowiła ten rozgłos wykorzystać, by pomagać. Ostatecznie przypłaciła to życiem. Miała kiedyś powiedzieć, że w obecności Matki Teresy może odpocząć i być sobą, a medialny świat pozostaje wtedy gdzieś daleko.
W ostatnich miesiącach swojego życia Matka Teresa bardzo cierpiała. Dotykały ją różne choroby, od niewydolności serca spowodowanej kolejnym zawałem po choroby tropikalne jak malaria. W pewnym momencie abp Henry Sebastian D’Souza z Kalkuty polecił jednemu z egzorcystów, aby przeprowadził nad Matką Teresą egzorcyzm, gdyż był przekonany, iż jej ogromne problemy ze zdrowiem były spowodowane działaniem szatana, który atakował dzieło Misjonarek Miłości. Kilka miesięcy przed śmiercią Matka Teresa zrezygnowała z funkcji przełożonej zgromadzenia. Mimo jej podeszłego wieku świat nie był przygotowany na tę śmierć. Przez tyle lat zakonnica zdawała się nie do pokonania.
31 sierpnia 1997 r. Diana zginęła w wypadku samochodowym w Paryżu. Jej życie skończyło się tragicznie na oczach całego świata. Ciężko chora Matka Teresa zdążyła jeszcze napisać kondolencje po śmierci Diany: "Chciała coś zrobić dla ubogich i ogromnie się o nich troszczyła, dlatego była mi niezwykle bliska". Pogrzebu księżnej nie dożyła - zmarła dzień przed nim.
Różaniec był dla niej bardzo cenny
Wiele osób zarzucało mediom, że nie poświęciły należytej uwagi śmierci Matki Teresy, którą opłakiwały całe Indie i sąsiednie kraje. Media czuły się winne śmierci księżnej Diany, dlatego cała uwaga została poświęcona właśnie jej. Wieloletni przyjaciel i służący Diany zdradził kilka lat później, że podczas jednego ze spotkań Diana otrzymała od Matki Teresy różaniec. Gdy zobaczył jej ciało w paryskim szpitalu, włożył go w jej dłonie. - Tego właśnie by chciała - dodał Burell. Była protestantką, ale została pochowana z różańcem.
Można powiedzieć, że obydwie odeszły w opinii świętości. Mimo że całe życie musiały borykać się z atakami i niezrozumieniem, do końca były oddane ubogim. Ich bliska śmierć była bardzo symboliczna dla świata. Opłakiwali je tak samo wielcy, jak i mali, bogaci i biedni.
Szymon Żyśko - redaktor DEON.pl, grafik, prowadzi autorskiego bloga "Pudełko NIC"
Skomentuj artykuł