Takiego to ze świecą szukać… Kilka słów o moim dziadku
Kiedy wraz z rodziną wspominamy śp. dziadka Stanisława, mówimy, że „ludzi takich jak on, już się nie spotyka”. Dziadek reprezentował wartości, które występują obecnie wśród ludzi niezwykle rzadko.
Dziadek Stanisław urodził się w 1937 roku w Grudziądzu. Będąc kilkuletnim dzieckiem musiał ukrywać się przed wkraczającą do Polski Armią Czerwoną. Wraz z rodzicami i rodzeństwem spędził kilka dni w ciemnej, dusznej piwnicy ratując w ten sposób swoje życie.
Te dramatyczne przeżycia z dzieciństwa, jak i wiele innych związanych z ówczesną historią naszego kraju, z pewnością ukształtowały jego charakter, spojrzenie na świat i innych ludzi.
Dziadek Stanisław z wykształcenia był historykiem. Swoją wiedzą w tej dziedzinie dzielił się jako pedagog z uczniami liceum ogólnokształcącego w Pasłęku. Uczniowie dziadka wspominają go jako rygorystycznego i sprawiedliwego wychowawcę oraz niezwykłego nauczyciela historii.
Był dla wielu swoich uczniów autorytetem. Z jednej strony nawiązywał z nimi przyjazną więź, czasem zażartował i podawał pomocną dłoń w potrzebie. Z drugiej strony, potrafił prowadzić swoich uczniów twardą rękę, wiele od nich wymagał i nie pozwalał traktować się bez szacunku.
Te cechy rzadko występują wśród obecnych pedagogów, których autorytet jest często podważany, a praca lekceważona.
Dziadek Stanisław udzielał się społecznie i brał odpowiedzialność za otoczenie, w którym żył. Od roku 1989, po zmianach ustrojowych, zaangażował się w proces budowy samorządu lokalnego. Przez kilka kadencji był radnym i przewodniczącym rady miejskiej. Ci, którzy z nim działali, wspominają go jako honorowego człowieka, który miał swoje zdanie i kiedy było trzeba, potrafił je dosadnie, bezpośrednio wyrazić.
Był pokornym i skromnym człowiekiem. Mimo że został uhonorowany Medalem Komisji Edukacji Narodowej czy Złotym Krzyżem Zasługi, nigdy nie przywiązywał większej wagi do tych odznaczeń i nie chwalił się nimi. Wiele osób z mojej rodziny dowiedziało się o zasługach i odznaczeniach dziadka dopiero po jego śmierci.
Dziadek Stanisław był człowiekiem bardzo religijnym. Łączył to z ogromną pogodą ducha i dużym poczuciem humoru. Pamiętam go ze spotkań rodzinnych, jak świetnie potrafił żartować i dzielić się anegdotami, których słuchało się z zainteresowaniem.
Zawsze dbał o innych. Myślał najpierw o drugim człowieku, a dopiero później o sobie. W jego towarzystwie człowiek czuł się dobrze.
Dziadek miał w sobie cechy, które obecnie można dostrzec niemal jedynie u osób wychowanym w dawnych czasach. Emanowała od niego ta znamienna tylko wśród starszych ludzi elegancja, szyk i klasa. Ludzi, którzy mają w sobie ten wyjątkowy i niepowtarzalny sposób bycia, jest niestety coraz mniej.
Zawsze ubrany był w garnitur i prawie w ogóle nie nosił innych ubrań. Tak elegancko ubrany pojechał do typowo turystycznej Jastrzębiej Góry, aby poznać przyszłych teściów swojej najmłodszej córki. Było wtedy lato, panowały upały, a dziadek Stanisław zapięty w garnitur poszedł na spacer na plażę. Widok odświętnie ubranego dystyngowanego mężczyzny paradującego wśród plażowiczów odzianych w stroje kąpielowe wywołał mocne wrażenie.
Mój dziadek zmarł w ubiegłym roku, w wigilię Bożego Narodzenia. W dzień, który zawsze był dla niego wyjątkowym czasem.
Warto, aby szczególnie dzisiaj, kiedy obchodzimy Dzień Dziadka, pomyśleć przez chwilę o swoich dziadkach. Z ich mądrości życiowej, z ich postawy i podejścia do życia, można się wiele nauczyć i zachować tę wiedzę dla siebie na przyszłość. Mam wrażenie, że nie poznałem dziadka Stanisława tak dobrze, jakbym chciał, ale wiele uczę się od niego teraz, po jego śmierci.
Skomentuj artykuł