Wyskoczył z samolotu bez spadochronu i bezpiecznie wylądował [WIDEO]
42-letni skoczek spadochronowy w ciągu dwóch minut przeleciał 7620 metrów i bezpiecznie wylądował.
Był to jeden z 18 tysięcy skoków, które wykonał w życiu. Jednak finał tej historii jest jeszcze lepszy niż jej początek. Najważniejsza jest bowiem odpowiedź na pytanie: jak udało mu się przeżyć?
Osiem kilometrów lotu bez spadochronu
Luke Aikins ma na swoim koncie kilkanaście tysięcy skoków i w "branży" działa od wielu lat. Swój pierwszy skok wykonał w wieku 12 lat i szybko awansował w karierze.
Trudno się dziwić, że wybrał taki, a nie inny zawód. Zarówno jego ojciec, jak i dziadek zajmowali się skokami ze spadochronem. Jego żona także skacze i ma na swoim koncie już 2 tys. skoków.
Aikins - będący doradcą ds. Bezpieczeństwa i szkoleń w Stowarzyszeniu Spadochronowym Stanów Zjednoczonych - był rezerwowym skoczkiem w słynnym skoku Felixa Baumgartnera, który w swobodnym locie przekroczył prędkość dźwięku skacząc z wysokości 30 kilometrów.
Teraz 42-latek postanowił skoczyć "po swojemu" i wylądować bez spadochronu.
Jak wylądować bez spadochronu?
Pomysł polegał na tym, że skoczek wyląduje na siatce o wymiarach 30 na 30 metrów. Choć początkowo idea takiego skoku wydawała się szalona, to po kilku próbach okazało się, że jest wykonalna.
Przygotowanie do skoku zajęło Aikinsowi dwa lata. Kiedy jednak doszło do momentu skoku, blisko było, by ten w ogóle się nie odbył.
Całość wyczynu skoczka była transmitowana na antenie telewizji Fox w programie "Stride Gum Presents Heaven Sent". Producent zasugerował, żeby ten założył jednak spadochron "na wszelki wypadek". W tym momencie Aikins rozważał wycofanie się ze skoku, ponieważ pojemnik ze spadochronem na plecach mógł zagrozić jego bezpiecznemu lądowaniu na rozłożonej siatce.
"Lecę aż do siatki, nie ma co do tego wątpliwości" - powiedział Aikins.
W końcu skoczek opuścił samolot bez spadochronu, ale z asystą trzech skoczków ze spadochronami. Jeden z nich miał kamerę, drugi ciągnął za sobą dymną flarę, aby ludzie na ziemi mogli śledzić jego opadanie, a trzeci wziął ze sobą pojemnik z tlenem, który oddał po tym, jak znaleźli się na wysokości, na której nie był on już potrzebny.
Po chwili wszyscy trzej otworzyli spadochrony, a Aikins poleciał w kierunku siatki, gdzie bezpiecznie wylądował.
"To się po prostu stało! Nie mogę nawet wydobyć słów" - powiedział po oddanym skoku.
Skomentuj artykuł