Przez Anatolię - szlakiem krzyżowców
Od niepamiętnych czasów jeden z głównych szlaków komunikacyjnych z Anatolii nad Morze Śródziemne biegł z Ikonium do Seleucji nad Calicadnosem. W dzisiejszej Turcji miasta te zwą się Konya i Silifke, zaś rzeka – Göksü. Wiele armii maszerowało tym szlakiem. Podczas drugiej podróży misyjnej najprawdopodobniej tędy – a nie przez Wrota Cylicyjskie na północ od Tarsu – wędrował i Paweł Apostoł. Tym samym szlakiem postępowały drużyny krzyżowców niemieckich z III wyprawy krzyżowej, dążące do powtórnego wyzwolenia Jerozolimy po klęsce krzyżowców pod Hittin w Galilei w lipcu 1187 roku. Prowadzący ich cesarz Fryderyk Barbarossa utonął podczas kąpieli w nurtach Calicadnosu w czerwcowy dzień 1190 roku. Kilka kilometrów w górę rzeki od Silifke stoi na wysokim brzegu Göksü kamień upamiętniający to tragiczne zdarzenie.
I ja powędrowałem tą samą drogą podczas jednej z moich podróży szlakiem Apostoła Narodów. Droga jest urozmaicona. Najpierw biegnie przez rozległy płaskowyż na południe od Konyi, przez nieogarnione stepy Anatolii, prawie bezludne, mając w oprawie odległe góry Kara Dag (2288 m), u których stóp znajduje się zbiorowisko 1001 kościołów – Binbirkilise. Od strony zachodniej horyzont zamyka rozległy łańcuch Erenler Dağlari (2319 m) z Pawłową Listrą u stóp masywu. Derbe, gdzie Paweł zatrzymał się jakiś czas, znajduje się we wnętrzu Kerti Hüyük, w warstwach tellu leżącego 20 kilometrów na północ od miasta Karaman, starożytnej Larandy.
Za tym handlowym, ruchliwym miastem pasterzy z anatolijskich stepów rozpoczyna się przeprawa przez potężny masyw Taurusu. Góry są tu przecudne, urozmaicone, zaskakujące. Ich budowa geologiczna ulega ciągłym metamorfozom. Widoki są spektakularne. Ze względu na szczupłość miejsca droga zbliża się do rzeki Göksü, by już razem z nią podążać ku morzu. Góry przybierają groźną postać. Skały wychodzą na powierzchnię. Sosnowe lasy tracą swą gęstość. Na tym odcinku drogi Rzymianie założyli Claudiopolis – dziś Mut – miasto etapowe, zabezpieczone garnizonem. Tuż za nim góry zbliżają się coraz bardziej do siebie, tworząc głęboki wąwóz. Z czeluści ziemi dochodzi głębokie dudnienie i łoskot przewalającej się po głazach wody. Pokonawszy ostatnie przeszkody, rzeka wychodzi na równinę i leniwym nurtem wpływa do morza. W miejscu tym starożytni Grecy założyli Seleucję, która w czasach bizantyńskich stała się ważnym ośrodkiem chrześcijaństwa.
Na tej drodze przemarszu armii, kupców, krzyżowców i misjonarzy, wielkie wrażenie robią ruiny monasteru Alahan. Położone 20 kilometrów na północ od Claudiopolis, dzisiejszego Mut, niewidoczne z poziomu biegnącej w pobliżu drogi, zajmują rozległą naturalną półkę ze spektakularnym widokiem na bajecznie kolorową kotlinę śródgórską. Niewiele wiadomo o tym zespole. Dawne kroniki milczą, chociaż niektórzy badacze są skłonni utożsamić ten zespół z najsławniejszym w Izaurii monasterem Apadnos, ufundowanym przez Justyniana Wielkiego. To, co z całą pewnością da się ustalić, pochodzi z analizy zachowanych zabudowań, pozostających niestety w stanie ruiny. W skład zespołu wchodzą dwa kościoły, jeden z V stulecia, drugi o wiek starszy, baptysterium, cele mnichów drążone w litej skale, kuchnia, refektarz, cysterny, pomieszczenia gospodarcze, grobowce. Oba kościoły wzniesiono na planie bazyliki, ambitnie, bez skąpstwa w dekoracjach.
Komu mogły służyć te ogromne kościoły, wzniesione przecież na pustkowiu, gdzie nawet dziś nie widać żadnych wiosek w sąsiedztwie? I czy był to wyłącznie zespół monastyczny? Przecież występuje tu baptysterium, miejsce przeznaczone do chrztu dorosłych, obiekt zbędny we wspólnotach zakonnych. Jednemu z kościołów przydano nazwę Ewangelistów w nawiązaniu do wyobrażenia czterech autorów nowotestamentowych. Towarzyszą im, również wykute w belce nadproża portalu, podobizny dwóch archaniołów, Gabriela i Michała, którzy – jak sugeruje płaskorzeźba – pokonują Mitrę i Cybelę. Aby zrozumieć wymowę tej rzeźby, należy przenieść się w V wiek. Świat ówczesny nie był jeszcze w pełni chrześcijański. O ile nowa religia znajdowała uznanie w miastach, głównie portowych i tranzytowych, o tyle lud zamieszkujący góry – takie jak Taurus – długo jeszcze dochowywał wierności swym pradawnym bóstwom.
U ujścia do morza Calicadnosu, dziś Göksü, w sąsiedztwie Silifke, czyli starożytnej Seleucji, odnalazłem rozległe rumowisko jednego z najważniejszych w okresie bizantyńskim monasterów Wschodu. Nazywa się Ayatekla, z turecka – Meryemlik – i nawiązuje tradycją do świętej Tekli. Ta towarzyszka Pawła Apostoła, nigdy przez niego niewymieniona z imienia, została zapamiętana w apokryfie, w Dziejach Pawła. Zauroczona słodyczą i treścią mów apostoła, głoszonych w domu niejakiego Onezyfora w Ikonium, pozostała mu wierną uczennicą do końca swych dni. Próbowała postępować za Pawłem wszędzie, towarzyszyła mu nawet w więzieniu, dokąd miał apostoł trafić za oskarżenie niedoszłego narzeczonego Tekli pod zarzutem zwodzenia młodzieży nowatorską i niebezpieczną nauką, rzekomo propagując wyższość stanu bezżennego nad małżeńskim. Męczona i poddawana torturom wychodziła z zadawanych jej udręk obronną ręką. W końcu wypuszczona na wolność, w przebraniu męskim, ruszyła w drogę na poszukiwanie Pawła. Odnalazła go w Mystrze, głoszącego Ewangelię. Nie pozostała jednak przy apostole. Pożegnawszy się z nim, powędrowała w okolice Seleucji, gdzie zamieszkała w jednej z grot, świadcząc dzieła miłosierdzia, uzdrawiając chorych i przepowiadając Dobrą Nowinę.
Na Wschodzie postać św. Tekli głęboko wpisała się w duchowość i świadomość tamtejszych chrześcijan. W IV wieku wystawiono na jej grobie martyrium. W 476 roku konsekrowano w tym miejscu bazylikę o trzech nawach, z narteksem, z przepięknymi mozaikami. Założono też ogromny klasztor, w kolejnych wiekach rozbudowywany kościołami, aż czteroma. Wracająca do Europy w 384 roku z Jerozolimy Egeria zatrzymała się na dłużej u grobu św. Tekli. Spotkała tam nieprzebrane rzesze mężczyzn i kobiet zamieszkujących rzędy cel przy martyrium i ćwiczących się w cnocie czystości i dziewictwa. Pamięć o tym miejscu była tak żywa przez wieki, iż została uszanowana nawet przez Turków, którzy w XV stuleciu już na stałe opanowali wybrzeże Cylicji.
Skomentuj artykuł