Ruszył nowy portal Kima Dotcoma
Kim Dotcom, twórca zlikwidowanego pod presją Amerykanów portalu wymiany plików Megaupload, uruchomił w niedzielę - dokładnie rok po zatrzymaniu go przez nowozelandzka policję - nowy portal o podobnym charakterze.
Jak poinformował sam Dotcom na Twitterze, w ciągu niespełna godziny na jego nowym portalu - mega.co.nz. - zarejestrowało się 100 tysięcy użytkowników.
38-letni Dotcom (pierwotnie nazywał się Schmitz, ale zmienił nazwisko) przebywa w Nowej Zelandii, zwolniony z aresztu za kaucją.
Amerykanie domagają się jego ekstradycji, zarzucając mu, że portal Megaupload, który odwiedzało do 50 milionów internautów dziennie i na który przypadało cztery procent całego ruchu w internecie, w rzeczywistości był przedsięwzięciem pirackim, czerpiącym zyski z łamania praw autorskich.
Amerykańskie organy ścigania twierdzą, że filmy, programy telewizyjne, muzyka i inne chronione prawami autorskimi treści, które były dostępne na Megaupload, naraziły właścicieli tych praw na straty przekraczające pół miliarda dolarów. W USA grozi mu do 20 lat więzienia. Rozprawa ekstradycyjna ma się odbyć w sierpniu.
Dotcom zaprzecza tym zarzutom i forsuje swój nowy projekt - Mega. Na początek oferuje użytkownikom 50 GB miejsca "w chmurze" na pliki, które zechcą u niego składować. Zapewnia, że nowy portal jest "większy, lepszy, szybszy, mocniejszy i bezpieczniejszy" niż jego poprzednik.
Szczegóły organizacyjne i techniczne nowego portalu Dotcoma nie są jeszcze znane. Wiadomo jednak, że Mega korzysta z nowoczesnych metod szyfrowania, zapewniających, że tylko użytkownicy, a nie administratorzy portalu, wiedzą, co składują u Dotcoma. Ma to uchronić nowy portal przed zarzutami wspierania piractwa.
Kim Dotcom otworzył serwis Megaupload w 2004 roku. W styczniu 2012 r. na wniosek FBI został zatrzymany w Nowej Zelandii. Osadzono go w areszcie, ale później zwolniono za kaucją, zabraniając mu korzystania z internetu. Sąd cofnął jednak ten zakaz, podzielając argumentację adwokata, który wskazywał, że dostęp do internetu jest Dotcomowi niezbędny do przygotowania się do obrony. W czerwcu ub. r. Sąd Najwyższy Nowej Zelandii uznał, że nakaz przeszukania posiadłości założyciela Megaupload oparty był na wadliwych przesłankach, a akcja zabezpieczenia danych z komputerów - niezgodna z lokalnym prawem.
Skomentuj artykuł