Sacrum batuty Jerzego Semkova. Wspomnienie pośmiertne

Sacrum batuty Jerzego Semkova. Wspomnienie pośmiertne
(fot. Simone Pedroni / youtube.com)
Wojciech Konstanty Podleski

Maestro Jerzy Semkow, ur. 12 października 1928 w Radomsku, zm. 23 grudnia 2014 w Lozannie - światowej sławy Polski dyrygent specjalizował się w symfonice klasycznej i romantycznej. Studiował dyrygenturę u Artura Malawskiego w Krakowie oraz Eugeniusza Mrawińskiego w Leningradzie.

Był opiewanym genialnym talentem między innymi w Filharmonii Leningradzkiej, Teatrze Bolszoj w Moskwie (gdzie dyrygował na zaproszenie Stalina), Warszawskiej Operze Narodowej, Królewskiej Operze w Kopenhadze, Orkiestrze Cleveland Symphony, Orkiestrze Włoskiego Radia i Telewizji w Rzymie, oraz w Rochester Philharmonic. Słynął także jako wysoce ceniony wykładowca na Uniwersytecie Stanu Colorado, na Yale University oraz w prestiżowej New York’s Manhattan School of Music. Od wielu lat mieszkał w kupionej Villi po M. Ravelu, w Grosrouvre koło Paryża. Drugim domem Maestro Jerzego Semkowa była rezydencja jego żony Colette Semkow, w Pully koło Lozanny.

Odznaczony francuskim orderem "Arts et Lettres"  (2000) otrzymał doctorat honoris causa Akademii Muzycznej  Fryderyka Chopina w Warszawie (2005) oraz Akademii Muzycznej im. Grażyny Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi (2013). To właśnie Akademia Muzyczna w Łodzi w roku 2014 wydała monografię autorstwa Małgorzaty Komorowskiej pt. "Jerzy Semkow, Magia batuty".

Zatem zapraszam gorąco do myślenia i odczuwania w wymiarze duchowym, na próbę możliwości intelektualnych tytana światowej klasy dyrygentury Maestro Jerzego Semkowa.

DEON.PL POLECA

Jako odpowiedzialny medyk za ekipę letniego Festiwalu Muzycznego w Aspen, Colorado zostałem przedstawiony Semkowowi 19-go lipca 1988 r. i wtedy zostałem nazwany przez niego dowcipnie "wraczem". Istotnie jego ostre dowcipy o naszych braciach ze wschodu zawsze wywoływały salwy śmiechu. Nasze pierwsze spotkanie odbyło się wraz z moją córką Amber Ludmiłą Podleski, po usłyszeniu Symfonii Patetycznej Czajkowskiego.

Sacrum batuty Jerzego Semkova. Wspomnienie pośmiertne - zdjęcie w treści artykułu

Festiwal Muzyczny w Aspen, Colorado, 19 lipca 1988 roku, po uslyszeniu Symfonii Patetycznej Czajkowskiego. Moja 4-letnia córka Amber Ludmila Podleski z Maestro Jerzym Semkowem. (fot. archiwum autora)

Ponieważ każdy lekarz musi mieć ucho przy obsłuchaniu swego pacjenta, po wysłuchaniu Patetycznej w interpretacji Semkowa - padłem. Ta ultra-romantyczna Symfonia Patetyczna imponowała i zapierała dech oferując dyscyplinę i równowagę formy, w której doskonale mieściły się najgwałtowniejsze napięcia, subtelny taneczny dźwięk, niebywały wirtuozowski blask Opatrzności oraz tragiczne, pełne bólu i współczucia, bolesne załamanie części finałowej.

Do osobliwości kunsztu dyrygenckiego Semkowa w namiocie festiwalowym w Aspen należało to, że na próby nikogo nie wpuszczał. Ponieważ wszelkie dźwięki z takiego tandetnego namiotu rozchodziły się bardzo głośno, można było wysłuchać na zewnątrz co i jak jest grane. I odwrotnie, kiedy nad namiotem festiwalowym przelatywał jakiś samolot, którego szum zakłócał dźwięki orkiestry, wtedy Semkow zatrzymywał ostentacyjnie swoje wykonawstwo, odwracał się w milczącej ciszy w stronę szczelnie wypełnionego audytorium i kiwając głową z niezadowolenia swoją mistrzowską batutą wskazywał do góry, aż do ciszy po przelocie głośnego samolotu.

Po każdym koncercie w Aspen, otrzymane wiązanki kwiatów odnosił Maestro do tamtejszego Kościoła katolickiego.

Należy podkreślić, że Semow był najlepszym światowym interpretatorem muzyki Czajkowskiego, i nie tylko, co stanowi dzisiaj trudno osiągalny wzór. Maestro Semkow mawiał, że poprawna interpretacja Adagio molto e cantabile w Dziewiątej Symfonii Beethovena wymaga znalezienia się w szczególnym stanie łaski.

Jego życie i wyjątkowo oryginalny sposób myślenia cechowała samotność. Semkow otwierał swoją duszę i serce geniusza bardzo rzadko. Jego nieutulony patriotyzm oraz splot głębokiej religijności przyrównam do określenia Schopenhauera "totschweigen" tzn. zamilczeć na śmierć.

I pomyśleć, że studiując w Krakowie dorabiał sobie ambitnie i samodzielnie na stacji kolejowej, kasując bilety wychodzących pasażerów. Taka była wtedy technika kontroli przejazdów pasażerów PKP. Od pierwszego dnia naszej znajomości zawsze ubolewał nad losem Polski, pytając mnie w zaciszu: "I co to będzie z naszą Ojczyzną?". W jego oczach widziałem ból i tęsknotę ku oczekiwanej wolności sumienia.

Codziennie szukał pogłębienia  wiary pod okiem Opatrzności, co skrzętnie ukrywał, ale się tego nie wstydził. Pewnego razu spacerowaliśmy razem po Warszawie i nagle stanęliśmy przed Warszawską Katedrą. Maestro Semkow kazał się zatrzymać w ciszy. Po czym schylił głowę i rzekł do mnie z żarem w oczach: "...i tutaj leży nasz Prymas Tysiąclecia Kardynał Stefan Wyszyński."

Lata następne przynosiły niezbyt publikowane symbole muzyczne jego natchnień duchowych, a i sam Maestro nie zabiegał o laury liturgicznej sławy. Charakterystycznie, dla ostatniego okresu twórczości artystycznej Jerzego Semkowa jest autentyczne zainteresowanie wielkimi formami muzyki sakralnej.

Z okazji 150 rocznicy śmierci Fryderyka Chopina, dyrygował w Paryskim Kościele Madelaine Requiem Mozarta. W ramach Festiwalu Muzyki Sakralnej w Paryżu dyrygował Mszą c-dur Beethovena oraz Wielką Mszą c-moll Mozarta.

W 1983 roku Maestro Jerzy Semkow dostąpił największego zaszczytu swego życia. Podczas specjalnego koncertu w Watykanie przed Jego Świątobliwością Ojcem Świętym Janem Pawłem II, dyrygował "Stworzeniem Świata" Haydna. Pięć lat później Maestro Semkow poprowadził fenomenalne wykonanie "Mszy Koronacyjnej" Mozarta z okazji dziesiątej rocznicy pontyfikatu Polskiego Papieża.

Muszę tutaj dodać, że jako cichy i spokojny artysta latał dookoła świata legitymując się Polskim Paszportem co było źródłem wielu niedomówień. W Ameryce zawsze musiano się za jego wizą wstawiać, aż wreszcie przyznano mu "zieloną kartę" i krzyk się skończył. Nic dziwnego, że przyjął obywatelstwo francuskie, dla uzyskania swobody swych rozlicznych międzynarodowych podróży, chociaż często kwestionowano na granicach pochodzenie jego batuty, którą wiązano z jakimś terrorystycznym ładunkiem wybuchowym.

Ostatni kontakt na żywo z Maestro Jerzym miałem w 2013 w  Szwajcarskim mieście Romont. Telefonicznie zawezwał mnie wtedy do oceny nieruchomości z basenem, którą zamierzał kupić po sprzedaży swojej dotychczasowej willi po Ravelu, też z basenem, w Grosrouvre pod Paryżem.

Piszę "z basenem" ponieważ nawet w moim rancho z basenem w Denver, Colorado, lubiący pływać Maestro Jerzy zawsze wchodził do wody z czepkiem na głowie, aby nie zaniedbać swojej pieczołowicie utrzymywanej fryzury.

Przy tej okazji, natychmiast zauważył, że woda w moim basenie była w kolorze Pacyfiku, turkusowego "tylt" - po angielsku. Wyjaśniłem wtedy Semkowowi, że kupuje taki specjalny płyn w butelkach o tym kolorze dla utrzymania  właściwości higieniczno-antybakteryjnych wody w moim basenie. I co dalej?  Maestro przed wyjazdem z Ameryki kazał sobie kupić pełną walizkę tych specjalnych butelek, aby sobie uszlachetnić swój podparyski basen w Grosrouvre. Przewidując wątpliwości celników przy powrocie do Francji, poprosiłem Semkowa, aby najpierw zadzwonił do Ambasady Francuskiej w Waszyngtonie, czy będzie mu wolno wjechać z tymi "bajerami" do Francji. Oświadczono wtedy naszemu artyście, że jeżeli to nie jest jakiś szmugiel to nie ma takiego problemu, tylko musi mieć przy sobie zaświadczenie lekarskie po co przywozi do Francji takie rewelacje.

Wróćmy jednak do willi z basenem w Romont. Spędziliśmy bowiem parę godzin na lustracji tego obiektu zainteresowań Maestro Semkowa. Najpierw cena około miliona franoli szwajcarskich, wydawała nam się bardzo przesadzona. Do tego należało zrobić wiele kosztownych adaptacji. Tak na przykład nasza sława dyrygencka nie miała żadnego swojego odrębnego pomieszczenia do pracy twórczej. Do tego woda w basenie wewnętrznym nie była podgrzewana i w tym był wielki szkopuł. Maestro zadecydował, że tam wrócimy po zasięgnięciu opinii u budowlanych ekspertów.

Niestety, w międzyczasie zdrowie Jerzego Semkowa zaczęło szwankować. Wtedy zawiozłem go  do najlepszego w Szwajcarii kardiologa w Medycznej Klinice Uniwersytetu w Lozannie (CHUV),  Profesora Rogera Hullin. Ten go natychmiast rozpoznał, oświadczając, że bierze lekcje fortepianu u ucznia Semkowa z Akademii Muzycznej Chopina w Warszawie. W CHUV’ie  Semkowa potraktowano po królewsku. Maestro nie mógł wyjść z podziwu ze wspaniałości opieki zdrowotnej w Szwajcarii. Nigdy czegoś podobnego nie doświadczył i swoje
udręki i cierpienia zdrowotne ześrodkował na stałe w CHUV’ie.

Niestety okrutny los życia ma swoje prawa. W przededniu wigilii  Bożego Narodzenia, 23 grudnia 2014 roku Maestro Semkow został odwołany do Pana, gdzie teraz zapewne prowadzi Niebiańskie Chóry Aniołów. Sakramentu ostatniego namaszczenia, Mszy Św. Żałobnej w koncelebrze oraz pochówku na cmentarzu w Pully koło Lozanny, tam gdzie leży również bohaterski generał Szwajcarii Guissan, dokonał Polski Ksiądz Karol Ciurko. Polska o nim też nie zapomniała. Majestatyczny wieniec z szarfą w barwach Polski oraz Szwajcarii przysłała Pani Minister Kultury RP. Złożył go osobiście, wraz z pięknym słowem pożegnalnym, pan Maciej Klos, Polski Konsul RP w Bernie. Prośmy naszego Pana Najwyższego, aby czas powrotu na drogę niebiańską Jerzego Semkowa uświęcał radością wiecznego pokoju oraz tak upragnionej niebiańskiej ciszy.

P.S. Wdowa po śp. Jerzym Semkowie, Pani Colette Semkow, oświadczyła mi ostatnio, ze pragnie ufundować nagrodę specjalną im. Semkowa, podczas pianistycznego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie.

Wojciech Konstanty Podleski, M.D.,Ph.D.
Professor of Immunology and Medicine, U.S.A.
Consultant, World Health Organization, Geneva - Switzerland

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sacrum batuty Jerzego Semkova. Wspomnienie pośmiertne
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.