Orabona jako 18-latek postanowił w 1961 roku zacząć pisać powieść, którą można zakwalifikować jako gatunek fantasy; pełną mitów i niezwykłych postaci. To połączenie wątków batalistycznych, przygodowych, teologicznych i filozoficznych, a także astronomii i przyrody. "W sumie wymyśliłem 1845 imion i nazw" - powiedział autor, cytowany przez dziennika "La Repubblica". Narysował też mapy światów, w których rozgrywa się powieść, a także galaktyki; nazwał gwiazdy i konstelacje.
Przełom w jego pracy literackiej nastąpił w 2000 roku, gdy kupił komputer, do pamięci którego przeniósł wszystko, co zapisał wcześniej w zwykłych szkolnych zeszytach. Gdy nauczyciel szkoły podstawowej przeszedł na emeryturę, przeniósł się nad morze i tam bez reszty oddał się twórczości.
"Nie zatrzymałem się nawet na jeden dzień, bo mam potrzebę pisania, tak jak moje płuca potrzebują tlenu. Nie pisać to dla mnie jak żyć bez marzeń i ideałów" - podkreślił Luigi Orabona.
Jego dzieło ma fanów, którzy czytają je także na portalach poświęconych literaturze fantasy. Powstaje już film dokumentalny o niestrudzonym pisarzu. On sam zaś twierdzi, że na podstawie jego sagi można by nakręcić wiele filmów, gdyby tylko - jak dodał - wiedzieli o niej amerykańscy reżyserzy.
PAP / mł
Skomentuj artykuł