Yellow cabs - częścią krajobrazu Manhattanu
Żółte taksówki są równie ważną częścią krajobrazu Manhattanu, jak Central Park czy neony na Times Square. Jednak co do tego, kto wymyślił flotę jednolitych, żółtych taksówek, zdania są podzielone. W Big Apple współczesne taksówki, czyli takie na benzynę i z taksometrami, pojawiły się wcześnie, bo już w 1907 roku.
Harry Allen przywiózł wtedy z Francji 65 czerwonych aut marki Darracq i zrobił z nich miejskie taksówki. Natomiast parę lat później, w 1912 r., John Hertz założył w Chicago Yellow Cab Company. Ale i Allen zdążył już przemalować także swoje samochody na żółto, ponieważ ten właśnie kolor najlepiej widać z daleka. Historycznie trudno więc rozstrzygnąć, czy to Chicago czy Nowy Jork ma prawo do mówienia o "pierwszej żółtej taksówce". Na pewno jednak Big Apple jest jedynym miastem, w którym taksówka, zbierająca pasażerów na ulicy, zgodnie z prawem musi być żółta.
Mimo istniejącego od 1937 roku systemu medalionów (mała blaszka przykręcana do maski taksówki, które mają tylko licencjonowane taksówki) na ulicach Nowego Jorku i tak panoszyły się "gypsy cabs" bez taksometrów. Aby więc ułatwić użytkownikom znajdywanie autoryzowanych taksówek, w 1967 ratusz zarządził przemalowanie wszystkich tych wozów na żółto.
Dziś nadal, aby zostać autoryzowanym, nowojorskim taksówkarzem, trzeba przemalować swój samochód na odpowiedni kolor i kupić medalion. O ile już samo polakierowanie słono kosztuje, to ceny medalionów są jeszcze wyższe. Blaszki-licencje sprzedawane są na specjalnych aukcjach TLC (Taxi and Limousine Commission) za kilkaset tys. dol. (za sztukę!). Mimo tego niektórzy widzą w tym świetną inwestycję. Tak jak Gene Friedman, który w 2006 roku wykupił wszystkie wystawione przez TLC medaliony dla taksówek przystosowanych dla wózków inwalidzkich. Za każdą z 54 blaszek Friedman zapłacił 477 666 dol. – wydał czyli ponad 25 mln dol.! Ale stał się dzięki temu niemal monopolistą, jeśli chodzi o taksówki dla niepełnosprawnych.
A kiedy komuś znudzi się już ta praca, może też medalion odsprzedać. Niezłą emeryturę załatwił sobie w ten sposób Pakistańczyk, który w 1981 kupił licencję za 30 tys. dol., a w 2007, po 25 latach jeżdżenia po Manhattanie, odsprzedał ją za rekordową sumę 600 tys. dol. Jednak mimo tak dużego zainteresowania medalionami, praca kierowców nie należy do najlepiej płatnych. W korporacji, w czasie 10-godzinnej zmiany, zarabia się około 170 dol.
Za kierownica trzeba się więc sporo nasiedzieć, aby porządnie zarobić. Na szczęście trafiają się też okazje. W 2007 Douglas Guldeniz, taksówkarz z Turcji, został poproszony przez parę starszych nowojorczyków, aby zawiózł ich do... Arizony. Emeryci kupili sobie tam dom, lecz ze względu na swoje koty nie chcieli lecieć samolotem, aby zwierzęta nie męczyły się w klatkach. Przejazd doszedł do skutku – to prawdopodobnie najdłuższa trasa, jaką pokonała nowojorska yellow cab: 2500 mil. Douglas, ze względu na cenne dla niego wrażenia turystyczne przy okazji tej przejażdżki, obniżył cenę usługi z 10 tys. dol. na 3 tys. (plus benzyna, noclegi i posiłki). Takie kursy zdarzają się jednak dość rzadko. Nowojorczycy najczęściej nie przekraczają taksówką granic Manhattanu, przejeżdżają około 1,9 mili i płacą średnio 6 dolarów.
- Turystę w Nowym Yorku najłatwiej poznać po tym, że czeka grzecznie na zielone światło albo próbuje złapać taksówkę "off duty". Aby nie popełniać tego błędu, wystarczy przyjrzeć się dachowi taksówki, na którym jest czarny panel. Jeśli świeci się jego środek (z numerem), to znaczy, że taksówka jest wolna i można machać. Jeśli natomiast dodatkowo po bokach na panelu świecą się dwa światełka "off duty", to taksówka zjeżdża do bazy i nie zabiera pasażerów. Jeśli panel w ogóle się nie świeci, to znaczy, że w środku już ktoś jedzie i także nie ma co na taką taryfę machać.
- Napiwek wynosi 10-20% zapłaconej kwoty. Nietaktem jest go nie dać.
- Za płatne przejazdy przez mosty czy tunele płaci pasażer.
- W każdej taksówce musi być terminal do kart płatniczych.
- Według przepisów, taksówkarzowi "on duty" nie wolno nie zabrać pasażera lub odmówić jazdy do wybranego miejsca – pod warunkiem, że lokalizacja jest w jednej z pięciu dzielnic w granicach Nowego Jorku (Manhattann, Bronx, Brooklyn, Queens i Staten Island).
Skomentuj artykuł