Katoliku, szanuj zieleń
Często spotykam się z tezą, że człowiek może z przyrodą robić, co chce, dowolnie zanieczyszczać, eksploatować złoża, zabijać tyle zwierząt, na ile ma ochotę, wycinać lasy, nawet te pod ścisłą ochroną. Nie zgadzam się na takie podejście.
Encyklika i nowe święto
Laudato si’ to pierwszy taki dokument w Kościele w randze encykliki, który w całości został poświecony ekologii. Pojawiały się nawet zarzuty, że papieska encyklika więcej mówi o wpływie człowieka na niszczenie przyrody niż o Bogu czy Kościele.
Jedno jest pewne, ukazanie się tego dokumentu wskazuje cezurę, za którą Kościół nie traktuje ekologii jako jednego z wielu tematów, ale poświęca jej bardzo dużo uwagi, wskazuje, że problem jest pilny i trzeba szybko zająć się jego rozwiązaniem.
W tym samym roku, w którym ukazała się encyklika, Franciszek powołał nowe święto - Dzień Modlitw o Ochronę Stworzenia (obchodzimy je dzisiaj, 1 września). "Kryzys ekologiczny wzywa więc nas do głębokiego nawrócenia duchowego: chrześcijanie są wezwani do «nawrócenia ekologicznego, które wiąże się z rozwijaniem wszystkich konsekwencji ich spotkania z Jezusem w relacjach z otaczającym ich światem» (LS, 217). Albowiem «życie powołaniem, by być obrońcami dzieła Bożego, jest istotną częścią życia uczciwego, nie zaś czymś opcjonalnym, ani też drugorzędnym elementem doświadczenia chrześcijańskiego» - napisał wtedy papież.
Z planetą Ziemią jest coraz gorzej i albo zaczniemy coś z tym robić, albo przyszłe pokolenia nie będą miały co zbierać.
Bawimy się kosztem innych
Zarówno encyklika, jak i nowe święto wskazują, że jeśli nie zaczniemy działać razem, to nadchodzący po nas ludzie zastaną zniszczony świat, niezdolny do życia, jałową pustynię, którą zafundowali im ich dziadowie i ojcowie żyjąc tak, jakby znajdujące się na ziemi zasoby były nieskończone. Więcej, ubzdurali sobie oni, że tylko część świata ma prawo do życia pełną piersią i bez konsekwencji swojego konsumpcjonizmu, a ta druga może trochę pocierpieć, ale tak w ogóle powinna siedzieć cicho, bo dzięki nam ma lepsze życie niż miała do tej pory.
Mentalność bogatej północy świata zakłada, że południe, które jest reprezentowane głównie przez kraje rozwijające się, powinno być podporządkowane interesom bogatej mniejszości.
Ekologiczny kryzys nie dotyczy wyłącznie świata roślin i zwierząt, ale także człowieka powodującego swoim zachowaniem zmiany klimatyczne dotykające najbardziej tych, którzy nie mogą się bronić, ludzi odrzuconych przez społeczeństwo, biednych, bezdomnych, najbardziej narażonych na działanie niekorzystnych warunków pogodowych: suszy, powodzi, gwałtownych burz.
Miejsca na ziemi, które do tej pory były suche, staną się suche jeszcze bardziej. Tereny nadmorskie - na skutek podnoszenia się poziomu wód - zostaną zalane. Rzeki, gleba i powietrze terenów silnie zurbanizowanych staną się tak zanieczyszczone, że nie będzie dało się mieszkać na terenach, gdzie występują.
Mniejszość na świecie będzie miała narzędzia, które pozwolą jej bronić się przed negatywnymi skutkami. Ci biedni, od zawsze wykorzystywani, niezdolni do życia bez pomocy silniejszych, zginą.
Nie jesteśmy tylko panami
Istnieje w Biblii cytat, na który bardzo często powołują się obrońcy podejścia, które krytykuje papież. Chodzi o fragment Księgi Rodzaju, w którym Bóg powierza pieczę nad ziemią stworzonym przez siebie ludziom: "Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi»" (Rdz 1, 28).
Często spotykam się z tezą, że te słowa usprawiedliwiają takie zachowanie człowieka, w którym może on z przyrodą robić, co chce, dowolnie zanieczyszczać, eksploatować złoża, zabijać tyle zwierząt, na ile ma ochotę, wycinać lasy, nawet te pod ścisłą ochroną.
Papież bardzo jasno się do tego odnosi: "nie jesteśmy Bogiem. Ziemia istniała wcześniej niż my i została nam dana. Pozwala to odpowiedzieć na oskarżenie stawiane myśli judeochrześcijańskiej: mówi się, że ponieważ opis Księgi Rodzaju zachęca nas do "panowania" nad ziemią (Rdz 1, 28), więc sprzyja bezlitosnej eksploatacji natury, przedstawiając dominujący i destrukcyjny obraz człowieka. Nie jest to poprawna interpretacja Biblii, tak jak rozumie ją Kościół".
Ekologia nie jest romantycznym zachwytem nad "zwierzątkami" i "roślinkami", ale świadomą postawą, która nie traktuje ziemi jako miejsca ludzkiego panowania, polegającego na jak najefektywniejszym fedrowaniu zasobów, ale widzi w niej ogród, którym mam się opiekować i który daje mi owoce pozwalające na życie. Mam z nich korzystać, ale tak, żeby starczyło dla wszystkich.
Michał Lewandowski - redaktor DEON.pl, publicysta, teolog. Prowadzi autorskiego bloga "teolog na manowcach".
Skomentuj artykuł