Po co nam instrukcja o muzyce kościelnej?

Po co nam instrukcja o muzyce kościelnej?
(fot. shutterstock.com)

W najnowszej instrukcji polskiego Episkopatu o muzyce kościelnej zaskoczyła mnie właściwie jedna rzecz: szeroka i burzliwa dyskusja jaką wywołało jej ogłoszenie.

Inspiracje

Dokument naszych biskupów został wydany w pięćdziesiątą rocznicę ogłoszenia instrukcji Musicam Sacram, która miała konkretyzować dość ogólne wskazania odnoszące się do muzyki kościelnej, zawarte w konstytucji o liturgii Sacrosanctum Concilium uchwalonej przez Sobór Watykański II. Poza wskazaniem na dość intuicyjne zasady dotyczące m.in. organizowania koncertów w kościołach (przypomnienie o konieczności zachowania misyjnego charakteru tego typu wydarzeń) i transmitowania Mszy w mediach (muzyka podczas transmitowanych celebracji powinna mieć charakter wzorcowy), instrukcja naszego Episkopatu odwołuje się przede wszystkim do sformułowań właśnie z Musicam Sacram oraz z dokumentu wydanego przez polskich biskupów w 1979 roku, dotyczącego odnowy muzyki liturgicznej w posoborowej rzeczywistości polskiego Kościoła.

Kontrowersje

Tym co wzbudziło bodajże największe kontrowersje w najnowszej instrukcji polskich biskupów o muzyce kościelnej, jest przypomnienie o kilku bardzo podstawowych zasadach dotyczących muzyki obowiązujących w Kościele katolickim, m.in. o zakazie używania podczas liturgii perkusji, gitar elektrycznych i innych instrumentów, przeznaczonych wprost do wykonywania muzyki rozrywkowej. W dyskusjach na temat instrukcji powszechnie zaczęły pojawiać się głosy, że to odepchnie młodych od Kościoła, bo ludzie wolą się modlić przy muzyce, jakiej słuchają na co dzień; że Kościół powinien uwzględnić, iż gusta się zmieniają; że lepsza przecież dobra muzyka gitarowa, niż kiepski organista; a w ogóle najważniejsze jest to co mamy w sercu, a nie zewnętrzne formy, więc po co komu taka instrukcja. Pomijam magiczne myślenie, według którego dopuszczenie do liturgii muzyki rozrywkowej miałoby rozwiązać problem kiepskich muzyków kościelnych, jacy - niestety - ciągle są zatrudniani w wielu parafiach. Nie będę się również zatrzymywał nad faktem, że nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją, by po liturgii, podczas której prawdziwie sakralną muzykę wykonywał dobry chór i świetny organista, ktoś stwierdził, że to go odpycha od Kościoła - wręcz przeciwnie. Myślę natomiast, że warto spróbować wniknąć w intencje biskupów i spojrzeć na pozytywną inspirację wydania owej instrukcji, jaką jest troska o zachowanie sacrum liturgii.

Święta przestrzeń

Liturgia jest czymś absolutnie wyjątkowym i nie z tego świata. Zwłaszcza Msza święta stanowi misterium, w którym dokonują się wszystkie najważniejsze wydarzenia naszej wiary, na czele z ofiarą śmierci naszego Pana Jezusa Chrystusa i jego zmartwychwstaniem. Jest w liturgii dramat przekraczający wszelkie nasze wyobrażenia i radość sięgająca najgłębszej istoty naszego człowieczeństwa. Jest w końcu spotkanie z żywym Bogiem, obecnym w świecie, a jednocześnie radykalnie ponad ten świat wykraczającym. I choć samą esencją liturgii jest doświadczenie zbawczego działania Boga, do czego teoretycznie nie potrzeba żadnych specjalnych form, to w praktyce jesteśmy ludźmi potrzebującymi konkretnych symboli, znaków i rytuałów. Kościół w swoim nauczaniu wychodzi naprzeciw tej potrzebie i poprzez ustanawiane prawa, przepisy oraz normy liturgiczne, stara się zapewnić istnienie przestrzeni radykalnie innej, świętej, która właśnie poprzez swoją wyjątkowość i poza-światowość, będzie dla wiernych bezpieczną przystanią, przypominającą już przez same zewnętrzne formy, że życie to coś więcej, niż świat, do którego jesteśmy przyzwyczajeni.

Co z piosenkami?

Czy to oznacza, że koncerty ewangelizacyjne i charyzmatyczne uwielbienia są złe? Bynajmniej. Bogu dzięki, że są w Kościele proste, popularne formy, które dają ludziom pierwsze religijne (a co najmniej para-religijne) doświadczenie, często prowadzące do prawdziwego nawrócenia. Jednak z faktu, iż jakaś forma modlitwy przynosi dobre owoce, nie wynika, iż należy ją przeszczepiać na grunt liturgii - zwłaszcza kosztem posłuszeństwa nauczaniu Kościoła. Ale m.in. a tym polega piękno Kościoła, że "każda rzecz ma swój czas, swoje miejsce pod niebem" - jest czas koncertu dobrej muzyki chrześcijańskiej, która przez "ziemskie", emocjonalne poruszenia pociąga ludzi ku Bogu i jest czas świętej liturgii, która pozwala nam spotkać Boga w zgoła "nie-ziemskim" pięknie.

Potrzeba odnowy

Do zagadnienia banalizacji i profanizacji muzyki liturgicznej oraz potrzeby tworzenia sztuki kościelnej wysokiej jakości odniósł się niezwykle trafnie papież Franciszek podczas spotkania z twórcami sztuki sakralnej: "Nieraz przeważyła pewna przeciętność, płytkość i banalność, ze szkodą dla piękna i siły wyrazu celebracji liturgicznych. Dlatego osoby zaangażowane na tym polu - muzycy i kompozytorzy, dyrygenci i chórzyści w «scholach cantorum», animatorzy liturgii - mogą dać cenny wkład w odnowę, przede wszystkim jakościową, muzyki sakralnej i śpiewu liturgicznego" [źródło cytatu]. Instrukcja naszych biskupów rozwija tę myśl Franciszka i przekłada ją na konkretne zalecenia. Pozostaje ufać, że odpowiedzialni za muzykę liturgiczną wezmą sobie do serca nauczanie naszych pasterzy.

Dominik Dubiel SJ - młody jezuita, z wykształcenia muzyk. Komponuje i mieszka w Krakowie

kompozytor, dyrygent, pianista. Absolwent jezuickiej Akademii Ignatianum oraz Akademii Muzycznej w Krakowie. Obecnie studiuje teologię na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Mieszka w Rzymie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po co nam instrukcja o muzyce kościelnej?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.