Bardzo głupia radość

Reakcja amerykanów na wieść o zabiciu Osamy bin Ladena przez siły specjalne USA (fot. EPA/BRENDAN SMIALOWSKI)

Wina Osamy bin Ladena jest ogromna i niepodważalna. Wszyscy wiemy, jakie są jego zbrodnie, jak wiele osób miał na sumieniu, znamy bezwzględność i okrucieństwo jego decyzji. Rozumiemy także, jaka makabryczna ideologia kryje się za światowym terroryzmem; to jest przecież często zabijanie dla samego zabijania, manifestacja ponurej siły, prymitywna nienawiść do świata Zachodu. Sztuka dla sztuki.

Są jeszcze, owszem, pragmatyczne cele polityczne, ale, nie ukrywajmy, mają drugorzędny charakter wobec zaślepienia i chęci destrukcji. Sam bin Laden posuwał się zawsze bardzo daleko, był jednostką głęboko socjopatyczną. W chwili akcji jednostek amerykańskich zasłaniał się żywą tarczą. Do końca grał więc na swój sposób, w obliczu śmierci nie potrafił niczego naprawić. To uprzytamnia nam bezwzględność tego środowiska, niemożność zreformowania go. Miejsce tych ludzi jest w ciężkich więzieniach, w izolacji, nie uda się ich na pewno umoralnić.

Ale kilka spraw nie daje mi spokoju.

Bin Laden był zwyrodniałym przestępcą, cieszyła go ludzka tragedia, czerpał z niej siłę. To był człowiek marnej wrażliwości. Ale dlaczego nas, cywilizowanych obywateli, cieszy śmierć bin Ladena? Dlaczego u nas taka sama ekspresja, jak u terrorystów, gdy wysadzali domy i samoloty? Oni wychodzili na ulice, krzyczeli, nasze ofiary dawały im satysfakcję. Dzisiaj to mieszkańcy Zachodu maszerują, skandują tryumfalistyczne hasła, napawają się trupem.

DEON.PL POLECA

Jest to na pewno myślenie w systemie Kalego, to nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem: jak bin Laden zabijał, to to były krzywda i nieszczęście, jak zabito bin Ladena, to wszystko jest w porządku. Według tego rozumowania życie jednych waży mniej niż innych, śmierć śmierci nierówna. Jedno zabijanie jest bezprawne, trzeba je potępić, drugie – chociaż nie wiadomo w ogóle, kto i skąd ma legitymację do takich zdecydowanych regulacji! - otrzymuje mandat, więc należy je chwalić, uznać za wartościowe. Jedno zabijanie to okrucieństwo, przy drugim o moralności nikt się słowem nie zająknie, obowiązują tylko kryteria polityczne. Pierwotne intuicje zostały, widać, zastąpione kalkulacją. Człowieczeństwo przestaje być w tym miejscu kategorią uniwersalną, staje się zakładnikiem światowych interesów. Prawo zastępuje nam ducha. Nie ma już ludzkich odruchów, żałowania śmierci, ale jest widowisko pychy, poczucia wyższości. Okazuje się teraz, gdy bin Laden nie żyje, że o terrorystach myślimy podobnie, jak oni o nas: że to nie ludzie, że najlepiej byłoby ich wyrżnąć. Wciągnęło nas błędne koło.

Zamiast się cieszyć, powinniśmy dostrzec, że zabijając bin Ladena, a kiedyś wykonując wyrok na Husajnie, włączyliśmy się w nakręconą przez nich spiralę przemocy, wcale nie postawiliśmy wyżej niż oni ludzkiego życia, nie stało się dla nas wartością nadrzędną. Humanizm Zachodu w ostatecznym rozrachunku nie pokonał brutalnego fundamentalizmu. Zagraliśmy życiem - choć zabezpieczając się wcześniej, dla zmniejszenia wyrzutów sumienia, aktami prawnymi - w polityczne bierki, wciągnęliśmy to życie w niejednoznaczne zależności. Przecież intencje tego przedsięwzięcia, jakim jest wojna z terroryzmem, nie są czyste, czasami naprawdę trudno już odróżnić walką z przemocą radykałów od walki o wpływy państwowe i biznesu, od walki o wpływy Ameryki. Ameryka nie raz manipulowała, to jest rzecz wiadoma, a myśmy te manipulacje postawili wyżej niż własne rozeznanie, niż moralność jednostki. Płacimy za to wysoką cenę. Jesteśmy dzisiaj po uszy zanurzeni w wojnie, nie ma w nas pokoju, idziemy z frontu na front, strzelamy i myślimy sobie, że nam to akurat wolno, że zmieniamy tym świat. Wmówiliśmy sobie jakąś misję, cieszymy się z przynależności do możnego światowego stronnictwa. A przecież to polega na zabijaniu! Hasła o światowym ładzie i duma z sojuszu z Ameryką tego nie zamaskują.

Trzeba stanąć naprzeciw drugiego człowieka – nieważne, że jest terrorystą – i pociągnąć za spust. To jest dramat, wielki ból, to się śni po nocach. Nie usunie tego na pewno uśmiech Obamy i blichtr salonów. Poklepywanie po plecach. Trzeba sobie powiedzieć wprost: jesteśmy żołdakami, poszliśmy na wojnę, to żadne bohaterstwo, to wielka tragedia. Trzeba nad sobą raczej zapłakać, a nie wymachiwać flagami i mówić o sukcesie, trzeba żałować, że tak jest świat ułożony, że ludzie się wzajemnie zabijają. Zamiast wychodzić na ulice, trzeba się raczej zamknąć w domu, w swojej izdebce, uprzytomnić sobie, w jakiej matni żyjemy. Trzeba poczuć żal, że drugi człowiek swoimi szkodliwymi wyborami prowokuje nas do przemocy, trzeba w tym człowieku dostrzec nieszczęśliwego bliźniego, zobaczyć kogoś więcej niż materiał do odstrzału. Ręka strzelającego żołnierza musi zadrżeć, ten żołnierz musi zdać sobie sprawę, że zabija kogoś takiego jak on, taką samą rzeczywistość, tak samo złożoną. Nie może tego nazwać inaczej, jak tylko zabójstwem. Nawet, jeśli ostatecznie zabija z jakiejś konieczności, to musi mieć świadomość tego, co się dokonało. Tej śmierci nie wolno strywializować, przejść nad nią do porządku dziennego. Wypisać jej na sztandar jako powód do świętowania.

Czasami, to zrozumiałe, nie sposób nie strzelać. Pojawiają się kategorie obrony koniecznej czy wojny sprawiedliwej. Nie sposób było przecież przyjmować wchodzących do miast i wsi hitlerowców z otwartymi ramionami. Strzelanie do wroga to klasyczna zasada podwójnego skutku, którą precyzyjnie wyłożył Akwinata: celem nie jest zabić, ale uratować własne istnienie, przez to śmierć drugiego dzieje się nie w zamiarze bezpośrednim, ale dopiero w następstwie zasadniczej czynności, czyli bez udziału woli. Te kategorie jednak, co najwyżej, zdejmują winę i odpowiedzialność, natomiast nigdy nie mogą przedefiniować zabójstwa, nie mogą go uczynić dobrem. Musimy o tym pamiętać: człowiek jest taką wartością, że strzelanie do niego jest w każdych warunkach wielkim nieszczęściem. Nawet, jeśli jakimś zabójstwem ze względu na okoliczności nie zaciągamy grzechu ani żaden sąd nie wyda na nas wyroku, powinniśmy rzecz rozważyć, zdenerwować się na świat, w którym takie dramatyczne zachowania są konieczne, w którym trzeba dokonywać dziwnych wyborów. I, co najważniejsze, warto tu odwołać się do Chrystusa jako twórcy nowego świata, w którym nie będzie już takich dylematów, nikt na nikogo ręki nie podniesie.

Tego, że strzelanie do innych to zawsze zło, nie widać dzisiaj, niestety, na ulicach. Zapanowała euforia. Udzieliła się ona także prezydentowi Komorowskiemu, który w swojej wypowiedzi, będąc jeszcze w Rzymie, cały czas pozostając w kontekście Jana Pawła II, mówił o śmierci bin Ladena w takim tonie, jakby świat wygrał na loterii. Tak jak wczoraj dniem ważnym dla Polski nazywał uroczystości beatyfikacyjne, tak dzisiaj tych samych słów używa wobec śmierci groźnego terrorysty. Nie ma tu żadnej gradacji, żadnych rozróżnień. Okazuje się, że dla państwa ważne mogą być sprawy chrześcijańskie, chrześcijańska wizja, ale i każde światowe zamieszanie, każdy sukces wielkiej polityki. Trudno nie widzieć w tym wielkiej instrumentalizacji, pomieszania pojęć, politycy, jak się okazuje, chwalą wszystko to, co daje nośność medialną, co zwiększa ich polityczny prestiż, co dobrze wygląda na arenie międzynarodowej, choćby to były rzeczy ze sobą sprzeczne. Widać, że to nie treść nauki Jana Pawła II była ważna – bo przecież nikt tak jak on nie mówił o prawie do życia każdego człowieka, nawet największego zbrodniarza - ale możliwość wygodnego frymarczenia papieżem, podpięcia się pod papieskie pojęcia, kiedy to było potrzebne. Dziś to potrzebne nie jest. Już jest po transmisji mszy beatyfikacyjnej, kamery są wyłączone, uroczysty obiad zjedzony. Dziś więc prezydent nie jest już papieski, jest amerykański, światowy, bo to w tę stronę patrzą media.

To jest, nie bójmy się tego tak nazwać, żałosne. Po prostu głupie. Ale to jest w zasadzie mądra lekcja dla nas: nie da się odgórnie, polityką realizować chrześcijańskiego porządku. To jest porządek, który musi formować wpierw jednostki. Pan Komorowski, Pan Jurek, Pan Kaczyński nie przemienią nas żadną ustawą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bardzo głupia radość
Komentarze (81)
K
Krzysztof
6 maja 2011, 08:57
  A mnie przeraża to, że USA wykonuje akcję militarną na terenie obcego  państwa i nikt nie jest w stanie wyciągnąć konsekwencji, a  przeciwnie - jest to powodem do chwalenia się.I radości.   I może byc tak, że dziś ktoś w Pakistanie, a jutro ja, Ty, lub jakakolwiek inna osoba, kogo USA sobie zgładzić wymyślą bez sądu, bez konsekwencji, i bez tłumaczeń. I nie jest  istotny fakt czy go zabili, czy to szopka dla TV na pokaz, tylko, że mówią o tym  swobodnie do świata. I przeraza mnie, ze tak łatwo manipulowac ludzmi poprzez media i wzbudzac radość.  Jest to  tresowanie milionów - i to rzeczywiście działa. I w tym wszystkim to najbardziej przeraża.
Jadwiga Krywult
6 maja 2011, 07:46
Gdy schwytano Saddama Huseina, Slobodana Milosevica pokazano filmy z tych wydarzeń. W przypadku Saddama pokazano nawet jego egzekucję. Co tajnego było w zabiciu Osamy, że mimo iż każdy amerykański żołnierz ma na hełmie kamerę nie upubliczniono, żadnego filmu z tego wydarzenia? Niektórzy to mają talent do teorii spiskowych. Bardzo dobrze, że nie pokazano zwłok bin Ladena i bardzo źle, że pokazano egzekucję  Saddama.
A
Adam
6 maja 2011, 07:39
Tak, ciągle jesteśmy w szponach t r o p i e n i a  zła, jego podstępów, tajnej gry i tajnych celów. To pokarm nie tylko mediów, ale też współczesnej polityki. Strach! A Jan Paweł drugi od czego zaczął i co pokazano podczas Jego beatyfikacji? Nie bójcie się... przede wszystkim zła... gdyż ono zawsze zawojuje lękliwych. Wzywał do odwagi, ale nie w stylu zabicia zbrodniarza bin Ladena, ale uwierzenia Dobru - Bogu i Jego metodom. To miałem na myśli pisząc o Znaku, co tak zdenerwowało Pana Leszka. Gdyż perspektywa zła jest jednak ciasna, ciemna - Dobra: nieobjęta, jasna. Trudniejszą odwagą jest stać przy Dobru niż zrobić błyskawiczny skok przeciw złu.
?
???
4 maja 2011, 15:02
Czyż nie ten się cieszy, kto cieszy się ostatni ? Należy cieszyć się z życia, pokoju. We współczesnym  świecie "klonów" - kto to wie ile klonów ma bin Laden, a kto klonuje też nie wiadomo - świat agentów, tajnej władzy,  sporo tajemnic skrywa ... gruba to pokrywa.
PS
podszewka sprawy
4 maja 2011, 13:33
cd.  Jakie zatem cele ma demonstracja? Po pierwsze przykrycie skandalu z miejscem urodzenia Obamy. Teraz już się o tym nie będzie mówić gdyż ciężar przesunięto na ten spektakl. Po drugie miało to na celu podreperowanie wizerunku prezydenta i poprawienie jego pozycji w sondażach, i to już się udało. Po trzecie jest to majstersztyk propagandowy bo z jednej strony pobudza amerykańską dumę narodową a z drugiej wzbudza strach przed odwetem. Strach jest najczęściej stosowanym chwytem mającym na celu kontrolę społeczeństw. Widzimy to też w Polsce gdzie jedno ugrupowanie podsyca strach przed drugim co skutecznie je polaryzuje. Ludzie, którzy się boją są łatwiejsi w sterowaniu, łatwiej przyjmują rozmaite argumenty choćby najbardziej idiotyczne i chętnie zgadzają się na ograniczanie własnej wolności. Oczywiście w imię własnego „dobra”. Co nas czeka teraz? Czeka nas wyznaczenie nowego „złego” i przekierowanie całej machiny propagandowo-wojennej na nowe tory. Można podejrzewać, że przyszedł czas na Iran i po to prawdopodobnie po dekadzie straszenia Osamą domknięto ten etap. Teraz czas na „diabła” Ahmadinezada. Co to oznacza dla świata, przekonamy się już wnkrótce. Jest to bowiem domknięcie pewnego etapu i rozpoczęcie nowego"|
PS
podszewka sprawy
4 maja 2011, 13:31
|"Amerykanie zakończyli dekadę straszenia Osamą, co dalej? Medialna szopka jaką możemy obserwować we wszystkich stacjach informacyjnych jest bardzo zastanawiająca. Skłania do zadania pytania, o co chodzi? Nagle ni stąd ni z owąd Obama ogłasza w orędziu, że zabito Osamę. Robi to w taki sposób, że przypomina to ordynarną manipulację medialną.   Nie jest to koronkowa robota służb specjalnych, jest to prymitywne ciosane siekierą przedstawienie. Sam fakt zabicia Osamy jest tutaj traktowany w kategoriach aksjomatu, w który należy uwierzyć a głównym argumentem przemawiającym za tą wiarą jest BO TAK. Każdy uważający, że coś tutaj nie pasuje jest od razu klasyfikowany jako oszołom, z którym nie warto dyskutować (...) O co zatem chodzi z tą publiczną szopką? Nie pokazano ciała Osamy, powiedziano, że został wrzucony do morza a w mediach amerykańskich pojawił się filmik z plamami krwi na podłodze i rozrzuconymi dokumentami, mający dowodzić śmierci lidera al Kaidy. Tak naprawdę nie dowodzi niczemu. Gdy schwytano Saddama Huseina, Slobodana Milosevica pokazano filmy z tych wydarzeń. W przypadku Saddama pokazano nawet jego egzekucję. Co tajnego było w zabiciu Osamy, że mimo iż każdy amerykański żołnierz ma na hełmie kamerę nie upubliczniono, żadnego filmu z tego wydarzenia?
A
Adam
4 maja 2011, 13:21
Panie Leszku - czy to nie Pan ma problem z pychą i przypisuje innym to, czego nie powiedzieli? Brzmi to jak mantra niepokornego, ale doskonale wyuczonego w krytykowaniu.
N
nn
4 maja 2011, 12:47
Powrócę jednak jak maniak Boga do Znaku: to Bóg dopuścił, aby te dwa wydarzenia zostałt postawione bezpośrednio obok siebie (oba są światowego zasięgu): z jednej strony radość z podstępnie dokonanego mordu (abstrahując od tego czy był sprawiedliwy czy nie - był zły!... i wciąż do dyskutowania, dramatyczny), drugie (a w zasadzie pierwsze!) radość z posłuszeństwa Dobru - nie ukrywanego, jawnego, wszystkim wiadomemu, j a s n e m u! Czym różniły się twarze pokazywanych osób na placu przed Bazyliką św. Piotra od twarzy szalenie rozentuzjazmowanych z powodu zabicia mordercy? Ciemność i jasność, królestwo ziemskie i niebiańskie. I to w święto Miłosierdzia i w godzinie Miłosierdzia czasu waszyngtońskiego. A może już po tej godzinie, bo akcja zaczęła się o 15:40 i trwała krócej niż 40 minut.
L
leszek
4 maja 2011, 11:46
Powrócę jednak jak maniak Boga do Znaku: to Bóg dopuścił, aby te dwa wydarzenia zostałt postawione bezpośrednio obok siebie (oba są światowego zasięgu): z jednej strony radość z podstępnie dokonanego mordu (abstrahując od tego czy był sprawiedliwy czy nie - był zły!... i wciąż do dyskutowania, dramatyczny), drugie (a w zasadzie pierwsze!) radość z posłuszeństwa Dobru - nie ukrywanego, jawnego, wszystkim wiadomemu, j a s n e m u! Czym różniły się twarze pokazywanych osób na placu przed Bazyliką św. Piotra od twarzy szalenie rozentuzjazmowanych z powodu zabicia mordercy? Ciemność i jasność, królestwo ziemskie i niebiańskie. Niech Pan sobie daruje te dyrdymały. Cieszmy się, że sprawiedliwy został wyniesiony na ołtarze i do tego jest naszym rodakiem, ale nie uwłaczajmy pamięci Zmarłego nadymaniem się pychą, że oto niby należymy do sił światłości na pohybel siłom ciemności wyrażających radośc z powodu zabicia kogoś. Mniej pychy, a więcej pokory.
ZC
z czego się śmiać? płakać b
4 maja 2011, 09:58
Wina Osamy bin Ladena jest ogromna i niepodważalna. Wszyscy wiemy, jakie są jego zbrodnie, jak wiele osób miał na sumieniu, znamy bezwzględność i okrucieństwo jego decyzji. Ile osób na sumieniu miał Stalin i jego następcy -władcy Kremla z obecnym Putinem na czele, nie tylko Czeczenów ale i swoich, Ile osób mają na sumieniu niektórzy władcy z Białego Domu, obecny Obama ma krew na rękach niewinnych poczętych dzieci i aprobuje taką właśnie fabrykę śmierci - aborcję, czy Obama popiera słabych lub sprawiedliwość ? Milion osób w Rwandzie mają na sumieniu Belgowie i Francuzi pomagający Hutu, przy zgodzie całego świata i ONZ Ile osób mają na sumieniu ci co zabijali przed laty w Afganistanie, Wietnamie, Korei, Chinach i nie tylko, Ile ofiar mają na sumieniu Bierut, Jaruzelski, Kiszczak - dziś niewinni a doceniani ? A naukowcy, biologowie, którzy wymyślają narzędzia śmierci? Z czego się tu cieszyć, kiedy to winni bez osądzenia zabijają winnych, bin Laden to zbrodniarz ale tylko on, a kto go stworzył ?
A
Adam
4 maja 2011, 06:05
Powrócę jednak jak maniak Boga do Znaku: to Bóg dopuścił, aby te dwa wydarzenia zostałt postawione bezpośrednio obok siebie (oba są światowego zasięgu): z jednej strony radość z podstępnie dokonanego mordu (abstrahując od tego czy był sprawiedliwy czy nie - był zły!... i wciąż do dyskutowania, dramatyczny), drugie (a w zasadzie pierwsze!) radość z posłuszeństwa Dobru - nie ukrywanego, jawnego, wszystkim wiadomemu, j a s n e m u! Czym różniły się twarze pokazywanych osób na placu przed Bazyliką św. Piotra od twarzy szalenie rozentuzjazmowanych z powodu zabicia mordercy? Ciemność i jasność, królestwo ziemskie i niebiańskie.
L
leszek
4 maja 2011, 01:19
Panie Leszku, autor skrupulatnie przywołał wyłożoną przez Tomasza zasadę podwójnego skutku. Powiedział dokładnie to samo, co Pan teraz. Obrona konieczna i wojna sprawiedliwa są okolicznościami usprawiedliwiającymi zabójstwo, bo to nie zabójstwo jest ich celem. Ono się pojawia niejako automatycznie. Jeśli to, co robi Ameryka, można nazwać wojną sprawiedliwą, to żaden z żołnierzy nie poniósł winy za strzelanie do bin Ladena. Choć to nie jest oczywiste, bo ci żołnierze, co jest dość prawdopodobne, mogli mieć osobistą wolę zabicia tego człowieka i sprawa się komplikuje. Jakby nie było: tekst pana Dudycza nie jest o winie zabójstwa i o tym, czy ktoś ma mandat do zabijania, czy nie ma. Jest o tym, że zabijanie to zło i wielkie ból. O tym, że uczniowie Jezusa nie zabijają. Autor nie przytoczył "skrupulatnie" myśli Tomasz z Akwinu i uzasadniłem to w poprzednim poście. W razie wątpliwości zalecam lekturę: www.newadvent.org/summa/3064.htm Zabicie bin Ladena raczej wpada w działanie legalnej władzy w interesie dobra wspólnego. Oczywiscie - czy ta legalna władza zrobiła dobrze czy źle , to inna sprawa. Co do "żołnierzy posiadających osobistą wolę zabicia" to sugeruję wstrzemiężliwośc w osądach - a skąd niby ta wiedza ? Zna Pan tych ludzi, wywiad z nimi Pan przeprowadził ? Może dla tych ludzi takie akcje sa także osobistym wstrząsem i tylko poczucie odpowiedzialności za innych nakłania ich do pociągnięcia za cyngiel z pełną świadomością skutków tej decyzji.  Uczniowie Jezusa nie popełniają świadomie grzechu zabójstwa.
V
Verbum
3 maja 2011, 22:50
Autor wyraźnie napisał, że wojna sprawiedliwa ma sens i kto w niej uczestniczy nie ponosi winy. Przypomniał jednak, że zabójstwo to nigdy nie jest dobro, nawet usprawiedliwione. Po co więc ta cała dyskusja? O czym rozmawiacie?
G
Gość
3 maja 2011, 22:30
Analogia z szatanem nie jest zbyt trafna. Trudno uznać fakt strącenia szatana do piekła za karę w rozumieniu ludzkim, kulturowym. Piekło to jest u szatana naturalna konsekwencja tego słynnego "non serviam", odrzucenia Boga. Nie chciał być z Bogiem, więc automatycznie ustawił się poza niebem. To zwykła logika. Jak ktoś mówi: "chcę sobie włożyć do ust laskę dynamitu", i wkłada ją sobie, no to oderwanie głowy nie jest żadną karą. To następstwo określonego wyboru. Tak właśnie zrobił szatan. A Bóg to uszanował, nie podeptał jego wolności. Widzimy więc, że nie ma tu mowy o wymierzaniu kary. Są tylko pewne zależności przyczynowo-skutkowe. To w ogóle do bin Ladena nie pasuje. Jego zabito jakąś decyzją, w następstwie uznania, że wolno, że jego życie ma charakter, który do tego uprawnia. Jego właśnie ukarano zabójstwem. Ktoś coś postanowił. Być może nie można było inaczej, ale nie twierdźmy, że to nie jest dramat. Bo jest. Tekst Dudycza to mówi bardzo trafnie. I raczej nikogo nie ocenia. Po prostu daje do myślenia.
H
hefe
3 maja 2011, 21:46
Zobaczycie, ze "terroryści" w odwecie za śmierć Bin Ladena walną bombę na Hawaje, żeby już nikt nie grzebał w metryce Baraka.. Ale žeby sie te Hawaje i metryka  na koniec przecieź nieznaznalazly w Afryce . To aby mu tam sie juź niezachowal oryginal metryki.. 
P
pytajnik
3 maja 2011, 21:37
Beato, Źle mnie zrozumiałaś . Ja też jestem „obydwiema rękami” przeciwko zabijaniu podczas aborcji. Moje pytanie miało Ci zwrócić uwagę na to entuzjastyczne podpisywanie. Mnie po prostu drażni udawany humanizm. Ilu ludzi oglądając filmy gdy widzi, że niewinnym dzieje się straszna krzywda wręcz z radością i ulgą oglądają scenę zabicia mordercy okrutnie torturującego ofiary. Zło należy nazywać i traktować jako zło. Pamiętaj , że złem jest szatan i został według kryteriów piszących tu pięknoduchów okrutnie potraktowany, bo jego kara jest wieczna! Tylko człowieka głęboko zboczonego raduje zadanie śmierci. To co obserwuję w wypowiedziach na tym forum a także u Autora to zadziwiająca lekkość w traktowaniu bezwzględnego mordercy, który także zabił naszego rodaka i niczym nieuzasadniona niechęć przede wszystkim do Amerykanów ( a gdzie kochaj bliźniego? Czy bin Laden to bliźni a Amerykanie to nie?) Tymczasem przeczytajcie na tym portalu jeżeli nie chcecie na innych , że gratuluje i cieszy się cały świat. Wszyscy się mylą tylko Wy nie? Na tym kończę . Nie widzę sensu dalszego przekonywania się.
H
hefe
3 maja 2011, 21:06
Prezydent Barack Obama z najbliższymi współpracownikami na żywo śledził akcję w Pakistanie Fot. Pete Souza AP - Minuty były jak dni. To były bardzo nerwowe chwile - doradca prezydenta USA John Brennan opowiada o operacji sił specjalnych USA, podczas której zabito Osamę ben Ladena. Prezydent Obama śledził atak i morderstwo / Tak bez procesu zabili kogoś na podstawie poszlak. / na żywo w Białym Domu. Osamie tylko przypisuje się zamachy. Nigdy mu nie zdołano udowodnić zamachów 11/11. Po prostu dobrze jest mieć jakiegoś wroga 15 lat. Niemożliwym, ze nie zdołano go znaleźć przez 15 lat. Najlepsze organizacje wywiadowcze na świecie? Szukają 15 lat? A co to za wróg, którego się najpierw szkoli, wspiera, opłaca w Afganistanie? I ti WTC jakoś dziwnie spadalo ????, Nie ma w Polsce speców od budów .??
Piotr Ramza
3 maja 2011, 21:00
A gdzie były takie organizacje lewackie jak Amnesty International, albo cała Fundacja Helsińska, żeby protestować przeciwko wykonywan iu wyroku śmierci?? Jakby baćko Łukaszenko chciał wykonac karę śmierci na jakimś zwyrodniałym gwałcicielu to by go zjedli. Ale lewackiemu zachodniemu światu wolno!
B
Beata
3 maja 2011, 20:56
drogi pytajniku, V przykazanie Dekalogu to V przykazanie.. a czemu te niewinne dzieci mają zostać zabite? to Bóg jest dawcą życia człowiek je tylko przekazuje, jeśli Pan pozwolił na ich życie tzn., że mają swoje zadanie do wypełnienia na ziemi oczywiście gwałt jest gwałtem nie ma dyskusji, że jest to złe, ale podajac taki przykład ślesz przekaz za zło odpowiedz jeszcze większym złem - nie tego uczy Chrystus
P
pytajnik
3 maja 2011, 20:47
Beato, Pamiętaj o tym gdy będziesz się zastanawiała czy kobiety zgwałcone przez znienawidzonych żołnierzy w wojnie bałkańskiej miały czy nie miały prawa do aborcji czyli zabicia niewinnego dziecka. A przecież ono było niewinne. Czy tak łatwo będziesz się podpisywała obydwiema rękami? Oby!
Z
ziomal
3 maja 2011, 20:45
Zobaczycie, ze "terroryści" w odwecie za śmierć Bin Ladena walną bombę na Hawaje, żeby już nikt nie grzebał w metryce Baraka..
B
Beata
3 maja 2011, 20:26
zgadzam się z autorem tekstu co do joty, podpisuję sie pod tym artykułem obydwiema rękami wojna i zabijanie jest ZŁE, niezależnie po której się stoi stronie to zawsze jest to dramat konkretnego człowieka
P
pytajnik
3 maja 2011, 16:47
Kasiu, Sarkazm, sprowadzanie moich wypowiedzi ad absurdum, imputowanie mi rzeczy, których nie powiedziałem nie jest najlepszym sposobem prowadzenia dyskusji. Ja potraktowałem Ciebie poważnie. Widzę, że popełniłem błąd.
K
kasia
3 maja 2011, 16:38
Kasiu, Pomyłka nie jest niczym nagannym, ale upór jest. Skąd Ty masz takie wiadomości, że już są szykowane nowe ataki. Chyba nie jesteś w stałym kontakcie z terrorystami? Po co straszyć nowymi atakami; terrorystom nie jest potrzebny nowy pretekst, oni zabijają kiedy chcą. Jakież to preteksty mieli wcześniej?   no tak, myślę, że teraz terroryści pójdą spokojnie do domu napić się herbatki, mecz obejrzeć, trawnik podlać, z psem się pobawić. Masz rację Pytajniku. Obudziliśmy się w bezpieczniejszym świecie. Hurra! Ludzie są lepsi, uśmiechają się, będzie wszędzie pokój i swoboda. Znów dzięki Ameryce. Dziękujemy Ci Ameryko! 
W
Wojtek
3 maja 2011, 16:36
Uwazam ze spoleczenstwo ma prawo sie bronic. Wsadza sie do wiezien czyli izoluje psychopatow i innych tego typu ludzi aby nie byli w stanie nikogo skrzywdzic. Nie rozumiem wiec skad ta teza w powyzszym artykule -mzonki o utopijnym spoleczenstwie? mowimy tu przeciez o Husinie odpowiedzialnym za tysiace niewinnych istnien ludzkich, wykorzystujacym przy tym fanatyzm religijny. Tego czlowieka nie mozna przeciez po prostu aresztowac bo na drugi dzien wszystkie samoloty byly by porwane z rzadaniem uwolnienia terrorysty. A moze Jan III Sobieski nie powinien wybijac do nogi turkow pod Wiedniem?
N
nn
3 maja 2011, 15:53
A ja się cieszę ze śnierci złych ludzi Ale chyba nie wychodzisz na ulicę, by manifestować euforyczną radość?
G
Gość
3 maja 2011, 15:37
Panie Leszku, autor skrupulatnie przywołał wyłożoną przez Tomasza zasadę podwójnego skutku. Powiedział dokładnie to samo, co Pan teraz. Obrona konieczna i wojna sprawiedliwa są okolicznościami usprawiedliwiającymi zabójstwo, bo to nie zabójstwo jest ich celem. Ono się pojawia niejako automatycznie. Jeśli to, co robi Ameryka, można nazwać wojną sprawiedliwą, to żaden z żołnierzy nie poniósł winy za strzelanie do bin Ladena. Choć to nie jest oczywiste, bo ci żołnierze, co jest dość prawdopodobne, mogli mieć osobistą wolę zabicia tego człowieka i sprawa się komplikuje. Jakby nie było: tekst pana Dudycza nie jest o winie zabójstwa i o tym, czy ktoś ma mandat do zabijania, czy nie ma. Jest o tym, że zabijanie to zło i wielkie ból. O tym, że uczniowie Jezusa nie zabijają.
DP
Daniel Pieczka
3 maja 2011, 15:14
 A ja się cieszę ze śnierci złych ludzi
D
Dorotka
3 maja 2011, 15:11
przecież to był człowiek! nieważne jaki on był, ludzi nie powinna cieszyć jego śmierć. Z niesmakiem patrzyłam na obraz manifestujących swoją radość Amerykanów
DP
Daniel Pieczka
3 maja 2011, 15:05
 Bin Laden zginął śmiercią na jaką sobie zasłużył
N
nn
3 maja 2011, 14:54
nas nie cieszy smierc Bin Ladena. dlaczego takie generalizacje? Wczorajsze obrazki z ulic amerykanskich nie roznia sie od obrazkow z ulic arabskich po 11.09.2001. Taka sama radosc. Owszem, nie mozna generalizowac, gdy chodzi o spoleczenstwo amerykanskie, ale tak samo nie mozna bylo generalizowac, gdy chodzi o spoleczenstwo arabskie. Wtedy Amerykanie przeciw generalizacjom nie protestowali. Miałem podobne skojarzenia. Kamery pokazują jednak drobinkę zewnętrznej rzeczywistości, najczęściej efektownej. Dobry chrześcijanin stroni od krzywdzących generalizacji.
L
leszek
3 maja 2011, 14:30
Panie Leszku, Pan w ogóle przeczytał ten artykuł ze zrozumieniem? Autor przywołuje świętego Tomasza dokładnie w ten sam sposób, co Pan.   Swięty Tomasz dopuszczał zabijanie w dwóch sytuacjach: w obronie własnej oraz gdy robi to legalna władza dla dobra współnego. Autor artykułu przywołał tylko pierwsze, zaś pominął drugie. Rozpatrywanie zabicia bin Labena w kategoriach "obrony własnej" rzeczywiście jest dosyć trudne i się nie udaje. Ale to porażka autora artykułu, a nie prezydenta USA czy św. Tomasza. Istnieje oczywiście takie podejście, które bym nazwał "sekciarskim". Oto właśnie my jesteśmy szlachetni, moralni, ubrani w śnieżnobiałe szaty, zaś gdzieś tam na zewnątrz się mordują i szlachtują. Oczywiście, w takiej sekciarskiej mentalności nie ma znaczenia, czy to terroryści wysadzili bombę na placu w dzień targowy, czy komandosi strzelają do terrorystów, to wszystko element tej samej układanki. A taka sekciarska mentalność niestety wyziera z tekstu autora: czytuję: " Jest to na pewno myślenie w systemie Kalego, to nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem: jak bin Laden zabijał, to to były krzywda i nieszczęście, jak zabito bin Ladena, to wszystko jest w porządku." Z pełnym szacunkiem, ale to w takim razie ja tez jestem uczestnikiem systemu Kalego, gdyż uważam, że gdy bin Laden zabijał to krzywda, a jak zabito bin Ladena to w porządku. A dlaczego - ano proste jak drut : bin Laden zabijał niewinnych ludzi, a tutaj zastrzelono winnego smierci innych. Proszę mi wskazać błąd w tym rozumowaniu. Jeśli uważam, że jest w porządku że zabito bin Ladena to nie dlatego, że uważam zycie bin Ladena za "mniej wartościowe"- bo nie mam w sobie tyle pychy, żeby osądzac "wartość zycia", ale po prostu dlatego, ze ten cżlowiek był winny i dokonała tego legalna władza. I to nie jest mój prywatny osąd, ale osąd podzielany przez wiele osób i oparty na doskonale znanych okolicznościach.
F
folk
3 maja 2011, 14:28
 Dokładnie! Mnie też szokowało zachowanie Amerykanów! Ale przede wszystkim to ja pytam skąd wszyscy wiedzą, że WTC to sprawka Bin Ladena? Interesowałem się tym tematem i fakt zawalenia się tych wież, nie ma nic wspólnego z uderzeniem samolotów. Zresztą jest mnóstwo materiałów na ten temat w sieci. Nie kwestionuję, że Bin Laden nie był terrorystą, ale dziwi mnie to, że jak wyznali amerykanscy żołnierze "dostali rozkaz zabicia Bin Ladena". Dlaczego zabicia, przeciez z żywego da się coś wyciągnąć? Poza tym, nie w taki sposób postępują chrześcijanie, mordując w imie czegokolwiek. Oczywiście potem będzie, że to Kościół jest zły :P
P
pytajnik
3 maja 2011, 14:10
Kasiu, Pomyłka nie jest niczym nagannym, ale upór jest. Skąd Ty masz takie wiadomości, że już są szykowane nowe ataki. Chyba nie jesteś w stałym kontakcie z terrorystami? Po co straszyć nowymi atakami; terrorystom nie jest potrzebny nowy pretekst, oni zabijają kiedy chcą. Jakież to preteksty mieli wcześniej? Chyba nie chcesz ich usprawiedliwiać. W czym śmierć bin Ladena „pogarsza sytuację przeciętnego człowieka” jak piszesz? Jakiego przeciętnego? Który to człowiek jest przeciętny? Skąd Ty to wiesz? Kogo o to zapytałaś? Czy Ci, którzy cieszyli się nie byli przeciętni? Cieszyli się, że ich sytuacja się pogarsza? Zauważ , że cieszyli się nie tylko w USA, nawet wielu w Polsce. A może z głupoty się cieszyli, a Ty wiesz za nich lepiej? Skąd wiesz , że przyczyną radości tylu ludzi jest zemsta? Pytałaś ich o to? Wszystkich? A może ten wybuch radości był odreagowaniem wielkiego strachu? Czemu Ci to nie przyszło do głowy? Czy w Twoim szlachetnym serduszku nie zrodziła się potwarz, oczernianie ludzi, chęć wiary w to, że istnieją ludzie gorsi od Ciebie?
K
kasia
3 maja 2011, 13:32
Ktoś na tym forum użalał się, że biedny schorowany. To już czysty narcyzyzm : ach jak pięknie mi do twarzy z tym szlachetnym współczuciem dla zbrodniarza. Prawda? Biedny drań.  Nikt tu sie nie użala nad bin Ladenem. Nawet jego pobratymcy roniąc krokodyle łzy zacierają ręce, że oto pojawił się wspanialy pretekst do nowych ataków. Umarł król, niech żyje król. Im był słabszy tym łatwiej było go dorwać, wielkie mocarstwo usiłowało tego od, bagatela, 10 lat. To taki powód do dumy? Radość tłumu jest głupia bo zabicie bin Ladena niczego nie zmienia a nawet w pewnych aspektach pogarsza sytuacje przeciętnego czlowieka. Po prostu nie ma z czego sie cieszyć. Ta śmierć ma znaczenie wyłącznie polityczne i propagandowe. Żaden problem Wschodu nie zostal rozwiązany. Po protu laureatowi Nobla pali się grunt pod nogami bo wybory coraz bliżej. Jak ktos trzeźwo o tym pomyśli to nie pójdzie skandowac na ulicę, bo mu nie będzie wcale do śmiechu, że znów w wielu krajach swiata alerty świecą na czerwono. Radość tłumu jest nieracjonalna. Jej przedmiotem nie jest wcale odzyskanie bezpieczeństwa, bo tylko bardzo naiwni w to wierzą, ale dokonanie zemsty. Czy zemsta może być sprawiedliwa lub szlachetna? Czy dokonanie jej może świadczyć o sukcesie jakiegoś społeczeństwa? nie żyjemy w grze komputerowej tylko, podobno, w cywilizowanym swiecie, w którym zbrodniarzy doprowadza się przed sąd. Nawet naziści byli osądzeni i dopiero po tym straceni. Jeśli największe mocarstwo świata było za slabe, żeby dochować własnych standardów to czy naprawde jest się z czego się cieszyć?
M
mi
3 maja 2011, 12:48
 Dziękuję za ten artukuł. Cieszę się, że nie tylko ja tak myslę i czuję.
L
Luzny
3 maja 2011, 12:47
A według autora z śmierci bandyty i mordercy należało by płakać? a nie cieszyć się...... Ja się nie dziwię amerykanom.. po tylu latach udało się chociaż by w pewnym stopniu osiągnać pewnego rodzaju sprawiedliwość... Ostatnio jakoś nie mogą się pochwalić sukcesami, a problemów nadmiar i trudnych spraw, które trzeba ukryć, odwrócić od nich oczy... Chińczycy depczą im po piętach włamując się do ich systemów komputerowych...   Było info na ten temat też na deon.pl...   Pisało też, że ponad 300 osób zginęło ostotnio w tornadach w południowych Stanach, ale już gubiono rozgłaszanych info, o elektrowni atomowej, którą wyłączono bo zniszczeniu uległy przewody dostarczające prąd  i że niewiadomo kiedy uruchomią...  Lepiej uciekać od drażliwego tematu, którym bardzo wielu obywateli Stanów jest poważnie zaniepokojonym...  Lepiej, by nie wyszło na jaw, np. to, że elektrownie mają grube ściany, ale co z tego, skoro nie mają dodatkowego zasilania (np. olej itp) które jest tak potrzebne (gwarant zachowania bezpieczeństwa). Ani jedna na świecie nie ma.  Japońskie nie mają nawet te najnowsze i te dwie które miały być budowane, a elektrownie tam  przyszły ze Stanów. Dopiero Fukushma pokazała wszystkim,  jak bardzo jest takowe zasilanie dodatkowe potrzebne i jak bardzo potrzebni są pracownicy zanjący się na rzeczy... Jest ich za mało.  Ponoć na 102 elektrownie mają 5000 tysięcy pracowników wyszkolonych (co wychodzi 50 na elektrownię), co pozornie wydaje się dużo, ale życie pokazało już, że to dużo za mało... etc.  
N
nn
3 maja 2011, 12:40
Autor przywołuje autorytet świętego Tomasza, ale przecież w Question 66, article 3 pisze wyraźnie, że nie ponosi winy żółnierz strzelający do wroga na rozkaz przełożonego, czy kat wykonujący wyrok orzeczony przez sędziego. Współcześnie jednak to trochę rozszerzamy - uważamy, że żołnierz ma prawo i nawet obowiązek odmowy wykonania zbrodniczego rozkazu, ale chyba w tym wypadku bardzo trudno przyłozyć taką miarę. Analogicznie w tym samym Question św Tomasz pisze wyraźnie, że jest usprawiedliwione zabicie złoczyńcy, jeśli to jest dokonywane dla dobra współnoty, ale podreśla, że może to robić tylko ten, w czyich rękach spoczywa piecza nad dobrem wspólnym, czyli legalna władza. Winę ponosi przede wszystkim żołnierz i kat, który wykonuje zbrodnicze rozkazy przełożonego. Gdyby nie wykonawcy, chore ideologie pozostałyby rojeniami na piśmie. Myśmy tylko wykonywali rozkazy - tłumaczyli się niemieccy naziści. To nie ja - powiedział Adam - to nie ja - odparła Ewa - to "wąż" ponosi odpowiedzialność. Tzw. legalna władza skazała Mistrza z Nazaretu. Wyrok został nawet poparty w swoistym referendum poprzez aklamację. Tyrania poparta przez demokrację. Poczciwa większość pozostała bierna... Dla chrześcijanina jedyną legalną władzą jest Chrystus. A jedyną ojczyzną nad ojczyznami - Królestwo Niebieskie.
BP
bez pytajnika
3 maja 2011, 12:23
Panie Leszku, Pan w ogóle przeczytał ten artykuł ze zrozumieniem? Autor przywołuje świętego Tomasza dokładnie w ten sam sposób, co Pan. Tłumaczy, że są sytuacje, kiedy zabicie drugiego człowieka jest usprawiedliwione i zabijający nie ponosi winy. Dodaje jednak przy tym, że takie legalistyczne podejście to trochę mało dla chrześcijan i w sumie niczego nie rozwiązuje, nie rozwija człowieka, ale kumuluje przemoc. Autor mówi, że zycie ludzkie jest wartością obiektywną, niezależną od tego, kim człowiek jest, i dlatego trzeba bardzo żałować takich sytuacji bez wyjścia, kiedy zabójstwo jest nieuniknione. Naprawdę, autorowi tekstu nie można zarzucić nieścisłości. Dokładnie wytłumaczył wymiar prawny i etyczny zagadnienia, zaznaczył jednak, że to nie wyczerpuje tematu, jest jeszcze wymiar religijny, Boży, który jest niezwykle trudny i tylko w Chrystusie szansa, że go sobie przyswoimy. Często oczy prześlizguja się po temacie. Coraz mniej ludzi czyta ze zrozumieniem i chce porozumieć się z drugim...  Za moment Pan Leszek ruszy do boju i promowania swoich przekonań... etc.
M
Markopolo79
3 maja 2011, 12:21
A według autora z śmierci bandyty i mordercy należało by płakać? a nie cieszyć się...... Ja się nie dziwię amerykanom.. po tylu latach udało się chociaż by w pewnym stopniu osiągnać pewnego rodzaju sprawiedliwość...
H
Herzog
3 maja 2011, 12:17
Etam, autor nikogo nie atakuje ani nikogo nie broni, za bardzo się, pytajniku, emocjonujesz. Jarosław Dudycz po prostu mówi, że temat jest złożony i nie jest dobrze, jeśli poruszamy się tylko w wymiarze prawa. Podkreśla dramaturgię zagadnienia. Chyba nie zaprzeczysz, że zabicie drugiego człowieka to zawsze jest nieszczęście, choćby miało to nawet sens społeczny. Niczego więcej w tym tekście nie widzę. To tekst o dylematach. A większość ludzi ich nie chce mieć. Dla nich rzecz jest prosta: terrorystów należy likwidować.
P
pytajnik
3 maja 2011, 12:09
ciąg dalszy Na zakończenie, bo to i tak za długie. Nie próbujcie mnie ubierać w szaty okrutnika, który z zimną krwią zbiłby każdego człowieka. Tak nie jest. Ale mierżą mnie zawsze świętoszkowaci obrońcy odrażających zbrodniarzy, przypisujący tym, którzy nas od nich uwolnili i tym, którzy z tego powodu się cieszą, jaknajgorsze intencje. Całą swoją inteligencję poświęcacie na atakowanie tych drugich i współczucie dla tych pierwszych. Co to ma wspólnego z mową tak tak nie nie?
P
pytajnik
3 maja 2011, 12:07
Muszę stwierdzić, że czuję się bardzo niedobrze z tezami tego tekstu. Ten tekst budzi mój sprzeciw, czuję w nim fałsz powierzchownej analizy tego co się stało i polityczną poprawność atakowania USA i Zachodu. Wielu forumowiczów poszło tym tropem , co mnie martwi. Mamy taką sytuację, po jednej stronie fanatyka , mordercę , jasno deklarującego zniszczenie świata Zachodu, ale także zaciekłego wroga chrześcijaństwa . Ktoś na tym forum użalał się, że biedny schorowany. To już czysty narcyzyzm : ach jak pięknie mi do twarzy z tym szlachetnym współczuciem dla zbrodniarza. Prawda? Biedny drań. Tylko dlaczego Jezus mówił o niektórych , że dla nich byłoby lepiej, żeby zawiesili kamień młyński u szyi i utonęli. Czy nie zauważają niektórzy , że ulegli zatrważającej manii właśnie Zachodu użalania się nad przestępcami? Do tego doszło , ,że niekiedy skazywano ofiary na więzienia ze zbyt śmiałą obronę konieczną, łagodzono prawo, tak n, że zabijanie przestało być zbrodnią (aborcja), krzywdzenie dzieci (rozwody) akceptowalne w imię wygody nieodpowiedzialnych dorosłych. Po drugiej stronie barykady wzniesionej w tym tekście, broniący się Zachód. Niech zgłoszą się Ci , którzy widząc człowieka, który właśnie chce zabić ich dziecko nie zabiją w obronie. Drogie pięknoduchy, nie teoretyzujcie siedząc wygodnie przed telewizorem , lecz postarajcie się zrozumieć tych , którzy czując ogromne zagrożenie z ulgą odetchnęli . Insynuacje , że wszyscy się cieszyli z powodu zabicia biednego człowieka, a nie z tego powodu, że , jak im się wydawało, zagrożenie jest mniejsze , jest po prostu nieeleganckie. To czyste pomówienie, niegodne świętoszków.
G
Gość
3 maja 2011, 12:02
Panie Leszku, Pan w ogóle przeczytał ten artykuł ze zrozumieniem? Autor przywołuje świętego Tomasza dokładnie w ten sam sposób, co Pan. Tłumaczy, że są sytuacje, kiedy zabicie drugiego człowieka jest usprawiedliwione i zabijający nie ponosi winy. Dodaje jednak przy tym, że takie legalistyczne podejście to trochę mało dla chrześcijan i w sumie niczego nie rozwiązuje, nie rozwija człowieka, ale kumuluje przemoc. Autor mówi, że zycie ludzkie jest wartością obiektywną, niezależną od tego, kim człowiek jest, i dlatego trzeba bardzo żałować takich sytuacji bez wyjścia, kiedy zabójstwo jest nieuniknione. Naprawdę, autorowi tekstu nie można zarzucić nieścisłości. Dokładnie wytłumaczył wymiar prawny i etyczny zagadnienia, zaznaczył jednak, że to nie wyczerpuje tematu, jest jeszcze wymiar religijny, Boży, który jest niezwykle trudny i tylko w Chrystusie szansa, że go sobie przyswoimy.
L
leszek
3 maja 2011, 11:52
W lokalnym radio, w audycji popołudniwowej z udziałem słuchaczy dominował głos krytyczny. Redaktor też nie był zachwycony. W innej stacji radiowej - o większym zasięgu - w pewnym programie redaktorzy (a nie byli to ludzie prawicy) zdawali się cieszyć, ton jakiś taki był radosny z żalem, że tak późno stuknęli złoczyńcę. Reakcje w mediach są różne. Nawet w tych samych - zależy od prowadzącego i dopuszczalności głosu odbiorców w mediach. Internet w tym względzie wykazuje wyższość. Przecież to jest raczej kwestia estetyki. Mnie osobiście rażą ludzie wyrażający radość z zabicia kogoś i nigdy sobie nie wyobrażam, żebym miał wiwatować ulicy w tej intencji. Ale także nigdy mi nie przyjdzie do głowy, żeby moim prywatnym gustom nadawać wymiar uniwersalnej normy, zwłaszcza że nie mam do tej sprawy jakiegoś emocjonalnego stosunku. Ale - jak widać - dla niektórych estetyka to niezwykle istotna i zasadnicza sprawa.
R
Rapsody
3 maja 2011, 11:51
A niech się cieszą, co wam to przeszkadza. 11.IX.2001 był wielką stratą i upokorzeniem, więc świętują to, że gdzieś czasem sprawiedliwość dosięgnie sprawcę zła.
I
IZA
3 maja 2011, 11:49
CIESZĄ SIĘ CI KTÓRZY SĄ TACY SAMI JAK ON :(
L
leszek
3 maja 2011, 11:47
 Autor przywołuje autorytet świętego Tomasza, ale przecież w Question 66, article 3 pisze wyraźnie, że nie ponosi winy żółnierz strzelający do wroga na rozkaz przełożonego, czy kat wykonujący wyrok orzeczony przez sędziego. Współcześnie jednak to trochę rozszerzamy - uważamy, że żołnierz ma prawo i nawet obowiązek odmowy wykonania zbrodniczego rozkazu, ale chyba w tym wypadku bardzo trudno przyłozyć taką miarę.  Analogicznie w tym samym Question św Tomasz pisze wyraźnie, że jest usprawiedliwione zabicie złoczyńcy, jeśli to jest dokonywane dla dobra współnoty, ale podreśla, że może to robić tylko ten, w czyich rękach spoczywa piecza nad dobrem wspólnym, czyli legalna władza.
N
nn
3 maja 2011, 11:36
nas nie cieszy smierc Bin Ladena. dlaczego takie generalizacje? w medaich zawsze, wszystko i wszyscy. a tak NIE jest. sa osoby, które albo z własne albo z cudzej woli ciesza sie ze smierci publicznie. to nie jest normalne. żaden normalny człowiek NIE cieszy sie ze smierci innego człowieka. jesli nie było innej mozliwości -trudno, zginął człowiek, który był niebezpieczny dla wielu. ale radość nie jest uczuciem, które podzielamy. i niedobrze,ze w mediach jest taki obraz społeczenstwa amerykanskiego. W lokalnym radio, w audycji popołudniwowej z udziałem słuchaczy dominował głos krytyczny. Redaktor też nie był zachwycony. W innej stacji radiowej - o większym zasięgu - w pewnym programie redaktorzy (a nie byli to ludzie prawicy) zdawali się cieszyć, ton jakiś taki był radosny z żalem, że tak późno stuknęli złoczyńcę. Reakcje w mediach są różne. Nawet w tych samych - zależy od prowadzącego i dopuszczalności głosu odbiorców w mediach. Internet w tym względzie wykazuje wyższość.
A
Adam
3 maja 2011, 11:17
Do BS_Lex: ale tak i tak Znaki przeciekają nam przez palce jak woda naszej rozumności i realizmu. Za duży wysiłek, aby zobaczyć Boga nad tym wszystkim? Wciąż jesteśmy w swoim "kociołku" niemożności, histori i kulawej przewidywalności. I dajemy się wodzić za nos mediom i politykom oraz znawcom problemów światyowych. Nie w i e r z y m y  w znaki, czyli nie wierzymy tak naprawdę w Boga i Jego kierownictwo światem.
Bogusław Płoszajczak
3 maja 2011, 10:47
Artykuł bardzo celny z moralnego punktu widzenia. Niestety, nic chyba nie zmieni. Według mnie przyczyny mozna ując w punktach: 1) Świat dzisiejszy mało różni się od pogańskiego Rzymu i pragnie "chleba i igrzysk" 2) Zarówno media jak i politycy chcą te igrzyska zapewnić. 3) Rzecz należy przedstawić jako ważną aby igrzyska miały smak. Stąd porównanie zabicia Bin Ladena do sukcesu wygrania II wojny światowej i podobne bzdury. 4) Propagandziści dobrze wiedzą ze trudno wymyslić rzecz która bardziej rozogniła by fanatyków niż taka radość wokół śmierci ich przywódcy. To najlepszy materiał do spowodowania zamachu. 5) świadomośc faktów opisanych w pkt. (4) nie zmieni korzyści wymienionych wcześniej Pomimo pkt (5) dziękuję autorowi za trud napisania artykułu bo prawdę mówić trzeba!
K
kasia
3 maja 2011, 10:20
  Wyrażanie pełnej pychy pogardy na widok "cieszącego się tłumu" tylko dlatego, że my sami akurat nie zostaliśmy bezpośrednio skrzywdzeni przez tego cżłowieka ani nie czujemy się zagrożeni, to bardzo cienka ściezka. To bardzo łatwo siedzieć sobie przed telewizorem i czy ekranem komputera i pogardzać innymi, bo akurat nas to ani grzeje ani ziębi. Nie wyrażam pychy tylko ubolewanie. Owszem grzeje i ziebi, masz pamięć dobrą ale krótką, Polacy zginęli w WTC, jeszcze nie minęły dwa lata od śmierci Piotra Stańczaka. Polacy coraz więcj podrózują, wiele masowych imprez odbywa się w naszym kraju. Broń biologiczna lub atomowa nie zna granic. Dotyczy nas to dużo bardziej niż chcemy przypuszczać. 
-
--
3 maja 2011, 10:06
 Leszku, KKK nie powie nam wiele o polityce światowej. Organizacja bin Ladena to siec kontaktów infiltrujących najwazniejsze instytucje państwowe wielu krajów świata, w tym samego USA. bin Laden był dobry w okresie zimnej wijny i konfliktu bałkańskiego i kiedy CIA prowadziło wywiad w ZSRR. Czy myślisz, że on sam, bez niczeyjej pomocy stał się tak silny? Jeśli chciałbyś dowiedzieć się więcej jak "sprawiedliwa" była i jest prowadzona "wojna z terroryzmem" to zerknij na przykład tu: http://www.globalresearch.ca/articles/CHO109C.html Cel nie uświęca środków, jak się paktuje z diabłem to się żyje w piekle.  Czy myślisz że uśmiercenie tego człowieka (zresztą tak schorowanego że bez dializ nie przeżyłby dnia), przesłanie afabrykowanych zdjęć do prasy i wrzucenie jego ciała do morza uwolni świat od problemu? To dość naiwne. Zbyt wiele pieniędzy wydał na szkolenie swoich następców. Myślisz że oni go zapomną? 
K
Karol
3 maja 2011, 10:01
W dziwną stronę zmierzają te komentarze. Dopisuje się autorowi intencje, których wcale nie zdradza. Pomija się najważniejsze sformułowania. Komentatorzy pozostają na poziomie prawa, myślą kodeksami. Spójrzmy trochę głębiej! Autor słusznie przypomina trzy rzeczy: że każde, choćby uzasadnione koniecznością obrony, pozbawienie drugiego człowieka życia jest wielkim problemem i nie można tego banalizować twierdzeniami, że to było życie mniej wartościowe i społecznie szkodliwe; że polityka to ogromne dylematy i często błędne koło i nie można zrezygnować z samodzielnego myślenia i ocen moralnych tylko dlatego, że się ma mandat swojego parlamentu i na poziomie ustaw wszystko się zgadza; oraz że tylko Jezus Chrystus daje kompletne rozwiązanie ludzkich bolączek i uwalania od sprzeczności. To tyle. Nie zgadzacie się z tym? Poza tym mnie się bardzo podoba przypomnienie, że każdy szeregowy żołnierz też ma rozum, jest człowiekiem i nie może sobie ot tak po prostu strzelać do wroga, twierdząc, że wykonuje rozkazy. Ktoś tu głupotę palnął, że żołnierz ma wykonywać zadania, a od rozeznania jest dowództwo. Dziwne myślenie.
L
leszek
3 maja 2011, 09:50
(Bardzo przepraszam, ale mój komentarz miał dotyczyć tego postu) Z czego cieszy się ten tlum? Tłum cieszy się z ZEMSTY. Zwykłej prymitywnej zemsty. Śmierć Ben Ladena nie ma znaczenia militarnego, nic się nie zmieniło w naszej sytuacji, więcej, wzrosło zagrożenie nowymi zamachami. Upokorzeni wyznawcy terroryzmu pozostali jeszcze bardziej wściekli. Nie obudziliśmy się w bezpieczniejszym świecie, jak niektórzy głupio zapowiadali. Obudziliśmy się w mniej bezpiecznym świecie, rozpoczął się nowy akt tej bezsensownej wojny, w której nie wiadomo kto będzie następny!!! Krew za krew, śmierć za śmierć. Jedno jest pewne, spirala się kręci, coraz szybciej, coraz doskonalszymi środkami jest napędzana. To jest tragedia a nie powód do radości. Uwolnienie od Ben Ladena to propagandowa fikcja na którą otumaniony tłum reguje wiwatami. Wyrażanie pełnej pychy pogardy na widok "cieszącego się tłumu" tylko dlatego, że my sami akurat nie zostaliśmy bezpośrednio skrzywdzeni przez tego cżłowieka ani nie czujemy się zagrożeni, to bardzo cienka ściezka. To bardzo łatwo siedzieć sobie przed telewizorem i czy ekranem komputera i pogardzać innymi, bo akurat nas to ani grzeje ani ziębi.
L
leszek
3 maja 2011, 09:48
Ben Laden to nie był biedny przesladowany człowiek który miał na sumieniu życie tysięcy niewinnych ludzi i gdyby trafiła mu się możliwość zabicia miliona następnych niewinnych uczynił by to bez wahania .Pewnie że jego zabicie nie rozwiązuje problemu terroryzmu ale mimo wszelkich zastrzeżeń jest dobrą wiadomością ,bo oznacza że walka z terroryzmem nie jest bezefektywna i że nikt podnosząc rękę na niewinnych nie może czuć się niewinny.Dobrze że mamy żołnierzy którzy chronią nas przed obłąkańczymi ideologiami żądnych krwi bandytów. Mamy prawo do obrony Wyrażanie pełnej pychy pogardy na widok "cieszącego się tłumu" tylko dlatego, że my sami akurat nie zostaliśmy bezpośrednio skrzywdzeni przez tego cżłowieka ani nie czujemy się zagrożeni, to bardzo cienka ściezka. To bardzo łatwo siedzieć sobie przed telewizorem i czy ekranem komputera i pogardzać innymi, bo akurat nas to ani grzeje ani ziębi. 
L
leszek
3 maja 2011, 09:35
 Według wszelkich dostępnych ocen ten człowiek stanowił ogromne zagrożenie, więc "zemsta" to nie jest adekwatne określenie. KKK 2265 Uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby, za wspólne dobro rodziny lub państwa.Z tej racji prawowita władza ma obowiązek uciec się nawet do broni, aby odeprzeć napadających na wspólnotę cywilną powierzoną jej odpowiedzialności. Także KKK 2266 i 2267
K
kasia
3 maja 2011, 09:18
 Z czego cieszy się ten tlum? Tłum cieszy się z ZEMSTY. Zwykłej prymitywnej zemsty. Śmierć Ben Ladena nie ma znaczenia militarnego, nic się nie zmieniło w naszej sytuacji, więcej, wzrosło zagrożenie nowymi zamachami. Upokorzeni wyznawcy terroryzmu pozostali jeszcze bardziej wściekli. Nie obudziliśmy się w bezpieczniejszym świecie, jak niektórzy głupio zapowiadali. Obudziliśmy się w mniej bezpiecznym świecie, rozpoczął się nowy akt tej bezsensownej wojny, w której nie wiadomo kto będzie następny!!! Krew za krew, śmierć za śmierć. Jedno jest pewne, spirala się kręci, coraz szybciej, coraz doskonalszymi środkami jest napędzana. To jest tragedia a nie powód do radości. Uwolnienie od Ben Ladena to propagandowa fikcja na którą otumaniony tłum reguje wiwatami. 
R
realista
3 maja 2011, 08:53
Ben Laden to nie był biedny przesladowany człowiek który miał na sumieniu życie tysięcy niewinnych ludzi i gdyby trafiła mu się możliwość zabicia miliona następnych niewinnych uczynił by to bez wahania .Pewnie że jego zabicie nie rozwiązuje problemu terroryzmu ale mimo wszelkich zastrzeżeń jest dobrą wiadomością ,bo oznacza że walka z terroryzmem nie jest bezefektywna i że nikt podnosząc rękę na niewinnych nie może czuć się niewinny.Dobrze że mamy żołnierzy którzy chronią nas przed obłąkańczymi ideologiami żądnych krwi bandytów. Mamy prawo do obrony
Jadwiga Krywult
3 maja 2011, 08:38
nas nie cieszy smierc Bin Ladena. dlaczego takie generalizacje? Wczorajsze obrazki z ulic amerykanskich nie roznia sie od obrazkow z ulic arabskich po 11.09.2001. Taka sama radosc. Owszem, nie mozna generalizowac, gdy chodzi o spoleczenstwo amerykanskie, ale tak samo nie mozna bylo generalizowac, gdy chodzi o spoleczenstwo arabskie. Wtedy Amerykanie przeciw generalizacjom nie protestowali.
PP
pomylenie pojęć
3 maja 2011, 08:34
 smierc NIE może być radością. ale ręka żołnierza NIE może zadrżeć przy wykonywaniu zadania. jesli ma mu zadrżeć ręka - lepiej niech zajmie się czyms innym. zawód zołnierza nie jest łatwy i może warto o tym pamiętac przy dyskusjach o emeryturach wojskowych (zaznaczam,ze nikt z mojej rodziny nie jest wojskowym). zołnierze byli zawsze. i nie sa po to by wydawać wyroki, ale po to by wykonywac zadania. czy to zdobycie twierdzy, czy zabicie wroga. NIE mozna tworzyc sztucznych dylematów. tego typu rozważania powinny mieć miejsce w dowództwach. to dowódca musi myslec przed wydaniem rozkazu
NN
nie nas
3 maja 2011, 08:27
 nas nie cieszy smierc Bin Ladena. dlaczego takie generalizacje? w medaich zawsze, wszystko i wszyscy. a tak NIE jest. sa osoby, które albo z własne albo z cudzej woli ciesza sie ze smierci publicznie. to nie jest normalne. żaden normalny człowiek NIE cieszy sie ze smierci innego człowieka. jesli nie było innej mozliwości  -trudno, zginął człowiek, który był niebezpieczny dla wielu. ale radość nie jest uczuciem, które podzielamy. i niedobrze,ze w mediach jest taki obraz społeczenstwa amerykanskiego. 
P
Pavulon
3 maja 2011, 08:25
Bardzo dobre! Dzieki za artykuł!
T
tell
3 maja 2011, 08:20
Tak przeglądając media w internecie to Osama przebił Papieża jak 10 do 1 :) , to oczywiście tylko świadczy o tych meediach, w zasadzie je pomijam. :))). Ach ta wolność :) Dzięki temu wyraźnie widać z kim ma się do czynienia, gdzie warto zaglądać a gdzie szkoda czasu.  Dziękuję Bogu za dar błogosławionego Jana Pawła II :)))))))))))
A
Adam
3 maja 2011, 07:23
Czy tzw. media nie dostrzegły wielkiego znaku od Boga? Nie! Zestawiły te dwa wydarzenia o przeciwstawnych "wymowach" z sobą... i nic z tego nie pojęły. Jakby to jakieś roboty nimi kierowały - nie ludzie.
M
Mattijjah
3 maja 2011, 02:54
"Bin Laden był zwyrodniałym przestępcą" - włożę kij w mrowisko i powiem, że to nie takie oczywiste... dla nas "cywilizowanych" wg. naszych "standardów", pewnie i tak... ale w kulturze, w której się wychowywał... już niekoniecznie... Poza tym, dziwne jest, że nazywamy Bin Ladena przestępcą, a akcję wojsk amerykańskich w Iraku, która jest kompletnie nieuzasadniona (z wojskowego punktu widzenia, bo żadnej broni biologicznej jak tam nie było tak nie ma), czym nazwać? A łapankę ludzi arabskiego pochodzenia (a właściwie porwania) do bazy Guatanamo i przetrzymywanie bez procesu, czym nazwać? A torturowanie więźniów w więzieniu Abu Graib, dla czystej, sadystycznej przyjemności czym nazwać? A wręcz "przemysłowe" mordowanie dzieci nienarodzonych - i to w majestacie "prawa", czym nazwać, jak nie zwyrodnieniem? I ta radość... ok, był terrorystą, był zbrodniarzem, ale był też człowiekiem... patrząc na tą ogólną radość w mediach, uważam, że my jako ludzie, wcale niejesteśmy wiele lepsi od niego...
A
abi
3 maja 2011, 00:45
dziekuje za ten artykul... oby nam zawsze drzala reka i serce gdy krzywdzimy... nawet jesli nie z bronia w reku... jeszcze raz dzieki
N
nn
2 maja 2011, 23:55
Moralnie usprawiedliwione zabijanie jest tragiczną ostatecznością. Zawsze jest powodem do pokuty i zadośćuczynienia. Zastrzelili Osamę i jego towarzyszy - teraz powinni się za ich dusze modlić, a nie świętować uśmiercanie. Jeśli coś świętować, to Boże Miłosierdzie. Sprawiedliwość i tak nastąpi, cały czas następuje - ale nie ta ułomna, uczyniona ręką ludzką, tylko ta sprawiedliwa - boska. Z drugiej strony nie bądźmy bezbronnymi frajerami - chcesz pokoju, gotuj się do wojny. Nie widzę jednak żadnego sensu w rozkręcaniu nienawiści, radości z katrupienia wrogów. Wręcz przeciwnie - wojownicy powinni cechować się nie tylko bezwzględną skutecznością, ale i wysokim poziomem etycznym, wręcz współczuciem dla wroga i smutkiem po "morderczym" sukcesie.
L
leszek
2 maja 2011, 23:45
 Ja mam nieodparte wrażenie, że autora tego artykułe zniesmaczyła nieestetyczna strona całego wydarzenia. Jacyś komandosi strzelający do ludzi - a fe. Tłumy wiwatujące na ulicach zamiast skupienia i powagi - a fe. Ale cóz - świat w którym żyjemy nie jest i nie będzie rajem, raj na nas czeka w niebie. Co do "nie ma wspólnego z chrześcijaństwem" - ale któż to powiedział "(władza) nie na próżno nosi miecz" ? Jakoś wyleciało mi z głowy, może ktoś mi przypomni. 
Ł
Łukasz
2 maja 2011, 23:36
Wartościowy artykuł... Człowieczeństwo przechodzi próbę, a Mega Nowoczesny i postępowy świat, nie ma pomysłu jak sprostać temu wyzwaniu Czy śmierć kogokolwiek może przyczynkiem do pokoju? Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie... Życie znaczy coraz w oczach Możnych tego Świata, może jutro to Nasze życie dla kogoś przestanie być ważne i dla dobra ogółu nas zlikwidują...
W
w
2 maja 2011, 23:20
... To jest ogromna nieodpowiedzialność ze strony autora wrzucenia całego "zabijania" do jednego worka i przykładanie do wszystkiego tej samej miary. ... Akurat co do zabijania człowieka to jest to ciągle ten sam dramat - nawet jeśli weźmiemy pod uwagę kwestię obrony koniecznej (o której w tym wypadku nie ma mowy). Czym innym jest umocowanie prawne czynu, czy mandat społeczny do zabójstwa, czym innym moralna ocena czynu, a jeszcze zupełnie czymś innym przyrodzone prawo do życia człowieka. Autor, moim zdaniem, wskazuje właśnie na ten trzeci (najwyższy) poziom rozpatrywania sprawy - i tu uzasadnione jest "wrzucanie do jednego worka".
Dorota Zielińska
2 maja 2011, 23:17
Ekstra, Amerykanie dokonali zemsty. Jak u Hamurabiego: oko za oko, zab za zab... teraz musimy tylko poczekać na odwet ze strony terrorystów. Bo że będa się mścić to pewne. A sposób przedstawienia przez media całego świata tych wydarzeń raczej ich jeszcze bardziej rozwścieczy. Do tego kontekst wydarzeń: beatyfikacja Jana Pawła II, który pokazywał, że można wybaczyć nawet komuś kto próbował cię zabić. W końcu przebaczyć nie znaczy tak po prostu zapomnieć, pozwolić, żeby kolejne osoby były krzywdzone. Nawet największym zbrodniarzom należy sie sad. Bez sadu na śmierć skazywali naziści i sowieci. A może to co dzieje się w USA, ta radosć i euforia, że zabito człowieka, bo ineczej nie umiano sobie z nim poradzić, jest nowym przejawem kultury śmierci?
W
wanda
2 maja 2011, 23:07
To jest konfrontacja .Jan Paweł II,który rozmawia ze swym zabójcą i przebacza mu oraz barbarzyńcy z  oświeconego Zachodu -radujący się z zabicia mordercy,dumni...Czas  nieprzypadkowy....
M
Marceli
2 maja 2011, 23:02
Pan jakoś nieuważnie przeczytał artykuł. Bo autor stosuje różne miary, jak najbardziej. Rozróżnia zabójstwo z winą i bez winy. Bin Laden był winny zabójstw, ci, którzy jego zabili, winy nie ponoszą. Tak jak jej nie ponosi człowiek, który zabił napastnika, który go napadł na ulicy. Choć może jednak ci amerykańscy agenci jakąś winę ponoszą, trudno powiedzieć, to są dziwne warunki, intencje nie są do końca jasne. W każdym razie na pewno człowiek stracił życie, ktoś na to życie podniósł rękę. To jest dramat, mimo że nie można mówić o winie. To jest, ja się zgadzam z autorem, wielka tragedia. Wielkim złem jest kogokolwiek zabijać, nawet w majestacie prawa. Ludzkie życie jest więcej warte od paragrafów. Kat, który wykonuje wyrok śmierci, tej wartości życia nie uznaje. Co więcej, życie przestępcy widzi mniej wartościowym od innych. Moim zdaniem wymowa tego pana Dudycza jest taka, że życie to wielka wartość i każde wystąpienie przeciw życiu jest wielką skazą.
L
leszek
2 maja 2011, 22:49
Autor upaja się słowem "zabijanie", ale przecież "zabijanie Osamy bin Ladena" było raczej wykonaniem na tym człowieku zasłużonego wyroku śmierci. A że ten wyrok został wykonany w sposób brutalny - no cóż, ale przestępstwo jakiego się ten cżłowiek dopuścił było jeszcze bardziej brutalne i okrutne. W końcu go dosięgła zasłuzona kara. To jest ogromna nieodpowiedzialność ze strony autora wrzucenia całego "zabijania" do jednego worka i przykładanie do wszystkiego tej samej miary. Na tej zasadzie można przecież piorunować, że kat, który wykonuje legalny i prawomocny wyrok śmierci (na szczęście taka kara jest zniesiona w naszym kraju) "zabija" i tak samo ów skazany morderca "zabił". Owszem, efektem jest pozbawienie życia, ale chyba miary powinny być przykładane różne.
F
Frania
2 maja 2011, 22:24
Bardzo ciekawy i przemyślany tekst. Dobrze, że Deon wyłamał się z ogólnego nastroju po śmierci bin Ladena. Wszyscy dziś mówią o sukcesie i triumfie, a niemal nikt nie widzi, że wszystko polega na ciągłym zabijaniu się. Dlatego takie głosy jak ten cieszą, bo mówią o moralności, a nie o polityce. Zwróciłabym jeszcze uwagę na aktualność tego tekstu nie tylko odnośnie tej jednej sprawy. Autor uświadamia nam, że nie ma dobrego zabijania. Zabójstwo zawsze rodzi wielkie zło. Czasami jest obrona konieczna, brak winy w związku z tym, ale nigdy nie można nad zabójstwem przejść do porządku dziennego. Nawet jeśli zabijamy wroga to powstaje w świecie wyrwa, ból. Trzeba to potem zawsze naprawiać. Jeszcze raz gratuluję tekstu. Oby więcej takich.
Wojciech Kuźmiński
2 maja 2011, 21:59
 ta radość pokazuje tylko jak wielu ludzi zatykało uszy by nie usłyszeć nauk błogosławionego Jana Pawła II...
R
R
2 maja 2011, 21:21
Ten głupi triumfalizm tylko rozwścieczy terrorystów i znów ruszy sprala ... Głupie CIA, albo głupi Obama, trzeba było Osamę zlikwidować, jeśli nie dało się go złapać i postawić przed międzynarodowym trybunałem, i trzymać to w tajemnicy.
E
Ewa
2 maja 2011, 21:02
Bardzo mądry artykuł. Ja tez tej radości nie rozumiem. Pragne tez dodać, jak ktoś powiedział, ze terroryzm jest krzykiem beznadziejnej rozpaczy... 
T
to
2 maja 2011, 20:44
wśród ludzi, o wiele więcej jest kopii niż oryginałów. Dali albo Picasso
M
montan
2 maja 2011, 20:20
Wiem, że to bardzo naiwne, ale myślę, że ludzie normalni nie cieszą się ze śmierci drugiego człowieka. Chociażby był największym zbrodniarzem. Chyba cieszą się z tego, że więcej krzywd już nie dokona...