Bezzałogowe obiekty, nie wiadomo jak zasilane. Prezydent Biden powołuje zespół do zbadania zestrzelonych "UFO"
Prezydent Biden powołuje zespół do zbadania niezidentyfikowanych obiektów, zestrzelonych w ostatnich dniach w przestrzeni powietrznej USA. Powiadomił o tym w poniedziałek Biały Dom.
W skład zespołu stworzonego z inicjatywy doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Jake'a Sullivana, wejdą m.in. przedstawiciele Pentagonu, Federalnej Administracji Lotnictwa oraz Ministerstwa Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak wyjaśnił rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby grupa zajmie się tym w kontekście szerszych implikacji politycznych, w tym w zakresie wykrywania i analizy niezidentyfikowanych obiektów powietrznych, stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa.
Powołany zespół będzie konsultował się z firmami sektora prywatnego, produkującymi balony meteorologiczne lub inne jednostki, podobne do obiektów zestrzelonych między piątkiem a niedzielą. Według Kirby'ego zadaniem grupy będzie też wyjaśnienie, kto operuje na tak dużej wysokości, w jakim celu i czy jest to całkowicie legalne.
"Stany Zjednoczone wciąż nie wiedzą, do kogo należą trzy obiekty zestrzelone przez amerykańskie wojsko ok. tydzień po tym, jak strąciło chiński balon szpiegowski u wybrzeży Karoliny Południowej" – zauważył portal "The Hill". W opinii Pentagonu trzy ostatnie zestrzelone obiekty były bezzałogowe. Nie wiadomo dotąd w jaki sposób są zasilane. Przedstawiciele sił zbrojnych nie nazywają ich balonami.
Z kolei premier Kanady Justin Trudeau zauważył, że cztery zestrzelone obiekty, zauważone w przestrzeni powietrznej Kanady i USA, mają ze sobą coś wspólnego.
- Jest tu pewien wzorzec, a fakt, że widzimy istotne nasilenie w ciągu ostatniego tygodnia, jest przyczyną zainteresowania i uważnej analizy, i właśnie to obecnie robimy - mówił kanadyjski premier, który zarządził w sobotę zestrzelenie obiektu znajdującego się nad Jukonem. Jak informowała później minister obrony Anita Anand, nielegalnie naruszający kanadyjską przestrzeń powietrzną obiekt stanowił zagrożenie dla lotnictwa cywilnego. Obiekt to cylindryczny przedmiot, podobny do tego, który został zestrzelony nad Północną Karoliną, ale mniejszy – dodała Anand. W poniedziałek wypowiadając się dla CNN Anand uchyliła się od odpowiedzi na pytanie, czy obiekt mógł pochodzić z Chin, wskazała, że po stronie kanadyjskiej sprawę analizuje RCMP, po stronie amerykańskiej – FBI.
Radiostacja Cabin Radio w Yellowknife poinformowała na swojej stronie internetowej, że 29 stycznia załoga samolotu lecącego do Yellowknife (Terytoria Północnozachodnie) z Fort McMurrey (Alberta) zauważyła na dużej wysokości światła w pobliżu lotniska w Yellowknife. Ani piloci czarterowego lotu, ani kontrolerzy lotów nie mogli zidentyfikować źródła świateł. Cabin Radio cytowało pytanie pilotów, czy kontroler widzi "dwa samoloty na wschód, krążące lub wykonujące manewry", na co kontroler odpowiedział, że w tym obszarze nie było samolotów.
Światła początkowo były widoczne na wschód od Yellowknife, a potem na północnym zachodzie, według kontrolera lotów radar niczego nie rejestrował. Jak podał publiczny nadawca CBC, informacja o wydarzeniu znalazła się w systemie kanadyjskiej kontroli lotów w miniony piątek.
Nad Ameryką Północną zostały w ciągu ostatnich dni zestrzelone cztery obiekty. Pierwszy to chiński balon szpiegowski, który przeleciał nad USA i został zestrzelony 4 lutego, w miniony piątek amerykański F-22 zestrzelił nad Alaską obiekt, który zmierzał w stronę kanadyjskiej przestrzeni powietrznej. W sobotę nad terytorium Kanady został zestrzelony kolejny przedmiot, a w niedzielę amerykański samolot myśliwski zestrzelił czwarty przedmiot, który obecnie jest poszukiwany po kanadyjskiej stronie Jeziora Huron.
PAP / mł
Skomentuj artykuł