Dlaczego bieszczadzki niedźwiedź zaatakował mężczyznę? Policja podaje prawdopodobną przyczynę
56-letni mieszkaniec gminy Lutowiska doznał licznych obrażeń ciała, gdy w niedzielne popołudnie zaatakował go niedźwiedź. Mężczyzna najprawdopodobniej podszedł zbyt blisko gawry drapieżnika – przypuszcza policja. Niedźwiedź uciekł, a poszkodowany trafił do szpitala z ranami głowy, ramienia i pleców. Przeszedł operację.
Do zdarzenia doszło w niedzielę (12 listopada) ok. godz. 16, w rejonie nieistniejącej wsi Hulskie obok Zatwarnicy w powiecie bieszczadzkim. Dwaj mieszkańcy gminy Lutowiska byli na spacerze. W pewnym momencie rozdzielili się. "Do ataku drapieżnika doszło, gdy 56-latek był sam. Najprawdopodobniej znalazł się zbyt blisko gawry niedźwiedzia" – powiedziała PAP komisarz Aleksandra Wołoszyn-Kociuba, rzeczniczka policji w Ustrzykach Dolnych.
Mężczyzna podszedł zbyt blisko gawry?
- To były sekundy - przekazała policjantka. - Mężczyzna zaczął głośno krzyczeć. Jego znajomy rzucił się na pomoc koledze. Minął się z uciekającym niedźwiedziem, ale drapieżnik go nie zaatakował - powiedziała PAP rzeczniczka policji w Ustrzykach Dolnych.
Znajomy poszkodowanego wezwał pomoc. Pierwsi na miejsce dotarli ratownicy z bieszczadzkiego GOPR. Pomagali im strażacy z OSP. Teren był stromy i błotnisty, więc nie mogli dojechać do poszkodowanego quadem. - Ratownikom udało się dotrzeć do poszkodowanego po ok. 40 minutach - dodała komisarz Aleksandra Wołoszyn-Kociuba. Ranny mężczyzna był niesiony na rękach.
Leśnicy nie chcą komentować zajścia, ponieważ nie byli na miejscu i nie znają szczegółów niedzielnego zajścia.
Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, przypuszcza tylko, że drapieżnik zaatakował, ponieważ zostało naruszone jego terytorium. - Takie są najczęstsze powody ataku. Tak było w 30 przypadkach, które znamy - powiedział PAP Edward Marszałek.
Poszkodowany został ranny, ale rokowania są dobre
Poszkodowany 56-latek został przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego w Krośnie. W poniedziałek rano, Aneta Zvarik z krośnieńskiej placówki powiedziała PAP, że pacjent jest w stanie stabilnym. - Odniósł rany szarpane i kąsane twarzoczaszki, a także ramienia oraz pleców. Został chirurgicznie zaopatrzony. Jest przytomny i w logicznym kontakcie. Rokowania są dobre - przekazała Aneta Zvarik. Lekarze na razie nie informują, jak będą się goiły rany oraz kiedy pacjent będzie mógł opuścić szpital.
W poniedziałek leśnicy zaapelowali do turystów o ostrożność. Przypominając, że obecność niedźwiedzia w Bieszczadach i spotkanie z nim nie jest niczym nadzwyczajnym. - Spotkania te mogą być niebezpieczne dla ludzi, zwłaszcza wiosną, ale coraz częściej niebezpieczne zdarzenia mają miejsce w ciągu całego roku. Nie lekceważmy tablic ostrzegawczych umieszczanych w wielu miejscach przy wejściach do lasu - przekazali leśnicy z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Źródło: PAP / pk
Skomentuj artykuł