Drugie zwycięstwo polskich szczypiornistów
W drugim meczu podczas mistrzostw świata piłkarzy ręcznych polska reprezentacja odniosła drugie zwycięstwo. Tym razem podopieczni Bogdana Wenty pokonali Argentynę 24:23 (11:6).
Początek spotkania upłynął pod znakiem obustronnej nerwowości i błędów zawodników. Wynik meczu otworzył w 3. minucie Karol Bielecki. Polska grała wówczas w osłabieniu. Przewaga biało-czerwonych uwidoczniła się w kolejnych minutach. Argentyńczycy nie byli w stanie pokonać dobrze zorganizowanej obrony podopiecznych Bogdana Wenty, a gdy już to uczynili, na drodze stawał im Sławomir Szmal. W efekcie piłka do polskiej siatki po raz pierwszy trafiła dopiero w 7. minucie, ale gol nie został zaliczony bowiem wcześniej odgwizdano przewinienie w obronie. Po chwili Szmal obronił rzut karny.
Gorzej biało-czerwoni spisywali się w ataku. Licznik bramek stanął na czterech i nie chciał ruszyć do przodu. Argentyńczycy grali bardzo wysoko ustawioną, agresywną obroną, a Polacy obijali poprzeczkę i słupki bramki rywali. W efekcie wynik uległ zmianie dopiero w 14. minucie, kiedy pierwszą bramkę zdobyli zawodnicy Argentyny.
Długo zanosiło się na rekordowo niski wynik. W 20. minucie Polska prowadziła 5:2, jednak później prosty błąd w ataku i przypadkowa akcja rywali sprawiła, że przewaga podopiecznych Wenty zmalała do jednej bramki. Na szczęście wówczas na ławkę kar powędrował Querin, a biało-czerwoni rzucili dwie bramki, tracąc jedną. W końcówce pierwszej połowy Polska reprezentacja przyśpieszyła zdobywając jeszcze cztery gole, rywale odpowiedzieli tylko raz.
Na początku drugiej połowy Argentyna odrobiła dwie bramki straty, ale po 10. minutach przewaga biało-czerwonych ponownie wynosiła pięć goli. Coraz częściej to jedna to druga drużyna zmuszone były grać w okrojonym składzie. Polacy zaczęli się rozkręcać, ale grając w podwójnym osłabieniu stracili impet i część przewagi. Kwadrans przed końcem meczu było tylko 17:14 dla biało-czerwonych.
W 51. minucie po rzucie Mateusza Zaremby było 21:17. Polski zawodnik oddając rzut niemal znokautował jednego z argentyńskich obrońców, jednak w tym wypadku o przewinieniu naszego gracza nie mogło być mowy. Chwilę później po raz trzeci karą 2 minut ukarany został Artur Siódmiak, co oznaczało, że filar obrony biało-czerwonych już w tym meczu nie zagra. Pięć minut przed końcem meczu przewaga podopiecznych Wenty zmalała do zaledwie 2 bramek i zrobiło się nerwowo. Argentyńczycy wyczuli szansę, a Polakom zaczęły drżeć ręce. Rywale mieli szansę na wyrównanie dwie minuty przed końcową syreną, ale Piotr Wyszomirski - który zastąpił w bramce Szmala - popisał się udaną interwencją. Po chwili gola zdobył Bartosz Jurecki (23:21). Kiedy w kolejnej akcji Polacy przechwycili piłkę i z kontrataku zdobyli 24 bramkę zwycięstwo było już bardzo blisko. A jednak Argentyńczycy zdołali ponownie zbliżyć się na dystans zaledwie jednego gola (24:23). Na szczęście w ostatnich sekundach to biało-czerwoni byli w posiadaniu piłki i zdołali utrzymać prowadzenie.
Polacy wygrali drugi mecz, ale ponownie nie przekonali w starciu z teoretycznie słabszym rywalem. Szczególnie duże kłopoty sprawiała podopiecznym Wenty gra przeciwko wysoko ustawionej obronie. Oby silniejsi rywale nie wykorzystali tej ewidentnie słabej strony Polaków.
W drugim meczu grupy D gospodarze mistrzostw, Szwedzi, rozgromili naszego wczorajszego rywala - Słowację aż 38:22 (15:14).
Skomentuj artykuł