El. MŚ 2014 - Polska - San Marino (fot. PAP/Leszek Szymański)
PAP / mh
Polska pokonała San Marino 5:0 (2:0) w meczu grupy H eliminacji piłkarskich mistrzostw świata, który odbył się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Dwie bramki zdobył Robert Lewandowski, a po jednej Łukasz Piszczek, Łukasz Teodorczyk i Jakub Kosecki.
Polska - San Marino 5:0 (2:0)
Bramki: Robert Lewandowski (21-karny, 50-karny), Łukasz Piszczek (28), Łukasz Teodorczyk (61), Jakub Kosecki (90+2).
Żółte kartki: Polska - Eugen Polanski, Grzegorz Krychowiak, Arkadiusz Milik; San Marino - Alex Della Valle, Fabio Bollini, Alex Gasperoni.
Sędziował Ken Henry Johnsen (Norwegia). Widzów: 43 008.
Polska: Artur Boruc; Łukasz Piszczek, Kamil Glik (46. Jakub Kosecki), Bartosz Salamon (87. Marcin Wasilewski), Jakub Wawrzyniak; Kamil Grosicki, Grzegorz Krychowiak, Eugen Polanski, Adrian Mierzejewski; Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik (59. Łukasz Teodorczyk).
San Marino: Aldo Simoncini; Fabio Vitaioli, Alessandro Della Valle, Gian Luca Bollini (57. Simone Bacciocchi), Mirko Palazzi; Alex Della Valle (80. Lorenzo Buscarini), Alex Gasperoni, Matteo Vitaioli, Fabio Bollini, Matteo Coppini; Andy Selva (51. Danilo Rinaldi).
Zdobyte trzy punkty, dość znacząco poprawiony bilans bramkowy w eliminacjach i bezpośrednich konfrontacjach oraz przełamana strzelecka niemoc Roberta Lewandowskiego, a także wstąpienie do Klubu Wybitnego Reprezentanta Marcina Wasilewskiego - to największe pozytywy wtorkowego meczu biało-czerwonych z San Marino. Największym pechowcem spotkania okazał się zaś Alessandro Della Valle, po którego zagraniach ręką Polacy dwukrotnie wykonywali rzuty karne. Oba na gole zamienił Lewandowski.
24-letni napastnik Borussii Dortmund pod nieobecność klubowego kolegi Jakuba Błaszczykowskiego, który na rozgrzewce doznał kontuzji (zastąpił go pierwotnie rezerwowy Kamil Grosicki), założył opaskę kapitańską, a w 21. i 50. minucie egzekwował zamiast niego "jedenastki". Pecha miał wspomniany obrońca z San Marino, na co dzień pracujący jako bankowiec, którego w rękę nastrzeliwali kolejno Adrian Mierzejewski i Jakub Wawrzyniak.
O ile przy pierwszej próbie Lewandowskiego niewiele brakowało, aby bramkarz Aldo Simoncini wybił piłkę, o tyle krótko po rozpoczęciu drugiej części lider klasyfikacji najskuteczniejszych Bundesligi potężną bombą nie dał mu żadnych szans. Co ciekawe, pięć lat temu, gdy Polacy grali z San Marino w eliminacjach do poprzedniego mundialu, to rywale mieli karnego; Łukasz Fabiański zatrzymał wówczas Andy'ego Selvę.
Kibice oczekiwali szybko kolejnych bramek i doczekali się w pierwszej połowie, ale tylko... jednej. Po zagraniu Mierzejewskiego piłkę w siatce w 28. minucie umieścił Łukasz Piszczek. Prawy obrońca zanotował trafienie w drugim kolejnym występie w reprezentacji, poprzednio w piątkowej potyczce z Ukrainą (1:3). Dla porównania, Lewandowski przerwał serię dziewięciu gier bez bramki.
Polscy obrońcy i bramkarz Artur Boruc byli praktycznie cały czas bezrobotni. Pierwsza, od razu dość groźna kontra San Marino miała miejsce w 32. minucie. Zakończyła się niecelnym strzałem najlepszego wśród gości Selvy. Nic dziwnego, że w przerwie selekcjoner Waldemar Fornalik zdjął jednego ze stoperów - Kamila Glika (na środku defensywy został tylko debiutant Bartosz Salamon z Milanu), a wprowadził ofensywnie grającego Jakuba Koseckiego.
Gospodarze mieli przygniatającą przewagę, zaś przeciwnicy często wybijali piłkę na oślep, w aut. W 61. minucie na rajd lewą stroną zdecydował Grosicki. Wprowadzonemu kilkadziesiąt sekund wcześniej na boisko Łukaszowi Teodorczykowi nie pozostało nic innego, jak dostawić nogę...
W porównaniu ze spotkaniem z Ukrainą, Fornalik dokonał sześciu zmian w wyjściowym składzie. Selekcjoner postawił na Salamona, Grosickiego, Mierzejewskiego, Wawrzyniaka, Arkadiusza Milika i Eugena Polanskiego, który w piątek pauzował za kartki. Trudno ich jednak, jak całą drużynę, oceniać na tle amatorskiej ekipy z San Marino. I być może konieczne będzie wcielenie w życie pomysłu niemieckiego szkoleniowca Joachima Loewa, który domaga się wprowadzenia dodatkowych kwalifikacji dla słabeuszy.
San Marino powinno zdobyć honorowego gola w 90. minucie, ale Danilo Rinaldi przegrał pojedynek sam na sam z Borucem. Chwilę później przeciwników "skarcił" Kosecki. Po jego uderzeniu piłka odbiła się od słupka i znalazła po raz piąty w bramce.
Pomimo wysokiego zwycięstwa, 43-tysięczna publiczność dość często gwizdami i buczeniem kwitowała nieporadne zagrania Polaków. "Oberwało się" m.in. Wasilewskiemu, który w końcówce zastąpił Salomona. Obrońca Anderlechtu Bruksela po raz 60. zagrał w kadrze. Gra Polaków nie była tak efektowna jak wynik. Niektórzy liczyli nawet, że poprawiony zostanie rekord z 2009 roku, gdy biało-czerwoni wygrali w Kielcach z San Marino aż 10:0.
W innych wtorkowych meczach grupy H Ukraina pokonała Mołdawię 2:1, a Czarnogóra zremisowała z Anglią 1:1.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł