Jak poinformowała przedstawicielka Czerwonego Krzyża w prowincji Huelva, Rosario Miranda, pierwszy raz ogień pojawił się w ośrodku dla imigrantów w nocy z soboty na niedzielę. Spłonęło wówczas doszczętnie osiem baraków.
“W efekcie tego pożaru ucierpiało dziewięć osób, wśród nich 29-letni mężczyzna, który trafił do szpitala” - powiedziała Miranda.
Kolejny pożar wybuchł w ośrodku w Lepe kilkanaście godzin później. Według policji i Czerwonego Krzyża w zdarzeniu tym nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Przedstawicielka Czerwonego Krzyża wyjaśniła, że część mieszkańców placówki straciła swoje dokumenty tożsamości. Przypomniała, że Czerwony Krzyż był instytucją, która jako jedna z pierwszych przyszła z pomocą mieszkańcom istniejącego od ponad 10 lat ośrodka.
Wprawdzie policja dotychczas nie ustaliła co było przyczyną pożarów w ośrodku w Lepe, to część jego mieszkańców wskazuje na możliwość celowego podpalenia “przez nieznanych sprawców”. Argumentem przemawiającym za tą tezą jest fakt, że to już trzeci w ciągu ostatnich miesięcy pożar. Także podczas wcześniejszego zdarzenia, w 2018 roku, ogień pojawił się nieoczekiwanie w środku nocy.
Podczas ubiegłorocznego pożaru ucierpiało dwóch mieszkańców ośrodka, którzy z poparzeniami trafili do szpitala. Pożar rozprzestrzenił się wówczas szybko, doszło do eksplozji licznych na terenie ośrodka butli gazowych.
W ośrodku dla imigrantów w Lepe mieszka ponad 900 obcokrajowców, głównie z państw afrykańskich. Wielu z nich dostało się do Hiszpanii w sposób nielegalny, zazwyczaj przepływając Morze Śródziemne.
Skomentuj artykuł