Ile kopalń wejdzie do nowej spółki górniczej?
Ministerstwo Energii i zarząd Kompanii Węglowej zapewniły w środę, że Polska Grupa Górnicza powstanie z wszystkich 11 kopalń Kompanii; nie jest planowana likwidacja żadnej z nich. Spółka przekonuje jednak związki, że w nowej strukturze zarząd musi mieć możliwość inicjowania zmian w systemie płacowym.
W środę w Katowicach odbyła się kolejna tura rozmów związkowców z zarządem Kompanii, przy udziale wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego. Prezes spółki Krzysztof Sędzikowski zaproponował zawieszenie na miesiąc biegu wypowiedzenia porozumienia, które gwarantowało górnikom niezmienność warunków pracy i płacy przez rok po przeniesieniu kopalń do nowej spółki.
Związkowcy nie przyjęli tej propozycji. Szef Solidarności w Kompanii Bogusław Hutek poinformował, że w czwartek zbierze się sztab działających w spółce związków, by zdecydować o dalszych krokach po - jak to ujął - zerwaniu środowych rozmów.
Chodzi o wypowiedziane w ub. tygodniu przez zarząd KW porozumienie, zgodnie z którym po przekazaniu kopalń do innego podmiotu będą obowiązywać tam dotychczasowe zasady wynagradzania do czasu podpisania nowego porozumienia zbiorowego, ale nie dłużej niż przez rok. W środę Sędzikowski tłumaczył, że nowa struktura - Polska Grupa Górnicza, która ma powstać do 1 maja - nie może być na starcie obciążona takim porozumieniem - stąd jego wypowiedzenie.
"Związki zawodowe zażądały wycofania się z tego wypowiedzenia. My nie możemy tego zrobić (…). To porozumienie uniemożliwia jakiekolwiek zmiany w systemach płacowych bez zgody wszystkich związków zawodowych (…). To nie jest żaden wrogi ruch (…), po prostu chcemy stworzyć inne warunki i zapobiec temu, by były blokowane wszelkie zmiany np. przez jeden związek" - tłumaczył po spotkaniu Sędzikowski, podkreślając, że trzymiesięczny termin wypowiedzenia musi upłynąć przed przeniesieniem kopalń do PGG.
Sędzikowski wyjaśnił, że chciałby negocjować ze związkowcami nowy system wynagradzania, zmierzający do zmniejszenia ilości składników wynagrodzenia oraz wprowadzenia elementów motywacyjnych, które byłyby uzależnione od wyników. Nowe zasady miałyby być ujęte w układzie zbiorowym PGG. Według prezesa spółka nie mogłaby pozwolić sobie na rok zwłoki w podjęciu rozmów i wdrażaniu takich rozwiązań.
Szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz deklarował przed rozmowami, że ewentualna dyskusja o obniżce wynagrodzeń nie może być pierwszym elementem, od którego zaczynają się negocjacje dotyczące przyszłości kopalń. "Najpierw zmiana zasad, zmiana systemu funkcjonowania całego sektora, a jeżeli to nie pomoże, to wtedy trzeba dyskutować o elementach kosztów ludzkich, ale nie można tego robić odwrotnie, jak nam zaproponowano (…). Ludziom na tym etapie absolutnie nic nie będziemy odbierać" - powiedział Kolorz.
Związkowcy zwrócili się do zarządu Kompanii o więcej szczegółowych danych dotyczących biznesplanu i planu techniczno-ekonomicznego spółki. Prezes i wiceminister Tobiszowski potwierdzili, że strona społeczna może otrzymać takie dane. Jak mówił wiceminister, związkowcy mają wskazać swoich przedstawicieli do zespołu, który przeprowadzi ich analizę.
Wiceminister zadeklarował, że dialog ze stroną społeczną będzie kontynuowany. "Są pewne rozbieżności, złożone zostały propozycje, które są analizowane i rozważane. Na dzisiaj mamy stan pewnego zawieszenia i braku rozstrzygnięcia" - powiedział po rozmowach. Wcześniej stanowczo zdementował doniesienia prasowe, według których rząd postawił związkowców przed wyborem: albo cięcie płac, albo przeniesienie do PGG tylko siedmiu kopalń i likwidacja pozostałych. Dementi w tej sprawie przedstawił także zarząd Kompanii oraz biuro prasowe Ministerstwa Energii, w odpowiedzi na pytania PAP.
Prezes Kompanii i wiceminister energii zapewnili w środę, że PGG, złożona z 11 kopalń Kompanii, ma zacząć działać najdalej 1 maja. Sędzikowski zaznaczył, że przed zarządem Kompanii stoi obecnie trudne zadanie pozyskania inwestorów dla PGG. Podkreślił, że w rozmowach z nimi można pokazać pozytywne efekty dotychczasowych działań restrukturyzacyjnych.
"Możemy wrócić do niektórych inwestorów i powiedzieć: zobaczcie, zrobiliśmy to, co obiecaliśmy. Obniżyliśmy koszty i mamy dalszy potencjał ich obniżenia" - mówił prezes. Podał, że Kompania obniżyła koszt produkcji tony węgla z prawie 300 do ok. 250 zł, a realna jest dalsza obniżka kosztów. Koszty materiałów zmniejszyły się od 2013 r. o 12 proc., bez zmniejszania kosztów osobowych.
"Naszym zadaniem w tej chwili jest przedstawienie inwestorom takiego biznesplanu, aby było uzasadnione zainwestowanie w Polską Grupę Górniczą. I mam nadzieję, że porozumiemy się tu ze związkami zawodowymi" - podsumował Sędzikowski, zaznaczając, że PGG musi powstać do 1 maja; inaczej Kompanii grozi utrata płynności. Nie zdradził, jacy inwestorzy są zainteresowani wejściem do PGG.
Sytuację w górnictwie skomentował podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie poseł Platformy Obywatelskiej Andrzej Czerwiński, który był ministrem skarbu państwa w czasie, gdy tworzony był program naprawczy dla Kompanii Węglowej. Jego zdaniem rząd PiS "nie ma uporządkowanego pomysłu na to, co może zrobić, działa w chaosie". Jak mówił, obecnie PiS prowadzi dokładnie taki sam program dla branży, jaki przygotowała Platforma. Podkreślił, że nie ma lepszej i skuteczniejszej reformy górnictwa niż jego gruntowna restrukturyzacja.
Kompania Węglowa jest największą górniczą spółką w sektorze węgla kamiennego; zatrudnia 34,4 tys. osób w 11 kopalniach. W ub. roku sprzedała ok. 26 mln ton węgla; tylko do połowy ub. roku miała 750 mln zł strat.
Skomentuj artykuł