In vitro musi wrócić do Sejmu

In vitro musi wrócić do Sejmu
Konrad Sawicki

Louise Brown, pierwsze tak zwane dziecko z probówki, urodziła się w 1978 roku. Dziś ma zatem 34 lata. Szacunkowo podaje się, że aktualnie na świecie żyje około 4 milionów ludzi poczętych "w szkle".

A w Polsce? W Polsce nic konkretnego na ten temat nie wiadomo, ponieważ nie prowadzone są żadne ewidencje czy statystyki. Dlaczego? Bo nasz kraj nadal nie ma żadnej ustawy, która by regulowała nie tylko sporną kwestię samego zapłodnienia in vitro ale też w ogóle wszystkie inne problemy bioetyczne z nią związane.

Z tego powodu sprawa in vitro powinna wrócić do Sejmu. Chociażby po to, by prawnie uregulować status tysięcy żywych i zamrożonych zarodków ludzkich, które pozostały po zabiegach in vitro. I tych, które nadal są nadliczbowo tworzone i zamrażane, bo… nie mamy prawa, które by to regulowało. Co więcej - nawet nie wiemy dokładnie, co w polskich klinikach in vitro (jest ich ponad 50) dzieje się z tymi zarodkami. Są zamrażane, niszczone a może są przedmiotem handlu?

Dlatego twierdzenie "jestem przeciwko in vitro" nie może być utożsamiane z "jestem przeciwko ustawie o in vitro". Wręcz przeciwnie. Ponieważ opowiadam się za ochroną życia, dlatego żądam jak najszybszego powrotu do Sejmu debaty o in vitro.

DEON.PL POLECA


No dobrze, ale jeśli już posłowie zgłoszą swoje projekty, to który wspierać? W toku dyskusji o in vitro pojawił się dylemat: czy katolik może popierać takie rozwiązanie, które nie zgadza się w pełni z nauką Kościoła?

W podobnych kontekstach zwykle przypomina się słynny fragment encykliki Jana Pawła II Evangelium vitae z 1995 roku. Jest on na tyle ważny, że warto powrócić do niego i przy tej okazji: "Szczególny problem sumienia mógłby powstać w przypadku, w którym głosowanie w parlamencie miałoby zdecydować o wprowadzeniu prawa bardziej restryktywnego, to znaczy zmierzającego do ograniczenia liczby legalnych aborcji, a stanowiącego alternatywę dla prawa bardziej permisywnego, już obowiązującego lub poddanego głosowaniu (…). W omawianej tu sytuacji, jeśli nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży, parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej. Tak postępując bowiem, nie współdziała się w sposób niedozwolony w uchwalaniu niesprawiedliwego prawa, ale raczej podejmuje się słuszną i godziwą próbę ograniczenia jego szkodliwych aspektów".

Czy można powyższe słowa zastosować do tej sytuacji, której należy się spodziewać w naszym Sejmie, jeśliby sprawa in vitro wróciła na Wiejską? Trzeba przeczytać projekty i odpowiedzieć sobie na dwa pytania: czy projekt, który chcę poprzeć znacznie ograniczy szkodliwość aktualnej sytuacji? I czy ma choćby minimalne, ale realne szanse na poparcie sejmowej większości?

Oczywiście może dojść do osiągnięcia równowagi pomiędzy rozważaniem szans na uchwalenie ustawy a ewentualną rezygnacją z projektu idealnego na rzecz gorszego, lecz jeszcze przyzwoitego. O tym właśnie pisze powyżej Jan Paweł II pokazując, że taki balans jest dopuszczalny. Jak daleko jednak może sięgać?

Rzeczywistość, przed którą nie da się uciec jest taka, że aktualnie w Polsce in vitro jest regularnie stosowane, a niektóre miasta (Częstochowa, Wrocław) próbują w swoich budżetach znaleźć środki na refundację tych zabiegów. Droga jest szeroko otwarta, bo żadne prawo tego nie zabrania. W efekcie już niedługo zabiegi mogą być finansowane z podatków obywateli, którzy są przeciwko procedurze zapłodnienia "w szkle".

Jak wiadomo, Kościół opowiada się za całkowitym zakazem in vitro. Katolicy powinni więc popierać ten projekt ustawy, który taki zakaz przewiduje. Jednak co zrobić w sytuacji, gdy ten projekt na którymś z etapów legislacyjnych nie będzie miał już szans na poparcie sejmowej większości? W obecnym parlamencie jest to sytuacja prawdopodobna. W takim przypadku należałoby walczyć o zapis nieco bardziej permisywny, ale jednocześnie w znacznym stopniu ograniczający szkodliwość aktualnej sytuacji bezprawia. Czyli zezwalający na in vitro oraz na adopcję już istniejących zamrożonych zarodków, jednak tylko pod pewnymi restrykcyjnymi warunkami, np.: zakaz tworzenia zarodków nadliczbowych, ich niszczenia i mrożenia, zabiegi tylko dla małżeństw, brak państwowej refundacji, prawna ochrona zamrożonych zarodków.

Wracając jeszcze do Evangelium vitae warto zauważyć, że ważnym elementem papieskiego nauczania jest też osobiste świadectwo i jasne wyrażanie swoich przekonań. Jeśli bowiem chrześcijańskie poglądy danego polityka czy zwykłego obywatela będą znane w jego otoczeniu, to popieranie projektu, który nie w stu procentach te poglądy szanuje, będzie odebrane nie jako rezygnacja z walki o idealny zapis prawa, ale jako rozumne działanie zmierzające do przyjęcia prawa najmniej szkodliwego, a jednocześnie możliwie bliskiego jego poglądom.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

In vitro musi wrócić do Sejmu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.