Izrael zaatakował Iran. "To jeszcze nie jest wojna"

Piątkowy atak Izraela na irańskie obiekty nuklearne i wojskowe jest bez precedensu, jednak nie można jeszcze mówić, że mamy do czynienia z wojną - ocenił orientalista z Uniwersytetu Jagiellońskiego Marcin Krzyżanowski. Podkreślił, że czeka nas kilka nerwowych dni.
Krzyżanowski pytany o to, czy ta eskalacja oznacza pełnowymiarowy konflikt odpowiedział, że "jeszcze nie możemy mówić, że mamy do czynienia z wojną". - Na pewno czeka nas kilka nerwowych dni - dodał.
Jak zauważył, choć brzmi to surrealistycznie, to jednak skomplikowana mozaika bliskowschodniej polityki, kwestie historyczne, geograficzne oraz stan izraelsko-irańskich relacji sprawiają, że daleko idące ataki, które w przypadku innych krajów byłyby nazywane wojną - w tym konkretnym wypadku wojną jeszcze nie są.
Iran odpowie na atak Izraela
- Iran nie pozostawi tego ataku bez odpowiedzi i będzie się starał uderzyć w Izrael bardzo boleśnie. Pytanie, czy po izraelskim ataku ma jeszcze czym - powiedział Krzyżanowski, odnosząc się do informacji o izraelskich atakach na stricte wojskowe obiekty, jak radary i centra dowodzenia. Dodał, że w wyniku izraelskich działań wyeliminowano "najwyższych oficerów irańskich sił zbrojnych".
Ekspert podkreślił, że o ile atak na obiekty nuklearne jest bez precedensu, to nadal nie jest pewne, czy Izrael jednocześnie zniszczył też irański arsenał rakietowy, bądź poraził możliwości jego wystrzelenia. Jeśli tak - jego zdaniem Iran przez najbliższe miesiące będzie odbudowywał swój arsenał, by "uderzyć w odpowiednim czasie". - Natomiast jeśli Iran zachował zdolności odwetowe, to najdalej za kilka godzin zobaczymy odpowiedź - dodał.
Pytany o wypowiedź prezydenta USA Donalda Trumpa, który już po ataku mówił że "ma nadzieję na powrót do negocjacji z Iranem" ws. zaprzestania rozwijania przez niego programu nuklearnego Krzyżanowski odpowiedział, że nie spodziewałby się, by irański rząd zasiadł teraz z powrotem do rozmów.
- Nie twierdzę, że jakiekolwiek rozmowy między Islamską Republiką Iranu a Stanami Zjednoczonymi są już całkowicie na zawsze wykluczone, ale tą bieżącą odsłonę negocjacji już można spisać na straty - powiedział.
Dlaczego Izrael zaatakował Iran?
Izrael rozpoczął w piątek nad ranem ataki na Iran, deklarując, że ich celem są obiekty nuklearne i wojskowe. Według irańskich mediów i urzędników operacja była wymierzona m.in. w kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części Iranu oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową. Premier Izraela Benjamin Netanjahu w piątkowym orędziu mówił, że Iran jest w stanie zbudować dziewięć bomb atomowych, co stanowi zagrożenie dla istnienia Izraela. Ostrzegł, że operacja może potrwać "wiele dni".
Również w piątek rano armia izraelska powiadomiła, że z Iranu w stronę Izraela wystrzelono ponad 100 dronów i że zaczęła je przechwytywać poza izraelską przestrzenią powietrzną. Izraelski atak na Iran ostro potępiła Arabia Saudyjska oświadczając, że stanowił on naruszenie prawa międzynarodowego. Podobnie zareagowały inne arabskie państwa Bliskiego Wschodu.
USA chcą zlikwidowania irańskiego programu nuklearnego
W niedzielę miało dojść do kolejnej, szóstej rundy amerykańsko-irańskich rozmów o porozumieniu nuklearnym. Główną osią niezgody były żądania Waszyngtonu, by Iran zlikwidował swój program wzbogacania uranu, czego reżim w Teheranie konsekwentnie odmawiał.
Jak napisał w czwartek portal Axios, wysłannik USA ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff miał powiedzieć republikańskim senatorom w zeszłym tygodniu, że jeżeli Waszyngton i Teheran nie osiągną porozumienia w sprawie umowy nuklearnej, Izrael może zaatakować Iran. Ostrzegł, że jeżeli dojdzie do ataku Izraela na irańskie instalacje nuklearne, odwet Teheranu może przytłoczyć izraelską obronę powietrzną i spowodować masowe ofiary i duże straty.
Źródło: PAP / tk
Skomentuj artykuł