Kampania wyborcza i wędzony śledź
Baczni obserwatorzy polskiej sceny politycznej, jak sądzę, nie mogą mieć wątpliwości, że śledzie są nam podrzucane. Ale jednocześnie trudno tego dowieść. Ewentualny sprawca będzie się przecież zarzekał, że to nadinterpretacja, bezpodstawne oskarżanie o złe intencje. Wprawdzie czasem można zetknąć się z opinią, że jakieś zdarzenie ma "przykryć" inne wydarzenie bądź problem - ale są to odosobnione przypadki. Tymczasem, całkiem nieoczekiwanie, sporej wiedzy o mechanizmach tej manipulacji dają ujawnione fragmenty wywiadu rzeki z Januszem Palikotem"
- Spinowanie, odwracanie uwagi dziennikarzy, albo naprowadzanie ich na pożądane tematy to była obsesja Tuska i jego ekipy. Każdego dnia starano się wykreować i podrzucić mediom jakiś temat, by sprawy trudne zeszły na dalszy plan.
To jeszcze ciągle nie jest "przyłapanie na gorącym uczynku", ale te zdania dają obraz tego, jak wyglądało (albo raczej wygląda) manipulowanie informacjami. Widać też z tego, że niestety bezwolnymi statystami w tej grze są dziennikarze. Pozwalają sobą manipulować, sprowadzać się do roli narzędzi w rękach polityków. Zatem czy to na skutek bezwzględnego wyścigu o newsa, a może tylko w efekcie lenistwa czwartej władzy - smak wędzonego śledzia w trwającej kampanii wyborczej poznamy zapewne bardzo dobrze.
Skomentuj artykuł