Kryzys na Ukrainie nie osłabił naszej gospodarki

(fot. Jorge Franganillo / Foter / Creative Commons Attribution 2.0 Generic / CC BY 2.0)
PAP / mh

Kryzys na Ukrainie nie osłabił polskiej gospodarki w pierwszym kwartale tego roku - uważają ekonomiści. Ich zdaniem to zasługa coraz większego popytu wewnętrznego, a także inwestycji.

Główny Urząd Statystyczny podał w czwartek w tzw. szacunku flash, że PKB w I kwartale tego roku wzrósł o 3,3 proc. rok do roku, po wzroście o 2,7 proc. w IV kwartale 2013 r. W porównaniu do IV kwartału ub.r. PKB wzrósł o 1,1 proc. Rynek spodziewał się wzrostu o 3,1 proc. w ujęciu rocznym. 
Główny ekonomista BNP Paribas Michał Dybuła powiedział PAP, że dane opublikowane przez GUS są dobre i wpisują się w trwające od drugiej połowy ubiegłego roku ożywienie. 
"Wynik jest nieco lepszy niż moje i rynkowe oczekiwania, ale to nie ma większego znaczenia. Ożywienie trwa i wygląda na to, że jest w coraz większym stopniu napędzane przez popyt krajowy - zarówno inwestycje, jak i wydatki konsumpcyjne" - powiedział Dybuła. Zaznaczył, że na potwierdzenie tych tez trzeba jednak będzie poczekać do szczegółowych danych GUS dotyczących PKB w I kwartale 2014 r., które zostaną opublikowane 30 maja. 
Według Dybuły w drugim kwartale br., mimo kryzysu na Ukrainie, tempo wzrostu polskiej gospodarki powinno utrzymać się powyżej 3 proc. "Myślę, że z takim wynikiem skończymy też cały rok, a PKB średnioroczne będzie w przedziale 3-3,5 proc.  - zakładając, że nie doświadczymy jakiś perturbacji zewnętrznych" - zastrzegł. 
Dybuła uważa, że czynnikiem ryzyka dla takich prognoz mogą być ewentualne sankcje ekonomiczne nakładane na Rosję, które najprawdopodobniej wiązałyby się z adekwatną odpowiedzią Rosji. "Nie chodzi tylko o efekt naszego handlu zagranicznego z Rosją, ale również o osłabienie gospodarki Europy Zachodniej, która jest dla nas najważniejszym rynkiem zbytu. Jeżeli takie sankcje uderzyłyby w Europę Zachodnią, to nasze perspektywy na drugą połowę roku zdecydowanie by się pogorszyły" - ocenił ekonomista. Według niego skala osłabienia gospodarki zależałaby od skali sankcji. 
Także ekonomista Raiffeisen Polbank Michał Burek powiedział w czwartek PAP, że wstępny szacunek GUS okazał się wyższy zarówno od jego oczekiwań, jak i od konsensusu rynkowego. Jego zdaniem potwierdza to kontynuację silnego ożywienia w polskiej gospodarce na początku roku. 
"W danych raczej nie potwierdziły się obawy, iż kryzys na Ukrainie mógł jakoś wyraźnie obniżyć tempo wzrostu aktywności gospodarczej w kraju, której motorem wzrostu prawdopodobnie w coraz większym stopniu był popyt wewnętrzny. Potwierdzają to zarówno dynamiki sprzedaży detalicznej, jak i budowlanej z pierwszych trzech miesięcy tego roku" - powiedział Burek. Według niego średnioroczne tempo wzrostu PKB w tym roku powinno wynieść ok. 3,1 proc.
Jego zdaniem czwartkowe dane o PKB będą istotne również z punktu widzenia dalszych posunięć Rady Polityki Pieniężnej. "Ryzyko obniżek, które rynek zaczął wyceniać po wczorajszych danych o inflacji znacznie się zmniejszyło. W obliczu kontynuacji solidnego wzrostu gospodarki jest bardzo mało prawdopodobne, aby Rada zdecydowała się na obniżkę kosztu pieniądza w tym roku" - zaznaczył. 
Burek uważa, że ewentualna obniżka stóp okazałaby się procykliczna, a jej stopień oddziaływania na inflację raczej niewielki. "Przy obecnym rozwoju sytuacji w gospodarce presja inflacyjna powinna pojawić się pod koniec tego roku, co zapoczątkuje wzrostowy trend wskaźnika CPI" - wskazał.
Natomiast Adam Antoniak z Zespołu Analiz i Prognoz Rynkowych banku Pekao zauważył, że licząc w ujęciu kwartalnym czwartkowe dane GUS są najlepsze od ostatniego kwartału 2011 r. "Wprawdzie GUS na chwilę obecną nie opublikował jeszcze struktury wzrostu PKB, jednak w oparciu o dostępne dane miesięczne szacujemy, że początek roku przyniósł dalszą poprawę kondycji popytu krajowego" - ocenił Antoniak.
Według niego wzrost gospodarczy w I kwartale 2014 r. wspierał eksport netto. "W perspektywie najbliższych kwartałów najważniejsze będą dane za drugi kwartał, które powinny pokazać, na ile zawirowania na Ukrainie odbiły się na wymianie handlowej z Rosją i wpłynęły na skłonność gospodarstw do konsumpcji i firm do inwestowania" - podkreślił. Według niego o ile nie nasilą się negatywne gospodarcze konsekwencje związane z sytuacją na Wschodzie, to w całym 2014 roku wzrost PKB powinien sięgnąć 3,3 proc. 
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kryzys na Ukrainie nie osłabił naszej gospodarki
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.