Meta oszukuje użytkowników? Czy jesteś zagrożony korzystając z Facebooka i Instagrama?
Założyciel Facebooka zarabiał miliardy na reklamach oszustw – taki obraz wyłania się z wewnętrznych dokumentów, które właśnie wyciekły do Internetu z serwerów należących do Marka Zuckerberga. Jak donosi Rzeczpospolita, nawet dziesięć procent przychodów za ubiegły rok miało pochodzić z reklam promujących na Facebooku i Instagramie oszustwa, nielegalne kasyna i zakazane produkty. Firma broni się, że to zawyżone dane.
Do materiałów dotarła agencja Reuters, która opublikowała raport na ten temat. Chodzi głównie o reklamy fałszywych sklepów i szemranych inwestycji, nielegalnych kasyn online oraz sprzedaży zakazanych produktów medycznych. Raport pokazuje bezsilność firmy, która przez lata nie potrafiła zapobiec fali oszustw i zapewnić swoim klientom bezpieczeństwa w sieci.
Jak informuje Reuters, w grudniu ubiegłego roku ukazał się też inny dokument, który wskazywał, że Meta generuje rocznie około siedmiu miliardów dolarów przychodu z sektora tzw. „reklam wysokiego ryzyka”, czyli takich, które oszukują odbiorcę lub wprowadzają go w błąd. Według raportu użytkownicy mediów Zuckerberga widzą każdego dnia aż 15 miliardów takich reklam.
Nie jest to zjawisko wyłącznie zza oceanu. Jakiś czas temu Polaków zbulwersowały fałszywe reklamy wykorzystujące wizerunek założyciela InPostu Rafała Brzoski, który walcząc z tym zjawiskiem wkroczył na ścieżkę prawną.
Jak wynika z opublikowanych dokumentów, Meta blokuje oszustów tylko wówczas, gdy algorytm z 95-procentową dokładnością oceni, że faktycznie ma do czynienia z oszustwem. W przypadku mniejszej pewności reklama trafia do odbiorcy, choć wciąż stanowi duże ryzyko. Niestety firma tak pozycjonuje reklamy, że osoba, która kliknęła w spot oszusta, odtąd widzi coraz więcej takich treści. Ten proceder pokazuje, że nadzór nad branżą reklamową jest wciąż zbyt słaby – uważa Sandeep Abraham, były ekspert ds. bezpieczeństwa w Meta, obecnie prowadzący swoją firmę doradczą.
Meta nie zgadza się z tymi zarzutami i mówi o „błędnej interpretacji” dokumentów, które wyciekły. Firma Zuckerberga zapewnia, że robi wszystko, by zwalczać nadużycia i oszustów, a oskarżenia są przesadzone – ich zdaniem wiele reklam po głębszej analizie jednak nie naruszało zasad.
Rzeczpospolita/łs


Skomentuj artykuł