Miękkie strategie zmiany

Małgorzata Bilska

Na fali emocji, które wywołał wynik głosowania w Sejmie nad projektami ustaw o związkach partnerskich pojawiło się dużo wypowiedzi bardzo niemądrych, trochę mądrych, a chyba najwięcej - obraźliwych. Jedni oburzają się na drugich, jak tak można: mówić, robić, pisać, głosować, zakazywać, relatywizować. Najgorsze jest jednak to, że w ogniu debaty koncentrujemy się na pojedynczych kadrach, tracąc z oczu tzw. "szeroki plan".

Spór o związki partnerskie nie jest ani pierwszym, ani ostatnim, w jakim uczestniczą chrześcijanie zatroskani o przyszłość kultury. Od lat sześćdziesiątych XX w. pozostajemy w stanie konfliktu ze zwolennikami zmian społecznych, które mają "uwolnić" świat od dyskryminacji, niesprawiedliwości i przemocy (także symbolicznej). Dawne hasło "proletariusze wszystkich krajów łączcie się" zamieniono na "dyskryminowani wszystkich grup...". Zamiast walki o zmianę bazy - według teorii Karola Marksa, demontuje się świadomość zbiorową, tj. nadbudowę (A. Gramsci dawno uznał, że od bazy jest ważniejsza).

W XX w. zwolennicy postępu wymusili zniesienie naturalnego prawa własności, które miało być przyczyną wyzysku robotników przez burżuazję. Dziś wielu ludzi wierzy, że trzeba zlikwidować inne naturalne różnice, by wreszcie żyło się godnie. Zapanuje równość, ludzie będą się szanować. Będą szczęśliwi.

Jak nazywa się ruch na rzecz zmian? Nie istnieje - bo nie może istnieć w tzw. płynnej ponowoczesności - ruch analogiczny do ruchu robotniczego z XIX wieku. Nie ma jednej teorii; otwarcie głoszonej, jedynie słusznej prawdy. Passe jest partyjny monopol. Nie ma nawet centrum dowodzenia. Brak KC PZPR czy "służb specjalnych poprawnego ładu", co budzi czasem podejrzliwość. Przecież ktoś musi tym sterować, inspirować! Do takiego stylu walki, do rewolucji "wprost", przy użyciu siły fizycznej, przywykliśmy. Może dlatego przeciwnicy zmian zachowują się czasem tak, jakby nadal głównym problemem była "zaraza bolszewicka ze Wschodu".

DEON.PL POLECA

Trudno mówić o ruchu, bo jest ich kilka. Tak naprawdę tworzą jednak koalicję na rzecz zmian...

Działaniom nadają ton ruchy feministyczny i mniejszości seksualnych (LGBT) - to one wyznaczają kierunek zmiany. Oba ruchy wyrosły na fali kontrkultury, lecz przez pół wieku zdążyły obudować się teoriami. Spontaniczny zryw młodzieży uwarunkowany został ideologicznym programem. Kusi utopią społeczeństwa bez wykluczonych.

Na każdy ruch składa się gama fundacji, stowarzyszeń, "think tanków", grup nieformalnych, środowisk, partii politycznych, związków zawodowych. Są drobne, lecz jest ich sporo. Głosu użyczają im przychylne media, popierają niekiedy znane nazwiska. Wywierają presję na decydentów.

Czym jest owo "lobby", o którym lubi mówić prawica? To słowo nic już nie znaczy, wytarło się przez nadużywanie. Lepsze jest - "ruch społeczny" - legalna, jawna, dobrze zorganizowana, zaprawiona w bojach, zdecentralizowana sieć organizacji, a nawet niezrzeszonych jednostek. Nie ma i nie będzie wodza w starym stylu, sztywnej hierarchii, wspólnego manifestu czy zbrojnej armii. Jest wielu nieformalnych liderów, którzy... mówią to samo, używają identycznych argumentów. Podzielają światopogląd, mają wspólny cel. Czasem się kłócą, lecz umieją tworzyć strategiczne sojusze. Nikt im dziś nie każe podpisywać lojalek. Bo kto? Nie ma cenzury. Cieszy ich demokracja, prawa obywatelskie, a zwłaszcza nowe możliwości technologiczne. Działają równolegle, jednoczą się doraźnie. Wtedy widać ich - nietolerancyjną dla innych - spójność.

Po co używać prymitywnej siły? To przeżytek. Miękkie strategie zmiany społecznej są dużo bardziej skuteczne! Zamiast władzy, lepiej używać siły wpływu.

Miękka agresja jest nowoczesna: sprytna i subtelna (np. lincz medialny - niewinne żarty z kogoś, kto sobie zasłużył). Wykluczanie ze sfery publicznej odbywa się na "miękko": przez ośmieszanie, upokarzanie, okazywanie pogardy, wyśmiewanie, szykanowanie, plotkowanie, izolowanie itd.. Znakomicie, wręcz pokazowo ilustruje to debata publiczna z ostatniego tygodnia. Tytuły krzyczą: wstyd dla parlamentu, wstyd dla Polski! Słowo "wstyd" znalazłam w większości tekstów, które czytałam na ten temat. Publikuje się "listę hańby" z nazwiskami posłów PO, którzy głosowali przeciw związkom partnerskim. "Sprawców" wydarzenia potraktowano okrutnie. Krystynę Pawłowicz ośmieszono jako starą pannę. John Godson stał się czarnym, który ma psi obowiązek odwdzięczać się całe życie za abolicję. Jarosław Gowin to zakała partii, talib i groźny fanatyk. Niech premier wyrzuci go z rządu, na pysk - ku przestrodze. Szyderstwa i wmawianie poczucia obciachu idzie w parze z presją opinii: listy otwarte, maile zalewające skrzynki "źle" głosujących posłów, jednostronne artykuły, łamy dla liderów organizacji (głos krzywdzonego ludu), "obiektywne" opinie prawników itd.

Różnice w starej i nowej strategii widać od dawna, choćby na przykładzie pochodów. Dziś nikt nie musi iść na marsz w dniu 1 maja - odgórnie ustanowionego święta. Uczestniczyć w akademii 8 marca. Miękka rewolucja ma za narzędzia kolorowe, pokojowe, zabawne parady. Młodych, ładnych ludzi z kwiatami we włosach. Polacy już chyba wiedzą, że parad zakazać się nie da. Nie tędy droga. Czy to znaczy, że jesteśmy bezsilni, jeśli nie chcemy zmian?

Nic podobnego! Pora przestać narzekać, uciekać za mury twierdzy, broniąc kultury z grymasem bólu i nutą zgorszenia na twarzy. Obie strony mają dostęp do tych samych narzędzi.... Mają prawo się samoorganizować, zakładać organizacje i partie, dobijać do drzwi mediów, słać listy otwarte, manifestować, używać internetu.

Bitwa o ustawę aborcyjną jest (na razie) wygrana. O ustawę parytetową - przegrana, choć nie całkiem (35 proc. kobiet na listach wyborczych, a nie 50). O legalizację związków partnerskich - trwa. O in vitro - będzie za chwilę. Kościół w Polsce słabnie jako instytucja. Lecz czy na tym polega jego siła, że jest instytucją?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Miękkie strategie zmiany
Komentarze (27)
L
leszek
4 lutego 2013, 01:03
Anna Grodzka robi - jak widać - niesamowitą karierę. Na głupstwa jakie ta pani wygaduje rok temu nikt nie zwracał uwagi, a dzisiaj - w oczach niektórych - te same głupstwa wymagają autorytetu papieża żeby dać im odpór. 
CT
Czy to jeszcze miękkie?
3 lutego 2013, 22:47
Onet.pl: Nie tylko o. Tadeusz Rydzyk z Torunia, ale i Benedykt XVI, tak patrzy. Papież uznał "filozofię gender" za "groźną". Powiedział: "Kościół powtarza swoje wielkie »tak« dla godności i piękna małżeństwa jako wiernego i płodnego wyrazu sojuszu między mężczyzną a kobietą, zaś »nie« dla takich filozofii, jak »gender«, (co) wynika z faktu, że wzajemność między kobiecością a męskością jest wyrazem piękna natury, jakiej pragnął Stwórca". Anna Grodzka: Ten cytat jest wyrazem niezrozumienia przez papieża słowa "gender" i w ogóle pojęcia płci. Ten człowiek nie rozumie, ale ma do tego prawo. Niestety wielu ludzi czegoś nie rozumie, a mimo to zabiera głos, posługując się jakimś stereotypem. Tak jest w przypadku papieża.
L
leszek
3 lutego 2013, 22:32
Może tej rewolucji nie trzeba czynić bo już się dokonała, wystarczy tylko ją głosić i urzeczywistniać. Tak jak w znanym cytacie: "nie masz mężczyzny i niewiasty; albowiem wszyscy wy jednym jesteście ...". Chyba św Paweł nie miał na myśli, że mamy stać się istotami bezpłciowymi albo obojnakami.
MM
młody moher
3 lutego 2013, 13:29
Sieć Rodzin Radia Maryja jest w mojej opinii takim ruchem i szkoda że nikt jej nie docenia. Katolicy otwarci ją z lubością wyśmiewają
MB
Małgorzata Bilska
3 lutego 2013, 11:58
M. Luthera Kinga. Przepraszam Noblistę, czytałam przed chwilą tekst ks. Andrzeja Lutra i tak mi zostało. :-)
MB
Małgorzata Bilska
3 lutego 2013, 11:04
@ leszek społeczeństwo "się zmienia" z wielu powodów, ale duże znaczenie mają ruchy społ tj. działania zbiorowe, których celem jest zmiana społeczna. W Polsce mamy krótką historię demokracji i badań ruchów. Ale tworzyliśmy skuteczne ruchy, np. Solidarność. W XIX w. były ruchy narodowowyzwoleńcze, ale i ruch robotniczy (o nim zapominamy na rzecz partii komunistycznych), ruch na rzecz abolicji, ruch emancypacyjny. Potem jest na Zachodzie fala ruchów z lat 60", w tym oprócz wymienionych np.: ruch swobód obywatelskich M. Lutera Kinga, ekologiczny, pacyfistyczny, teraz ruch alterglobalistów. Katolicy mają ruch pro-life, a inne? :-)
AZ
Artur z daleka
3 lutego 2013, 06:51
Świetny artykuł. Fajne spojrzenie na znane nam problemy.
L
leszek
2 lutego 2013, 22:37
Przecież czasy się zmieniają, społeczeństwa się zmieniają i obyczaje się zmieniają. Nie za każdą zmianą stoją jakies mityczne ruchy LGBT czy feministki. 100 lat temu prawa wyborcze dla kobiet to była jakaś fenaberia i dziwactwo. Tak samo ludzie chorzy psychicznie byli zamykani na całe życie w zamniętych  zakładach czy padali ofiarą jakichś brutalnych kuracji, a dzisiaj są leczeni, chociaż różne zabobony i przesądy na ich temat dalej pokutują. Kiedyś heretycy byli paleni na stosach, tak samo sodomici czyli homoseksualiści. W XXI wieku krążą różne zabobony , że np parytety są źródłem dyskryminacji.  Oczywiście, że czasami za "postępowymi hasłami" idą różne dziwactwa czy służą do uzasadniania dziwolągów w stylu "małżeństw homoseksualnych".  Ale przeciez nie można wszystkiego wrzucać do jednego worka i dowodzić, że walka z dyskryminacja kobiet, która jest przecież faktem, to strona tej samej walki co dowodzenie, że gender to wymysł mężczyzn aby uzasadniać swoją dominację nad kobietami, ale nadszedł czas wyzwolenia.
jazmig jazmig
2 lutego 2013, 20:09
@Czarek Parytety nie likwidują dyskryminacji, lecz ją tworzą. Dyskryminacja to «prześladowanie poszczególnych osób lub grup społecznych albo ograniczanie ich praw ze względu na rasę, narodowość, wyznanie, płeć itp.» Partie układają listy kandydatów wg jakichś swoich zasad, a zapewniam, że płeć jest ostatnią cechą, którą bierzez się po uwagę. Podobnie spółki prawa handlowego, zatrudniają w zarządach ludzi zgodnie z ich kompetencjami, nie zwracając uwagi na płeć. Wymuszanie wstawiania na listę osób wg płci lub zatrudniania wg tego kryterium, oznacza pozbawianie prawa płci poszkodowanej, czyli dyskryminację jej. Ciekawe jest, że zawsze chodzi o stołki, a nigdy o uczciwą pracę. Czy ktoś narzuca kopalniom zatrudnianie określonego procentu kobiet na dole przy wydobyciu, albo firmom transportowym jako kierowców tirów?
jazmig jazmig
2 lutego 2013, 20:03
Autorka ma rację, nie ma sensu walka z pochodami gejów, bo te pochody są nieliczne, a protestujący nagłaśniają je niepotrzebnie. Gdyby w tym samym czasie lokalny Kościół zorganizował procesję w intencji wyleczenia gejów, to śmiem przypuszczać, iż uczestników byłoby o wiele więcej, niż na marszu gejów, a TV musiaałaby pokazać i tę procesję. Podobne uwagi dotyczą marszów życia, czyli marszów w obronie dzieci nienarodzonych, należy jedynie usunąc z plakatów nazwy partii politycznych oraz gazet, które są de facto gazetami partyjnymi, jak np. Gazeta Polska. Uważam, że taki doroczny marsz w każdej diecezji będzie co roku gromadził coraz większą liczbę wiernych, podobnie jest się to dzieje ostatnio z marszami trzech króli. Nie należy atakować gejostwa, należy natomiast lansować zachowania normalne i udowadniać w oparciu o badania naukowe i dane statystyczne, że zachowania gejowskie są szkodliwe dla ludzi. Należy czynić to stale i nie przejmować się wyciem środowisk lewicowych.
I
Ischyostega
2 lutego 2013, 19:17
Ciekawy artykuł, katolicy widać załapali o co chodzi. Świat się zmieniał, zmienia i będzie zmieniał. I ludzie, duża ich część - chce tej zmiany - nowych, wygodniejszych, bardzieli liberalnych stosunków społecznych. I nie trzeba w tym celu robić rewolucji. Wystarczy ewolucja, która odsuwa zwolenników starego porządku na margines. Tak właśnie jest. Życie jest zmianą. Zaakceptuj to lub wymieraj.
MB
Małgorzata Bilska
2 lutego 2013, 13:50
@ jac :-)   Nie chciałąbym, żebyśmy kwestię ruchu i tekst zawęzili do batalii o ustawy. Trend pokazuje jeszcze jedno - o ile komunizm dążył do upaństwowienia gospodarki i jej zmonopolizowania, teraz cel jest odwrotny: prywatyzacja instytucji i norm. Rodziną jest to, co jest rodziną dla mnie, religią - to samo, płcią - też itp. Środki: happening, parodia, show - są miękkie i medialne. Trwa batalia o zarejestrowanie Kościoła Wielkiego Latającego Potwora Spaghetti, co gorąco popiera prof. Hartman. Człowiek z głową konia idzie na manifestację i ją ośmiesza, człowiek przebrany za motyla idzie na procesję i podają go do sądu. To styl walki. Palikot wygrał tak wybory. Zakazami i ekskomunikami nie da się nic na to poradzić bez samoośmieszenia...
J
jac
2 lutego 2013, 12:01
dziękuję za dobry poziom dziennikarstwa. Nawiązując do polemiki, stwierdzam, że wiele nieporozumień bierze się m.in. z niewiedzy. Bardzo wieu ludzi pakuje do jednego "worka" homoseksualistów, gejów, Żydów i masonów; inni umieszczają obok siebie homoseksualistów, pedofilów, transseksualstów. To komedia pomyłek. Tak nie jest, bo np nie każdy homoseksualista jest gejem (polecam dobrą chrześciajańską lekturę: Richarda Cohena, Daniela Ange'a); i dlaczego ma być kolegą masona, albo Żyda? Myślę także, że taki stan wiedzy sprzyja politycznym spekulantom, wedle przysłowia: w mętnej wodzie dobrze łapie się ryby.
MG
Malwina Grabowska
2 lutego 2013, 10:43
@ małgorzata Fajny pomysł lecz kto miałby to zorganizować? Skoro ruch składa się z organizacji to ile ich jest? Fundacja Mamy i Taty zrobiła list do posłów z podziękowaniem. Takie listy powinny trafiać do Kopaczowej, bo po liście biskupów śmieją się z posłów katolików, że głosują ze strachu przed proboszczem jak im kler każe. Wysyłać list od instytucji to głupie ale episkopat taki jest. Listy od ludzi to słowa obywateli, podatników. Autorka nie napisała, że katolicy umieją tworzyć ruch. Jest pro-choice i jest ponadpartyjny ruch pro-life. Ma chyba rację, że mamy możliwości, których nie potrafimy wykorzystać.
N
niko
2 lutego 2013, 08:47
Polski punkt widzenia - 01.02.2013 gość: prof. Krystyna Pawłowicz [url]http://www.youtube.com/watch?v=pDHAQ08z2AA&feature=youtu.be[/url]
M
malgorzata
2 lutego 2013, 07:34
A jeszcze sobie tak myślę czy u nas dałoby się wyprowadzić na ulicę kilkadziesiąt tysięcy ludzi w obronie rodziny? żeby nas pod sejm przyszło kilkadziesiąt tysiecy i wyraziło swój sprzeciw, jak we Frnacji? Nie pod płaszczem Jarosława K., RM czy GP, ale w imieniu wielotysięcznej rzeszy katolików? Czy to by się udało? 
.
...
2 lutego 2013, 04:56
Naukowcy w obronie prof. Pawłowicz Ponad 250. naukowców staje w obronie prof. Krystyny Pawłowicz. Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu wyraża stanowczy sprzeciw wobec kolejnych działań godzących w podstawowe standardy demokracji, a także w podstawowe elementy etosu nauki. Publikujemy całe oświadczenie AKO: [url]http://niezalezna.pl/37992-naukowcy-w-obronie-prof-pawlowicz[/url]
M
malgorzata
1 lutego 2013, 22:39
Zgadzam się z Panią, lista hańby posłów z Po to jest przerażające, 
MB
Małgorzata Bilska
1 lutego 2013, 20:50
@ Małgorzata Dziękuję :-) Zachowanie posłanki Pawłowicz nie ma nic wspólnego z postawą chrześcijańską. Opisał to na deonie Konrad Sawicki.  Dodam: jej słowa to woda na młyn ruchu, który pokazuje się jako ofiara i nie przyjmuje już żadnej krytyki. Widzi katolika stereotypowo jako homofoba, który nie umie szanować, dyskryminuje i wyklucza. Krytyka ideologii tak, obrażanie ludzi - nie.   To nie zmienia faktu, że w strategię ruchu wpisany jest mechanizm "miękkiego wykluczania". Godson czy Gowin mówią innym językiem, a upokarzani są tak samo.
M
malgorzata
1 lutego 2013, 19:58
Pania Małgorzato świetnay artykuł, choć uważam, że zachowanie pani posłank Pawłowicz nie było dobre, a i jeszcze to naigrywanie się z posła Grodzkiej. Mnie natomiast rozbawił dzisiejszy sondaż Tok Fm gdzie podano, że Polacy są przeciw związkom partnerskim. Czyli co generalnie jesteśmy ciemnogrodem i trzeba nas uświadamiać :) 
WC
warszawa centrum
1 lutego 2013, 19:18
W Polsce np. mamy do czynienia z prawną dyskryminacją ludzi chorych przed ich narodzeniem, poczętych w ramach procedury in vitro, zabijanych przez stosowanie "antykoncepcji" postkoitalnej, dyskryminacją rodzin ubogich w zakresie naruszania prawa do opieki rodzicielskiej przez organy wymiaru sprawiedliwości, itd, itd.  Spróbujmy posługiwać się hasłami antydyskryminacyjnymi na polach, na których do tej pory ich nie używano traktując je obustronnie (również przez katolików) jako "spór światopoglądowy". O i to jest dobry postulat, "tęczowe społeczeństwo" to nie tylko LGBT ale ci wszyscy wymienieni przez pana plus wielu, wielu  więcej, ale katolikom przysłowiowej dupy  ruszyć się nie chce. Mobilności LGBT-ów powinna być przeciwstawiona mobilność prawdziwie dyskryminowanych i nie tylko tych w wąskiej sferze seksualnej dewiacji. Dyskryminacja prawdziwie upośledzonych pod wieloma względami a nie rzekoma dyskryminacja seksualnych dewiantów lub chorych na choroby psychoseksualne. Oczywiście chorzy na choroby psychoseksualne nie powinni byc dyskryminowani tylko leczeni jak dyskryminowani na inne choroby jak np. schizofrenicy. I tych i tych jest stały odsetek, pierwsi  są leczeni i zamykani w szpitalach a drudzy hołubieni i wyróżniani.
P
PLotek
1 lutego 2013, 17:34
http://www.us.edu.pl/wypowiedz-prof-genowefy-grabowskiej-na-temat-zwiazkow-partnerskich
MB
Małgorzata Bilska
1 lutego 2013, 17:18
@ Czarek O dyskryminacji, którą potępia Kościół, pisałam tydzień temu, odsyłam do tekstu "Kościół, kobiety i gender".   Co do ustawy parytetowej, to nie zgadzam się z Panem. Najbardziej skutecznym środkiem stosowanym w Europie - i zdecydowanie naczęściej stosowanym, który zwiększa udział kobiet we władzach, są kwoty partyjne, dobrowolne. W Polsce też to widać - PO w czasie ostatnich wyborów wprowadziła zasadę, że kobieta musi być w pierwszej trójce na liście i z tej partii weszło najwięcej kobiet do parlamentu. Postulat kwot przymusowych, ustawowych, nie ma uzasadnienia merytorycznego tylko ideologiczne. Projekt zgłoszony przez Kongres Kobiet był - o czym mało się mówi - najbardziej radykalnym projektem w Europie. Bardziej radykalnym, niż ustawa we Francji czy Hiszpanii. Kwoty ustawowe ma w Europie raptem kilka krajów...
MB
Małgorzata Bilska
1 lutego 2013, 17:10
@ pseudoJeremiasz Nie wiem, jak się ma szatan do twardych i miękkich strategii, ale zmiana sposobu działania ruchów społ. tworzonych przez zbiorowości ludzkie ma proste przyczyny. Kryzys pojęcia prawdy i niechęć do "twardej" przemocy po wieku dwóch wojeń światowych, ludobójstwa tj. ofiar komunizmu, nazizmu, Holokaustu. Większa wrażliwość na kwestię przemocy w ogóle, zwłaszcza psychicznej. Przykładem jest np. zdiagnozowanie zjawiska mobbingu. Zmiana wartości z materialnych na tzw. postmaterialne, do których zalicza się pluralizm, tolerancję itd.. Koncentracja na tym, co w sferze świadomości, tj. nadbudowie, a nie bazie. Nowe technologie. To są ruchy, które głoszą pacyfizm i kulturę bez przemocy, więc agresja musi być subtelna.
C
Czarek
1 lutego 2013, 15:16
Nie wiem, czy traktowanie wszystkich mechanizmów, które mają przeciwdziałać  dyskryminacji jako domeny organizacji "niekonserwatywnych" jest właściiwe. Mam tu na myśli parytety, które zostały wymienione w artykule jednym tchem obok kwestii prawa do dokonywania aborcji i związków partnerskich... Co może zrobić ustawodawca, gdy dochodzi do faktycznej dyskryminacji przy istnieniu równych praw. Oczywiście parytety też dyskryminują zdolnych, wykształconych polityków płci męskiej, którzy być może nie dostaną się na listy wyborcze przy istnieniu parytetów dla kobiet. Uważam jednak, że parytety płci na listach wyborczych nie są rozwiązaniem złym. To wyborcy decydują kto zostanie wybrany ostatecznie do Sejmu. Może zamiast dyskwalifikować wszelkie rozwiązania, które są antydyskryminacyjne zaproponujmy własne, które stworzą równy start dla wszystkich (dyskryminujących i dyskryminowanych). Posługiwanie się hasłami antydyskryminacyjnymi powinni się posługiwać również chrześcijanie - dyskryminacja jest przecież formą braku miłości bliżniego. W Polsce np. mamy do czynienia z prawną dyskryminacją ludzi chorych przed ich narodzeniem, poczętych w ramach procedury in vitro, zabijanych przez stosowanie "antykoncepcji" postkoitalnej, dyskryminacją rodzin ubogich w zakresie naruszania prawa do opieki rodzicielskiej przez organy wymiaru sprawiedliwości, itd, itd.  Spróbujmy posługiwać się hasłami antydyskryminacyjnymi na polach, na których do tej pory ich nie używano traktując je obustronnie (również przez katolików) jako "spór światopoglądowy".
P
pseudoJeremiasz
1 lutego 2013, 14:01
miało być defensywy oczywiście
P
pseudoJeremiasz
1 lutego 2013, 13:58
szatan w swoim królestwie posługuje się metodami twardymi, kiedy jest zepchnięty do ofensywy (reakcja dobra  po totalitaryzmach) posługuje się metodami miękkimi (jak to było w raju - miękki wąż ślizgający się wkoło owoców) będącymi wstępem do jego ulubionych, jemu właściwych  metod twardych. Jak zbuduje krótkotrwałe jak zwykle  królestwo użyje twardych metod - za lat 30, 50 długotrwałe kary dla chrześcijan, jakaś niesamowita "resocjalizacja" oparta na nowatorskich środkach technologicznych staną się faktem. Granice życia i godności staną się poprzesuwane,poplątane, wartości tak pomieszane, ich hierarchia zdemolowana tak  że istnieje wizja totalnego szaleństwa ludzkości jakiego jeszcze nie było, "gdyby ów czas nie został skrócony, nikt by nie ocalał, lecz z powodu wybranych ów czas zostanie skrócony"..."Lecz o owym dniu i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy tylko sam Ojciec....."