Młodzi bez pracy. Edukacja i przemysł

Krzysztof Wołodźko

Przybywa bezrobotnych wśród absolwentów wyższych uczelni. Dane resortu pracy nie pozostawiają złudzeń: pod koniec marca w urzędach pracy zarejestrowanych było 266,6 tys. bezrobotnych po studiach, czyli o 13,1 proc. więcej niż przed rokiem.

Problem jest systemowy, dotyczy w znacznej mierze magistrów nauk humanistycznych. Z jednej strony, nasz kraj ma wysoki odsetek młodzieży z wyższym wykształceniem, z drugiej jednak strony, są to często absolwenci przeróżnych prywatnych uczelni, które służą często nie rzetelnemu zdobywaniu wykształcenia, ale - nade wszystko - są sposobem na niezły zarobek.

W "Wyższych Szkołach Gotowania na Gazie, Filozofii i Marketingu" młodzi zdobywają odpowiednie papiery i często nic poza nimi... O jakości kształcenia w tych "ośrodkach naukowych" opowiadali mi niejedną tragikomiczną historię znajomi doktorzy, którzy "załapali się" na prowadzenie zająć na takich uczelniach. Osobną sprawą jest, jak do swoich obowiązków podchodzą tam sami profesorowie - często pracujący zarówno w szkołach państwowych, jak prywatnych. Jakość wykładów, poziom wymagań w tym drugim przypadku nierzadko sięga bruku, choć i na państwowych uczelniach bywa coraz gorzej.

Przybywa zatem nikomu niepotrzebnych historyków, filozofów, filologów, marketingowców. Kilka lat studiów, pieniądze wyrzucone na czesne - a później i tak praca jaka się trafi, byle była... Jednak presja społeczna i specyfika polskiej edukacji powoduje, że kolejne roczniki dość irracjonalnie szansę na lepszą pracę i wyższy status społeczny wiążą z humanistycznym, stosunkowo łatwym do zdobycia wykształceniem. I tak lądują w dorosłym życiu humaniści, którzy mają problemy z czytaniem ze zrozumieniem, piszą z rażącymi błędami, nie znają historii i kultury własnego kraju i wreszcie nie bardzo wiedzą co ze sobą zrobić... O nich często mówi się właśnie: "hómaniści".

Duży wpływ na sytuację ma charakter zmian w edukacji, jakie zaszły w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Jeszcze za czasów premiera Buzka zlikwidowano 6 tys. szkół zawodowych. Sygnał, jaki poszedł do społeczeństwa, był jednoznaczny - szkolnictwo i wykształcenie techniczne są niepotrzebne. Pośrednio sprawa wiąże się z polskim, peryferyjnym charakterem gospodarki. Żyjemy w kraju w bardzo dużym stopniu pozbawionym własnego przemysłu.  Wystarczy spojrzeć na marki większości produktów dostępnych w sieciach handlowych (oczywiście, także zagranicznych), by dostrzec, że od środków czystości po sprzęt RTV i AGD skazani jesteśmy na cudze firmy. Ogromna część zysków z zakupów, jakie robimy, wędruje za granicę i zasila cudzy kapitał: prywatny i publiczny. Choć często są one powiązane, amerykański, niemiecki, angielski czy francuski lobbing państwowy za rodzimymi koncernami jest najlepszym tego przykładem.

Na co zatem komu w naszym kraju specjaliści-technicy, ludzie ze średnim czy wyższym wykształceniem zawodowym? Zwykle są też oni drożsi jako pracownicy - a Polska jest niestety w Europie jednym z rezerwuarów taniej siły roboczej.

Mam duży szacunek do młodych ludzi, którzy realnie oceniają swoje umiejętności i potencjalne kompetencje i wolą wybrać rzetelny, "prosty" fach, zamiast zasilać szeregi "hómanistów". To, że zdecydują się na wykształcenie zawodowe, oczywiście nie gwarantuje natychmiastowego sukcesu zawodowego, ale - realnie rzecz biorąc - to właśnie oni mają większe szanse na znalezienie sensownego źródła zarobkowania, także dlatego, że wiedzą, czego chcą. Nie bez znaczenia jest tu także postawa rodziców i ich umiejętność zrozumienia, co lepsze dla ich dzieci: czy zdobycie tytuł magistra to rzeczywiście konieczność? Czy nie lepszy fach zgodny z predyspozycjami wchodzącego w dorosłe życie człowieka?

Wciąż żyjemy w świecie pewnego wyobrażenia, zrozumiałego jeszcze w pokoleniu dzisiejszych pięćdziesięciolatków, że wyższe wykształcenie niemal bezwarunkowo gwarantuje poprawę statusu społecznego i ekonomicznego. Ale zmiany w systemie edukacji i rynek prywatnych uczelni, gdzie właściwie jedynym cenzusem zdobycia tytułu magistra jest spłacenie czesnego za kolejne semestry, utrudnia zrozumienie prostego faktu: przez kilkadziesiąt lat dużo się w Polsce zmieniło. Póki co jednak trwa "hodowla" młodych, byle jak wykształconych i bezrobotnych. To jeszcze jeden z dowodów na to, jak wiele zmian mentalnych przed Polakami, byśmy zrozumieli, że póki co skazujemy samych siebie na rolę peryferyjnego społeczeństwa z byle jakimi formami społeczno-gospodarczej egzystencji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Młodzi bez pracy. Edukacja i przemysł
Komentarze (17)
D
Dawid
11 października 2013, 10:46
Tylko prywatna edukacja może uratować sprawę. Publiczne, masowe, centralnie zarządzane nauczanie musi kończyć się patologią.
J
jacek
14 maja 2013, 18:42
;)
14 maja 2013, 18:39
Jak kiedyś będę szukał pracy (raczej wątpliwe, ale kto wie), to nie u telefonistki :P Cwaniura...
J
jacek
14 maja 2013, 16:43
Dziękujemy, oddzwonimy do Pana. Jak kiedyś będę szukał pracy (raczej wątpliwe, ale kto wie), to nie u telefonistki :P
JP
jaki przemysł? jaka edukacja?
14 maja 2013, 16:31
Bo Polaków jest za dużo ! Do obsługi niemiaszków w Polsce i czerwonego towarzystwa po samouwłaszczeniu wystarczy w zupełności połowa tych młodzików z głównie zasadniczym wykształceniem. Obowiązkowe szkolnictwo należy ograniczyć do podstawówki, aby się POlaczki POtrafiły POdpisać i wykonywać podstawowe działania matematyczne. Reszta szkolnictwa POwinna być całkowicie odpłatna oddana do dyspozycji czerwonych rodów herbu WSI, UB& Co - kasę przecież mają. I w ten sposób wyuczą administrację zarządzającą mniej wartościowym narodem POlaczków w dystrykcie POlszewii. ----------------------- System niewolnictwa - Manipulacje nieświadomym społeczeństwem [url]http://blogpress.pl/node/16369[/url] ---------------- Socjalistyczny model szkoły Hitlera Noam Chomsky „UTRZYMAJ SPOŁECZEŃSTWO W IGNORANCJI I PRZECIĘTNOŚCI Spraw, aby społeczeństwo było niezdolne do zrozumienia technik oraz metod kontroli i zniewolenia. „Edukacja oferowana niższym klasom musi być na tyle uboga i przeciętna na ile to możliwe, aby przepaść ignorancji pomiędzy niższymi a wyższymi klasami była dla niższych klas niezrozumiała (zob. Silent Weapons for Quiet War). [url]http://niepoprawni.pl/blog/7413/unia-forsuje-socjalistyczny-model-szkoly-hitlera[/url]
14 maja 2013, 16:25
W Polsce nie potrzeba co roku kolejnych tysięcy socjologów - potrzeba rąk do pracy, na komputerze, na budowie, czy przy maszynie. -Dziękujemy, oddzwonimy do Pana.
P
psp
14 maja 2013, 09:21
@Kinga Ludzie z odpowiednim wykształceniem technicznym są. Nie ma pieniędzy, żeby wyprodukować coś swojego. ... Wyprodukować dzisiaj to nie jest sztuka. Sztuką jest sprzedać na rynku globalnym. Weźmy te nieszczęsne samochody: firmy produkujące i sprzedające samochody istnieją dziesiątki lat, mają rozwinięte rynki zbytu, sieci serwisowe, sieci kontrahentów: to są potęgi. Mówię tu o firmach typu General Motors. W Polsce jest dużo fajnych pomysłów i ciekawych, niszowych projektów i produktów, ale jest duży problem z komercjalizacją: jak to rozwinąć i konkurować na rynku globalnym.
J
jacek
14 maja 2013, 09:06
Nie ma takiego kierunku jak "konstrukcje". Istnieją rozmaite przedmioty zawierające to slowo, zwłaszcza na takich kierunkach jak budownictwo czy mechanika, jak również katedry uczelni technicznych, zawierające tą nazwę.  Jeśli chodzi o pracę, to przyszli inżynierowie, studenci najlepszych kierunków na naszych uczelniach, takich kierunków jak informatyka, teleinformatyka, elektronika, telekomunikacja itd., pracują już od 3 roku studiów. Jeśli jakiś student tych kierunków nie ma pracy i doświadczenia zawodowego (nie mówię o obowiązkowych praktykach studenckich) przed zakończeniem studiów, oznacza to, że jest po prostu kiepski, a takich, na dobrych kierunkach dobrych uczelni, jest niewielu. Pracy dla takich studentów przybywa. Pieniędzy w polskiej gospodarce, mimo idiotycznych posunięć naszego rządu, nie brakuje.  Autorowi gratuluję rozsądnego artykułu. Dobry inżynier może doskonale znać poezję, historię czy filozofię. Niechby nawet pisał wiersze, pewnie jakoś mu to wyjdzie bez 5 lat na uniwersytecie. Z drugiej strony, nawet najlepszy poeta, bez studiów nigdy nie zostanie inżynierem. W Polsce nie potrzeba co roku kolejnych tysięcy socjologów - potrzeba rąk do pracy, na komputerze, na budowie, czy przy maszynie. Niestety, ponieważ fantaści nie chcą sobie ubrudzić rąk pracą, będą głodować albo zmywać naczynia w angielskich fast foodach. Socjologia, psychologia, filozofia, literatura to nie jest zawód. To hobby.
M
minia..
14 maja 2013, 09:03
Nie tak studenci są temu winni jak system nauczania, który nie przygotowuje do wykonywania zawodu! Studenci muszą wkuwać na pamięć durne teorie, które nie są potrzebne im w życiu zawodowym a parktyki zero i tu tkwi cały problem.. A tak od siebie to wczoraj spotkałam znajomą po FILOZOFII, która pracuje w Urzędzie Skarbowym..więc praca jest również dla humanistaów ale z plecami! :)
Jadwiga Krywult
14 maja 2013, 08:34
Powiedzial mi ze tak, tylko nikt nie ma pieniedzy by takie cos moglo powstac. Pytam sie zatem, gdzie sa ci ludzie ktorzy co roku koncza uniwersytety o kierunku konstrukcje? Jak to mozliwe ze nie jestesmy w stanie wyprodukowac niczego swojego? Ludzie z odpowiednim wykształceniem technicznym są. Nie ma pieniędzy, żeby wyprodukować coś swojego.
JP
jaki przemysł, jaka edukacja?
14 maja 2013, 01:13
Bo Polaków jest za dużo ! Do obsługi niemiaszków w Polsce i czerwonego towarzystwa po samouwłaszczeniu wystarczy w zupełności połowa tych młodzików z głównie zasadniczym wykształceniem. Obowiązkowe szkolnictwo należy ograniczyć do podstawówki, aby się POlaczki POtrafiły POdpisać i wykonywać podstawowe działania matematyczne. Reszta szkolnictwa POwinna być całkowicie odpłatna oddana do dyspozycji czerwonych rodów herbu WSI, UB& Co - kasę przecież mają. I w ten sposób wyuczą administrację zarządzającą mniej wartościowym narodem POlaczków w dystrykcie POlszewii. ----------------------- System niewolnictwa - Manipulacje nieświadomym społeczeństwem  [url]http://blogpress.pl/node/16369[/url]
G
Greg
14 maja 2013, 01:10
Bardzo jest mi przykro to mowic, ale jestem swiadom ze to sie nie zmieni przez najblizsze 60 lat. Mniej wiecej tyle mamy zapoznienia cywilizacyjnego do samych Niemiec, nie wspominajac innych krajow zachodniej Europy gdzie ten dystans jest juz tylko wiekszy. Problem jest natury duchowej, niestety przeszlosc Polski wplywa na nasze "dzis" i nawet najsmielsze plany inwestycyjne nie zmienia zranionego ducha kazdego Polaka. Pogodzilem sie z tym ostatecznie. Bo to nie problem dac pieniadze, zbudowac nowa droge itd. Problem w tym ze borykamy sie z kompleksem "homo sovieticus" po tak dlugo prowadzonym eksperymencie socjologicznym rodem z ZSRR potrzebujemy blisko stulecia by nastepne pokolenia byly jak najmniej obciazone pamiecia o PRL
G
Greg
14 maja 2013, 01:02
Blisko 50 lat socjalizmu zrobilo swoje. W artykule jest pokazane jasno ze jestesmy peryferyjnym krajem bez rodzimej gospodarki, ale glownie zacofani jestesmy mentalnie. Rozmawialem kiedys z magistrem inzynierem od konstruowania - nauczyciel w szkole zawodowej na warsztatach slusarsko-spawalniczych. Zapytalem go, czy mozliwe jest by w Polsce zbudowano nasz samochod? Powiedzial mi ze tak, tylko nikt nie ma pieniedzy by takie cos moglo powstac. Pytam sie zatem, gdzie sa ci ludzie ktorzy co roku koncza uniwersytety o kierunku konstrukcje? Jak to mozliwe ze nie jestesmy w stanie wyprodukowac niczego swojego?
F
FilipS
13 maja 2013, 22:37
Mnie to nie dziwi... Żaden rynek pracy nie potrzebuje tylu magistrów, bo ktoś musi pracować "niżej":) produkujemy magistrów na potęgę a nie specjalistów... ot cały problem:)
-
-m-
13 maja 2013, 21:31
Święte słowa p. Krzysztofie!
K
katolik
13 maja 2013, 20:09
Żyjemy w okresie kary za nieujawnienie treści III tajemnicy fatimskiej, dlatego jest tak jak jest. "Napisz to: nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia. Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy, będzie dany ludziom znak na niebie taki: Zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność po całej ziemi. Wtenczas ukaże się znak Krzyża na niebie, a z otworów gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciela, będą wychodziły wielkie światła, które jakiś czas będą oświecać ziemię. Będzie to na krótki czas przed dniem ostatecznym". (Dz 83) Ponieważ żyjemy w czasach ostatecznych, ostrzegam ludzi przed piekłemi. Kto nie boi się prawdy może skorzystać. http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
TP
to proste
13 maja 2013, 20:03
Bo Polaków jest za dużo ! Do obsługi niemiaszków w Polsce i czerwonego towarzystwa po samouwłaszczeniu wystarczy w zupełności połowa tych młodzików z głównie zasadniczym wykształceniem. Obowiązkowe szkolnictwo należy ograniczyć do podstawówki, aby się POlaczki POtrafiły POdpisać i wykonywać podstawowe działania matematyczne. Reszta szkolnictwa POwinna być całkowicie odpłatna oddana do dyspozycji czerwonych rodów herbu WSI, UB& Co - kasę przecież mają. I w ten sposób wyuczą administrację zarządzającą mniej wartościowym narodem POlaczków w dystrykcie POlszewii.