Non possumus Szymona Hołowni

ks. Artur Stopka

Szymon Hołownia, który jeszcze niespełna miesiąc temu wyjaśniał czytelnikom, dlaczego nadal pojawia się na łamach "Newsweek Polska" i stawiał warunki brzegowe swojej w nim obecności, zrezygnował ze współpracy z tym tygodnikiem. Uznał, że nadszedł moment, w którym musi powiedzieć jasno i zdecydowanie "Non possumus". Dłużej się nie da.

Rozumiem i szanuję decyzję Szymona Hołowni. Szczerze mówiąc, byłem pełen podziwu dla jego determinacji, aby trwać na tak trudnej placówce. Przy czym słowa tego używam nie bez powodu. Moim zdaniem pewne skojarzenia z powieścią Bolesława Prusa nie są w tej sytuacji chybione. Felietony Hołowni w "Newsweeku" stanowiły swego rodzaju wysuniętą i osamotnioną placówkę katolicyzmu w niezbyt przychylnym Kościołowi katolickiemu środowisku. Trzeba uczciwie przyznać, że Hołownia, który sam się wysłał na ten trudny odcinek, nie cieszył się w swej misji szczególnym wsparciem ze strony tak zwanych środowisk katolickich. Wręcz przeciwnie, dość często traktowano go podejrzliwie i zarzucano, że swoją obecnością na łamach niechętnego Kościołowi pisma pełni rolę swoistego listka figowego, nieco przykrywającego programową wrogość redakcji do Kościoła.

Teraz sytuacja wydaje się jasna. Jak można było wyczytać w internetowych komentarzach, wraz z odejściem Hołowni nastąpiło ostateczne i przez niejednego oczekiwane "odklerykalizowanie" kolejnego z tzw. mainstreamowych mediów. Fakt ten jest powodem, dla którego, w pełni akceptując decyzję dziennikarza, nie podzielam entuzjazmu, jaki wywołała ona w niektórych katolickich kręgach.

Mój brak radości wynika z przekonania, że postrzegam całe wydarzenie w nieco szerszym kontekście obecności Kościoła i katolików w tym, co nazywamy potocznie głównym nurtem życia publicznego i debaty publicznej w Polsce. Gołym okiem widać, że jest to obecność szczątkowa. Głos katolików (według danych statystycznych stanowiących przygniatającą większość społeczeństwa), w mojej ocenie, jest w niej skutecznie marginalizowany. A przypadek znanego dziennikarza świetnie, według mnie, pokazuje sposób, w jaki się to odbywa. Teoretycznie nikt katolików z głównego nurtu nie usuwa. Hołownia sam odszedł. Tyle, że nie miał innego wyjścia, niż stwierdzić "Non possumus", gdy doszło do przekroczenia granicy, którego nie mógł zignorować.

DEON.PL POLECA

Wystawianie cierpliwości i otwartości katolików na próbę nie jest niczym nowym ani w Polsce, ani na świecie. To jeden z prostszych sposobów, aby się ich skądś pozbyć bez konieczności podejmowania drastycznych i mogących wzbudzić protesty decyzji. Jest oczywiste, że gdyby redakcja "Newsweeka" zwolniła Szymona Hołownię, zaraz pojawiłyby się słuszne głosy w jego obronie, zarzuty braku tolerancji i nawet akcje protestacyjne z żądaniem przywrócenia go do pracy. Wystarczyło jednak przekroczenie wyznaczonych przez niego samego warunków brzegowych i właściwie nie ma tematu.

To nieprawda, że nie ma tematu. Temat jest. Nie temat cotygodniowej obecności felietonu Szymona Hołowni na łamach "Newsweeka". Jest temat spychania głosu katolików nawet nie na margines publicznej debaty w Polsce, ale wręcz poza jej nawias.

Ktoś może wzruszyć ramionami i zapytać, czemu robię problem. Przecież są katolickie i kościelne media, gdzie poglądy zgodne z nauczaniem Kościoła mogą być i są prezentowane bez żadnych ograniczeń. Jest drugi nurt debaty, w którym nie ma niebezpieczeństwa, że jakiś katolik będzie czuł dyskomfort z powodu otoczenia, w jakim prezentuje swoje zdanie.

Rzecz w tym, że zadaniem uczniów Jezusa Chrystusa nie jest tworzenie alternatywnej, wygodnej i bezpiecznej równoległej rzeczywistości, w której wszystko jest "po Bożemu". Misją chrześcijan, katolików, jest przemienianie tego świata w taki sposób, aby cały i wszędzie był zgodny z Bożym zamysłem i Ewangelią. Nie da się tego zrobić, siedząc dobrowolnie w getcie, rezerwacie albo wykreowanych, niedostępnych oazach wolnych od zepsucia, a może nawet od jakichkolwiek pokus.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Non possumus Szymona Hołowni
Komentarze (50)
T
tak
6 sierpnia 2012, 11:31
Popieram. Nie kupię newsweeka.
S
spinka
6 sierpnia 2012, 00:46
Popieram i także nie kupię
MG
Malwina Grabowska
5 sierpnia 2012, 23:28
Nie kupię nigdy newsweeka Lisa. Kto popiera?
MG
Malwina Grabowska
5 sierpnia 2012, 23:27
Nie kupię nigdy newsweeka Lisa. Kto popiera?
A
Anglia
5 sierpnia 2012, 23:21
"Rzecz w tym, że zadaniem uczniów Jezusa Chrystusa (...) jest przemienianie tego świata w taki sposób, aby cały i wszędzie był zgodny z Bożym zamysłem i Ewangelią." Czytajac te slowa nie moge sie pozbyc natretnej (i smutnej) mysli o Panie Gronkiewicz-Waltz ktora tez mowila ze chrzescijanin ma zmieniac swiat czy cos podobnego. A efekty, no coz...
A
Anglia
5 sierpnia 2012, 23:17
Rozwiazanie jest proste - katolicy, przestanmy kupowac Newsweeka, a jesli prenumerujecie, napiszcie list ze nie bedziecie przedluzac prenumeraty i podajcie powod.  Spadek poczytnosci nawet o 10% powinien wystarczyc - zmieni sie linia pisma i skonczy pozbywanie katolickich redaktorow. Nawet Pan Lis nic nie poradzi. Pozdrawiam i zachecam do dzialania.
MG
Malwina Grabowska
5 sierpnia 2012, 22:58
@ pat Człowieku to jest określenie trafne. Ma długą brodę i nie jest polskie: Wyrażenie stosowane popularnie jako sentencja w nawiązaniu do słów apostołów Piotra i Jana z łacińskiej Biblii w przekładzie świętego Hieronima (Dzieje Apostolskie 4, 20), którymi mieli odpowiedzieć na zarzuty Sanhedrynu zabraniającego im działalności w imię Chrystusa.  Formę non possumus stosuje przede wszystkim Kościół katolicki wobec żądań świeckich, które są przezeń nie do przyjęcia (tj. oznacza niemożliwość wyrzeknięcia się wiary i zasad chrześcijańskich). W takim kontekście słów tych miał użyć papież Klemens VII w odpowiedzi na prośbę o rozwód króla angielskiego, Henryka VIII. Było to przyczyną powstania Kościoła anglikańskiego.                 Wyszyński był pareset lat potem.
P
pat
5 sierpnia 2012, 22:27
Z całym szacunkiem do Autora, ale użycie zwrotu "non possumus", wypowiedzianego w heroiczny sposób przez Wielkiego Polaka i przyrównanie tego powiedzenia do postawy red. Hołowni ma się jak przysłowiowy kwiatek do kożucha...
@
@maciekk
4 sierpnia 2012, 23:32
Ks. Tischner nie przeprowadził żadnych badań na ten temat. To jest może błyskotliwa, ale całkowicie nieprawdziwa metafora. Czy przez Stalina, Marksa , licznych filozofów New Age , Dawkinsa itd. żadna osoba nie straciła wiary? W poważnej dyskusji żadnym argumentem nie mogą być fajerwerki słowne, lecz udokumentowana prawda. Nie każda wypowiedź nawet znanej osoby musi być prawdą. I znowu muszę przyznać trochę racji - Tischner nie prowadził żadnych badań zgoda. Ale czy cytowane w Newseeku są wystarczające? Pewno nie, powiesz, podobnie jak Hołownia, że nie są reprezentatywne. Czy Twoja wiedza nt. księży żyjących w związkach z kobietami jest wystarczająca? Pewno znowu nie, bo przecież nikt z nas nie jest kołdrą przykrywającą księdza podczas "snu". Więc jaki musiałby być dowód, aby nie można było go kwestionować? Tischner posługując się pewnym rodzajem metafory widział problem - księży nadużywających alkohol, ogarniętych konsumpcją, mających kobiety i dzieci... Nie każda wypowiedź szanowanej osoby to prawda, ale przecież to mikro skala tego co zrobił Luter "wykrzykując" swoje tezy jako protest przeciwko niemoralnie prowadzącemu się kościołowi. Też nie bazował na żadnych badaniach. Po prostu widział problem i próbował coś zmienić. No i zmienił, bo po pierwsze mamy reformację, ale dzięki reformacji mamy porządniej prowadzący się kościół katolicki.
M
Mirek
4 sierpnia 2012, 11:24
 To prawda, obecność katolików, czy też katolickiego punktu widzenia w mediach jest dziś szczątkowa, a dzieje się tak jak pisze autor artykułu. Czy jest to zaplanowane działenie podjęte z rozmysłem do końca nie wiem, ale wiem jedno, a mianowicie również duchowni pracujacy w tych mediach przykładają rękę do tego. Pominę nawet kontrowersyjnego ks. A.Bonieckiego, ale ze zgrozą oglądam jak w TV dyrektor programu Religia TV ks. Sowa bez żadnej żenady krytykuje głos biskupów, którzy ośmielili się wziąć udzaił w pielgrzymce Radia Maryja na Jasną Górę. Krytyka ojca Rydzyka już tak spowszechniała, że lepiej i modniej atakowac tych, kótrzy go wspierają lub choćby dobrym słowem dają swoje poparcie. Wypowiedzi biskupa Pieronka też pominę, jednak w tym samym programie Religia TV znany donimikanin zaprasza do swojego programu Tomasza Lisa i w sielankowej atmoswerze rozmawiają o piłce nożnej. Niby nic, bo piłka interesuje prawie każdego. Ale młody czytelnik widząc sielankową atmoaserę i niemal przyjacielską pogawędke duchownego z Lisem a potem czytając jego artykuy w Newsweeku co ma sobie myśleć???  Tp tylko tak, głos w dyskusji, wiem że i Ojcowie nic na to nie poradzą.
T
tak
3 sierpnia 2012, 23:54
Ks. Tischner nie przeprowadził żadnych badań na ten temat. To jest może błyskotliwa, ale całkowicie nieprawdziwa metafora. Czy przez Stalina, Marksa , licznych filozofów New Age , Dawkinsa itd. żadna osoba nie straciła wiary?  W poważnej dyskusji żadnym argumentem nie mogą być fajerwerki słowne, lecz udokumentowana prawda. Nie każda wypowiedź nawet znanej osoby musi być prawdą.
@
@maciekk
3 sierpnia 2012, 20:30
~@maciekk Newsweek, GW i im podobne media nie są najlepszym miejscem na dyskusję o Kościele przede wszystkim dlatego, że są nieobiektywne, kłamią, przeinaczają fakty, jak sam widzisz z głosu ks. Dariusza Piórkowskiegi nie drukują materiałów z którymi się nie zgadzają. To, że to lub owo dzieje się w Kościele nie jest czymś nadzwyczajnym. Działo się 1000 lat temu i będzie się działo następne 1000. Co nie oznacza, że nie czuję się często zawiedzionym. Tylko zwracaj Mocium Panie uwagę na proporcje: jeden Polak drań nie upowaznia do twierdzenia, że wszyscy Polacy to dranie. Może masz rację, iż takie czasopisma nie są najlepszym miejscem na dyskusję o kościele. Ale wskaż, gdzie jest takie miejsce? Czy najlepszym miejscem na dyskusję o kościele było przybicie tez Lutra na drzwiach kościoła w Wittenberdzie?  Prawda jest taka, że nie ma ani dobrego ani złego miejsca na taką dyskusję. Odwrócę trochę cały problem - jeżeli w Polsce jest ponad 90% katolików to skąd tak wielkie nakłady wydawnicze takich czasopism? Dlaczego ci wszyscy katolicy kupują taką prasę? I powraca kwestia sumienia - jeżeli jestem katolikiem i utożsamiam się z moją wiarą i kościołem to nie będę dokonywał aborcji, in vitro eutanazji itp. I zadne regulacje prawne nie sa mi potrzebne.  Zmierzam do jednego - rolą koscioła jest kształtowanie naszych sumień. I nie mają znaczenia regulacje prawne, linie polityczno - religijne czasopism itp. Moje sumienie będzie o tym decydowało. I na koniec w nawiązaniu do ilości drani, ktorzy mogliby określać całość przypomnę słowa Tischnera - nie znam ani jednego ateisty przez którego można stracić wiarę, ale znam niejednego proboszcza przez którego stracili wiarę (może niedokładny cytat, ale sens wypowiedzi zachowany)
P
Piotr
3 sierpnia 2012, 18:35
Chodzi o to, że w Polsce na pewno nie ma 90% katolików. To że ktoś jest zarejestrowany jako katolik to z automatu nie czyni z niego katolika. Wystarczyłoby policzyć jaki procent w niedzielę uczęszcza na mszę. A decyzję pana Szymona szanuję. Proszę spojrzeć na to z innej strony. Może już mu się niedobrze robiło od tych prostackich ataków na katolicyzm.  Pan Jezus też opuszczał miejsca gdzie go nie chcieli i szedł tam gdzie jego słowo mogło paść na podatny grunt.
T
tak
3 sierpnia 2012, 18:32
~@maciekk Newsweek, GW i im podobne media nie są najlepszym miejscem na dyskusję o Kościele przede wszystkim   dlatego, że są nieobiektywne, kłamią, przeinaczają fakty, jak sam widzisz z głosu ks. Dariusza Piórkowskiegi nie drukują materiałów z którymi się nie zgadzają. Przecież tak się nie da prowadzić żadnej dyskusji. Ciekawy jestem czy Ty pisałbyś artykuły np: do hitlerowskich mediów, które by Ciebie wykorzystywały po to , aby twierdzić, że skoro w nich pisujesz to popierasz ich główną linię. Podobno dawno temu Lem pisał , że ludzie nie czytają gazet, ale jeżeli już czytają to nie rozumieją , a jezeli nawet zrozumieją to szybko zapominają. Warto dodać prawie całą treść zapominają, ale pozostaje wrażenie że skoro zacni ludzie piszą do tych gazet to nie są takie złe a skoro piszą katolicy to znaczy, że te tendencyjne artkuły atakujące KK też są prawdziwe. Czy nigdy nie słyszałeś o wykorzystywaniu znanych ludzi do uwiarygadniania różnych spraw. Przypomnij sobie jak sprawna pod tym względem była komuna. Czy Ty byś chciał aby Twoje sprawy, gdy już muszą być rozpatrywane , rozpatrywano po łebkach uciekając się do insynuacji, niesprawdzonych twierdzeń itd. To, że to lub owo dzieje się w Kościele nie jest czymś nadzwyczajnym. Działo się 1000 lat temu i będzie się działo następne 1000. Co nie oznacza, że nie  czuję się często zawiedzionym. Tylko  zwracaj Mocium Panie uwagę na proporcje: jeden Polak drań nie upowaznia do twierdzenia, że wszyscy Polacy to dranie.
@
@maciekk
3 sierpnia 2012, 17:57
~@maciekk Newsweeka też czytają tylko przekonani , ale w drugą stronę. Czy wyobrażasz sobie człowieka szczerze szukającego prawdy, który by czytał tego szmatławca? Występy Lisa w TVP mówią wszystko. To Hołownia dawał ciała a nie odwrotnie. Każdy w miarę inteligentny człowiek wie, że takie jest czasopismo jaki jest naczelny. Dla mnie Newsweek pod Lisem nie jest najmniejszym zaskoczeniem. Nie wiem czy Newsweeka czytaja tylko przekonani. Czasami czytam różne rzeczy tak naprawdę tylko po to, aby mieć własne zdanie... Uważam, iż swoich racji należy bronić gdziekolwiek się nie jest... Czytam Tygodnik Powszechny i pewno też usłyszę zarzuty, że prezentuje taką, czy inna linię. Ale mnie odpowiada kościół słuchający i kościół, który nie jest autorytarny i mający wiedzę we wszystkich dziedzinach życia, lecz szukający porozumienia. Hołownia uniósł się "honorem" po artykule nt. dzieci księzy - a problem niewątpliwie istnieje. I można zarzucić każdego czasopismu, które poruszy ten temat, że jest takie a nie inne. Kościół w dalszym ciągu wpisuje się w nurt oblężonej twierdzy i Hołownia również wpisał się po tej właśnie stronie. Uważam, iż o problemach powinno się dyskutować. Pamiętam, jak Wyborcza (albo Rzepa) napisała artykuł o słynnym grzechu w pałacu arcybiskupim. Pamiętam również opinie, że to atak na kościół... a jak zycie nam pokazało problem faktycznie istniał.  Ostatnio wiadomości płynące w Watykanu również są przerażające, ale jeszcze bardziej przerażający jest fakt, że nikt nie neguje prawdziwości listów, które przeciekły do mediów, lecz powołuje się komisję kardynałów do zbadania miejsca przecieku. I również można mówić o ataku na kościół. Ale chyba czas zacząć otwarcie rozmawiać.
T
tak
3 sierpnia 2012, 16:02
~@maciekk Newsweeka też czytają tylko przekonani , ale w drugą stronę. Czy wyobrażasz sobie człowieka szczerze szukającego prawdy, który by czytał tego szmatławca? Występy Lisa w TVP mówią wszystko. To Hołownia dawał ciała a nie odwrotnie. Każdy w miarę inteligentny człowiek wie, że takie jest czasopismo jaki jest naczelny. Dla mnie Newsweek pod Lisem nie jest najmniejszym zaskoczeniem.
T
tak
3 sierpnia 2012, 16:01
~@maciekk Newsweeka też czytają tylko przekonani , ale w drugą stronę. Czy wyobrażasz sobie człowieka szczerze szukającego prawdy, który by czytał tego szmatławca? Występy Lisa w TVP mówią wszystko. To Hołownia dawał ciała a nie odwrotnie. Każdy w miarę inteligentny człowiek wie, że takie jest czasopismo jaki jest naczelny. Dla mnie Newsweek pod Lisem nie jest najmniejszym zaskoczeniem.
RS
Rafal Sopot
3 sierpnia 2012, 15:58
Dobrze, ze autor zastrzegl, ze widzi to glownie przez pryzmat znikajacej obecnosci katolickiej w glosie publicznym. Ale tak naprawde jaka sprzedaz ma Newsweek, a jaka Gosc Niedzielny? I ilu letnich katolikow czytalo Newsweek, z wszystkimi jego plugawymi opiniami, jednoczesnie uznajac, ze to jest ok, bo przeciez tam tez katolicy (Holownia) publikuja? Niech mowa wasza bedzie tak - tak, nie - nie. Nie przepadam za Holownia, ale tym razem mial racje. Lis jest na poziomie Urbana i nie mozna tego firmowac. Holownia moze isc rozkrecac rozne katolickie tygodniki, niech sie dogada z episkopatem czy Rydzykiem, zrobi nowoczesna telewizje czy program - cokowliek. Mi sie marzy telwizja Trwam, z dotychczasowym trwanie przy ludziach starszych, ale rowniez programy z Cejrowskim, Holownia, Najfeld, Jurkiem, Ziemkiewicze,, Wildsteinem, Lysiakiem, Grzybowska etc i to taka telewizja ma zdobyc rynek, a nie tygodnik, dla ktorego listkiem figowym byl Holownia.
@
@maciekk
3 sierpnia 2012, 15:25
~@maciekk, jeżeli nie czytasz Newsweeka to w czym problem? Hołownia nie napoisał, że książek nie będzie pisał. Mam nadzieje, że władza Lisa obecnie aż tak daleko nie sięga. Dla mnie nie ma żadnego problemu. I nie ma dla mnie znaczenia, czy Hołownia publikuje felietony w Newsweeku, czy w NIE Urbana, czy w Gazecie Polskiej. Oceniłem tylko jego postawę, która dla mnie jest ucieczką a nie aktem heroizmu. Jezus powiedział, że... "będziecie znakiem sprzeciwu" Milczenie na pewno jest aktem sprzeciwu, ale słyszalnym tylko dla nielicznych. A przecież - nie trzeba przekonywać przekonanych. Felieton był głosem sprzeciwu dla wszystkich, teraz usłyszą go tylko ci, którzy i tak są już przekonani. To moim zdaniem nie najlepsze wyjście.
T
tak
3 sierpnia 2012, 15:08
~@maciekk, jeżeli nie czytasz Newsweeka to w czym problem? Hołownia nie napoisał, że książek nie będzie pisał. Mam nadzieje, że władza Lisa obecnie aż tak daleko nie sięga.
TZ
Tomek Z
3 sierpnia 2012, 14:29
Brakuje głosu katolików, którzy pokazaliby - to my jesteśmy nowocześni, racjonalni i pokojowi, a wy to niebezpieczni ekstremiści. To my mamy argumenty, a wy tylko siłę. Trzeba samemu zabrać głos. Nie po to by pokazać że ktokolwiek jest ekstremistą ale po to by, jeśli nim jest pomóc mu odnaleźć właściwą drogę. Przykład dyskusji: <a href="http://www.polityka.pl/forum/1130729,etycy-wypowiadaja-sie-o-in-vitro.thread">http://www.polityka.pl/forum/1130729,etycy-wypowiadaja-sie-o-in-vitro.thread</a> Dyskutować się da. Trzeba dostrzec człowieka a nie ideologię.
E
elf
3 sierpnia 2012, 14:16
Brakuje głosu katolików, którzy pokazaliby - to my jesteśmy nowocześni, racjonalni i pokojowi, a wy to niebezpieczni ekstremiści. To my mamy argumenty, a wy tylko siłę. Teraz wydają się bezpieczni, bo jedynym tłem jest Radio Maryja (z całym szacunkiem dla słuchaczy). To jest też bajka Środy - dziś pisze w GW, kim jest katolik? To ten, co jest posłuszny, wojuje z aborcją, głosuje na PiS. Ciemnota. Takim katolikemstraszy. Hołownią straszyć się nie da. Pozdrawiam - Małgorzata Bilska straszyc sie nie da, oni po prostu sie z niego śmieją, że jest taki mientki. Pan Jezus bedac na ziemi mial zasady i pokazywal problemy, nie szydzil z apostołów, On ich kochał i łaził za Herodem, żeby przemówić z nim wspolnie z wysokości. Jezus głodny i zbity przymowal razy i trzymał sie zasad swojego Ojca. lepiej byc albo zimnym, albo gorącym, bo letnich ojciec wypluje z us swoich....
E
elf
3 sierpnia 2012, 14:08
nie ma czego zalowac. mysle ze wiecej bylo z niego klopotu niz pozytku... wydaje mu sie ze jada i pije z celnikami, ale jest dwulicowy. moze to i sprytny i przebiegły wąż, ale czy prosty i nieskaziteny gołabek??...
jazmig jazmig
3 sierpnia 2012, 13:00
KingaHołownia jasno wyrażał swoje opinie. Tego, że pisal w "Newsweeku" z pewnością nie popierali biskupi ani ci katolicy, którzy tylko RM i ND popierają, a potępiają wszystko inne, nawet to co katolickie.Kingo, a czy mogłabyś podać jakiś cytat z biskupów, w którym było potępienie Hołowni?
@
@maciekk
3 sierpnia 2012, 12:58
Czy to ucieczka, czy dojście do ściany? Nie osądzajmy. Panie Szymonie dziekuję za Pana teksty, gdziekolwiek by nie były. Jezus powiedział ".. będziecie znakiem sprzeciwu" więc nie rozumiem pojęcia dojścia do ściany... Ale słusznie, zgadzam się - to indywidualna decyzja Szymona Hołowni i nie nam to oceniać.
@
@maciekk
3 sierpnia 2012, 12:53
~@maciekk, zmień gazetę , to tam znajdziesz felietony Hołowni. Nie będę zmieniał gazety, choć Newsweeka również nie czytam. Czytałem książki Hołowni, czytałem jego blog... Nie zawsze się z nim zgadzam, ale umiejętni broni swoich poglądów i choć mamy różne zdanie, to na pewno inny punkt widzenia jest ważny. Świat staje się bardziej wartościowy, kiedy dostrzegasz w nim różne zdania.
MR
Maciej Roszkowski
3 sierpnia 2012, 09:23
 Czy to ucieczka, czy dojście do ściany? Nie osądzajmy. Panie Szymonie dziekuję za Pana teksty, gdziekolwiek by  nie były.
T
tak
3 sierpnia 2012, 09:03
~@maciekk, zmień gazetę , to tam znajdziesz felietony Hołowni.
Jadwiga Krywult
3 sierpnia 2012, 08:11
Hołownia jasno wyrażał swoje opinie. Tego, że pisal w "Newsweeku" z pewnością nie popierali biskupi ani ci katolicy, którzy tylko RM i ND popierają, a potępiają wszystko inne, nawet to co katolickie.
Olinka
2 sierpnia 2012, 20:30
Dla mnie to ucieczka zamiast walki o własne przekonania. Też tak sądzę. Moim zdaniem Hołownia wybrał łatwiejszą drogę. Wystarczyłoby, żeby pisząc, jasno wyrażał swoje opinie etc. Odszedł robiąc przysługę ludziom niechętnym Kościołowi
@
@maciekk
2 sierpnia 2012, 14:39
Czytam i czytam i jakoś nie moge zrozumieć ks.  Artura. Pozostawiam ocenie każdego z nas postępowania Szymona Hołowni.. Dla mnie jego odejście z Newsweeka to strata bradzo dobrego feletionisty i będzie brakować mi jego głosu w pewnych sprawach. Dla mnie to ucieczka zamiast walki o własne przekonania. Ale uważam, iż każdy ma prawo do własnego osądu, a jeszcze lepiej aby pozostawić ją samemu Szymonowi.  Co do tekstu ks. Artura, to zastanawia mnie wiele stwierdzeń - jeżeli katolicy to 90% (ostrożnie licząc) to gdzie są ci wszyscy katolicy? Gdzie są w mediach? - rozumiem, że jednym z kryteriów jest wyznanie i najlepiej, aby byli to niewierzący. We wszystkich mediach (może z wyjatkiem mediów o. Rydzyka). Gdzie są ci katolicy w parlamencie, kiedy należy uchwalać ustawy odnośnie in vitro, aborcji itp? Gdzie są ci wszyscy katolicy? Rozumiem, że przy ustalaniu list wyborczych partie również biorą pod uwagę wyznanie kandydata.  Ks. Arturze trochę wiary w społeczeństwo.. Jak mawiał Jan Zamoyski: takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie.. A więc może czas uderzyć się we własne piersi - takich mamy katolików jakich kościół wychował. Może pora zamiast szukać wroga we wszystkim przejrzeć własne środowisko i zastanowić się dlaczego tak jest. Może... Znając polski kościół (hierarchiczny) prędko się tego nie doczekamy.... Pozdrawiam serdecznie
C
Czytelnik_Newsweeka
2 sierpnia 2012, 12:40
Głos p. Szymona pojawił się tuż przed wydaniem Newsweeka z 30 lipca... a tam czysta manipulacja n.t. księży, łamania celibatu itd... wiedział co się szykuje i dał sygnał... chwała mu za to...a swoją droga... redkatorzy nawet rachunków ze szkoły podstawowej nie posiedli obliczając, że 10-15% księzy ma dzieci... Jeśli nawet przyjąć teże, o o wych 60%, któzy rzekomo mieli relacje seksualne z kobnietami, to z tego nijak nie wynika 15 proc. od ogółu tylko... najwyżej 4% czyli margines. Do tego, owe 60% o których mówi prof. Baniak to nie ci, któzy mają stosunki seksualne tylko...wchodzący w relację z kobietami... A co to znaczy? Prof. Baniak nie wyjaśnia... Ale dla manipulatorów Newsweeka "jest sprawa". To nie dziennikarstwo, Goebbels mógłby się uczyć z tego tekstu propagandy!
2 sierpnia 2012, 10:00
...mam całkiem sporą wiedzę na temat strategii zmiany społecznej i ruchów społecznych. I zapewniam, że strategią siłową, masowym katolicyzmem na wzór prymasa Wyszyńskiego, tej nowej lewicy się tym razem, jak komunizmu, nie pokona. Trzeba innego myślenia, żeby w ogóle mieć coś do gadania.Myli się pani, nam potrzeba nowego kard. Wyszyńskiego i nie chodzi o ruch siłowy, bo tego nigdy kard. Wyszyński nie stosował, lecz o nieustępowanie w sprawach fundamentalnych, a tym jest np. sprawa aborcji, "małżeństw" homoseksualnych i mordowania zarodków podczas zabiegów in vitro. Polski KK jest rozmemłany, w danej sprawie co biskup, to inna opinia. Nasz KK nie jest już łodzią sterowaną przez jednego sternika. Dlatego władze i lewica go lekceważą.
T
tomasz
2 sierpnia 2012, 09:26
Problem w tym, że wielu obecnych kontestatorów chrześcijańskiej wizji rzeczywistości uważa, iż chrześcijanie, poprzez chęć głoszenia swojej prawdy, dopuszczają się gwałtu na ich dobrach osobistych. Nie zauważają przy tym, że ich wizja (właść. różne wizje - a rzadna z nich nie jest spójna), jak słusznie zauważył ks. Artur, jest szeroko nagłaśniana przez media i kulturę. To sprawia, że my, chrześcijanie jesteśmy na ów gwałt wystawieni. Gdyby ktoś z owych kontestatorów szczerze i bezstronnie podjął dyskusję nie miałbym nic przeciw. Ale w takiej sytuacji gdy chętnych do otwartej (czytaj: opartej na sile argumentów a nie argumencie siły) dyskusji brak, czuję się zdominowany i gnębiony przez ten świat ulepiony wg ich wizji. Bo wychowanie dziecka po katolicku staje się coraz trudniejsze, bo w komentarzach dodawanych w pierwszych z brzegu antykatolickich mediach (np. GW) kipi od kpin na mój temat. A co ja jestem komu winien? Też chcę żyć wg mojej wizji szczęścia. Nie poniżam ateistów, niech żyją jak lubią. Ale i mnie niech pozwolą i powstrzymają sie od kpin. A kiedy się spotamy niech potrafią kulturanie i z szacunkiem rozmawiać. Przeraszam tych ateistów, których stać na kulturę. Wiem, że tacy są i im dziękuję ale i współczuję im mainstreamu ateizmu.
T
tak
1 sierpnia 2012, 23:07
Szanowna Pani Małgorzata Bilska, popisała się Pani mało eleganckim zbywaniem dyskutanta. Uważam , że wypytywanie swojego adwersaża o dane osobiste zamiast podjęcie dyskusji nie jest elegenckie. Rzeczywiscie dalsza wymiana opinii nie ma sensu. Szkopda czasu.
L
leszek
1 sierpnia 2012, 20:24
Szanowny Panie Leszku, Jeśli GW i Newsweek nie są świeckimi mediami, do których należałoby pisać, to jakie świeckie media ma Pan na myśli? Bo z tego wnioskuję, że jest Pan za tym, aby w ogóle katoliccy publicyści tam nie pisali. Jeśli tak, to nie ma co dalej dyskutować. Nie wiem, czy nadążam za myślami Ojca. Każda gazeta ma określony profil, miejsce na rynku i oczekiwania czytelników dla których pisze i jest oczywiste, że dokonuje selekcji materiałów i drukuje, gdy tekst "jej odpowiada" i pomija, gdy nie. Przecież to tautologia. Zaś co do "świeckich mediów" i "katolickich publicystów", to - o ile rozumiem - "katoliccy" nie są tutaj ludzie wyznania rzymskokatolickiego (bo takich jest zdaję się 95%, zapewne także w mediach), a duchowni katoliccy czy publicyści deklarujący się jako związani z tradycją katolicka i opisujący świat z punktu widzenia katolickiej wiary i moralności. Jak najbardziej uważam, że dla takich publicystów jest miejsce w "świeckich mediach", ale także uważam, że to redaktor gazety ma decydować co się ukaże na łamach, a co nie.   Jakoś nie przekonuje mnie Ojciec pisząc że "świeckie media" sekują katolickich publicystów, bo w jakiejś gazecie nie wydrukowali tego, co Ojciec nasłał. W swoich czasie też miałem zabawę, bo słałem mejle do Rzeczpospolitej i miałem trochę satysfakcji, gdy je potem widziałem w dziale "Listy od Czytelników". Ku mojemu zdziwieniu jeden z tych mejli nawet zobaczyłem w w tomie wydanym przez IPN "Wokół Jedwabnego". Ale raz się mocno napracowałem gdyż napisałem mejla prostującego jakiś bzdurny artykuł niemieckiego publicysty i lipa, a potem się wkurzyłem, gdy na całą strone zobaczyłem artykuł zawodowego historyka w tej sprawie, a według mnie dużo słabszy i bardziej rozwlekły od tego co sam napisałem. Ale mimo tego nie twierdzę, że w "świeckich" mediach sekują informatyków, a do tego historyków-amatorów.
MB
Małgorzata Bilska
1 sierpnia 2012, 19:54
Panie "tak",  jeśli Pan rozumie moje słowa tak, że albo się skarżę na któreś szefostwo, albo chcę się na Pana poskarzyć, to już ja na to nic, a nic nie poradzę. :-)  Skoncetrowałabym się jednak na artykule.         Powodzenia. MB
K
kate
1 sierpnia 2012, 19:51
Zgadzam się z ks. Arturem, że nadchodzi czas na rozpoczęcie dyskusji, jak winna obecnie wyglądać obecność chrześcijan (katolików) w życiu świata (szczególnie chodzi tu o Polskę), jak być "solą ziemi" w zupełnie laickim społeczeństwie: czy tworzyć ""okopy św. Trójcy" i z tych flanków uderzać wartościami i ideami, czy być wśród scientystycznych zbiorowości jak świeca (zostawiam na marginesie pytanie z czego zbudowana i jak długo może sama płonąć). Nie zgadzam się jednak z pewnym defetyzmem (że jakoby katolicy są marginalizowani w debacie publicznej, raczej myślę, że sami się tam z własnej winy znaleźli posługując się nieadekwatnymi metodami odziaływania na innych). Raczej trzeba wrócić do źródeł: to że żyjemy wśrod innych, to nie znaczy, że musimy iść ich drogą, tym wielkim nurtem (on nas pochłonie). Możemy iść równolegle, jakby poboczem. Będziemy atrakcyjni dla świata nie wtedy, gdy będziemy wchodzić w polemikę z ich wartościami, ale wtedy będziemy widziani, gdy pokażemy własne ideały. Mainstreamowe media się tabloidyzują, gdyż coraz bardziej brakuje im idei. Stają się przez to nudne i przewidywalne: otwierając dziś gazetę wiadomo co się tam znajdzie. Jeżeli dziennikarze katoliccy chcą być czytani i słyszani muszą mówić innym językiem i innych tematów dotykać. Pytanie jest tylko jedno: czy rzeczywiście katolicy w Polsce reprezentują żywe idee i jaki jest poziom ich wiary. Myślę, że z tym jest problem.
T
tak
1 sierpnia 2012, 18:09
Szanowna Pani Bilska, zdaje się, że w dyskusji nie chodziło o to jak się nazywam, bo to żaden powód do dyskusji. Nazywam się tak jak się nazywam. Poza tym mój post nie dotyczył Pani nazwiska. Proszę innym razem szukać lepszych argumentów. W ogóle nie rozumiem tej uwagi. Po co Pani moje nazwisko? Bo co? Chce się Pani na mnie poskarżyć? Bez sensu! Napisała Pani przed niespełna 2 godzinami przypominam: " To, co jest problemem, to skręt w lewo. Przykład: przez przypadek jeśli chodzi o temat, zaczęłam studia doktoranckie w IS UJ dot. feminizmu. Nie zajmowałam się naukowo dyskryminacją tylko ruchem feministycznym jako takim. W trakcie zmieniła się dyrekcja Instytutu (jak szefostwo Newsweeka), szybko powstały gender studies jako specjalizacja na studiach dziennych. Nagle znalazłam się w głównym nurcie nauki genderowej. Nie było tak, że veto - odchodzę. Ale nie dokończyłam pracy doktorskiej mimo otwartego przewodu. M in dlatego, że coraz mniej chciało mi się wciąż tłumaczyć, czemu krytykuję, prostuję. Nie da się być samemu, pod "linię" tj prąd.” Pisze Pani o skręcie dyrekcji Instytutu Socjologii UJ na lewo jak w Newsweeku, w kontekście przypadku Hołowni, następnie pisze Pani o swoim doktoracie , ale tak, że można podejrzewać , że związane to było z Pani poglądami, pisze Pani o byciu pod prąd, więc tak to zrozumiałem. Po ponownym przeczytaniu tego urywka widzę, że były podstawy do takiego zrozumienia. To, że nie napisała Pani w jaki sposób mają się ujawnić katolicy otwarci gdy jeden z otwartych został wyautowany mówi samo za siebie. Dobre i oczywiste dla każdego rady to za mało. Ja też chciałbym żeby wszyscy ludzie byli szczęśliwi.
MB
Małgorzata Bilska
1 sierpnia 2012, 18:03
@ dorota Do Pani króciutko, kończąc. Jarek Makowski też przez te 3-4 lata skręcił, sam to wie. Został dyrektorem IO. Przez kilka lat bardzo, bardzo wiele się pozmieniało. Nie wiem i nie mam zamiaru tego oceniać, i na pewno nie - publicznie. Mówię o procesie zmian, które są bardzo niepokojące. Zamiast oceniać trzeba szukać przyczyn. Pozdrawiam
1 sierpnia 2012, 18:02
 Dzięki Pani Małgorzato za Pani głos , moim zdaniem bardzo mądry, wyważonyi racjonalny.Nie możemy się obrazić na rzeczywistość i ewangelizować tylko w ,,naszych"mediach i naszych środowiskach. Również uważam że metody dobre w czasach komuny z różnych względów na dziś okażą się nieskuteczne.Musimy szukać nowych sposobów i metod, a najgorsza to obrazić się i wycofać z niewygodntych mediów.Wtedy już napewno nikt do wielu ich czytelników nie dotrze i staną się dziećmi Pani Środy
MB
Małgorzata Bilska
1 sierpnia 2012, 17:52
@ tak Cóż, dyskusja - moja pod nazwiskiem, pana pod anonimowym pseudonimem, nie ma sensu. Ale sprostowanie - nigdzie nie napisałam, że zostałam zmarginalizowana. Tak wyszło. Bardzo lubię mój instytut, ale zajmowałam się najbardziej antychrześcijańkim nurtem ruchu społecznego, jaki był. Kult Bogini, różne wątki New Age, wicca, radykalny feminizm róznicy. Nie zajmowałam się nurtem umiarkowanym, prawami kobiet itd.    Moje zajęcia - studentki z KPH, działaczki feministyczne itd. Dyskusję trudne, męczące, niezbyt konstruktywne. Konferencje - na które jężdżą tylko feministki, bo tylko one zajmują się tą tematyką, komu innemu się nie chce. I świeżo nawrócona na katolicyzm, poszukująca w pasji poznawczej odpowiedzi na parę pytań, doktorantka. To mnie przestało cieszyć, a bez pasji do pracy się nie chce. To nie był mój jedyny zawód, robiłam inne rzeczy, więc nie było już motywacji. Na dr mi nie zależało, dałam się na doktorat namówić za trzecim razem :-). Ale absolutnie nie żałuję. Mało tego, lubię i szanuję ową dyrekcję :-)    Za to mam całkiem sporą wiedzę na temat strategii zmiany społecznej i ruchów społecznych. I zapewniam, że strategią siłową, masowym katolicyzmem na wzór prymasa Wyszyńskiego, tej nowej lewicy się tym razem, jak komunizmu, nie pokona.                  Trzeba innego myślenia, żeby w ogóle mieć coś do gadania.                       Choć obecność w mediach jest bardzo ważna i tu się zgadzamy.           Tyle ode mnie do anonimego rozmówcy :-), i tyle komentarza.       
D
dorota
1 sierpnia 2012, 17:50
Małgorzata Bliska, Wymienienie przez panią, Pana Makowskiego, jako katolickiego publicystę budzi przynajmniej lekkie wątpliwości czy naprawdę takich reprezentantów potrzebują katolicy... Jak dla mnie, to że ktoś tytułuje się telogiem wcale nie znaczy, że wypowiada się w imieniu katolików, a śledząc na łamach Newsweeka czy też innych mediów wypowiedzi pana  Makowskiego, uważam, że są one 'dość' dalekie od głosu Kościoła. (absurd!)
T
tak
1 sierpnia 2012, 17:31
Małgorzata Bilska, czy jest naprawdę Pani tak naiwna czy wzorem wielu „intelektualistów” nie jest Pani w stanie zaakceptować rzeczywistości , która Pani nie odpowiada? Piszę tak ostro ponieważ nie rozumiem Pani: została Pani zmarginalizowana w Instytucie Socjologii UJ za swoje poglądy, ks. Dariusz Piórkowski wyraźnie pisze w tekście, że Jego artykuły nie zostały przyjęte do druku nie dlatego, że były nieporadne, nierzetelne, czy mijały się z rzeczywistością. Proszę sobie powyżej przeczytać jakie były powody bo nie ma sensu powtarzanie rzeczy o których już jasno napisano. I po tym wszystkim, po tych osobistych doświadczeniach, jedyna diagnoza jaka Pani proponuje i program to stwierdzenie :” Brakuje głosu katolików, którzy pokazaliby - to my jesteśmy nowocześni, racjonalni i pokojowi, a wy to niebezpieczni ekstremiści.” Czy mogła by Pani wskazać gdzie to zrobić? Przecież pokazuje Pani sama, że w nauce nie, bo nawet nie mogła Pani doktoratu napisać, w głównych mediach nie, bo zostały opanowane, nawiasem mówiąc, przy wydatnej pomocy rządu przez ludzi niechętnych Kościołowi Więc gdzie? Kończę bo mógłbym zbyt gwałtownie napisać co są warte takie komentarze.
jazmig jazmig
1 sierpnia 2012, 17:10
 Ja w ogóle dziwię się, że nie ma gazet i tygodników, w któych linią byłyby wartości katolickie. Mamy chyba wystarczająco dużo dziennikarzy i innych autorów, którzy umieliby zapełnić takie gazetgy ciekawymi tekstami. Rozumiem, że do tego potrzeba pieniędzyu, ale  KK wydaje pieniądze na różne akcje, więc mógłby dać pieniądze na rozruich takiej gazety, a potem gazeta powinna żyć z reklam niekoniecznie związanych z religią, typu organizacja pielgrzymek.
MB
Małgorzata Bilska
1 sierpnia 2012, 16:20
Księże Arturze, podobnie jak ojciec Dariusz sadzę, że dotknął Ksiądz bardzo ważnego tematu. Pamiętam, jak kilka lat temu w Newsweeku było 3 publicystów katolickich: Szymion, Jarek Makowski i Sebastian Duda. Szefową działu społecznego była Jola Fudala, niegdyś m in Ozon. To było inne pismo. To, co jest problemem, to skręt w lewo. Przykład: przez przypadek jeśli chodzi o temat, zaczęłam studia doktoranckie w IS UJ dot. feminizmu. Nie zajmowałam się naukowo dyskryminacją tylko ruchem feministycznym jako takim.  W trakcie zmieniła się dyrekcja Instytutu (jak szefostwo Newsweeka), szybko powstały gender studies jako specjalizacja na studiach dziennych. Nagle znalazłam się w głównym nurcie nauki genderowej. Nie było tak, że veto - odchodzę.  Ale nie dokończyłam pracy doktorskiej mimo otwartego przewodu. M in dlatego, że coraz mniej chciało mi się wciąż tłumaczyć, czemu krytykuję, prostuję. Nie da się być samemu, pod "linię" tj prąd. Kiedy Gowin (ze Znaku) pierwszy raz trafił do parlamentu, nie miał pojęcia, z jakimi poglądami we własnej partii będzie się mierzyć jako minister za 10 lat. PO skręciła. Itp. Scena się ostro polaryzuje. Lisowi to pasuje: sfera publiczna hołubi opcje skrajne, tj. ekstremizmy Newsweeka i Frondy. Wielu katolików się cieszy, bo oberwał ten liberał hipokryta Hołownia. Ja mu gratuluję, ale jest problem. Bo ci bardziej otwarci są marginalizowani – z obu stron, koscielnej też. W starciu z tzw. zwrotem w lewo, ani Radio Maryja, ani Fronda, nie wystarczą. Brakuje głosu katolików, którzy pokazaliby - to my jesteśmy nowocześni, racjonalni i pokojowi, a wy to niebezpieczni ekstremiści. To my mamy argumenty, a wy tylko siłę. Teraz wydają się bezpieczni, bo jedynym tłem jest Radio Maryja (z całym szacunkiem dla słuchaczy). To jest też bajka Środy - dziś pisze w GW, kim jest katolik? To ten, co jest posłuszny, wojuje z aborcją, głosuje na PiS. Ciemnota. Takim katolikemstraszy. Hołownią straszyć się nie da. Pozdrawiam - Małgorzata Bilska
Patryk Stanik
1 sierpnia 2012, 15:59
 Wydaje mi się, że księdzu chodzi o "Placówkę" Josepha Conrada, a nie "Placówkę" Bolesława Prusa, ale może się mylę.
Dariusz Piórkowski SJ
1 sierpnia 2012, 15:16
Szanowny Panie Leszku, cóż to za argumenty. Dobrze wiem, że redakcja nie musi odpowiadać. Odpowiada jednak natychmiast, jak tekst jej odpowiada. Jeśli GW i Newsweek nie są świeckimi mediami, do których należałoby pisać, to jakie świeckie media ma Pan na myśli? Bo z tego wnioskuję, że jest Pan za tym, aby w ogóle katoliccy publicyści tam nie pisali. Jeśli tak, to nie ma co dalej dyskutować.
L
leszek
1 sierpnia 2012, 15:07
Redakcje nie maja obowiązku odpowiadania na nie zamówione materiały i chyba nawet o. Piórkowski powinien to wiedzieć. Zaś jeśli Ojciec rzeczywiście chce polemizować z bajdurzeniami pani Środy, to dla dobra Ojca nawet lepiej, że nie wydrukowali. Zaś "Nesweek" to akurat nie jest jakaś dziennikarska pierwsza liga, poziom raczej mizerny i lichy. 
Dariusz Piórkowski SJ
1 sierpnia 2012, 14:41
Zgadzam się, że katolicy nie powinni tworzyć mediów tylko dla siebie, żeby się utwierdzać w swoich poglądach. Tylko pewna poważna trudność z pojawianiem się katolickich publicystów na łamach tzw. świeckich mediów istnieje. Z osobistego doświadczenia wiem, że jeśli wyślę tekst polemiczny do tekstu Magdaleny Środy w "GW", to mi go po prostu nie wydrukują. Nie pasuje do linii. Podobnie z "Newsweekiem", "Polityką". Umieszczą teksty, jeśli człowiek wpisze się w ich sposób myślenia. I jak tu być obecnym w świeckich mediach? Parę razy wysłałem takie teksty i nawet nie dostałem najmniejszej odpowiedzi.