Politycy o negocjacjach ws. dostaw gazu z Rosji
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział w niedzielę, że porozumienie w sprawie dostaw gazu z Rosji do Polski wymaga jeszcze uzgodnień między PGNiG i Gazpromem. Dodał, że ma nadzieję, iż wyjaśnienie "szczegółów rozliczeń" między tymi firmami to jedyna przeszkoda, aby kontrakt mógł obowiązywać.
Z kolei szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak podkreśla, że prezydent nie jest w wystarczającym stopniu informowany o negocjacjach na temat dostaw gazu.
Minister gospodarki Waldemar Pawlak w niedzielę na swoim blogu napisał, że obecny stan negocjacji ws. dostaw gazu jest taki, że PGNiG i Gazprom mają parafowane porozumienie, zostało również uzgodnione porozumienie międzyrządowe. Według wicepremiera Pawlaka w czasie negocjacji okazało się, że podkładano polskiej stronie zmanipulowane dane, aby tworzyć wrażenie, że Polska płaci więcej za gaz.
W piątek Pawlak zapowiedział, że wynegocjowane już międzyrządowe porozumienie w sprawie dostaw gazu z Rosji do Polski nie trafi na posiedzenie rządu, zanim nie będzie wiążących uzgodnień między PGNiG i Gazpromem.
- Okazało się podczas wspólnych negocjacji, że część dostarczonych danych, tak przynajmniej twierdzi premier Pawlak, to są dane nieprawdziwe. To w złej sytuacji postawiło naszą delegację i zespół negocjacyjny i dlatego negocjacje nie zostały zakończone - tłumaczył w niedzielę w Radiu ZET Paweł Graś.
- To na tyle poważna sprawa, poważny problem, na tyle daleko sięgający w przyszłość, że wszyscy którzy są zaangażowani w proces podejmowania decyzji robią wszystko, żeby dopilnować każdego najdrobniejszego szczegółu. Nie ma co się obrażać i gniewać, że wszystkim zależy na tym, żeby ta umowa była zawarta tak, żeby zabezpieczała nasze państwo i interesy na najbliższe lata - dodał.
Rzecznik rządu zaznaczył, że do negocjacji pozostały szczegóły dotyczące "wzajemnych rozliczeń i powiązań między firmami". "Na szczeblu państwowym to porozumienie zostało zawarte.
Graś był też pytany o sprawę kontraktu na dostawy gazu w programie "Kawa na ławę" w TVN. - Jak to bywa w przypadku negocjacji, zwłaszcza negocjacji dotyczących tak olbrzymich kontraktów i tak olbrzymich pieniędzy, do ostatniego momentu i ostatniej chwili możliwe są różne zwroty akcji - powiedział.
- Jeśli rzeczywiście zdarzyło się tak, że zostały dostarczone dane, które są nieprawdziwe, to oczywiście ludzie, którzy takie dane dostarczają powinni ponieść konsekwencje i chyba tak się stało - dodał.
Szef prezydenckiej kancelarii Władysław Stasiak powiedział w "Kawie na ławę", że prezydent "tak naprawdę" nic nie wie o negocjacjach gazowych, bo nie jest o nich informowany przez rząd. - Ktoś się z kimś kłóci, ktoś walczy, ktoś coś zawala, ktoś kogoś oskarża. Jedna z poważniejszych spraw, my natomiast nie wiemy nic - ocenił.
- Słyszę o sabotażu. Parę tygodni temu odtrąbiono wielki sukces. Były publiczne deklaracje, że sprawa jest domknięta. Później okazało się, że nie, że negocjacje są w toku. Czy ktoś ma w ogóle świadomość co dzieje się z tym kontraktem? - pytał.
Według Stasiaka podstawowym warunkiem bezpieczeństwa energetycznego jest funkcjonowanie gazoportu w Świnoujściu. - Dzisiaj sytuacja jest po prostu potworna - zaznaczył.
Pawlak w swoim niedzielnym wpisie na blogu krytykuje też działania poprzedniego rządu ws. umowy gazowej. - Jeśli dziś PiS wznosi okrzyki o Trybunale Stanu, to czas na wyjaśnienie decyzji z 2006 roku, kto i dlaczego podjął decyzje o rezygnacji z obniżonej ceny? Kto i dlaczego utrzymał podejrzanego pośrednika w handlu gazem? Dlaczego podpisano umowę tylko na 3 lata? - pyta Pawlak.
- Premier Pawlak powinien zastanowić się nad tym, jak wygląda obecny proces negocjacyjny, nad tym ile niejasności, niedomówień, niepełnych informacji, informacji zafałszowanych trafiło do opinii publicznej - powiedział PAP wiceszef sejmowej komisji gospodarki Maks Kraczkowski (PiS).
- Rząd PiS nie decydował się na zawieranie długoterminowych kontraktów gazowych w czasie kiedy ceny paliw były na bardzo wysokim poziomie, a formuły przyjmowane w kontraktach gazowych mogłyby okazać się wobec wysokich cen trudne do zaakceptowania - podkreślił.
Kraczkowski dodał, że na razie ostateczne porozumienie dotyczące dostaw gazu nie jest podpisane, dlatego trudno powiedzieć czy PiS będzie wnioskować o postawienie członków rządu przed Trybunałem Stanu za akceptację kontraktu gazowego z Rosją. - Jeżeli porozumienie nie będzie spełniało interesu państwa polskiego i będzie uzależniało polską gospodarkę od krajów trzecich, to nad takim wnioskiem można się poważnie zastanowić - zapowiedział.
Pawlak podczas piątkowej konferencji apelował, by po stronie polskiej w negocjacjach firm zachować wspólne zdanie. Mówił, że osoby, które podawały nieprawdziwe dane dotyczące cen i rozliczeń gazowych zostały zwolnione. W rozmowie z PAP powiedział, że chodzi o osoby z PGNiG. Jak mówił, w ich sprawie prowadzone jest dochodzenie i śledztwo, ponieważ było to działanie na szkodę interesu państwa i wprowadzanie opinii publicznej w błąd. - Mamy problem z jednym doradcą, który ma inne zdanie na działanie ministrów konstytucyjnych - powiedział Pawlak.
W poprzedni czwartek w Moskwie Polska i Rosja uzgodniły treść porozumienia międzyrządowego w sprawie dostaw rosyjskiego gazu do Polski. Aby jednak dostawy doszły do skutku, rządy Polski i Rosji muszą jeszcze podpisać uzgodnioną 10 grudnia umowę; ponadto kontrakt muszą podpisać spółki: Gazprom i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo.
Chodzi o zwiększenie dostaw do 10,2 mld m sześc. gazu rocznieoraz przedłużenie ich o 15 lat - do 2037 r. Dodatkowe dostawy są potrzebne, bo od początku tego roku kontraktu na dostawy gazu do Polski nie realizuje rosyjsko-ukraińska spółka RusUkrEnergo, która dostarczała Polsce 2,3 mld m sześc. gazu rocznie.
Skomentuj artykuł