Prokom minimalnie gorszy od Olympiakosu
W pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu koszykarskiej Euroligi, rozegranym w Pireusie, Asseco Prokom Gdynia okazał się minimalnie słabszy od miejscowego Olympiakosu, przegrywając 79:83. Pomimo porażki mistrzom Polski należą się brawa za postawę.
Koszykarze z Gdyni wyjazdowe spotkanie z renomowanym rywalem rozpoczęli, jakby to oni byli faworytem, a nie mierząca w mistrzostwo Euroligi drużyna z Attyki. Zanim gospodarze zorientowali się, przegrywali już 0:11 i trener Panagiotis Giannakis musiał prosić o czas. Podopieczni Tomasa Pacesasa agresywnie bronili i drużyna, o której mówi się, że ma najlepszą ofensywę w rozgrywkach, pierwsze punkty zdobywała wyłącznie z rzutów wolnych. W końcu gospodarze zaczęli się rozpędzać, ale widać było, że mecz z mistrzem Polski nie będzie dla nich spacerkiem. W ekipie znad Bałtyku w ofensywie szalał Ronnie Burrell, który w kwarcie otwarcia zdobył 8 punktów, efektownie grał Qyntel Woods, a jego wsady robiły wrażenie nawet na przywykłej do koszykarskich popisów publiczności w Pireusie. Po pierwszej kwarcie o jeden punkt lepszy był Prokom.
Obserwatorzy meczu przecierali oczy ze zdumienia w drugiej kwarcie. Prokom grał w obronie jak natchniony, a w ataku był po prostu skuteczny. W efekcie do przerwy podopieczni Pacesasa prowadzili 39:35 i zaczynało pachnieć sensacją. W szatni gospodarzy musiało być niezwykle gorąco, bowiem koszykarze Olympiakosu wyszli na drugą połowę mocno zmotywowani. Wprawdzie pierwsze punkty zdobyli goście, ale gospodarze dość szybko wyszli na niewielkie prowadzenie. Bezpiecznej przewagi podopiecznym Giannakisa nie udało się zbudować, bowiem Prokom trzymał wynik celnymi "trójkami". Przed decydującą częścią gry Olympiakos prowadził sześcioma punktami. Przez większość czwartej kwarty inicjatywa należała do gospodarzy, którzy osiągnęli dziesięciopunktową przewagę. Dwie minuty przed końcem Grecy prowadzili 80:71 i wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty. A jednak gracze Prokomu jeszcze raz zerwali się do walki. Zdobyli 7 punktów z rzędu, by po celnej "trójce" Davida Logana przegrywać tylko 78:80. W emocjonującej końcówce lepsi okazali się jednak gracze Olympiakosu, którzy ostatecznie zwyciężyli 83:79. Mistrzowie Polski pokazali jednak, że nie należy ich lekceważyć.
Kolejny mecz rozegrany zostanie w czwartek w Pireusie. Potem rywalizacja przeniesie się do Gdyni. W ćwierćfinałach gra się do trzech zwycięstw, ewentualny piąty mecz zostanie rozegrany w Grecji.
Olympiakos Pireus - Asseco Prokom Gdynia 83:79 (18:19, 17:20, 25:15, 23:25)
Skomentuj artykuł