Rzeczniczka Straży Granicznej: migranci nie chcą zostać w Polsce

fot. TVP Info / YouTube
DEON.pl

- Migranci nie chcą składać wniosku o azyl w Polsce, ani ubiegać się w niej o ochronę międzynarodową, bo wnioskując o ochronę w Polsce nie będą mogli tego zrobić w żadnym innym kraju w Europie. Jest to dla nich kluczowa sprawa - mówi w rozmowie z DEON.pl ppor. Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej.

DEON.pl: Czy jest obecnie możliwa pomoc migrantom znajdującym się po drugiej stronie granicy polsko-białoruskiej?

Ppor. Anna Michalska: - Straż Graniczna działa na terytorium Polski i tutaj wykonuje swoje zadania. Wielokrotnie apelowaliśmy do służb białoruskich o udzielanie pomocy osobom, które znajdują się po ich stronie. Zwracaliśmy się też np. o wyjaśnienia w kwestii zeznań cudzoziemca, którego służby białoruskie - wraz z jego kolegą - wrzuciły do rzeki Bug, w wyniku czego jedna z tych osób utonęła. My o takie wyjaśnienia, w formie pisemnej czy telefonicznej, wielokrotnie zwracaliśmy się do służb białoruskich.

Jak wygląda wasza współpraca? Straż białoruska jest nastawiona negatywnie?

DEON.PL POLECA

- Ostatnio nie otrzymaliśmy od nich żadnej odpowiedzi. Czasem strona białoruska obiecywała, że podejmie interwencję, gdy ktoś po tamtej stronie granicy potrzebował pomocy. Czasami tę interwencję podejmowano, czasami nie.

Według znowelizowanej ustawy o cudzoziemcach osoby zatrzymane na terytorium Polski mają być odsyłane z powrotem na granicę białoruską. Jak to się ma do prawa azylu?

- Jeżeli ktokolwiek składa wniosek o ochronę międzynarodową, to taki wniosek zawsze jest przyjmowany i przekazywany do Urzędu do Spraw Cudzoziemców, który go rozpatruje.

Jeżeli szef urzędu uzna, że tego wniosku nie będzie rozpatrywał, to są realizowane postanowienia o opuszczeniu terytorium Polski.

Czy migranci mają świadomość tego, że nie mogą przekroczyć polsko-białoruskiej granicy i dotrzeć do Niemiec?

- Migranci wiedzą, że wybierają nielegalną drogę przedostania się przez granicę, cały czas ostrzegamy ich przez różne komunikaty. Dostają SMS-y, nadawane są informacje z samochodów służbowych Straży Granicznej i Wojska Polskiego o tym, że granica jest strzeżona. Poza tym, każdy kto planuje jakąkolwiek podróż, planuje gdzie będzie przekraczał granicę - jeżeli jest to granica zewnętrzna UE, to tę granicę można przekroczyć tylko i wyłącznie w przejściach granicznych. Te osoby mają tego świadomość. To Białoruś obiecuje im, że będą mogli w łatwy sposób przekroczyć granicę.

Z danych wynika, że presja migracyjna rośnie; prób przekroczenia granicy jest coraz więcej. Jaki jest najczarniejszy scenariusz, który może nastąpić? Co w sytuacji, kiedy na granicę polsko-białoruską będzie przybywało coraz więcej osób, szczególnie w kontekście zbliżającej się zimy?

- Funkcjonariusze Straży Granicznej mają świadomość, że temperatura niedługo spadnie, mają więc przygotowane środki pomocowe; wożą jedzenie, ciepłą herbatę i koce termiczne, aby osobom, które znajdą, szybko udzielić pomocy. Jednocześnie Straż Graniczna cały czas uszczelnia granicę, aby nie dochodziło do dalszych prób jej przekraczania. Mamy nadzieję, że szybko zostanie wybudowana bariera na granicy, co jeszcze bardziej ją uszczelni.

Czy wybudowany w przyszłości mur ma szansę spełnić swoje zadanie? Są przecież tańsze i już działające systemy elektroniczne np. na granicy z obwodem kaliningradzkim. Czy te systemy nie byłyby lepsze od budowania muru?

- Na całej granicy zewnętrznej, łącznie z obwodem kaliningradzkim korzystamy z systemów obserwacji technicznej. Są one na wszystkich granicach Polski i korzystamy z nich od dawna, również na granicy z Białorusią.

Czyli zbudowanie muru jest niezbędne i uzasadnione.

- Każdy element, który służy ochronie granicy, na pewno nam pomoże. Podkreślam, że na system ochrony granicy składa się szereg różnych elementów. Są to funkcjonariusze Straży Granicznej, są to systemy obserwacji technicznej. Wykorzystujemy różne pojazdy, statki powietrzne również te bezzałogowe, aby patrolować granicę z lądu i z powietrza. Tylko to wszystko razem może dać efekt. Skuteczność jest zawsze większa, jeżeli tej granicy bronią dwie służby, a nie tak, jak jest teraz na granicy polsko-białoruskiej, gdzie granicę ochrania tylko polska służba graniczna.

Na granicy pomaga także wojsko. Jakie zadania mają żołnierze?

- Żołnierze Wojska Polskiego pomagają nam w bezpośredniej ochronie granicy. Są z nami na pierwszej linii granicy, czyli razem z nami patrolują granicę. My jako Straż Graniczna mamy również szereg innych zadań - prowadzimy wszelkie czynności administracyjne związane z cudzoziemcami, a także karne; to są nasze zadania, które realizowaliśmy zawsze i za które odpowiadamy.

W grudniu br. kończy się przedłużony przez prezydenta stan wyjątkowy. Jakie działania podejmie strona polska i czy Polacy mogą czuć się bezpiecznie?

- W dobie tego kryzysu Polacy mogą być pewni tego, że służby robią wszystko, aby zabezpieczyć granicę i oprzeć się presji migracyjnej, która jest sztuczna, sterowana przez reżim Łukaszenki. Wszystkie służby polskie współdziałają razem, aby ochronić bezpieczeństwo Polski i Polaków.

Czy będzie możliwe dopuszczenie dziennikarzy do granicy, aby monitorowali sytuację?

- Obecne przepisy nie dają takiej możliwości.

Pojawiły się informacje, że szpitale wystawiają rachunki Straży Granicznej za pomaganie migrantom. Ile to kosztuje?

- Straż Graniczna płaci za pobyt cudzoziemców w szpitalu i ich leczenie oraz za utrzymanie cudzoziemców w ośrodkach. Staramy się, aby pokryć je przynajmniej częściowo z funduszy zagranicznych. Na same tłumaczenia wydaliśmy w tym roku o milion złotych więcej niż w roku ubiegłym. Rachunki za szpital to jest różnica 1,7 mln zł. Miesięczny koszt utrzymania wszystkich osób, które są w ośrodkach dla cudzoziemców, wynosi około 2,7 mln zł. W ubiegłym roku było to zaledwie 380 tys. zł. miesięcznie.

W jednej z wypowiedzi porusza pani problem dokumentów podpisywanych przez migrantów oraz ich pełnomocników z organizacji pomocowych.

- Migranci, których ostatnio zatrzymywaliśmy, mieli po kilka pełnomocnictw. Po przewiezieniu tych osób do naszych pomieszczeń służbowych wyjaśnialiśmy im, w jakiej sytuacji się znaleźli, przede wszystkim w kwestii prawnej, pytaliśmy kto jest ich pełnomocnikiem. Okazywało się, że nie do końca wiedzieli, byli zagubieni. Nie zdawali sobie również sprawy z tego, jakie dokumenty są im podsuwane przez osoby postronne. Z części tych pełnomocników rezygnowali, zostając przy jednej osobie. Migranci wiedzieli tylko, że ktoś im kazał składać wnioski o ochronę międzynarodową w Polsce. My im wyjaśniamy, z czym to się wiąże i jakie są tego dalsze skutki prawne.

Ważne jest to, że migranci wcale nie chcą zostać w Polsce, często wolą być odsyłani do swojego kraju. Na pewno nie chcą składać wniosku o azyl w Polsce, ani ubiegać się w niej o ochronę międzynarodową, bo wnioskując o ochronę w Polsce, nie będą mogli tego zrobić w żadnym innym kraju w Europie. Jest to dla nich kluczowa sprawa.

Na pewno te osoby są zagubione, a z ostatnich naszych obserwacji wynika, że dostarcza im się dodatkowego, niepotrzebnego stresu. Na pewno nie jest to dla nich komfortowa sytuacja.

Straż Graniczna pracuje pod olbrzymią presją. To jest trudny czas również dla funkcjonariuszy.

- Funkcjonariusze Straży Granicznej mają teraz wyjątkowo ciężki czas, wielogodzinnych służby, które często przedłużają się z racji dodatkowych zadań. Pewne czynności podjęte jeszcze w godzinach służbowych trzeba zakończyć, więc funkcjonariusze często nie kończą pracy po 12 godzinach, ich służba trwa o wiele dłużej. Dodatkowo pracujemy pod presją. Eskalacja emocji na tym odcinku granicy jest duża, ciągle dochodzi do różnych prowokacji ze strony białoruskiej. Dodatkowo oczy całej Polski, Europy, a nawet świata skierowane są na naszą służbę, na naszą pracę. Wiele razy w ostatnim czasie zdarzyło się, że funkcjonariusze byli wręcz nękani przez dziennikarzy. Były również propozycje udzielenia anonimowych wywiadów za pieniądze. Działo się to w czasie wolnym funkcjonariuszy, który powinien być szanowany. Dodatkowo mierzymy się z falą hejtu, choć tak naprawdę robimy to, co robiliśmy przez 30 lat, czyli chronimy granicy, jej integralności. Jest nam najzwyczajniej w świecie przykro, kiedy obraża się nas i szkaluje nasz mundur, zwłaszcza obecnie kiedy jest to dla nas czas wielu wyrzeczeń i poświęceń. Stanowczo będziemy się przeciwstawiać wszelkim próbom obrażania nas.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rzeczniczka Straży Granicznej: migranci nie chcą zostać w Polsce
Komentarze (7)
ME
Monika Ebert
3 listopada 2021, 23:13
(w miejsce ostatniego mojego wpisu) Kochani, artykuł wymaga uzupełnienia. Do naszego kraju trafiają ludzie oszukani, ograbieni, zmanipulowani i wykorzystani. Są ofiarami brudnej polityki. Najsłabsi zostają uwięzieni w zonie przez służby graniczne. To rodziny z małymi dziećmi, kobiety w ciąży, młodzież. Jak tylko próbują się uwolnić, są przepychani z powrotem przez granicę, nawet kilkanaście razy, bo SG woli nie przyjmować wniosków o azyl. Nie mają siły, jedzenia, nadziei. Piją wodę z kałuży. Umierają z zimna i wycieńczenia. Wielu zaginęło. Kilka kobiet rodziło w lesie po naszej stronie. SG musi wykonywać często koszmarne rozkazy, wbrew sumieniu. Czy z powodu zbrodniczej działalności reżimu białoruskiego mamy wyzbyć się człowieczeństwa? Stać się każdym, byle nie miłosiernym samarytaninem, byle nie bliźnim? Nie słyszeć, nie widzieć, nie czuć? Wciąż mam nadzieję, na humanitarny sposób rozwiązania obecnego kryzysu.
AW
~Anka Wolna
11 listopada 2021, 19:30
Piszesz, że straż graniczna woli nie przyjmować wniosków o azyl. Oni nie chcą azylu w Polsce! Tu jest problem. Chcą jechać do Niemiec! Gdyby chcieli azylu w Polsce, zostaliby przekazani do ośrodków dla cudzoziemców. Tak było z ludźmi, którym udało się dostać do Polski samolotami. Tam otrzymują pomoc.
FD
~F. Dell
14 listopada 2021, 19:17
Mniej TVN-u. Obraz sytuacji będzie bliższy prawdy. I to całą dobę.
ME
Monika Ebert
3 listopada 2021, 22:44
Kochani, nie mogę milczeć. Do naszego kraju trafiają ludzie oszukani, ograbieni, zmanipulowani i wykorzystani. Są ofiarami brudnej polityki. Najsłabsi zostają uwięzieni w zonie przez służby graniczne. To rodziny z małymi dziećmi, kobiety w ciąży, młodzież. Jak tylko próbują się uwolnić, są przepychani z powrotem przez granicę, nawet kilkanaście razy, bo SG woli nie przyjmować wniosków o azyl. Nie mają siły, jedzenia, nadziei. Piją wodę z kałuży. Kilka kobiet w lesie po naszej stronie rodziło. Umierają z zimna i wycieńczenia. Wielu zaginęło. Czy z powodu zbrodniczej działalności reżimu białoruskiego mamy wyzbyć się człowieczeństwa? Stać się każdym, byle nie miłosiernym samarytaninem, byle nie bliźnim? Nie słyszeć, nie widzieć, nie czuć? Jak mawiał śp. ks. Józef Tischner "są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda". Ta ostatnia mnie nie interesuje. Deonie, bracie, obudź się! Nie chcę cię stracić! Monika Ebert
~Ignacy Święcicki
2 listopada 2021, 23:07
Szkoda, że przy okazji takiego wywiadu nie zadano żadnych trudnych pytań, chociażby o sytuacje kobiet w ciąży czy dzieci, odsyłanych z powrotem na granicę, o stosowanie push-backów ani o to, co się dzieje z osobami, którym SG "tłumaczy, w jakiej są sytuacji" - są odsyłani do lasu? jest im udzielana jakaś pomoc?
MK
~Mirosław Kukliński
2 listopada 2021, 21:43
Brawo DEON, znów zachwycacie. Uwiarygadniajcie dalej tych co zablokowali wejście Chrystusa do Polski. Tak to jest powód do usprawiedliwienia - nie chcą składać wniosków. No cóż niech dalej śpią w lesie z małymi dziecmi na gołej ziemi. Co możemy zrobić...... Brawo Jezuici. Więcej takich wywiadów. Jak to dobrze, że Ćwiczenia duchowne, odbyłem u Was wiele lat temu. Bo dziś bym się nie zdecydował. Nauczyliście mnie innej wiary, innego Jezusa Chrustusa. Mnie się głupiemu wydawało, że te małe dzieci z tymi bidenymi ludzmi to właśnie Jezus Chrystus, czekający na przyjęcie. No cóż, nie chce wypełnić wniosku, niech marznie w lesie. A może to tylko ciapate.....co?
AN
Ania Nowak
3 listopada 2021, 00:44
Tak, i te matki z niemowletami rzucają drągami w polskich żolnierzy, ha, ha.... obudź się! NIKT ich nie chce w Europie, ani Duńczycy ani Szwedzi ani Niemcy. Czas wracać do Bagdadu..., pa, pa...