Sandomierski psychicznie jest już gotowy
To jest długi turniej, oby jak najdłuższy dla Polski. Może się okazać, że każdy z nas będzie potrzebny reprezentacji na Euro 2012 - przyznał bramkarz Grzegorz Sandomierski, powołany niemal w ostatniej chwili w miejsce kontuzjowanego Łukasza Fabiańskiego.
22-letni zawodnik, wypożyczony wiosną z belgijskiego Genk do Jagiellonii Białystok, o powołaniu do reprezentacji na Euro 2012 dowiedział się... na wakacjach na Teneryfie. Jak twierdzi, psychicznie jest już gotowy do mistrzostw Europy, coraz lepiej wygląda również pod względem fizycznym.
- Turniej może trwać prawie miesiąc, oby jak najdłużej dla nas, dlatego każdy musi być gotowy do wejścia na boisko i pomocy drużynie. Nawet 23. zawodnik w reprezentacji. Ja też jestem gotowy. Może bardziej w strefie psychicznej niż fizycznej, bo jednak trochę czasu straciłem, gdy kadra już się przygotowywała. Do turnieju zostało jeszcze kilka dni, na pewno będę dobrze przygotowany - przyznał Sandomierski.
W podobnej sytuacji cztery lata wcześniej - przed Euro 2008 - był Łukasz Piszczek. On także przerwał zagraniczne wakacje, aby zastąpić kontuzjowanego kolegę (Jakuba Błaszczykowskiego).
- Nie żartujemy z Łukaszem z powodu okoliczności naszych powołań. To byłoby zupełnie nie na miejscu. Wiadomo, jakim kosztem Łukasz i teraz ja uzyskaliśmy miejsce w kadrze. Najważniejsze dla mnie w tym momencie, aby skupić się na Euro 2012 i być w stu procentach gotowym na wszystkie rozwiązania" - zaznaczył Sandomierski.
- Ten wyjazd stanowił dla mnie ostatni etap wakacji, ale już na Teneryfie miałem zacząć realizować plan treningowy, którą przysłali mi trenerzy z Genk - zaznaczył bramkarz.
- Teraz, niestety, nikt mnie nie odwiedzi, ale myślę, że niedługo będzie taka okazja. Jak spędzamy wolny czas w hotelu? Każdy piłkarz według własnego uznania. Jedni czytają książki, drudzy grają na Playstation, a jeszcze inni wolą np. pospać. Chodzi o to, żeby się zrelaksować - zaznaczył.
- Przed Euro Rosjanie są chyba w największym "gazie". Pokonali 3:0 Włochy, co zapewne na każdym robi wrażenie. Ale my nie zamierzamy nikogo się obawiać. Trzeba wierzyć w swoje umiejętności i być pewnym, że wszystko może zależeć od nas. I tak chyba będzie - nie sądzę na przykład, że w meczu inauguracji turnieju Grecy ruszą na nas od początku. Tak czy owak, będziemy gotowi na wszystkie warianty - przyznał.
- Mam nadzieję, że teraz znów zagramy na "zero" z tyłu, a z przodu pokusimy się o jakąś zdobycz. Grecy tracą mało bramek, czeka nas trudne zadanie, ale na pewno możliwe do wykonania - zaznaczył golkiper, który w reprezentacji najlepiej zna Tomasza Frankowskiego, do niedawna klubowego kolegę z Białegostoku.
Popularny "Franek" godzi obowiązki piłkarza Jagiellonii ze szkoleniem napastników w kadrze Franciszka Smudy.
- Mam w Tomku oparcie. Odczuwam jego pomoc, często rozmawiamy. To otwarty, sympatyczny człowiek. Nie tylko dla mnie, również dla innych reprezentantów - zakończył w rozmowie z PAP Sandomierski.
Skomentuj artykuł