"Był dobrym, pomocnym kolegą". Sąsiedzi wspominają George'a Floyda
Ze swoimi wzlotami i upadkami to był pomocny sąsiad i dobry kolega ze sportowych drużyn - mówią mieszkańcy Trzeciej Dzielnicy w Houston o zabitym przez policję George'u Floydzie, o czym informuje PAP.
Jak piszą dziennikarze, mężczyzna z racji wzrostu i charakteru był nazywany "łagodnym olbrzymem". W dzielnicy, w której mieszkał, pojawił się mural przedstawiający zmarłego wskutek interwencji policji Floyda. Z jego pleców wyrastają białe skrzydła. Są pod nim składane znicze.
"Nie był aniołem, jak każdy miał w życiu wzloty i upadki. Nie był jednak też gangsterem, dążył do pokoju" - mówi PAP Fredrick, sąsiad Floyda..
Floyd spędził kilka lat w więzieniu za posiadanie narkotyków, lecz po wyjściu - jak zapewniają mieszkańcy dzielnicy - odmieniał swoje życie, dbając o swoją rodzinę, w tym sześcioletnią córkę Giannę.
"To był dobry człowiek. Podejmował złe decyzje, ale nigdy nie zrobił nikomu krzywdy" - mówi znajoma Floyda Pam Robinson. Przypomina, że młodszych prosił, by nie popełniali błędów takich jak on. "Może było tego potrzeba. Może, by zmienić świat, trzeba było jego śmierci" - mówi PAP Shalyne Rose.
Dla wielu Afroamerykanów Floyd jest kolejną już ofiarą nadużyć policji w USA. "Przez te ponad osiem minut podduszania policjanci nie widzieli w nim człowieka. Nie wiem czy zrozumiecie to w Europie, ale tak nas tu się postrzega od setek już lat" - mówi PAP Brian, który na uroczystości pogrzebowe Floyda przyjechał do Houston aż z Nowego Jorku.
"George nie zrobił nic złego, a został zabity. W USA tak jest codziennie - każdego dnia jest jakiś George" - tłumaczył Fredrick dziennikarzom.
Skomentuj artykuł