Słaba Legia przegrywa, 4. porażka Cracovii
W piątkowych meczach piłkarskiej Ekstraklasy Korona Kielce pokonała Cracovię 1:0, a warszawska Legia przegrała z ekipą GKS Bełchatów 0:2.
W spotkaniu z graczami GKS Bełchatów Legii nie udało się tym razem odrobić strat z pierwszych minut meczu - jak w pojedynku z Cracovią. Katem podopiecznych Macieja Skorży został Marcin Żewłakow.
Legioniści dobrze zaczęli - już po pół minut gry w pole karne gości wbiegł Manu i strzelił tuż obok słupka. Akcja gospodarzy nie wystarszyła bełchatowian, którzy szybko osiągnęli przewagę. W 11. minucie kontrę graczy GKS celnym strzałem głową do bramki zakończył Żewłakow. Strata bramki źle podziałała na gospodarzy, którzy z minuty na minute grali coraz bardziej chaotycznie. Goście tylko na to czekali. W 40. minucie kolejny kontratak bełchatowian zakończył się drugą asystą Tomasza Wróbla i kolejnym golem Żewłakowa.
W drugiej połowie zmiany poczynione przez Skorżę sprawiły, że legioniści grali dużo lepiej. Ale tego dnia obrona bełchatowian była dla gospodarzy zaporą nie do przebycia. Więcej bramek już nie padło i Legia całkiem zasłużenie przegrała.
Tym razem Legii nie udało się odrobić strat z pierwszych minuta meczu - jak w pojedynku z Cracovią. Katem podopiecznych Macieja Skorży został Marcin Żewłakow.
Legioniści dobrze zaczęli - już po pół minut gry w pole karne gości wbiegł Manu i strzelił tuż obok słupka. Akcja gospodarzy nie wystarszyła bełchatowian, którzy szybko osiągnęli przewagę. W 12. minucie kontrę graczy GKS celnym strzałem głową do bramki zakończył Żewłakow. Strata bramki źle podziałała na gospodarzy, którzy z minuty na minute grali coraz bardziej chaotycznie. Goście tylko na to czekali. W 40. minucie kolejny kontratak bełchatowian zakończył się drugą asystą Tomasza Wróbla i kolejnym golem Żewłakowa.
W drugiej połowie zmiany poczynione przez Skorżę sprawiły, że legioniści grali dużo lepiej. Ale tego dnia obrona bełchatowian była dla gospodarzy zaporą nie do przebycia. Więcej bramek już nie padło i Legia całkiem zasłużenie przegrała.
Legia Warszawa - GKS Bełchatów 0:2 (0:2)
0:1 Marcin Żewłakow (12'), 0:2 Marcin Żewłakow (40')
Lepszego rozpoczęcia spotkania kibice w Kielcach nie mogli sobie wymarzyć. Po akcji Cracovii jeden z obrońców Korony wybił piłkę na środek boiska. Przejął ją Edi Andradina i doskonale zagrał do wychodzącego na pozycję Andrzeja Niedzielana. Ten ograł bramkarza i lewą nogą skierował futbolówkę do siatki. Była 4. minuta gry.
Korona atakowała, lecz podwyższyć wyniku nie udało się m.in. Hernaniemu i Ediemu. Cracovia pierwszą sytuację podbramkową stworzyła dopiero w 29 minucie.
Niesamowita rzecz wydarzyła się tuż przed przerwą. Najpierw trzymający w rękach piłkę tuż przy linii pola karnego bramkarz Cracovii Łukasz Merda, nagle upuścił futbolówkę, jakby ta zaczęła go parzyć. Przechwycił ją natychmiast Pavol Stano i zamiast trafić do pustej bramki, trafił w słupek.
13 minut po przerwie w polu karnym Pasów o piłkę walczyli Paweł Sobolewski i Krzysztof Janus. Janus kładąc się na murawie zablokował piłkę ręką, sędzia nie podyktował jednak rzutu karnego. Sobolewski zamiast kontynuować akcję, zaczął domagać się „jedenastki”. Kielczanin zachował się beznadziejnie, bowiem pod bramką gości mogło być bardzo groźnie.
W kolejnych minutach Cracovia ruszyła odważniej do przodu, próbując odwrócić losy meczu, ale brakowało dokładnego wykończenia akcji. W doliczonym czasie gry Radosław Matusiak zagrał do Marcina Krzywickiego. Młody napastnik Cracovii zawahał się jednak i jego uderzenie z kilku metrów zostało w efekcie zablokowane.
Korona Kielce – Cracovia 1:0 (1:0)
1:0 Andrzej Niedzielan (4’)
Skomentuj artykuł