Ten "pogański" Przystanek Woodstock

Ten "pogański" Przystanek Woodstock
Dariusz Piórkowski SJ

W nocy z soboty na niedzielę w Kostrzynie nad Odrą zakończył się XVIII Przystanek Woodstock. Szczerze mówiąc, do tej pory mało się tym wydarzeniem interesowałem, ale z gazet dowiedziałem się, iż na trzydniowy Festiwal przybyło prawie pół miliona ludzi. I aż mnie zatkało, bo przecież to ogromna rzesza. Nie można przejść wobec tego faktu z obojętnością.

Niektórzy czytelnicy Deona denerwowali się, że w ogóle podaliśmy informację na temat Przystanku Woodstock. Twierdzili, iż nie przystoi, aby portal katolicki firmował "pogańską" imprezę. A jeśli już, to powinniśmy opatrzyć ją "odpowiednim" komentarzem.

Na różnych katolickich forach internauci wyrażali święte oburzenie, że bp Tadeusz Pieronek pojechał w tym roku na spotkanie z woodstockowiczami. Odpowiadał na ich niewygodne i często stereotypowe pytania. I choć nie próbował się przymilać, ani naginać nauczania Kościoła do gustów i oczekiwań, został tam ciepło przyjęty. Uważam, że dobrze zrobił. Nie jest bowiem sztuką rzucanie gromów z jasnogórskich ambon, gdzie nikt żadnemu biskupowi nie "podskoczy".

Dzisiejsza "Rzeczpospolita" w tekście Wojciecha Wybranowskiego "Woodstock - lemingi się bawią" twierdzi, że impreza Owsiaka to nic innego jak polityczny happening skierowany do młodych wykształconych i promocja jednej partii. Bo pojawił się tam prezydent Komorowski. (Oczywiście, u nas prezydent rzadko występuje jako głowa państwa, zazwyczaj reprezentuje swoją partię, ale to już taka nasza polska przypadłość). Jeszcze inni skoncentrowali się głównie na hektolitrach piwa, które przelały się przez gardła uczestników Przystanku, kto wylądował w izbie wytrzeźwień i ile dawek narkotyków skonfiskowała policja. 

DEON.PL POLECA

Wszystkim oburzonym chciałbym jednak przypomnieć, że gros uczestników Przystanku Woodstock to zapewne (od razu donoszę, że nie robiłem żadnych badań, ale zdrowy rozsądek nakazuje tak myśleć) młodzież ochrzczona, często po bierzmowaniu, chodząca jeszcze w niedzielę do kościoła, przynajmniej od czasu do czasu. To nie są poganie, którzy nigdy nie słyszeli o Chrystusie. A jednak interesują się rockiem, imprezowaniem czy piciem piwa. 

Zamiast pomstowania powinniśmy najpierw zadać sobie pytanie, jak to się dzieje, że Przystanek Woodstock przyciąga tak wiele młodych ludzi, spośród których większość to licealiści i niemało ochrzczonych. Dlaczego na towarzyszącym temu festiwalowi Przystanku Jezus pojawiło się w tym roku niespełna 1000 osób, (co w porównaniu z ubiegłymi latami jest i tak dużym osiagnięciem)? Czemu na wszystkie religijne Dni Młodzieży organizowane w wakacje przez różne zakony w Polsce przyjeżdża kilkanaście tysięcy młodych? (Pomijam tutaj spotkanie w Lednicy, które wypada zazwyczaj w maju lub czerwcu i gromadzi sporą grupę młodych).

W zamierzeniu Owsiaka festiwal ma być podziękowaniem dla wolontariuszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy za ich zaangażowanie w styczniową zbiórkę pieniędzy. Nie stawia się najpierw wymagań, a raczej nagradza. Nie trzeba płacić za udział. Nic dziwnego, że festiwal spotyka się z takim odzewem. Ponadto Przystanek Woodstock kojarzy się młodym z celebracją wolności (jakkolwiek by ją pojmowali) i wspólnotowym muzycznym doświadczeniem, które pomaga przekroczyć codzienną rutynę i po prostu pobyć chwilę razem, co dzisiaj jest jednak w cenie.

Można wieszać psy na Owsiaku i młodzieży, która gromadzi się wokół niego. Mnie też nie wszystko się tam podoba. Nie jest to mój ideał pracy z młodzieżą. Liczby też nie są ewangelicznym miernikiem sukcesu. Ale jak by nie patrzeć, Przystanek Woodstock to dla polskiego Kościoła znak czasu, wobec którego póki co pozostajemy trochę bezradni. Przystanek Jezus i wizyta bpa Pieronka to kroki w dobrym kierunku. Są one jednak reakcją na fakt zastany, a nie niezależną inicjatywą. Być może lepszym wyjściem byłoby zorganizowanie Przystanku Jezus w innym terminie, alternatywnie do Przystanku Woodstock. Ale czy da się i czy trzeba w ogóle takie dzieło stworzyć, które dorównałoby rozmachowi imprezy Owsiaka? Co robić, aby wolność proponowana przez Chrystusa porwała większą liczbę młodych? Czy to w ogóle możliwe? Te pytania są prawdziwym wyzwaniem dla nowej ewangelizacji w Polsce, o której teraz coraz więcej się mówi. Sam Chrystus mówił, że tłumów raczej za sobą nie pociągnie. Ale kazał siać ziarno także na drogę i skałę. I nie odwracać się plecami do nikogo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ten "pogański" Przystanek Woodstock
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.