Ulica Boleść

Małgorzata Bilska

Kiedy półtora tygodnia temu Polskę obiegła informacja, że bp Piotr Jarecki, kierując samochodem pod wpływem alkoholu, "zaparkował" na latarni u zbiegu Wisłostrady z ul. Boleść w Warszawie, część katolików wpadła w popłoch. Znowu zgorszenie! Wrogowie Kościoła będą mieli używanie! Nic podobnego się nie stało, bo biskup bez uników przyznał się do choroby i uciął plotki na wstępie.

Umiar w ocenach zachował nawet Tomasz Lis, który część swojego poniedziałkowego programu poświęcił kwestii alkoholizmu księży. Jego gościem w studiu był ks. Stanisław Kowalski, alkoholik, który po przejściu terapii, nie pije od 20 lat.

DEON.PL POLECA

Uzależnienie od alkoholu nie omija żadnych grup społecznych - ani kobiet (kiedyś upajanie się przez panie było nie do pomyślenia), ani księży, ani grup zawodowych obdarzonych szczególnym prestiżem i społecznym zaufaniem, np. lekarzy. Wyżej wymienionym najtrudniej przyznać się do problemu, gdyż właśnie od nich większość z nas oczekuje, że zachowają wysokie standardy etyki jak i odpowiedzialności za innych.

Przyznanie się do alkoholizmu jest sprawą kluczową. Pierwszym krokiem do trzeźwienia. Bo alkoholizm jest chorobą opartą na tzw. mechanizmie "iluzji i zaprzeczeń". Ludzie, gdy mają grypę, szkarlatynę lub inną chorobę, szukają pomocy u lekarza. Choroba alkoholowa - jak każde uzależnienie - cechuje się tym, że zaprzecza się jej istnieniu. Objawy się bagatelizuje (zawsze obwinia się innych, alkohol - nigdy) wierzy się w to, że panuje się nad sytuacją. W każdej chwili można przecież przestać - tylko akurat pojawiła się okazja i w złym tonie byłoby odmówić... Odmawianie przestało być kwestią wolnego wyboru i siły woli. Lecz jak się do tego przyznać? Duma alkoholika nie pozwala. Iluzja trwa.

Alkoholizm to przymus picia pomimo szkód, jakie się ponosi.

Jeśli ktoś ma w głowie stereotyp brudnego pijaka, chwiejącego się przed sklepem lub spelunką z butelką denaturatu, to niech natychmiast go stamtąd wyrzuci. Alkoholizm nie jest chorobą biedy czy smutnych blokowisk, gdzie nie ma atrakcyjnych rozrywek, a jest o czym zapominać.... Łamie ludzi wykształconych, wrażliwych, bogatych, myślących, którym w zasadzie nic nie brak. Jest chorobą demokratyczną i może dopaść każdego.

Właśnie ruszyła kampania społeczna "Alkosfery. Picie w biznesklasie", która uświadamia nam istnienie grupy HFA - wysokofunkcjonujących alkoholików (z ang. high- functioning alcoholic) - skrót oznacza pozornie dobrze przystosowanych ludzi sukcesu, którzy mają rodzinę, dom, znakomitą (choć stresującą) pracę, przyjaciół, perspektywy rozwoju. Piją drogie i dobre trunki. Elegancko się ubierają, brylują na salonach, jeżdżą drogimi samochodami. Aż do chwili, gdy coś wreszcie "tąpnie" i nie da się dłużej udawać. Wjadą na własną ulicę Boleść, gdzie znajdzie ich ktoś z "alkomatem".

Spożycie alkoholu w Polsce - pomimo polityki antyalkoholowej, kampanii i działań profilaktycznych - wzrasta. W przeliczeniu na jednego mieszkańca roczne spożycie 100 proc. alkoholu przekroczyło w 2007 r. 9 litrów, utrzymuje się na poziomie ok. 9,3 litra (za www.parpa.pl ) - wliczając w to niemowlęta, dzieci, seniorów i abstynentów. Szacuje się, że 700 - 800 tys. Polaków, to alkoholicy. Jeśli przyjmiemy, że choć połowa z nich ma kilkuosobową rodzinę, krąg dramatycznych szkód powodowanych przez alkohol rozszerza się do kilku milionów. Kolejna, duża grupa osób pije ryzykownie.

Alkolizm jest nieuleczalny, ale można go zaleczyć i normalnie żyć, trwając w abstynencji. W grupach AA (Anonimowych Alkoholików) funkcjonuje określenie, że alkoholik jest niczym kiszony ogórek: przekroczył granicę i nigdy nie będzie świeżym warzywem. W organizmie doszło do zmian, których nie da się odwrócić. Są jednak skuteczne metody terapii. Trzeba tylko ją podjąć!

Choroba ta nierzadko jest śmiertelna. Ale żeby spowodować śmierć, swoją lub innych, nie trzeba się (sic!) uzależnić. Wystarczy siąść za kółkiem po paru lampkach wina - ufając tzw. "mocnej głowie". No bo zło spotyka tylko słabych, którzy nie wiedzą, ile można wypić. Okazji do toastów nie brakuje. Jedną z nich może być nawet Wszystkich Świętych. Gdy człowiek tak długo nie widział się z rodziną, jak się oprzeć pokusie?

W programie Lisa pojawił się cenny wątek. Dlaczego nie reagujemy, gdy ktoś przy nas nadużywa alkoholu, pijany jeździ samochodem lub motorem, brnie w kłopoty? Dlaczego namawiamy do picia i nie tolerujemy odmowy? Picie jest normalne, abstynencja nie. Trudno być nienormalnym. Ale to my tworzymy te normy i zwyczaje!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ulica Boleść
Komentarze (37)
KC
kto czyta nie bładzi
5 listopada 2012, 13:08
Proponuję przeczytać książkę „Pozwólcie ogarnąć się Miłości” wyd Michalineum 2001 jest tam przekaz odnośnie przymierza Boga Ojca z Polską tak jak kiedyś dostąpili tego przymierza Żydzi. Niech Bóg Ojciec Wam błogosławi. Luszyn
L
leszek
4 listopada 2012, 21:21
Otto Katz, feldkurat  i  o. Rydzyk to by chyba łatwo znależli wspólny język. ----------------- - No, dobrze, popatrzcie na tego żołnierza. Pożyczyłem go sobie na dzisiejszy wieczór od oberlejtnanta Feldhubera, to jego pucybut. Ale on nic nie pije, jest abab- ab-sty-nent i dlatego pójdzie na front. Ponieważ taki człowiek jest do niczego. To nie pucybut, ale krowa. Ta też pije tylko wodę i ryczy jak wół. - Ty jesteś abstynent - zwrócił się do żołnierza - i nie wstyd ci, fujaro! Po pysku należałoby cię sprać. ------------------
L
leszek
3 listopada 2012, 20:37
Jednak bardzo chciałbym poznać i uścisnąć rękę tego wielkodusznego człowieka co wypija moją działkę dla dobra statystyk. Ale nadmieniam, że nie uważam mimo wszystko za uzasadnione aby domagać się ode mnie wątroby do przeszczepu.
3 listopada 2012, 15:43
- Gdzieś kiedyś się zdarzyło, że ksiądz, duchowny - no wypił kieliszek koniaku - opowiadał o. Rydzyk. - Podnieście rękę: ciekawy jestem kto w życiu nie wypił kieliszka koniaku czy jakiegoś tam piwa. Nie widzę nikogo! A jak by wam dali, połowa, to byście wypili zaraz. No i co? Pojechał i lekka stłuczka - i wszyscy wrzeszczą, cały świat! Dostało się tym, którzy ośmielają się krytykować duchownego pirata. - To jest dobry Polak?! Dobry katolik, jak na cały świat pluje w swoje gniazdo?! Właśnie ta wypowiedź, którą cytujesz jest doskonałym przykładem na przyzwolenie picia i siadania za kółkiem. Ot, nic się nie stało - tylko jedna lamka, jakaś tam stłuczka.....Doskonałe wytłumaczenie czynów duchownegp pirata. To co ma robić reszta społeczeństwa, gdy słyszy z ambony takie słowa? Tym gorsze to że słowa te wypowiada autorytet setek tysięcy ludzi i jego głos i opinia jest słyszana przez tylu ludzi którzy mogą pomyślećże rzeczywiście to nic strasznego wypić kieliszek i siąść za kierownicą. Na takich ludziach spoczywa większa odpowiedzialność za słowo.
SP
smutna przwda
3 listopada 2012, 15:37
- Gdzieś kiedyś się zdarzyło, że ksiądz, duchowny - no wypił kieliszek koniaku - opowiadał o. Rydzyk. - Podnieście rękę: ciekawy jestem kto w życiu nie wypił kieliszka koniaku czy jakiegoś tam piwa. Nie widzę nikogo! A jak by wam dali, połowa, to byście wypili zaraz. No i co? Pojechał i lekka stłuczka - i wszyscy wrzeszczą, cały świat! Dostało się tym, którzy ośmielają się krytykować duchownego pirata. - To jest dobry Polak?! Dobry katolik, jak na cały świat pluje w swoje gniazdo?! Właśnie ta wypowiedź, którą cytujesz jest doskonałym przykładem na przyzwolenie    picia i siadania za kółkiem. Ot, nic się nie stało - tylko jedna lamka, jakaś tam stłuczka.....Doskonałe wytłumaczenie czynów duchownegp pirata. To co ma robić reszta społeczeństwa, gdy słyszy z  ambony takie słowa?
3 listopada 2012, 15:12
- Gdzieś kiedyś się zdarzyło, że ksiądz, duchowny - no wypił kieliszek koniaku - opowiadał o. Rydzyk. - Podnieście rękę: ciekawy jestem kto w życiu nie wypił kieliszka koniaku czy jakiegoś tam piwa. Nie widzę nikogo! A jak by wam dali, połowa, to byście wypili zaraz. No i co? Pojechał i lekka stłuczka - i wszyscy wrzeszczą, cały świat! Dostało się tym, którzy ośmielają się krytykować duchownego pirata. - To jest dobry Polak?! Dobry katolik, jak na cały świat pluje w swoje gniazdo?!  
SP
smutna prawda
3 listopada 2012, 15:08
 wszystkim pijusom za kierownicą powinno być  zabierane prawo jazdy DOŻYWOTNIO, a nie tylko na kilka lat!!!!!!!!!!!!!!!!! Czytając niektóre poniższe komentarze jasno widać, że jest społeczne przyzwolenie na jazdę po pijanemi i to budzi ogromny przerażenie. A to ponoć katolicki portal (wychodzi tutaj podwójna moralność).
S
Smutek
3 listopada 2012, 12:41
Syn koleżanki zginąl zabity na pasach przez pijaną kobietę. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie. Ludzie nie wiedzą iile można sprawić cierpienia 
N
Noigel
2 listopada 2012, 18:32
Nie dość że pedofile, to jeszcze alkoholicy.
MB
Małgorzata Bilska
2 listopada 2012, 14:49
Bp Jarecki budzi emocje, prawda.  :-) Ale obok czytam o weekendzie na drodze: "W ciągu dwóch pierwszych dni wydłużonego weekendu w 211 wypadkach na polskich drogach zginęło 15 osób, a 275 zostało rannych; policjanci zatrzymali też 574 pijanych kierowców - poinformowała w piątek Komenda Główna Policji."   Złapani to z 10 proc. wszystkich pijanych? Największy ruch będzie w ndz., może trzeba jakąś specjalną modlitwę o rozum zmawiać? Pozdrawiam
.
...
2 listopada 2012, 12:09
@leszek Ciekawi mnie zawsze, kto wypija te moje 9.3 litra. jak to kto? np. bp Jarecki :)
A
AP
2 listopada 2012, 00:20
Az odechciewa sie byc katolikiem. Wytrzeźwiej, a później pisz...
L
Lidka
1 listopada 2012, 21:25
Bart - kolejny artykuł czyli jesteś wiernym czytelnikiem. Uwaga - nie karmić trolla! Troll na horyzoncie. Lidka
L
Lidka
1 listopada 2012, 21:22
9, 3 l spirytusu. Wódki, wina albo piwa dużo więcej.
L
leszek
1 listopada 2012, 20:18
 Ciekawi mnie zawsze, kto wypija te moje 9.3 litra.
L
leszek
1 listopada 2012, 20:18
 Ciekawi mnie zawsze, kto wypija te moje 9.3 litra.
MB
Małgorzata Bilska
1 listopada 2012, 19:18
Zostawmy wreszcie w spokoju ks. bpa. Każdy ma swoją ulicę Boleść i upadki.   Tekst nie jest o ks biskupie. Jest o tym, że żyjemy w kulturze, w której pewien narkotyk wpisał się w tradycję, jest akceptowany i powszechnie dostępny w sklepach z mlekiem, owsianką, wodą mineralną i owocami. Jest reklamowany w mediach. Alkohol czyli substancja C2H5OH jest bowiem narkotykiem.uzależnia fizycznie i psychicznie, nie jest miękki, łagodny itd. A my nie umiemy się z nim obchodzić. Ma takie właściwości, że redukuje napięcie, poprawia nastrój, działa na układ nagrody w mózgu. Jest tzw. smarem społecznym. W Polsce jest ok. 8 proc. abstynentów. Piją prawie wszyscy, a jak ktoś pije, może się uzależnić. I niektórzy, z różnych powodów, uzależniają się.       Jeśli picie jest tylko złem - to wystarczy ludzi karać. A alkoholizm trzeba leczyć. Potępić jest najłatwiej, to nie wymaga wysiłku. A może mamy w chorobie 800 tys. ludzi drobny udział? Np. - abstynenci są towarzysko niewygodni.            
M
mara
1 listopada 2012, 19:00
 Okey, skoro odkrywasz w tym swoje powolanie. Twoja droga, Twoj wybor. Nie sadze, abys swoja prawda pomogl komukolwiek a tym bardziej bp. Jareckiemu.
jazmig jazmig
1 listopada 2012, 18:43
mara: Nie pierwszy raz czytam Twoje wypowiedzi i nadziwic sie nie moge z jaka latwoscia przychodzi ci opiniowanie innych, jak latwo podwazasz katolickosc innych. Smutne. Katolikiem pewnie to Ty jestes, ale swiadkiem Boga Zywego w takiej sytuacji dla mnie niestety nie.  Nie przejmuj się maro, tak w życiu bywa, że ktoś musi otwarcie powiedzieć pewne rzeczy, a nie na okrągło, żeby nikogo nie urazić. Ja nie mam zamiaru być świadkiem Boga Żywego kłamiąc i mamiąc innych. Prawda nas wyzwoli, pamiętaj o tym. Ja staram się o tym pamiętać, co niekiedy nie ułatwia mi życia, ale per saldo ułatwia. Jestem po prostu weredykiem i moi znajmi przyzwyczaili się do tego.
M
mara
1 listopada 2012, 18:37
 Nie mam zamiaru kneblowac ci ust... Jestes odpowiedzialny za slowa , ktore wypowiadasz o innych. Nie pierwszy raz czytam Twoje wypowiedzi i nadziwic sie nie moge z jaka latwoscia przychodzi ci opiniowanie innych, jak latwo podwazasz katolickosc innych. Smutne. Katolikiem pewnie to Ty jestes, ale swiadkiem Boga Zywego w takiej sytuacji dla mnie niestety nie.
jazmig jazmig
1 listopada 2012, 18:25
Małgorzata Bilska: Niektóre komentarze wskazują, że mamy bardzo duży problem ze zrozumieniem, czym jest alkoholizm.  Ja akurat wiem, czym jest nałóg, w tym alkoholizm. Ale problem alkoholizmu nie może przysłaniać faktu, że biskup katolicki jeździ po pijanemu samochodem! Ponadto od kogo, jak od kogo, ale od duchownego katolickiego, a w szczególności od biskupa, mamy prawo oczekiwać jakiejść samodyscypliny. Jest wiele metod treningu osobowości, które ułatwiają panowanie nad złymi nawykami, jak chodziażby ignacjańskie  ćwiczenia duchowne. Biskup katolicki powinien znać takowe i stosować, gdy zachodzi taka potrzeba.
jazmig jazmig
1 listopada 2012, 18:20
mara: Ciekawa jestem czy z taka sama latwoscia jazmig potrafi ocenic swoje postepowanie, czy tak samo latwo swoje upadki i niedomagania nazywa po imieniu. Jak to pieknie brzmi: zlo nazywac po imieniu !!! Czy zlo, ktore sam czyni tez potrafi nazwac? Co to ma do rzeczy? Ja akurat potrafię ocenić siebie krytycznie i nie wstydzę przyznać się do błędu i przepraszać ludzi za moje błędy, ale nie o to chodzi. Nie jest tak, że tylko krystalicznie czyści mają prawo krytykować innych. Nie próbuj maro kneblowąc ust innym ludziom, to jest bardzo zły nawyk. Az odechciewa sie byc katolikiem. Zastanów się, czy jesteś katolikiem.
jazmig jazmig
1 listopada 2012, 18:16
Mara:Jazmig, ktos cie musial w dziecinnstwie bardzo zranic...  Czy z tego powodu pijaństwo biskupa jest mniej grzeszne i mniej gorszące?
M
mara
1 listopada 2012, 17:30
 Ciekawa jestem czy z taka sama latwoscia jazmig potrafi ocenic swoje postepowanie,  czy tak samo latwo swoje upadki i niedomagania nazywa po imieniu.  Jak to pieknie brzmi: zlo nazywac po imieniu !!! Czy zlo, ktore sam czyni tez potrafi nazwac? Az odechciewa sie byc katolikiem.
MB
Małgorzata Bilska
1 listopada 2012, 14:11
Niektóre komentarze wskazują, że mamy bardzo duży problem ze zrozumieniem, czym jest alkoholizm. Komuniści do śmierci Stalina też nie chcieli uznać alkoholizmu za chorobę. Socjalizm miał systemowo wyeliminować wszystkie problemy społeczne, w tym alkohilizm. Nie wyszło. Przyjęto więc w końcu definicję Światowej Organizacji Zdrowia, jak wszystkie cywilizowane kraje.   Polecam nt choroby fachowy artykuł: http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=36     A przede wszystkim książkę "Rehab" prof. Wiktora Osiatyńskiego. Jest znanym prawnikiem. Zaleczonym alkoholikiem. Swoje zmagania opisał w książce. "Rehab" jest to "... przesłanie, świadectwo dla wszystkich, którzy borykają się z alkoholizmem, a także dla tych, którzy starają się tę chorobę zrozumieć." Fragmenty: <a href="http://czytelnia.onet.pl/0,1138933,1,do_czytania.html">http://czytelnia.onet.pl/0,1138933,1,do_czytania.html</a>             
G
grzesznik
1 listopada 2012, 12:49
Klara ma o tyle rację, że nie jesteśmy bezrozumni. Gdy ktoś z nas ma problem, powinien szukać pomocy. Modlić się o pomoc od Boga. I nie tylko. W każdym przypadku unikać okazji, szukać dobrego zajęcia i towarzystwa ludzi, którzy pomogą mi się wyrwać z dna. Z grzechu. Moje przyzwolenie na moją słabość jest grzechem. A Bóg nie łamie mojej wolnej woli.
K
klara
1 listopada 2012, 12:18
@lucy Dlatego to straszna choroba, bo alkoholik nie dopuszcza tej myśli do siebie, że jest chory, że jest uzależniony. to takie silne pragnienie napicia się, tak silne, że wszystko w danym momencie przestaje być ważne. Dokładnie to samo może powiedzieć nałogowy hazardzista, onanista, kompulsywny złodziej czy gwałciciel. I co - "takie silne pragnienie" ma ich zwalniać z moralnej odpowiedziałności za zło, które czynią? Sami wiedzą, że nie. Dlatego "gardzi się sobą i nienawidzi siebie za picie"  bo jest to grzech, a nie choroba. Tego rodzaju negatywne emocje nie dotykają ludzi naprawdę chorych.
V
veritas
1 listopada 2012, 11:45
!@Mara Jazmig, ktos cie musial w dziecinnstwie bardzo zranic... A to ciekawa koncepcja. Więc tak się diagnozuje wczesnodziecięce urazy? Jak ktoś nie mąci, odróżnia dobro od zła i nazywa rzeczy po imieniu, to znaczy że z jego psychiką jest coś nie tak?
M
Mara
1 listopada 2012, 10:10
Jazmig, ktos cie musial w dziecinnstwie bardzo zranic...
jazmig jazmig
1 listopada 2012, 07:40
 Media łagodnie potraktowały bp Jareckiego, bo to jest jeden z tych postępowych i otwartych biskupów, który wiesza psy na o. Rydzyku i wyrozumiale traktuje lewactwo.  Tymczasem biskup-alkoholik to po prostu granda i nic więcej. Ja rozumiem samotnego księdza na parafii odległej od cywilizacji, że może popaść w ten nałóg, ale biskup w środku dużego miasta? Cay kard. Nycz nie miał świadomości, że przy jego boku funkcjonuje alkoholik?
lucy
31 października 2012, 23:34
Dopiero przyjęcie tej prawdy pozwala na to żeby zacząć się leczyć. Leczenie to nie zażycie iluś tam medykamentów i po sprawie. To ciężka praca związana z rozpoznawaniem emocji, z poznawaniem siebie, bo alkoholizm jak inne uzależnienie to choroba duszy i potrzeba wiele samozaparcia żeby nie pić, a właśnie odstawienie raz na zawsze alkoholu jest podstawowym warunkiem. Naprawdę tak ciężko jest walczyć z głodem alkoholowym, to takie silne pragnienie napicia się, tak silne, że wszystko w danym momencie przestaje być ważne. To jest straszne w tej chorobie. Chce się wyć i płakać, po głowie kołaczą się różne myśli nawet i takie żeby skończyć ze sobą. Gardzi się sobą i nienawidzi siebie za picie a jednocześnie tak trudno jest się powstrzymać. Na terapii można nauczyć się jak poradzić sobie z takim głodem, przede wszystkim jak do niego nie dopuścić, dostaje się tzw. narzędzia, sposoby do walki z chorobą, jednak tak naprawdę uzależniony zmaga się z nią sam. Pomocna jest grupa innych alkoholików, bo tylko alkoholik potrafi zrozumieć drugiego alkoholika. W naszym społeczeństwie istnieje dość często przekonanie że alkoholik pije bo chce, nie dlatego że musi. Często spotykam się z takim zdaniem jakby chciał to by nie pił. To nie jest takie proste. Nie chodzi mi o usprawiedliwianie ale o zrozumienie, że to ciężka i nieuleczalna choroba, bo alkoholikiem jest się do końca życia.
lucy
31 października 2012, 23:33
Myślę, że to nie do końca jest tak, że nie zwraca się uwagi alkoholikom na ich problem.W wielu przypadkach o tym im się mówi, czasami nawet stawia ultimatum. Jednak alkoholik przez system iluzji i zaprzeczeń,- który tak bardzo uwidacznia się w tej chorobie, nie przyjmuje tego do wiadomości, będzie za wszelką cenę starał się pokazać, udowodnić sobie i wszystkim, że nie stracił kontroli nad alkoholem, że nie jest alkoholikiem i że tak jak wszyscy ludzie potrafi pić z umiarem, kontrolowanie, (co oczywiście nie jest prawdą). Dlatego to straszna choroba, bo alkoholik nie dopuszcza tej myśli do siebie, że jest chory, że jest uzależniony. cdn
L
lampka
31 października 2012, 23:21
Ani sie nie domyśłasz jaka to straszna choroba. Nie życzę Ci, byś mogłą sie o tym przekonac. Pozdrawiam. Taaa... Namnożyło się nam chorób. Wszystkie siedem grzechów głównych okaże się wkrótce chorobami. Alkoholizm jest stanem, kiedy grzech pijaństwa, początkowo dobrowolnie popełniany, staje się silniejszy od woli człowieka. O żadnej chorobie nie można tego powiedzieć. Nałog jest więc ostatecznym upadkiem w grzech , a nie żadną chorobą. A że taki stan jest straszny, to chętnie wierzę. Więc leczenie jest proste: należy przestrzegać przykazań. Samo gloszenie ich nie wystarcza. Jesli głoszący ich nie przestrzegają, to co ma robić reszta? Nazywać "to" chorobą i użalać się.
V
veritas
31 października 2012, 23:14
Ani sie nie domyśłasz jaka to straszna choroba. Nie życzę Ci, byś mogłą sie o tym przekonac. Pozdrawiam. Taaa... Namnożyło się nam chorób. Wszystkie siedem grzechów głównych okaże się wkrótce chorobami. Alkoholizm jest stanem, kiedy grzech pijaństwa, początkowo dobrowolnie popełniany, staje się silniejszy od woli człowieka. O żadnej chorobie nie można tego powiedzieć. Nałog jest więc ostatecznym upadkiem w grzech , a nie żadną chorobą. A że taki stan jest straszny, to chętnie wierzę.
L
lampka
31 października 2012, 23:09
Ani sie nie domyśłasz jaka to straszna choroba. Nie życzę Ci, byś mogłą sie o tym przekonac. Pozdrawiam. powtarzam raz jeszcze to nie jest choroba, tylko NAŁÓG!!!!!! NAŁÓG NA WŁASNE ŻYCZENIE.  I nawet nie mam zamiaru "domyślać" się co to za "straszna" choroba, niech się tym martwią ci, którzy sami się w nią wpędzili. Współczuję tylko ludziom, którzy naprawdę są chorzy i to nie na własne życzenie. Koszty leczenia wszelkich nałogów powinni ponosić uzależnieni, a nie całe społeczeństwo. Na leczenie raka pieniędzy nie ma, ale dla pijaków- - pieniądze są. Żenada!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
R
rzymianin
31 października 2012, 22:34
 Ani sie nie domyśłasz jaka to straszna choroba. Nie życzę Ci, byś mogłą sie o tym przekonac. Pozdrawiam. 
L
lampka
31 października 2012, 22:27
 Alkoholizm to nie choroba. Nie obrazajcie ludzi, którzy są naprawdę chorzy i cierpią.