Wałęsa "przegrał" z działaczem progejowskim

Wałęsa "przegrał" z działaczem progejowskim
(fot. radek.betlejewski / Foter / Creative Commons Attribution-NonCommercial 2.0 Generic (CC BY-NC 2.0))

Ulica Lecha Wałęsy w San Francisco zostaje przemianowana na Toma Wadella, lokalnego działacza gejowskiego. Powód? Antygejowskie wypowiedzi byłego prezydenta i Noblisty.

Polacy odwiedzający środkową Kalifornię zwracali uwagę na jedną z uliczek San Francisco: nosi imię Lecha Wałęsy. Musimy jednak zmienić czas gramatyczny: staje się to już przeszłością. Rada Miasta przegłosowała anonimowo decyzję o zmianie ulicy przywódcy Solidarności na ulicę Toma Wadella. Powód? Otwarcie przyznano, że przyczyną jest wyrażona publicznie opinia polskiego noblisty odnośnie dostępu osób homoseksualnych do ważnych funkcji publicznych. Wałęsę zastąpi nazwisko lokalnego działacza gejowskiego Toma Waddell Place’a.

Pan Wałęsa nie jest jednoznaczną postacią. Jedni znajdują argumenty wskazujące na to, że był bohaterem, inni - argumenty wskazujące na to, że był zdrajcą.  Można również spierać się czy wypowiedzi byłego prezydenta są słuszne czy nie. Nie o tym ten komentarz. Rzecz w tym, że proces decyzji w tym przypadku, jak również w wielu podobnych, jest zaskakująco nielogiczny: w imię wolności zamyka się usta tym, którzy myślą inaczej. Wygląda na to, że Lech Wałęsa został "ukarany" za opinię nie po myśli decydujących w San Francisco ku przestrodze kolejnych, którzy pozwolą sobie na bycie niepoprawnymi w swoich przemyśleniach i wypowiedziach. I jak wcale nie jestem fanem wojen na radykalne argumenty, boję się totalitaryzmu w białych rękawiczkach, kiedy dyskusja kończy się jeszcze przed jej rozpoczęciem: wiadomo, które poglądy są słuszne i właściwe, a które skandalicznie nieodpowiednie. Jeśli szukamy prawdy, dlaczego mielibyśmy kończyć rozmowę przed jej rozpoczęciem?

DEON.PL POLECA

Studiowałem pod San Francisco i zdążyłem wyczuć nieco klimatu miejsca, który był kolebką wolnościowego ruchu hippisowskiego, pełnego fantazji i kolorów. Zarazem, to stolica ruchu LGBT w zachodnich Stanach Zjednoczonych, a dzielnica Castro była jedną z pierwszych dzielnic gejowskich (do dziś żyje bogatym życiem towarzyskim i kulturalnym). Tak bliski mi temat wolności jest bardzo obecny w tle każdej rozmowy i każdej decyzji. Zarazem pułapka wolności, w której nie ma miejsca na Boga prowadzi do zaprzeczenia temu o co się walczy. W imię wolności, wolność zostaje radykalnie ograniczona i jak widać konsekwencje są konkretne.

Przyglądając się decyzji radnych z San Francisco musimy mieć w pamięci perspektywę amerykańską, która obca Polakom. Walka o równość "mniejszości seksualnych" przedstawiana jest w analogii do wcześniejszej walki o równość ras (i zniesienie niewolnictwa). Wcześniejsza potyczka ma z perspektywy historii wyraźnie dobrych i złych bohaterów. Przy próbie przedstawienia analogicznie walki o prawa gejów, mamy również z góry wyznaczone pozycje tych dobrych i tych złych. Nie daje to przestrzeni na jakąkolwiek dyskusję i spotkanie w dialogu. W takiej logice oczywiste, że Lech Wałęsa jest "zły", a Tom Waddell Place jest "dobry".

Takich historii słyszymy wiele. Ta dotyka mnie, bo San Francisco zdążyłem poznać i polubić ze względu na umiłowanie dróg wolności i szacunek do różnorodności. Chyba jednak to coraz bardziej historia ślepej uliczki. Rzecz nadto nie tyczy to tylko jednego miasta, ale całej zachodniej cywilizacji, która jest w odwrocie, jeśli w imię wolności mniejszości zamyka usta w swobodzie wypowiedzi. Jeśli już prorocy Starego Testamentu spierali się z Bogiem, to jakże człowiek nie miałby być w dialogu z człowiekiem? Już choćby historia Kościoła pokazuje, że wiele z rozwoju naszej wspólnoty wiary i odkrywania tego, co właściwe na dany czas dokonywało się w sporze odmiennych opcji i krystalizowania się rozwiązania, które zgodne z Ewangelią, poprzez ścieranie się różnych opcji.

Nie bałbym się jakiejkolwiek uczciwej dyskusji, choćby z najbardziej zajadłymi przeciwnikami Jezusa i Kościoła, w ufności, że sam Bóg poprowadzi swoje dzieci w jakimkolwiek sporze. Boję się natomiast braku rozmowy. Boję się zamknięcia ust nim rozpoczniemy dyskusję. Boję się braku spotkania, tak po prostu, ludzi, którzy mają odmienne zdania, ale którzy potrafią wejść w dialog. Ten wydaje się być decyzjami podobnymi do tej z San Francisco zamknięty jeszcze przed jego rozpoczęciem. Szkoda.

Link to informacji:

http://www.mercurynews.com/samesexmarriage/ci_26243027/san-francisco-renames-lech-walesa-street-wake-polish

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wałęsa "przegrał" z działaczem progejowskim
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.