"10.04. POlityczny mord. PO trupach do władzy"
Członkowie Ruchu 10 Kwietnia zaapelowali w sobotę do rządu o sprowadzenie do Polski wszystkich szczątków, w tym czanrych skrzynek, preyzdenckiego TU-154, który równo przed trzema miesiącami rozbił się pod Smoleńskiem.
Ruch chce również powołania niezależnej międzynarodowej komisji, która zbada przyczyny katastrofy, a także otoczenia przez państwo "należytą" opieką rodzin ofiar tragedi.
W sobotę po południu działacze Ruchu 10 Kwietnia zorganizowali na warszawskim Placu Piłsudskiego happening: przy pomocy żółto-czarnej taśmy, której poszczególne fragmenty trzymali uczestnicy wydarzenia, ułożyli sylwetkę prezydenckiego TU-154. Następnie do tak "skonstruowanego" samolotu zaprosili 96 osób symbolizujących ofiary katastrofy smoleńskiej. Ludzie ci mieli na sobie białe koszulki oznaczone z przodu liczbami od 1 do 96, z tyłu zaś - znakiem zapytania.
"Za nami 96 osób, w tym symbolicznym obrysie prezydenckiego tupolewa. To jest tupolew, który odzwierciedliliśmy w skali 1:1. (...) Zebraliśmy się tutaj wszyscy, aby zaapelować i zadać trzy pytania, które - naszym zdaniem - są w tym momencie kluczowe" - mówił do uczestników happeningu Marcin Roszkowski z Ruchu 10 Kwietnia.
Po pierwsze - jak poinformował - działacze Ruchu oczekują, że "polski rząd, w sposób właściwy" zajmie się rodzinami ofiar smoleńskiej katastrofy, nie tylko w zakresie pomocy finansowej, ale też prawnej.
"Po drugie zależy nam na tym, żeby wszystkie aspekty katastrofy wyjaśniła międzynarodowa, obiektywna komisja. Aby to było jednak możliwe, domagamy się, żeby wszystkie szczątki samolotu, w tym czarne skrzynki, wróciły do Polski, i żeby do Polski wróciły także wszystkie osobiste rzeczy ofiar katastrofy. Jesteśmy to winni osobom, które wtedy zginęły" - zaznaczył Roszkowski.
Uczestnicy zgromadzenia minutą ciszy uczcili pamięć tych, którzy zginęli w kwietniowej tragedii; odśpiewali Hymn Polski, a także pieśń "Boże, coś Polskę". Wznosili do góry palce w geście wiktorii.
Według Roszkowskiego, w happeningu wzięło udział około 2 tys. osób. Część osób miała ze sobą biało-czerwone flagi i chorągiewki, niektóre z nich przewiązane kirem lub z namalowanym znakiem Polski Walczącej. Jedna z kobiet wznosiła transparent z napisem: "10.04. POlityczny mord. PO trupach do władzy"; inny z uczestników trzymał z kolei w ręku zdjęcie Lecha Kaczyńskiego z podpisem "Mój prezydent". "Żądamy prawdy!" - skandowali też zgromadzeni na Placu Piłsudskiego.
Po zakończeniu happeningu, część biorących w nim udział osób przeniosła się pod Pałac Prezydencki. Tam pod drewnianym krzyżem upamiętnającym ofiary kwietniowej tragedii i fotografiami Marii i Lecha Kaczyńskich składano kwiaty i zapalano znicze. Znów odśpiewany został Hymn Polski i pieśń "Ojczyzno ma". Ktoś z magnetofonu odtworzył sobotnią rozmowę na antenie Radia Maryja z posłem PiS Antonim Macierewiczem, który mówił o katastrofie smoleńskiej.
10 kwietnia pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydencka para, przedstawiciele parlamentu, urzędów państwowych, wojska i Rodzin Katyńskich. Śledztwo w tej sprawie - poza Wojskową Prokuraturą Okręgową w Warszawie - równolegle prowadzi też prokuratura rosyjska. Okoliczności katastrofy bada również w Rosji Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK), a w Polsce - komisja kierowana przez szefa MSWiA Jerzego Millera.
Obecnie polska prokuratura wojskowa czeka na realizację pięciu skierowanych do Rosji wniosków o pomoc prawną. Chodzi w nich m.in. o przekazanie dokumentów, a także o "czasowe wydanie czarnych skrzynek jako niezbędnych dowodów w postępowaniu karnym". Strona polska oczekuje też m.in. przekazania protokołów z sekcji zwłok ofiar katastrofy.
Ruch 10 Kwietnia - jak czytamy na jego stronie internetowej - powstał w kręgu organizacji społecznych, które pragną uczcić pamięć ofiar tragedii smoleńskiej i wyrażają zaniepokojenie biernością polskich władz w wyjaśnianiu okoliczności katastrofy. Jego inicjatorami są: Kobiety dla Rzeczpospolitej, Fundacja Republikańska, Instytut Jagielloński, Ośrodek Myśli Politycznej, Teologia Polityczna, Portal Kresy.pl, Fundacja Ius et Lex, Fundacja Odpowiedzialność Obywatelska.
Skomentuj artykuł