25 lat za wyrzucenie noworodka przez okno
Na 25 lat więzienia skazał w poniedziałek warszawski sąd mężczyznę oskarżonego o wyrzucenie noworodka przez okno jednej z kamienic na warszawskiej Pradze - dowiedziała się PAP w sądzie.
Do tragedii doszło w lipcu 2008 r. Zbigniew W., będąc pod wpływem alkoholu, wyrzucił z drugiego piętra kamienicy przy ul. Czynszowej na chodnik noworodka, którego nieco wcześniej urodziła jego żona. Dziecko zmarło w szpitalu.
– Sąd uznał, że nie może być nic gorszego niż pozbawienie życia dziecka – powiedział PAP broniący Zbigniewa W. mec. Paweł Wasylkowski. Wyrok jest nieprawomocny. Jak zaznaczył obrońca, decyzję o ewentualnej apelacji podejmie po rozmowie z klientem i zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem orzeczenia.
O wyrok 25 lat pozbawienia wolności wnosił prokurator, obrona wnioskowała w sprawie o "możliwie najłagodniejszy wymiar kary". Jak poinformował Wasylkowski, Sąd Okręgowy dla Warszawy-Pragi ocenił jednak, że bezspornie udało się ustalić stan faktyczny sprawy, a tłumaczenia oskarżonego to przyjęta przez niego linia obrony.
W swej mowie końcowej w ubiegłym tygodniu prokurator wskazywał, że zgromadzony materiał dowodowy pozwala podważyć tłumaczenia oskarżonego. Podkreślił, że z zeznań świadków jednoznacznie wynika, że W. nie chciał tego dziecka, nie interesował się nim i kwestionował swoje ojcostwo. Nigdy też nie był z żoną u lekarza. Przekonywał również, że w chwili popełnienia przestępstwa oskarżony nie był tak pijany, jak zeznawał, bowiem zaraz po wyrzuceniu dziecka zamknął okno, a w mieszkaniu zacierał ślady porodu.
Prokurator wskazywał też w czasie procesu, że dziecko urodziło się zdrowe i miało szanse na normalne życie, bo matka nosiła się z zamiarem oddania go do adopcji. Biegli psychiatrzy nie stwierdzili u Zbigniewa W. choroby psychicznej ani upośledzenia umysłowego, które nie pozwalałoby mu na ocenę czynu. Przyznali jednak, że ma on ograniczone zaburzenia osobowości oraz zespół uzależnienia od alkoholu z cechami psychodegeneracji.
Skomentuj artykuł