Zabójstwo pięciorga noworodków na wokandzie

Zabójstwo pięciorga noworodków na wokandzie
(fot. McFrikki/flickr.com)
PAP / apio

2 grudnia Sąd Najwyższy rozpatrzy kasację sprawy głośnego zabójstwa pięciorga noworodków, których zwłoki odkryto w 2003 r. w beczce po kiszonej kapuście w Lubelskiem. Ich matkę skazano na 25 lat więzienia, ojca - na 8 lat (za podżeganie do jednej z tych zbrodni).

W swej kasacji obrona wnosi o uchylenie wyroków skazujących.

Do zabójstw kolejno rodzonych dzieci (czterech chłopców i dziewczynki) dochodziło w latach 1992-1998, kiedy rodzina K. mieszkała w Lublinie. Jolanta K. rodziła dzieci w wannie i topiła je. Ciała przechowywała w domowej zamrażarce. Kiedy rodzina przeniosła się do Czerniejowa pod Lublinem, kobieta przewiozła tam też ciała. Początkowo trzymała je w zamrażarce, potem przełożyła do beczki. Zwłoki znalazły córki małżeństwa K., kiedy babcia kazała im wyrzucić zawartość beczki, z której rozchodził się fetor.

Prokuratura Okręgowa w Lublinie oskarżyła kobietę o pięć zabójstw; jej męża Andrzeja K. - o podżeganie do wszystkich tych zbrodni. Jolanta K. jest aresztowana od 2003 r. Andrzej K. był w areszcie przez pewien czas.

DEON.PL POLECA


W pierwszym procesie przed Sądem Okręgowym w Lublinie Jolantę K. skazano w 2006 r. na dożywocie, a w drugim w 2008 r. - na 25 lat więzienia (oba wyroki uchylał potem Sąd Apelacyjny w Lublinie). Jej męża sądy dwukrotnie uniewinniały. Andrzej K. nie przyznawał się do winy; twierdził, że nie wiedział o kolejnych ciążach żony. Zeznania kobiety - jedyny dowód przeciw mężowi - w dwóch procesach sąd uznawał za niewiarygodne i pełne sprzeczności.

W lipcu 2009 r. SO ponownie skazał Jolantę K. na 25 lat więzienia za pięciokrotne zabójstwo, a Andrzeja K. na 12 lat więzienia - za nakłanianie do tych pięciu czynów. Uzasadnienie wyroku SO było niejawne. Obrona złożyła apelację.

W lutym br. SA utrzymał wyrok wobec kobiety, a mężczyźnie złagodził karę do 8 lat. Sąd uznał, że jest on winny jedynie podżegania do zabójstwa pierwszego z zabitych noworodków (była to piąta ciąża kobiety). Od pozostałych czynów uniewinniono go, bo SA ocenił, że nie ma dowodów, by wiedział o pozostałych ciążach żony i że podżegał ją do zabijania dzieci. Zdaniem SA, mimo to jest on odpowiedzialny moralnie, bo czerpał korzyści z intymnego pożycia, a nie chciał ponosić jego konsekwencji i nie inicjował działań zabezpieczających przed niechcianą ciążą.

Uzasadniając orzeczenie, sędzia Barbara du Chateau podkreśliła, że zeznania Jolanty K. co do jej piątej ciąży są wiarygodne. Chodzi o rozmowę, w której kobieta poinformowała męża o kolejnej ciąży, a on powiedział, że nie życzy sobie więcej dzieci i żeby po urodzeniu wyrzuciła dziecko na śmietnik. Według sądu, ta rozmowa - ostry sprzeciw męża wobec kolejnego dziecka, jego agresywne zachowanie i groźby - miała wpływ na postępowanie Jolanty K., jej poród w domu i zabójstwo. Jak dodała sędzia, mąż nie pozostawił żonie jakiegokolwiek wyboru.

W przypadku zabójstwa kolejnych czworga noworodków - zdaniem sądu - zeznania kobiety o podżeganiu przez męża nie są już konsekwentne, lecz niejednoznaczne i zmienne. Nie opisała ona żadnej rozmowy, która mogłaby świadczyć o winie męża. Ponadto nie ma dowodów na to, że wiedział on o kolejnych ciążach, bo już czwartą zdołała ona ukryć, a mąż nie zauważył jej stanu i o narodzinach dziecka dowiedział się dopiero w szpitalu. Jak dodała sędzia du Chateau, opinie biegłych nie wykluczają prawdopodobieństwa niezauważenia ciąży przez partnera.

SA nie podzielił sugerowanej przez obronę Jolanty K. kwalifikacji jej czynów jako działań pod wpływem porodu (według prawa matce, która zabija dziecko "w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu" grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia). Zdaniem sądu wykluczają to m.in. opinie biegłych psychiatrów, a Jolanta K. była dojrzałą kobietą, wieloletnią mężatką, matką czwórki dzieci, o stabilnej sytuacji materialnej. Według sądu, w czterech przypadkach oskarżona samodzielnie podejmowała decyzję o zabójstwie, mając świadomość, że mąż nie chce więcej dzieci.

Jak podkreśliła sędzia, choć winę za pierwsze morderstwo można dzielić między oboje małżonków, to jednak po pierwszej zbrodni mają miejsce kolejne, co świadczy, że kobieta nie wyciągnęła wniosków. - Nie ograniczyła kontaktów seksualnych z mężem, nie podjęła jakichkolwiek działań mających na celu zapobieżenie niepożądanej ciąży (..) Łatwiej przychodziło jej zabijać, niż się zabezpieczać - powiedziała du Chateau.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zabójstwo pięciorga noworodków na wokandzie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.